BMW 330d xDrive Touring

BMW było dla kierowcy zawsze synonimem radości z jazdy. Tak samo jest i tym razem. Testowana "trójka", wyposażona w napęd na cztery koła, silnik diesla i automatyczną skrzynię biegów udowadnia, że można mieć rodzinne kombi, do którego za każdym razem wsiada się szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.

Dzień podobny do innych. Odbieram właśnie kolejne auto do testu. Tym razem padło na niezbyt duże, lecz jednak rodzinne, niepozorne kombi marki BMW. Ot, samochód, jakich wiele. Oczywiście po BMW z góry można się spodziewać, że auto będzie dosyć wygodne, dynamiczne i dobrze prowadzące się. Już je widzę w podziemnym garażu. Wygląda dobrze, ma zgrabną i zwartą sylwetkę. Śmiało mogę powiedzieć, że to obecnie jedno z ładniejszych kombi na rynku.

Dynamiczna linia, eleganckie, siedemnastocalowe "alufelgi", relingi na dachu. Tylne światła, zmienione na lepsze niedawnym liftingiem i jasnoniebieski metallic tworzą zgraną całość. Dynamizm, dyskretna elegancja i praktyczność w jednym. Oczywiście, kupując to auto dla siebie, wybrałbym najprawdopodobniej czarny kolor, ale przecież to nie salon, a ja nie jestem nabywcą.

Tak czy siak, do wyglądu nowej "trójki" niełatwo się przyczepić. Z daleka nikt nie ma wątpliwości, z jaką marką mamy do czynienia. Czas więc zasiąść na miejscu kierowcy.

Wsiadam...
...i od razu zapadam się w sportowym, świetnie wyprofilowanym fotelu. Przez moment dopasowuję elektrycznie regulowane, skórzane siedzenie, by po chwili poczuć się jak w garniturze szytym na miarę u najlepszego krawca. Rewelacja. Można dopasować dosłownie wszystko. Mamy tu regulację lędźwiową w pełnym zakresie plus pompowanie boczków. Nieważne więc, czy jesteś chudy czy gruby, trzymanie boczne dopasujesz sobie idealnie. Jesteś wysoki? Nie ma sprawy, można ręcznie przedłużyć siedzisko. O pozostałych możliwościach nie wspominam, jest ich po prostu aż nadto.

Wewnątrz auta jest bardzo przytulnie, nie mylić ze stwierdzeniem "ciasno". Przestrzeni dla kierowcy i pasażera jest w sam raz, a szeroka regulacja fotela tego pierwszego plus możliwość ustawiania kierownicy w dwóch płaszczyznach powoduje, że już po chwili czujesz się w "trójce" jak u siebie. Naciskam więc przycisk "Start engine" i chwytam za kierownicę, która dobrze leży w dłoniach. Już na parkingu wydaje mi się, że czuję to auto. To uczucie narasta, gdy wyjeżdżam na ulicę i nabieram prędkości. Trzylitrowy diesel, mimo tego, że jest zimny, pracuje gładko i rwie się do galopu. Po przejechaniu pierwszych kilometrów wiem, że nie będę chciał oddać tego auta. "Co u licha?" - myślę sobie, kiedy z premedytacją mocno dodaję gazu na kolejnym zakręcie - "Czy to auto oszukuje fizykę?" - przecież dawno powinno zerwać przyczepność...

Niemiecki porządek
Jeśli myślicie, że we wnętrzu BMW znajdziecie finezyjne kształty czy awangardowe udziwnienia, to jesteście w błędzie. Tu od dawna wszystko ma swoje miejsce i znajduje się właśnie tam, gdzie być powinno. Jedni chwalą bawarską markę za ten prosty, nieco ascetyczny styl, ale inni krytykują. Mnie się nawet podoba. Tym bardziej że wszystkie materiały użyte we wnętrzu BMW są świetnej jakości. Naprawdę trudno by było znaleźć coś, co jest twarde lub niemiłe w dotyku.

Każdy element jest doskonale spasowany i wsiadając do tego auta ani przez chwilę nie mamy wątpliwości, że jest to klasa premium. Tzw. "jakość odczuwalna" jest tutaj wszechobecna. Wszystko jest ładne, przejrzyste i funkcjonalne. Nawet słynny już system i-Drive został poprawiony i teraz do dyspozycji kierowcy oddano dodatkowe, jasno opisane przyciski, znajdujące się dookoła pokrętła-joysticka. Nie trzeba studiować obszernej instrukcji obsługi, aby móc połapać się w gąszczu opcji komputera pokładowego. A sterować można prawie wszystkim... Mnie na przykład urzekła możliwość zaprogramowania trzykrotnego mignięcia kierunkowskazem (zamiast pojedynczego sygnału) przy lekkim dotyku. Niby mała rzecz, a cieszy. W większości znanych mi aut nie ma takiej opcji.

