Citroen C-Crosser 2.2 HDi Exclusive DCS

Oto C-Crosser, czyli SUV w wykonaniu Citroena. Na myśl od razu przychodzi kilka typowych dla tej marki wyróżników. Hydropneumatyczne zawieszenie, masa ułatwiających życie elektronicznych gadżetów i niebanalna stylizacja wnętrza. Niestety, raczej nie tym razem.

Pierwsze wrażenie bez wątpienia należy do pozytywnych. To auto naprawdę może się podobać. Czarny, perłowy lakier Noir Perle nobliwie kontrastuje z wieloma elementami chromowanymi i 18-calowymi alufelgami o niebanalnym wzorze. Na grillu widać znajomy "szewron", a smukłe lampy jako żywo przypominają reflektory z flagowej limuzyny C6. Wypisz, wymaluj, Citroen.

Otwieramy drzwi i...
...zajmujemy miejsce na fotelu kierowcy. Skórzana tapicerka, elektryczna regulacja, jak najbardziej poprawne wyprofilowanie... Brakuje tylko regulacji podparcia dla lędźwi. Zaraz, zaraz - w Citroenie? Nie, to przecież niemożliwe, skoro ma ją plasująca się o kilka klas niżej C4-ka! A jednak. Próba regulacji położenia kolumny kierowniczej kończy się kolejnym rozczarowaniem. Tylko "góra-dół"!

Jeżeli dodatkowo akurat zapadł zmrok i chcielibyśmy przed ruszeniem wyregulować lusterka, przyjdzie nam szukać stosownych przycisków całkowicie po omacku, bo o ich podświetleniu po prostu zapomniano. To samo zresztą dotyczy "elektryki" szyb i przycisku przełączającego między poszczególnymi trybami pracy komputera pokładowego. I znowu pojawiają się wątpliwości. Czy to aby na pewno Citroen?

Rzut oka...
...na deskę rozdzielczą. Jest prosta i surowa, a niektóre przełączniki wydają się wręcz żywcem wyjęte z pierwszej połowy lat 90. Precyzja montażu? Owszem, wysoka. Z drugiej strony, większość tworzyw ma twardość kamienia i gdyby nie fakt, że część z nich pokryto skórą, tzw. jakość odczuwalna wypadałaby raczej przeciętnie. Czy tak to zwykle wygląda w nowych Citroenach? Raczej nie. Ale chwileczkę... To przecież kokpit Outlandera, czyli SUV-a produkcji Mitsubishi! Tylko skąd on się tu wziął? O co właściwie chodzi?

Po prostu - o pieniądze. Skonstruowanie zupełnie nowego modelu, stworzenie dla niego linii produkcyjnych, a czasem nawet wybudowanie całkiem od podstaw zupełnie nowej fabryki, to wydatki idące w setki milionów euro. Ponieważ Citroen chciał mieć w ofercie swojego SUV-a, ale nie chciał ponosić aż takich kosztów, postawił na doświadczenie Japończyków. To od nich pochodzi know-how, czyli de facto cały samochód. Francuzi nie zadali sobie trudu, by choćby częściowo odmienić wygląd wnętrza, nawet systemy audio i nawigacji są takie same jak w Mitsubishi. Naprawdę wielka szkoda.

Nie zmienia to...
...oczywiście faktu, że kabina jest bardzo przestronna i funkcjonalna. Tylna kanapa jest dzielona (60/40), każda część ma indywidualnie regulowany kąt oparcia i przesuwane siedzisko. Dodatkowe dwa miejsca w trzecim rzędzie trudno polecić komukolwiek. Jest tam tak ciasno i niewygodnie, że nawet małe dzieci szybko zniechęcą się do takiego sposobu podróżowania.

Pojazd typu SUV nie może oczywiście obyć się bez przestrzeni bagażowej z prawdziwego zdarzenia. W tym wypadku, "kufer" kryje się pod wysoko unoszoną pokrywą górną i dolną burtą przedłużającą podłogę. Jeżeli 510 l pojemności okaże się wartością zbyt małą, drugi rząd siedzeń można szybko złożyć - elektrycznie! Szkoda tylko, że aby przywrócić poprzedni stan rzeczy, trzeba już użyć siły mięśni.

Czym...
...najlepiej napędzać takie auto? Dieslem, rzecz jasna. Ponieważ akurat pod tym względem Francuzi mają się czym wykazać, obyło się bez zapożyczeń. Nowiutki, sześciocylindrowy widlasty 3.0 HDi z pewnością dostarczyłby niezapomnianych wrażeń podczas jazdy - dodajmy, bez skandalicznie dużego apetytu na paliwo - ale równocześnie zbyt mocno podwyższył cenę auta.

Pozostaje więc 160-konny, 2-litrowy HDi, który ma co prawda tylko cztery cylindry, ale jeżeli chodzi o kulturę pracy, nie pozostawia absolutnie niczego do życzenia. Zapytajcie szczęśliwych właścicieli nowych C5-tek, co o nim myślą, a gwarantuję, że nie usłyszycie choćby jednego złego słowa. Tym właśnie sposobem kwestię napędu mamy niejako "z głowy".

