Audi A3 Sportback 1.4 TFSI Ambition

Nowe Audi A3 Sportback zapowiadało się jako kompakt, który jest 'ostatecznym ogniwem ewolucji'. Jeszcze bardziej dopracowany, jeszcze lepszy, jeszcze bardziej 'premium'. Ze świetnym wykończeniem i nieosiągalny dla rywali. Tak było w planach. W praktyce jednak... nieco mnie znudził ten samochód.

I nie wynika to z tego, że samochód o mocy poniżej 150 KM zawsze będzie nudny. W końcu trzeba pokryć cały rynek potencjalnego odbiorcy. Nowe Audi A3 po prostu... wygląda niewiele lepiej niż stare Audi A3. A w środku... jest o wiele lepsze. Tylko czy naprawdę takie rewelacyjne? Wersja Ambition, bez zbędnych dodatków, z podstawowym silnikiem 1.4 (122 KM) i w najnudniejszym na świecie srebrnym kolorze stara się udowodnić, że nie potrzeba bajerów, żeby być najlepszym w klasie.

Najwyższej klasy przeciętność
Zacznijmy tradycyjnie od wnętrza. W nowym A3 producent z Ingolstadt postawił na stylistykę naprawę minimalistyczną - bez ozdobników. Wszystko to ma pewnie podkreślić "przewagę dzięki technice". Oczywiście to daleko posunięte porównanie, ale to ten sam typ chłodnego, technicznego designu, który prezentuje Apple w swoich produktach. Jakościowo naprawdę nie ma najmniejszych zastrzeżeń. Dobre wrażenie robią zwłaszcza nawiewy, tunel środkowy oraz rewelacyjnie leżąca w dłoniach kierownica. Elegancki, cieniutki ekran sterowania systemem MMI wyjeżdża sobie z konsoli środkowej gdy jest potrzebny, a dyskretne aluminiowe listewki podkreślają charakter samochodu. Niestety, całość nie jest jednak oszołamiająca. Plastiki deski są miękkie, ale przez ten minimalizm jest ich zwyczajnie za dużo - na dodatek są ciemnoszare, a więc nie ma mowy o jakichkolwiek "fajerwerkach" w kabinie. Niektórym oczywiście może to się podobać. Jak dla mnie - równie duże emocje wywołuje wnętrze Golfa. Jakościowo jest niewiele lepiej, więc nie wiem, czy usprawiedliwia to różnicę w cenie.

Trochę radości wprowadzają fotele w kratkę ze "srebrnymi" aplikacjami. Zwłaszcza jak się na nich usiądzie, bo trzeba przyznać, że są nieźle wyprofilowane i pozwalają na zajęcie prawidłowej i wygodnej pozycji za kierownicą. Miejsca w A3 jest tyle, ile zwykle jest miejsca w samochodach kompaktowych - ani za mało, ani za dużo. Na pewno możemy poczuć się komfortowo, nawet jeśli jesteśmy większych rozmiarów niż dość mikry redaktor piszący te słowa. Podobnie jest na tylnej kanapie. Niezależnie od przekonywań, po prostu jest tam tyle miejsca, ile się spodziewacie. Kanapa jest wystarczająca, a na nogi przestrzeni jest w sam raz, jak na taki samochód. Sportback poprawia na pewno komfort dla pasażerów tylnej kanapy, nie tylko ułatwiając im dostanie się do środka dodatkową parą drzwi.

Niestety, to "bardziej praktyczne" z A3 ma wadę w kwestii... praktyczności. Katalog Audi mówi, że w bagażnika Sportbacka powinno zmieścić się 380 litrów pakunków. W praktyce, ta wartość jest po pierwsze bardzo umowna i liczona chyba z każdym załamaniem materiału, a po drugie tylko w sytuacji, gdy samochód nie posiada koła zapasowego. Testowy egzemplarz pod podłogą miał "dojazdówkę", co drastycznie zmniejszyło pojemność kufra. Bagaże dla dwóch osób na kilka dni w górach i nie ma gdzie wetknąć zakupów. Volvo V40, z którym miałem do czynienia kilka tygodni wcześniej, dysponowało podobną przestrzenią na pakunki. A to nie jest dobry wyznacznik.

