Citroen C3 1.6 e-HDi Exclusive

Choć wiedziałem już dużo o nowym C3, ten egzemplarz od samego początku mocno mnie zaskoczył. Moje drugie podejście do Citroena C3 na początku zdominował jego kolor. Najbardziej kobiecy z całej palety. Albo najmniej męski - błękitno-pastelowy. Cała reszta na szczęście okazała się być lepsza.

Co innego, poza wyżej wymienionym, można powiedzieć o samochodzie w kolorze bladobłękitnym? Oryginalna bryła Citroena sama w sobie może się podobać, lecz przystrojona takim lakierem powodowała, że podróżując testową "C-trójką", przyciągałem wszystkie kobiece spojrzenia. Męskie też, jednak panowie co najwyżej pokusili się o delikatne danie mi do zrozumienia, że należę do mniejszości seksualnych. Ale jak to mówią: "kogo to obchodzi?!", skoro samochód jest naprawdę dobry, a samo posiadanie takiego koloru w palecie dobrze świadczy o Citroenie - szarych, srebrnych, czarnych i beżowych samochodów jest i tak za dużo na ulicach.

Pierwsze koty za płoty...
...czyli szybko przebrnąć przez najgorsze i zająć się całą resztą. Najgorsze jest to, że Citroen C3 1.6 e-HDi Exclusive nie jest tani. Co prawda samo C3 można nabyć już od 43 450 zł, ale za 90-konnego diesla w najwyższej linii wyposażenia musimy wyłożyć ponad 20 tys. więcej (65 350 zł). Do tego dokładamy lakier (1800 zł), system nawigacji My Way w pakiecie z nagłośnieniem Hi-Fi (5 200 zł), ESP i Pakiet widoczność. W efekcie musimy pozbyć się z portfela 75 250 zł, żeby móc wyjechać testowanym egzemplarzem. Na pocieszenie zostają liczne, słynne citroenowskie promocje oraz umiejętności negocjacji z dealerem. Jeśli jedno i drugie zawiedzie, można zrezygnować z multimediów - w miejskim samochodzie nawigacja nie będzie aż tak bardzo potrzebna, a zawsze to jakaś oszczędność, którą można przeznaczyć na bogatą ofertę dodatkowych kontraktów serwisowych.

Czym ujmuje Citroen?
Oczywiście szybą Zenith. Ale o tym później. To, co "urzeka" w testowanym egzemplarzu, to silnik. Unowocześniony diesel o pojemności 1,6 litra i mocy 90 KM to rozwinięcie konstrukcji znanej już od kilku lat i tworzącej, wraz z mocniejszą wersją, trzon wysokoprężnej palety koncernu PSA (oraz Mini i Forda).

Ten wielonarodowy twór w najnowszej edycji został nieco zmodyfikowany i wyposażony w system Start-Stop oraz system odzyskiwania energii z hamowania. Citroen nazywa ten system Mikrohybrydą i choć nie można powiedzieć, żeby dało się gdziekolwiek dojechać przy pomocy wyłącznie energii elektrycznej, to na pewno działa bardzo dobrze.

Przede wszystkim błyskawicznie. Jest to pierwszy system, którego nie da się "oszukać" dobrą koordynacją "sprzęgło - gaz". Citroen włącza silnik błyskawicznie i bezwibracyjnie. Nawet jeśli dotaczając się do świateł, wysprzęglimy małego diesla i w tym momencie sygnalizacja zaświeci nam na zielono, to wrzucenie biegu nie "zgubi" systemu, tak jak ma to zazwyczaj miejsce w innych tego typu konstrukcjach. Dzięki szybkiej pracy i wspomaganiu przez system e-booster, C3 można jeździć całkiem dynamicznie, bez konieczności uważania na to, żeby przy ruszaniu samochód nie zgasł.

A dynamicznie jeździć można, bo i silnik w zakresie prędkości miejskich nie ma problemów z odpychaniem lekkiego Citroena. Do 100 km/h przyspiesza w akceptowalne 11 sekund, a odpowiednio dobrane przełożenia pięciobiegowej skrzyni pozwalają na elastyczną i bezproblemową jazdę. Nie ma typowego ostatnio dla małych diesli (np. dla 1.6 TDI) braku mocy na "dole", co powoduje, że podczas jazdy miejskiej czasem trzeba redukować bardziej niż wydawałoby się to konieczne. C3 1.6 e-HDi po mieście jeździ się naprawdę dobrze. I choć drążek skrzyni biegów ma bardzo długie skoki, a piątkę wrzuca się gdzieś "w okolicach schowka" - to do tego elementu nie można mieć większych zastrzeżeń.