Hmm, otóż, niestety - nie. Pamiętajmy bowiem, z jakim autem mamy do czynienia. To zupełnie nieoczekiwane i nieplanowane dziecko japońsko-francuskiego mariażu, mające pewne problemy z własną tożsamością. Dodatkowo, jego rodzicom jakoś niespecjalnie zależy też, aby dać swojej latorośli wszystko, co najlepsze. Zastosowano 2.2-litrowe HDi, pamiętające czasy C5-ki poprzedniej generacji, które jakimś cudem wciąż napędza zapomnianego przez wszystkich vana C8 oraz flagową C6-kę (jest jednak niemal pewne, że lada moment się to zmieni).

Mamy więc do czynienia...
...ze swego rodzaju dinozaurem, ale praktyka pokazuje, że nie jest wcale tak źle. Mocy do dyspozycji również jest całe 160 KM, do tego standardowy już wtrysk Common Rail, filtr cząstek stałych i nienaganna kultura pracy. Moment obrotowy o wartości 380 Nm gwarantuje dużą elastyczność i pozwala na bardzo sprawne wykonywanie manewrów wyprzedzania.

Inna sprawa, że po zdecydowanym wciśnięciu pedału przyspieszenia poczujemy wyraźne szarpnięcia na kierownicy, a na zestawie wskaźników zauważymy mignięcia kontrolki sygnalizującej ingerencję systemu kontroli trakcji. To znak, że przednie koła nie radzą sobie w wystarczającym stopniu z przenoszeniem siły napędowej na asfalt.

Dlatego...
...jeżeli jeździmy dynamicznie, warto ustawić pokrętło wyboru napędu w pozycji 4WD, pozostawiając elektronice decyzję o dołączaniu tylnej osi w najbardziej kryzysowych momentach. Poza tym, istnieje jeszcze tryb Lock, blokujący podział w proporcji 50:50, teoretycznie dobry na większe bezdroża. Oczywiście, C-Crosser terenówką nie jest, ale wjedzie tam, gdzie zwykła "osobówka" nie wjedzie nigdy. Jeżeli trzeba, bez większego wysiłku weźmie też na hol dwutonową przyczepę.

Z wysokoprężnym silnikiem współpracuje nowość w gamie Citroena - dwusprzęgłowa przekładnia automatyczna DCS. Działa w sposób typowy dla konstrukcji tego typu, czyli niezwykle szybko i dość zdecydowanie, co w pewnych sytuacjach łatwo pomylić z szorstkością. O jakimkolwiek szarpaniu nie ma jednak mowy. Uwagę zwraca szósty bieg o długim przełożeniu, pozwalającym na osiąganie wysokiej prędkości podróżnej przy niskich, oszczędzających słuch obrotach.

Zmysł ten jest zresztą atakowany przez decybele w umiarkowanym stopniu, bowiem kabina C-Crossera jest dobrze izolowana akustycznie. We znaki daje się natomiast zbiornik paliwa o małej pojemności - zaledwie 60 l - co z kolei prowadzi do mylnego przekonania o dużym zapotrzebowaniu na paliwo. W praktyce silnik okazuje się jednak dość oszczędny, zadowalając się średnio 9 litrami ON na każde 100 przejechanych kilometrów.

Niezależne...
...dolne wahacze poprzeczne, kolumny MacPhersona, amortyzatory teleskopowe, stabilizator. Takie właśnie elementy znajdziemy w zawieszeniu C-Crossera. Ani śladu zielonych sfer wypełnionych azotem, plątaniny przewodów z płynem LHM czy choćby amortyzatorów o zmiennym stopniu tłumienia. Kompletny brak legendarnej hydropneumatyki, będącej przecież znakiem rozpoznawczym tej francuskiej marki od wielu, wielu lat.

Jak w takim razie wypada komfort resorowania? Mimo wszystko, całkiem nieźle, bo układ jezdny zestrojono bardziej miękko niż w Outlanderze, dlatego nawet obecność 18-calowych felg z ogumieniem o stosunkowo niskim profilu nie przeszkadza wygodnie podróżować po polskich drogach. Z drugiej strony, w zakresie zdolności do odseparowywania od wpływów świata zewnętrznego, oczekiwalibyśmy jednak czegoś więcej. Zresztą tak naprawdę, nie tylko w tej dziedzinie, ale też w kilku innych. Jakby nie patrzeć, to w końcu Citroen.

W ten właśnie sposób...
...dochodzimy do sedna. Jako przedstawiciel klasy SUV, C-Crosser jak najbardziej zasługuje na ocenę bardzo dobrą, ale już jako Citroen - tylko na dostateczną. Wyposażenie testowanej, kosztującej 162 900 zł, najwyższej wersji Exclusive DCS może zrobić wrażenie na klientach Mitsubishi (pod tym względem nie są przesadnie rozpieszczani), ale nie na nabywcach topowych odmian Citroenów, którym nigdy niczego nie żałowano.

Tym razem jest inaczej. Nie dopłacamy wprawdzie za lakier metalizowany (bądź perłowy), ale gdzie przednie czujniki parkowania, dwustrefowa klimatyzacja z nawiewami dla tylnych rzędów, doświetlanie zakrętów, szyberdach czy chociażby możliwość wyboru innej niż czarna tonacji wykończenia wnętrza? Gdzie styl, szyk i finezja nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz? Gdzie emocje i niepowtarzalność? No właśnie... Zawartość tzw. cukru w cukrze, albo raczej "Citroena w Citroenie" jest tutaj po prostu śladowa. Dlatego wciąż czekamy na Citroenowskiego SUV-a z prawdziwego zdarzenia.