BMW Z4 sDrive35is vs Porsche Boxster S

Jeżeli ktoś nie lubi znajdować się w centrum uwagi, nie powinien nawet myśleć o siadaniu za kierownice tych aut. Rzucając swoisty urok na postronnych obserwatorów, budzą ich powszechne zainteresowanie zawsze i wszędzie. W teście dwa niemieckie roadstery z górnej półki.

Porządek musi być...
...mawiają Bawarczycy, zacznijmy więc, zgodnie z alfabetem, właśnie od nich. Oprócz specyficznego spojrzenia na wymieniony wyżej ład i szeroko pojętą organizację, mają oni również w poważaniu wszelkiego rodzaju środki płatnicze. Mówiąc wprost, potrafią liczyć.

Wyszło im więc, że aby stać się posiadaczem najnowszej odsłony BMW Z4, wystarczy 166 000 zł. Będzie wówczas można delektować się pierwszorzędną kulturą pracy 2,5-litrowej, rzędowej "szóstki" o mocy 204 KM, sztywnym, w pełni automatycznie składanym dachem i idealnie dostrojonym układem jezdnym.

Wystarczy?
Z pewnością nie wszystkim. Kto nie chce iść na absolutnie żaden kompromis, powinien przygotować 100 000 zł więcej i zamówić wersję oznaczoną jako 35is, będącą rozwinięciem topowej do niedawna odmiany 35i. Teraz miejsca na podium uległy zmianie i to właśnie 35is, wyróżniające się z zewnątrz srebrnymi lusterkami, przewodzi pod każdym względem.

Zmiany pod maską - w zależności od tego, jak na nie popatrzymy - są subtelne i rewolucyjne zarazem. Subtelne, bo podniesione ciśnienie doładowania dwóch sprężarek i zmodyfikowane oprogramowanie elektroniki silnika to trik stosowany w motoryzacyjnym światku chętnie i powszechnie. Ale... z 306 KM zrobiło się 340, a moment obrotowy wzrósł z 400 do 450 Nm. Silnik ten, tegoroczny laureat nagrody Engine of the Year, ma wbrew oznaczeniu niecałe 3 litry pojemności i razem z fenomenalnym, 7-biegowym "automatem" tworzy duet po prostu doskonały.

Kiedyś...
...tak właśnie mówiło się o sekwencyjnych skrzyniach SMG, ale te czasy dawno już minęły. BMW poszło śladem Volkswagena - co ostatnio stało się wyjątkowo modne - i powołało do życia technologię dwusprzęgłową pod kryptonimem DKG. Tworzą ją dwie przekładnie zintegrowane we wspólnej skrzyni, której zasada działania jest już powszechnie znana - podczas jazdy jedno ze sprzęgieł jest zamknięte, a drugie otwarte, w czasie przyśpieszania i zwalniania ich załączenie zmienia się wraz ze zmianą biegu w taki sposób, aby umożliwić ciągły dopływ mocy.

I tak właśnie się dzieje, co samo w sobie zaskoczeniem zresztą być nie powinno. Uwagę należy zwrócić raczej na to, w jaki sposób to wszystko się odbywa, jak zadziwia precyzją, szybkością reakcji, płynnością i trafnością w odgadywaniu zamiarów kierowcy. Skrzynia DKG nie jest "automatem" z górnej półki - tak możemy mówić o Volkswagenowskim DSG - i z prawdą się bynajmniej nie miniemy. Poziom zaawansowania bawarskiej DKG jest po stokroć wyższy i literalnie zapiera dech w piersiach. To maestria, perfekcja i mistrzostwo świata w jednym, dodatkowo ukoronowane niezwykle miłym dla ucha, basowym pomrukiem rzędowej "szóstki" i soczystymi międzygazami. Dynamiczne sprinty spod świateł - czy jak kto woli - ze startu zatrzymanego, owszem, robią wrażenie, jednak jeszcze większe robi tempo, z jakim strzałka prędkościomierza pnie się w górę po przekroczeniu "setki".

Jak się okazuje, nie trzeba za to płacić przesadnie wiele. Podczas testu, średnio co 100 km z baku znikało 12,8 litrów benzyny, a więc najzwyczajniej w świecie mało, biorąc pod uwagę możliwości silnika. Szkoda jedynie, że zbiornik ma pojemność zaledwie 55 l - do ideału brakuje mniej więcej 10-15 litrów.

Osoby spragnione...
...wrażeń powinny od razu ustawić układ Dynamic Driving Control, umożliwiający dostosowanie charakterystyki auta do stylu jazdy kierowcy, na Sport+. Kontrola stabilności DSC zostaje wówczas "uśpiona" i Z4 zamienia się w prawdziwą bestię, z wystrzałowymi wręcz reakcjami na ruchy pedałem gazu, ostrym jak brzytwa układem kierowniczym i twardym jak deska tłumieniem nierówności.