W środku również nie jest bardzo głośno, choć zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, zwłaszcza niedługo po odpaleniu, wyraźnie słychać, z jakiego rodzaju jednostką mamy do czynienia. Przy wyższych prędkościach silnik już tak nie klekocze, a jego dźwięk zostaje zastąpiony (a raczej zagłuszony) przez szum opływającego "bąbelkowatego" Citroena powietrza.

Dynamika w trasie jest zdecydowanie gorsza niż w mieście, choć samochód sprawuje się poprawnie, stabilnie i przewidywalnie. Najprzyjemniej jeździ się w zakresie 100-120 km/h, więc poza autostradami nie będziecie narzekać na małe C3.

Na koniec tego wszystkiego - wisienka na torcie. Niezależnie od sposobu obchodzenia się z gazem, maksymalne zużycie paliwa, jakie wypluł mi komputer pokładowy, wyniosło 6,5 l/100 km w mieście. Zazwyczaj zadowalał się wynikami w przedziale 5,2 - 5,9 litra. Jak na warunki warszawskie - rewelacja. Widać, że cały kombajn technologiczny składający się na zbitkę znaków "1.6 e-HDi" pracuje poprawnie i daje słuszne wyniki. Pomiary "ręczne" wskazały średnie zużycie na koniec testu na poziomie 5,6 litra w warunkach miejskich. Poza obszarem zabudowanym wyniki są równie optymistyczne, choć ze zdecydowanie większą rozbieżnością. Minimalne zarejestrowane zużycie paliwa, to 3,8 l/100 km na odcinku mniej więcej właśnie stu kilometrów. Maksymalne w trasie to powyżej 5 l przy prędkościach autostradowych. Średnie na koniec testu zmieściło się w granicach 4,5 l/100 km.

Dopasowany do silnika
Taki właśnie jest układ jezdny Citroena C3. W mieście na pewno docenimy silne wspomaganie układu kierowniczego. Dzięki niemu manewruje się lekko i przyjemnie, choć elektryczny układ nie daje idealnego czucia nawierzchni. Za to na pewno pozwala na zwinne pokonywanie ciasnych uliczek i łatwe parkowanie (wsparte czujnikami parkowania z tyłu).
Zawieszenie ustawiono tak, żeby pasowało większości użytkowników. Nie jest to typowa, francuska "kanapa", która tłumi każdą nierówność, jednocześnie bujając się przy tym jak "wańka-wstańka", choć zdecydowanie nie można nazwać nastawów "twardymi". Samochód jest dość sprężysty i nieźle tłumi nierówności, jednocześnie dając pewność prowadzenia.

W trasie jest nieco gorzej, bo na szybkich zakrętach samochód się wychyla. Nie znaczy to jednak, że prowadzi się źle. Układ kierowniczy utwardza się wystarczająco do normalnej jazdy, a kolumny MacPhersona i belka skrętna z tyłu pozwalają na bezpieczne podróżowanie i dość neutralne zachowanie samochodu w zakręcie. Gdyby nie te przechyły, nie miałbym nic do zarzucenia "C-trójce". Na dokładkę bardzo dobrze sprawują się hamulce. Można je łatwo wyczuć i zatrzymują samochód szybko i skutecznie.

Praktyczny design
Choć Citroen od zawsze kojarzy się głównie z designem i w przypadku C3 bez wątpienia są to słuszne skojarzenia, to francuskim konstruktorom udało się stworzyć miejski samochód, który działa nie tylko na tych, co kierują się sercem, ale i tych od rozumu.

C3 jest wystarczająco przestronne dla czterech osób. Kierowca i pasażer są rozdzieleni małym podłokietnikiem, ale miejsca na szerokość jest naprawdę sporo i nikomu nie powinno go brakować. Zwłaszcza, że w C3 deska rozdzielcza poniżej linii radia i kierownicy jest bardzo mocno przesunięta w kierunku przodu pojazdu. Dzięki temu nie ma obaw o, zwykle krępującą ruchy na wysokości kolan, rozbudowaną konsolę środkową. W większości samochodów w tym właśnie miejscu zarówno ja, jak i np. długonodzy kierowcy mamy problem z komfortową pozycją, a C3 zdobywa tu dużo punktów.