Podstawa
1.4 TSI to silnik, o którym powiedziano już chyba wszystko. Ma swoich fanów, ma przeciwników. Miał swoje wzloty i upadki. W nowym A3 wersja o mocy 122 KM (lub 125 KM w bogatszych wersjach wyposażenia) jest najsłabszą dostępną jednostką benzynową. Trzeba jej przyznać, że pracuje totalnie bezwibracyjnie i bardzo cicho. Po przekręceniu kluczyka nie za bardzo słychać, że udało nam się uruchomić silnik. To wrażenie ciągnie się podczas całej drogi. A3 jest bardzo dobrze wyciszone, a sądząc po jego masie (1205 kg), nie jest to zasługą tylko i wyłącznie dużej ilości materiałów dźwiękochłonnych. Audi nie ma porywającego dźwięku, toteż bardzo cieszy to, że w trasie słychać głównie szum powietrza, który opływa hatchbacka z Ingolstadt.

Dzięki niewielkiej, jak na obecne standardy, masie oraz dobremu zestopniowaniu sześciobiegowej, manualnej skrzyni, Audi przyspiesza całkiem żwawo. Sprint do 100 km/h, według producenta, zajmuje 9,5 sekundy. Wrażenia są podobne, choć nieco stłumione przez bardzo liniowy przyrost mocy. W efekcie Audi jeździ się raczej jak samochodem wolnossącym, tylko z momentem obrotowym (200 Nm) przesuniętym w dół skali (dostępny od 1400 do 4000 obrotów). Nie ma więc co kręcić silnika TSI pod czerwone pole, bo tam już "nic nie ma". Podobnego określenia mógłbym użyć również do określenia dynamiki powyżej 100 km/h. Silnik traci już swój wigor i choć na pewno nie jest zawalidrogą, to generalnie rozczarowuje, zwłaszcza po obiecujących osiągach w niższym zakresie prędkości. Do wyprzedzania na pewno trzeba się "namachać" precyzyjnie działającym, niedużym drążkiem zmiany biegów.

Wydłużone szóste przełożenie nie tylko dobrze wpływa na hałas i źle na dynamikę, ale przede wszystkim pozwala obniżyć spalanie. Benzynowa jednostka, na ponad 800-kilometrowej trasie zadowoliła się niewiele ponad sześcioma litrami "bezołowiówki". Takie 6,2-6,3 poza miastem, w warunkach mieszanych (i ekspresówka, i drogi lokalne i odcinki w polskich górach) mogą cieszyć. W mieście A3 radzi sobie już nieco słabiej - okolice 8 litrów, choć i taki wynik w warszawskich warunkach można uznać za całkiem przyzwoity. Zestawiając te wartości z tym, co obiecuje producent, jak zawsze znajdzie się pewien rozdźwięk - choć jeśli będziemy trzymać się 80-90 km/h, to na pewno komputer zakomunikuje nam, że średnio zużywamy poniżej 6 litrów. A na autostradzie już niestety powyżej - bliżej "siódemki".

Dobry, zakłamany wynik
Dlaczego zakłamany? Podczas testu, choć na zewnątrz było już ok. 15 stopni i całkiem sporo słońca, samochód wyposażony był w zimowe opony. Być może dobre na śniegu - tego nie wiem. Ale przeciętne na suchym, zwłaszcza przy takiej temperaturze.

Z tego też powodu Sportbackowi zdarzało się mieć na szybkich zakrętach wyraźne tendencje do podsterowności. Jednak sądzę, że postawiony na solidnej, letniej mieszance, zachowywałby się na wskroś stabilnie i nienerwowo. Takie jest całe prowadzenie Audi. Zawieszenie jest bardzo dopracowane, dzięki czemu udało się osiągnąć naprawdę godny pozazdroszczenia kompromis między komfortem a pewnym utrzymaniem toru jazdy. Konkurencyjne BMW serii 1 prowadzi się sporo lepiej, ale pod względem wybierania nierówności radzi sobie nieco słabiej. W Audi wszystko jest takie wypośrodkowane - dla klienta, który nie oczekuje od samochodu konkretnej cechy, tylko chciałby mieć "i to i to".