Plasujący się o "oczko" niżej tryb Sport to swego rodzaju kompromis, bardzo zresztą rozsądny i doskonale wyważony, bo wspomniany wyżej "elektroniczny anioł stróż" zostaje przywrócony do życia. Trzeci w kolejce, Normal, cechuje najbardziej liberalny charakter, daleko bardziej przydatny do jazdy na co dzień przede wszystkim dlatego, że w największym stopniu wybaczający nawierzchni jej niedoskonałości. Oczywiście, nawet w tym przypadku genialny rozkład masy 50:50 pozwala na odrobinę szaleństwa, można je jednak skutecznie dozować przy pomocy świetnych hamulców, które nie wiedzą, co to zmęczenie.

A wnętrze?
Nie samymi osiągami przecież człowiek żyje, nawet jeśli decyduje się na zakup takiego roadstera. No cóż, pod tym względem doświadczamy swego rodzaju standardu dla aut tego typu. W przypadku BMW Z4 oznacza on wygodne, "szyte na miarę" miejsca dla dwojga na doskonale wyprofilowanych fotelach, sporej pojemności bagażnik (niestety, tylko wtedy, gdy dach zdecydujemy się pozostawić nad naszymi głowami), perfekcyjną ergonomię, więcej niż staranny montaż i materiały najwyższej próby.

Co więcej, kokpit Z4-ki nie jest powieleniem schematów znanych z pozostałych modeli BMW, co akurat jest wiadomością jak najbardziej dobrą, bo trudno ostatnio oprzeć się wrażeniu, że bawarscy designerzy zapomnieli o stylistycznym zróżnicowaniu desek rozdzielczych swoich dzieł.

BMW Z4 sDrive35is...
...jest dopracowanym roadsterem o niezrównanej jakości, bliskim perfekcji. Do ideału brakuje na dobrą sprawę tylko jakiegoś wyraźnego sygnału, najlepiej dźwiękowego, jasno dającego kierowcy do zrozumienia, że procedura składania (lub rozkładania dachu) dobiegła końca.

To jednak drobiazg, bo Z4-ka w wersji sDrive35is świetnie wygląda, fenomenalnie brzmi i przede wszystkim genialnie jeździ. Jak wspomnieliśmy na wstępie, swoje naturalnie kosztuje - 263 000 zł. Wyposażenie seryjne ma bogate, na czele z biksenonami, automatyczną skrzynią biegów, skórzaną tapicerką odbijającą promienie słoneczne, wspomaganiem Servotronic i pakietem M, czyli esencją tego auta - sportowym zawieszeniem i fotelami, kierownicą z dźwigienkami zmiany biegów, pakietem aerodynamicznym oraz porozrzucanymi tu i ówdzie elementami z rozpoznawalnym chyba na całym świecie, charakterystycznym logo M. Tylko w tej wersji nie dopłacamy też za welurowe dywaniki - brzmi być może cokolwiek śmiesznie, ale tak właśnie jest.

Cała reszta natomiast, jak na BMW przystało, jest płatna ekstra. Na odpowiednio wysokim poziomie, rzecz jasna. Dla przykładu, interfejs obsługujący telefony komórkowe Bluetooth wraz ze łączem iPod/USB wyceniono na 3679 zł, samościemniające się wszystkie trzy lusterka - 3446 zł, czujniki parkowania z przodu i z tyłu - 3632 zł, a "elektrykę" foteli - na jedyne 7265 zł. Na pocieszenie, rezygnacja z emblematu modelu pozostaje całkowicie bezpłatna, pytanie tylko, czy jest ktokolwiek na tym świecie, pragnący dobrowolnie skorzystać z takiej możliwości. Oczywiście pieniądze to jedno, a emocje - drugie. Doznań, jakie stają się udziałem osoby prowadzącej to auto, i tak nie sposób racjonalnie wycenić.

Zobaczmy teraz...
...jak na tym tle prezentuje się naprawdę groźny rywal "Bawarczyka", czyli Porsche Boxster S. Jest to wprawdzie najmniejszy model w gamie, ale od momentu debiutu stoczył niejedną wygraną walkę ze sceptykami odnośnie przynależności do marki czy też potencjalnej przypisanej klienteli. To prawdziwy roadster, który nie uznaje filozofii półśrodków.

Zacznijmy, podobnie jak w przypadku BMW, od ceny. 237 319 zł - tyle zapłacimy za Boxstera wyposażonego w silnik o pojemności 2,9 litra, rozwijający moc 255 KM. To oczywiście początek! Dokładając niespełna 50 000 zł (286 437 zł) otrzymujemy topowy, 310-konny model Boxster S z silnikiem o pojemności 3,4 litra.

Patrząc na przód Boxstera...
...nieprzypadkowo w pierwszej kolejności rysuje się przed naszymi oczami wizerunek modelu 911. Dodatkowo wnikliwi zauważą, że przednie reflektory nawiązują designem do tych z kultowej Carrery GT. Linie klasycznego roadstera potęgują krągłości napompowanych nadkoli z przedniej części, których harmonijne odzwierciedlenie odnajdziemy w tylnej części nadwozia. Diodowe lampy z podwójnie zakończonym układem wydechowym podkreślonym dyfuzorem, świetnie wpisują się w sportowy wizerunek modelu.