W tylnej części "C-trójki" dwójka pasażerów również będzie miała komfortowo - nad głową jest sporo miejsca, a i na nogi powinno go wystarczyć. Nieco gorzej jest w kwestii wygody samej kanapy. Nieco zbyt pionowe i twarde oparcie przywołuje skojarzenia z dworcową ławką i nie jest w stanie zapewnić komfortu na dłuższej trasie. Z przodu tego problemu nie ma. Fotele są szerokie, wygodne i pozwalają łatwo znaleźć wygodną pozycję. Jak na tak mały samochód, całkiem nieźle radzą sobie również z trzymaniem kierowcy i pasażera w zakrętach.

Jeśli chodzi o samą deskę rozdzielczą, to udało się połączyć dobry design z ergonomią. Dostęp do większości opcji jest prosty (również radio sterowane zza kierownicy jest bardzo łatwe w obsłudze) i szybko zorientujemy się, co do czego służy. Radio z systemem głośników HiFi brzmi naprawdę dobrze, a nawigacja jest spolszczona i prowadzi do celu bez większych problemów. Jeśli chodzi o niedobory w wyposażeniu, można wskazać jedynie na jednostrefową klimatyzację automatyczną - ale to drobiazg. Poniżej znalazło się miejsce świetne do trzymania telefonu komórkowego (sparowanego oczywiście z zestawem głośnomówiącym przez Bluetooth) - mała półeczka mieszcząca idealnie nawet smartfona. Tyle tylko, że jest ona z litego plastiku i nie wyłożono jej żadnym antypoślizgowym materiałem - wszystko co tam włożycie, skończy na podłodze po pierwszym ruszeniu spod świateł. Na szczęście poniżej jest jeszcze jedna, większa, z której można już bezstresowo korzystać.

Oczywiście, C3 w wersji Exclusive posiada panoramiczną szybę Zenith - jeden z najprzyjemniejszych wynalazków podnoszących komfort i radość podróżowania. Pomijam jej praktyczność, polegającą na zwiększonej widoczności i rozjaśnieniu ciemnego (w naszym przypadku) wnętrza. Na pewno za to można poczuć się jak w autokarze i podziwiać krajobraz, a także podjeżdżać bliżej do umieszczonych na dziwnej wysokości świateł sygnalizacji - bo i takie się zdarzają. Poza potencjalnym pytaniem: "a co to będzie, jak się ta szyba stłucze", nie ma ona słabych punktów. Przy ostrym słońcu można zasłonić ją roletą odsuwaną z drugiej części dachu - na niej również znajdują się daszki przeciwsłoneczne (info dla Pań - nie są wyposażone w lusterka, zarówno od strony kierowcy, jak i pasażera).

Jeśli zaś chcemy wybrać się Citroenem gdzieś dalej, do dyspozycji mamy 300 litrów przestrzeni bagażowej z możliwością powiększenia do 1121 l. To całkiem przyzwoita wartość, zwłaszcza że kufer jest praktyczny i ma niemalże prostopadłościenny kształt. Krawędź załadunkowa mogłaby jednak znajdować się nieco niżej.

Na koniec...
...kilka słów podsumowujących moje drugie podejście do Citroena C3. Topowa jednostka wysokoprężna jest świetna, a samochód bardzo dobrze z nią "współgra". Mały "Francuz" jest niesamowicie oszczędny i to wcale nie kosztem dynamiki. Sprawia wrażenie dopracowanego samochodu miejskiego, którym jeździ się przyjemnie i bezstresowo. Wadą jest na pewno wysoka cena i filtr cząstek stałych, który choć sam w sobie ideą jest słuszną, to niezbyt lubi krótkie dystanse pokonywane po mieście. Poza tym - świetna propozycja dla każdego (choć niekoniecznie bladoniebieska).

Plusy:
+ bardzo oszczędny silnik
+ świetny system start-stop
+ niezła przestronność i praktyczność
+ harmonijne zawieszenie

Minusy:
- wysoka cena
- kilka drobnych wpadek we wnętrzu (brak lusterek w daszkach przeciwsłonecznych, nieprzydatna półeczka)
- przechyły nadwozia przy szybko pokonywanych zakrętach

Podsumowanie:
Drogi w zakupie, oszczędny na stacji benzynowej. Jeśli Was stać, to zajrzyjcie do Citroena.