Trochę standardowo dla produktów koncernu, ale duże pochwały zebrał u mnie układ kierowniczy. Pracuje lekko, ale precyzyjnie. Dodatkowo, dzięki świetnej kierownicy zarówno manewrowanie, jak i jazda na krętej trasie, jest łatwa do przewidzenia. Mimo że elektromechaniczny, układ nie ma typowego dla wielu samochodów "przewspomagania" - czuć, co dzieje się z samochodem i możemy łatwo zareagować. Układ ten delikatnie zmienia swoje nastawy wraz z wykorzystaniem seryjnego systemu Drive Select, pozwalającego na dopasowanie pracy właśnie układu kierowniczego oraz reakcji na pedał gazu. Zmian w tym ostatnim nie zauważyłem - przy tym silniku nie jest to raczej konieczne. Praca "wolantu" i prowadzenie też zmienia się w niewielkim stopniu. W testowanym kiedyś przeze mnie A4 2.0 TFSI S-Tronic, system ten pozwalał na dużo większą regulację pracy podzespołów. Tutaj jest tylko gadżetem - na szczęście w wyposażeniu standardowym, nie wymagającym dopłaty.

Cena premium
Samochód, który widzicie na zdjęciach, to środkowa wersja Ambition. Aby się stać jej właścicielem, trzeba pozbyć się z portfela "ponad stówy" - 103 200 zł to baza w konfiguratorze. Do tego dokładamy srebrny lakier za 3110 zł (moja rada - zostańcie przy białym, jest tańszy i mniej popularny) i pakiet Comfort. W tym ostatnim, za nieco ponad 7000 zł dostaniemy prawie całe wyposażenie testowanej A3-ki - są ksenony, jest system MMI (bez nawigacji), czujniki parkowania z tyłu, alarm i automatyczna klimatyzacja. Poza tym jeszcze kilka drobiazgów, typu tempomat, oświetlenie wnętrza, czy wielofunkcyjna kierownica, i cena rośnie o kolejne kilka tysięcy. Zatrzymuje się na 122 560 zł. Ja odpadłem już wcześniej. Dlaczego?

Moja teza na pewno nie będzie popularna, choć myślę, że paru zwolenników znajdzie. Licząc kolejne cyferki w cenie Audi, po drodze skręciłem wcześniej i trafiłem do Volkswagena. Golf Comfortline z tym silnikiem, z analogicznym wyposażeniem, będzie kosztował 85 500 zł. Prawie 40 tysięcy mniej. Oczywiste jest, że marki premium cenią się za to, że są premium - i nie mam nic przeciwko temu. A3 oczywiście jest lepsze od Golfa - chociażby pod względem wykończenia (zwłaszcza w mniej dostępnych miejscach lub z tyłu). Ale nie aż tyle, żeby płacić "Golf + 50%". Trzymając się jednak w miarę obiektywnych porównań, "polazłem" też do BMW - jako naturalnego, bawarskiego konkurenta. Tutaj możemy wziąć 136-konny model 116i. Szybszy w sprincie o sekundę. Cenowo za podstawę niemal identyczny (100 300 zł). W sumie droższy o kilka tysięcy (ok. 130 tys.). Kwota oczywiście spora, ale dla osoby szukającej samochodu bardziej sportowego - warta dopłacenia. "Gwiazda" w postaci Mercedesa A180 wydaje się być przy tym okazją - również przednionapędowa, również z manualną "szóstką" i z podobnym wyposażeniem, będzie kosztować 10 tys. zł mniej (112 082 zł).

Zalety:
+ dobry układ kierowniczy
+ dość dynamiczny i oszczędny silnik
+ dobre materiały wykończeniowe

Wady:
- bardzo przeciętny bagażnik
- brak pomysłu na charakter samochodu

Podsumowanie:
Audi A3 Sportback jest bez wątpienia dobrym samochodem. Jest dopracowane, nieźle się prowadzi, jest dość oszczędne. Jak każdy samochód, ma kilka wad - niewiele i drobnych, ale ma. Jednak jak dla mnie, najważniejszą wadą A3-ki, poza bagażnikiem, jest jego "drętwość" i "nijakość". Nie ma w sobie nic, co mogłoby go wyróżnić w klasie. Ani stylizacji (zachowawczość posunięta do tego stopnia, że nie wiadomo, czy to nowy model, czy kolejny lifting), ani cech "charakteru", ani wysmakowanego wnętrza (owszem, jakość pierwszorzędna, ale polot godny Golfa). W testowanej wersji nie jest też bardzo szybkie ani okazyjne. To ewidentnie samochód kierowany do tych, którzy mają już Audi A3 i chcą je wymienić na nowe - na pewno będą zadowoleni.