Komfort, dodatki
O komfort podróży dba m.in. dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja, której poprawiono wydajność i teraz potrzebuje jeszcze mniej czasu, żeby efektywnie schłodzić lub nagrzać wnętrze pojazdu. Osoby lubiące dobre brzmienie ucieszy obecność dobrego radia CD/MP3 z dodatkowym systemem 10-ciu głośników HiFi (2 654 PLN). Natomiast w podróżach w nieznane pomoże świetna nawigacja z dużym, kolorowym wyświetlaczem na konsoli środkowej (12 015 PLN), a ponuraków w pochmurne dni ożywi światło wpadające przez elektryczny, panoramiczny dach szklany (7 218 PLN). A jeśli jesteśmy już przy wyposażeniu dodatkowym, to nadmienię, że decydując się na zakup tego auta warto też dopłacić za adaptacyjne (2 096 PLN) reflektory biksenonowe (3 250 PLN), bo świetnie sprawdzają się po zmroku.

Wygodnym gadżetem jest także tzw. "dostęp komfortowy". W ramach tego udogodnienia nie musimy za każdym razem wkładać kluczyka do stacyjki. Wystarczy mieć kluczyk przy sobie w kieszeni i tylko dotykać klamek i przycisku "start/stop engine" na desce rozdzielczej pojazdu. Automatyczne ściemnianie lusterek to w BMW wydatek 2 422 PLN, a przed mandatem za rozmowę przez komórkę uchroni nas moduł bluetooth (3 586 PLN).

Jeśli jesteśmy przeciwnikiem "machania wajchą", to koniecznie dopłaćmy do automatycznej skrzyni biegów (8 866 PLN). Działa naprawdę tak, jak powinna. W trybie D pracuje bez napięcia, spokojnie, ale jednocześnie w każdej podbramkowej sytuacji, kiedy naciskamy gaz do oporu, reaguje wystarczająco szybko, by 520 niutonometrów momentu obrotowego zdążyło wystrzelić nas do przodu jak z katapulty.

Jeśli jednak chcemy poczuć się jeszcze bardziej spójni z autem, przesuńmy dźwignię na sam dół, w tryb sportowy (lub manualnej zmiany przełożeń). W tej pozycji skrzynia utrzymuje silnik stale na podwyższonych obrotach, a jej reakcje zaostrzają się jeszcze bardziej. Każde muśnięcie gazu znajduje natychmiastowe odzwierciedlenie w reakcji auta, a skrzynia przy przyspieszaniu zmienia przełożenia na wyższe dopiero wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Redukując prędkość czujemy natomiast, że napęd jest stale złączony z wszystkim czterema kołami BMW. Pozostaje nam jeszcze tryb ręcznej zmiany przełożeń, ale... na co to komu potrzebne?

Silnik...
...tego auta zasługuje na najwyższe noty. 6 cylindrów w rzędzie i 24 zawory wysokoprężnej, doładowanej jednostki pracują tak, jakby kierował nimi najlepszy dyrygent świata. Oczywiście, przebieg przypływu mocy nie jest tak liniowy jak w dobrej, benzynowej jednostce, ale ten diesel jest naprawdę wart grzechu.

245 koni mechanicznych i moment obrotowy 520 Nm dostępny w zakresie 1750-3000 obr./min. potrafią zdziałać cuda. Wyprzedzanie przy niemal każdej prędkości staje się dziecinną igraszką. Niestety, w polskich realiach łatwo się zapomnieć i narazić na najdroższe fotki w kraju. Wyprzedzamy jedno, drugie, a za chwilę trzecie auto i nim się spostrzeżemy, dozwoloną prędkość mamy przekroczoną o jakieś dwa razy...

Co najlepsze, średnie spalanie z testu wyniosło 10,5 litra na 100 kilometrów. Prowadziłem to BMW w różnych warunkach, i przyrzekam, że nie była to jazda "na emeryta". Oczywiście, jeśli chciałbym się stale ścigać od świateł do świateł, wynik spalania byłby zgoła inny. Ale przy rozsądnej, aczkolwiek całkiem dynamicznej jeździe, 10,5 litra w cyklu mieszanym jest wynikiem jak najbardziej do osiągnięcia. I jest to moim zdaniem rezultat godny pochwały. Bierze się to pewnie z tego, że nowoczesny silnik, zasilany w systemie common rail trzeciej generacji, ma ogromny zapas mocy i w większości sytuacji nie ma potrzeby wyciskać z niego siódmych potów. Dodatkowo świetnie zgrana, automatyczna skrzynia biegów dokłada swoje 3 grosze...