Jasne beżowe wnętrze to udany zastrzyk charakteru i stylu znanego z 911-ki. Niepowtarzalne zegary z charakterystyczną czcionką czy też centralnie umieszczony obrotomierz nie bez powodu zajmują najważniejsze miejsce. Do tego świetnie leżąca w dłoniach skórzana kierownica, wzorowa ergonomia, jak i same materiały użyte w środku.

Adrenalinę...
...do naszego organizmu pompuje centralnie umieszczony wolnossący sześciocylindrowy silnik w układzie bokser. Budzimy go do życia, przekręcając kluczyk po lewej stronie kierownicy. W pierwszej kolejności jesteśmy zaskoczeni ciszą panującą w środku - dach mamy jeszcze zamknięty. Pierwsze przejechane kilometry w trybie co najmniej dostojnym pokazują, że mimo twardo zestrojonego zawieszenia, jak i innych czynników typowych dla samochodów sportowych, ten "bolid" bez większych kompromisów sprawdzi się na co dzień.

Ale czy do końca w tym samochodzie o to chodzi? Odpowiedź zacznę od zdjęcia miękkiego dachu. Co ważne, aby to zrobić, nie musimy się wcale zatrzymywać! Procedura ta trwa zaledwie 12 sekund i możemy dokonać jej podróżując z prędkością do 50 km/h. Wcześniej jednak należy zwolnić blokadę przy lusterku wstecznym - co nie wszystkim przypadnie do gustu. Po tej krótkiej chwili skutecznie zaczynamy odkrywać Boxstera na nowo. Dźwięk dobiegający zza naszych pleców jest rasowy i nie do pomylenia z inną marką.

Pełnię możliwości...
...Boxstera S poznamy po wciśnięciu przycisku Sport Plus (pośredni tryb Sport jest jego namiastką, która stopniowo znieczula "elektronikę"). Na początek procedura startowa: lewa noga wędruje na hamulec, zaś prawa bez większego umiaru na pedale gazu... 6500 tys. obr./min. Na tablicy zegarów komunikat: "Launch Control Active". Twój mózg przesyła impuls do lewej nogi, która niezwłocznie zwalnia hamulce, a to, co się dzieje dalej, uzależnia z każdą kolejną minutą.

Najpierw jednak o sekundach - po równych pięciu osiągamy 100 km/h, a później jest jeszcze lepiej, na tyle, że zapominamy iż nasze prawo jazdy ma swoistego rodzaju ograniczenia zwane punktami karnymi. Do tego dźwięk jednostki napędowej w wyższych partiach nie tylko łechta i czaruje nas - on wprost skutecznie zagłusza i uzależnia innych uczestników ruchu. Siedmiobiegowa automatyczna skrzynia PDK, która jeszcze przed chwilą nieodczuwalnie zmieniała przełożenia, pokazuje swoje drugie wcielenie w trybie Sport Plus. Biegi są zmieniane jeszcze szybciej, a każdej zmianie towarzyszy charakterystyczne szarpnięcie.

W zakrętach jest jeszcze lepiej niż na prostej. Tylny napęd z silnikiem umieszczonym centralnie wraz z bliskim perfekcji układem kierowniczym potęgują radość z każdego kolejnego ruchu kierownicy owocującego przewidywalną nadsterownością. Do tego świetny rozkład masy i każdy kolejny przejazd po krętej trasie będzie owocował coraz lepszym czasem. Wyjątkowo komfortowe fotele również sprawdzają się w tych zmaganiach. A poza tym, Boxster jako rasowy roadster nie skazuje nas wcale na podróż we dwoje z minimalistycznym ekwipunkiem - dzięki przestrzeni, jaką odnajdziemy zarówno z przodu, jak i z tyłu, mamy łącznie do dyspozycji 260 l bagażnika.

Na koniec wartości, których doświadczymy na stacji benzynowej. Podczas wykorzystywania możliwości samochodu w miejskich warunkach uzyskamy wynik 15-20 l na każde 100 km. W trasie wartość ta spada do 10-12 l. Dużo to, czy nie? To akurat jest mało istotne. Nawet gdyby było dwa razy więcej, i tak wciąż byłoby warto!

Podsumowanie...
...nie będzie długie. Oba auta to fenomenalne pojazdy z górnej półki. Na tym poziomie jest oczywiście drogo - i wszyscy wiedzą, że tak po prostu być musi, bo rasowych roadsterów o takiej mocy, możliwościach trakcyjnych i wyposażeniu nie sposób kupić w cenie auta klasy średniej.

A który jest górą? No cóż... Oba są ostre i narowiste, ale to jednak Boxster S, przyciśnięty do muru, daje sobą nieco sprawniej i śmielej dyrygować. Dlatego Z4 przegrywa tylko o przysłowiowy włos. Druga lokata w porównaniu oznacza po prostu tyle, że do tzw. absolutnego topu brakuje mu bardzo, bardzo niewiele.

Zdjęcia: Grzegorz Tereba, Przemysław Szymański