Po kilku...
...ostro wziętych zakrętach wydaje mi się, że prawa fizyki przestają istnieć. Sucha nawierzchnia, doskonałe wyważenie auta plus system xDrive powodują, że "trójka" niejako sama wchodzi w kolejne zakręty. Doskonały układ kierowniczy powoduje, że nabieram apetytu na więcej i niebezpiecznie zbliżam się do granicy przyczepności auta. Ale spokojnie, kontrola trakcji i toru jazdy nie dadzą tak łatwo zrobić autu krzywdy. Do tego reagują dopiero wtedy, kiedy trzeba, pozwalając kierowcy nacieszyć się przeciążeniami. Możemy oczywiście kompletnie dezaktywować systemy bezpieczeństwa poprzez dłuższe przytrzymanie przycisku DSC. Ale to już opcja dla wprawionych. Osobiście nie mam zamiaru ryzykować zaparkowania w polu prawie 300 000 złotych.

Napęd na 4 koła o rozdziale mocy 40/60 powoduje, że BMW ma fenomenalną trakcję, a w zakrętach wręcz klei się do nawierzchni. Na suchej jezdni 40 procent mocy przekazywane jest na koła przednie, a 60 procent na tylne. W momencie wykrycia poślizgu, system w mgnieniu oka optymalnie rozkłada moment obrotowy pomiędzy osie pojazdu. Za perfekcję działania tej maszynerii odpowiada elektronicznie sterowane sprzęgło wielotarczowe.

Zawieszenie...
...jest świetnie zestrojone i mimo tego, że jest dosyć twarde, to na brak komfortu podczas jazdy po nierównościach doprawdy trudno narzekać. Jest dostatecznie sprężyście, a przejazd przez tory tramwajowe nie powoduje wypadania plomb z zębów. Oczywiście, nie oczekujmy tu miękkości, znanej choćby z aut "made in France", ale przecież nie o to tu chodzi. Kierujący BMW 330d ma czuć auto każdą kończyną, każdym zmysłem. I tak rzeczywiście jest. W niemożliwie szybkim tempie stajemy się jednością z maszyną i nie chcemy z niej wychodzić, w myślach planując kolejna trasę.

Praktyczność
Poprzednia generacja "trójki" nieraz była krytykowana za małą ilość miejsca dla pasażerów drugiego rzędu siedzeń. Tutaj, przy rozstawie osi 2760 mm, miejsca z tyłu jest wystarczająco dużo i dwie dorosłe osoby swobodnie mogą odbyć podróż w komfortowych warunkach. Do tego nadwozie kombi, kryjące bagażnik o pojemności 460 litrów sprawia, że BMW może stać się praktycznym autem dla niewielkiej rodziny. Kiedy trzeba, tatuś "da po garach", bezpiecznie wyprzedzając zawalidrogę i pięknie utrzymując tor jazdy w szybko pokonywanym łuku. Pasażerowie natomiast mogą liczyć na relaks dzięki wydajnej, trzystrefowej klimatyzacji i dobremu systemowi audio. Dla każdego coś miłego.

Samochód bez wad?
Nie do końca, choć ten tekst może się komuś wydać artykułem sponsorowanym. Pomijając to, że w testowanym aucie naprawdę ciężko znaleźć coś "nie tak", to oczywiście nie jest to samochód bez skazy. Ja znalazłem trzy powody, dla których nie kupiłbym nowej "trójki" w tej wersji silnikowej i wyposażeniowej. Są to kolejno: cena, cena i jeszcze raz cena.

Zdaję sobie sprawę, że za przyjemność, jakość, tradycję marki i najnowsze rozwiązania technologiczne trzeba słono płacić. Ale u licha, na polskie warunki prawie 300 000 złotych za testowane auto to za duża kwota. Pociesza fakt, że rezygnując z pewnych dodatków, ten zestaw "auto plus silnik" można już mieć za około 215 000 złotych, ale to wciąż dużo. Niestety, jeśli chcemy mieć doskonale jeżdżące i świetnie wykonane kombi segmentu D, musimy mieć gruby portfel. Wszystkim życzę spełnienia motoryzacyjnych marzeń, a sam biegnę do najbliższej kolektury lotto...