Citroen C4 Coupe 1.6 HDi 110 KM VTR Pack

W spotach reklamowych Citroen C4 przemienia się w robota. Potem albo seksownie wywija biodrami jak gwiazda pop na scenie, albo szarżuje na zamarzniętym jeziorze niczym Jewgienij Pluszczenko. A co potrafi zrobić na zwykłej drodze?

Citroen nie może być wizualnie nudny. Jeśli nie wyróżnia się na ulicy, to nie zasługuje na szewron na masce. Firma, która wzbogaciła świat boskim DS-em, futurystycznym XM-em czy słodko - brzydką "dwucefałką" jest historycznie zobowiązana do produkowania aut innych niż wszystkie. Szewron na masce to symbol szaleństwa, odwagi, nonkonformizmu i wizjonerstwa. Po obłej jak ameba i fascynującej jak zużyte mydło Xsarze Citroen poszedł po rozum do głowy i dał nam C4.

Zamaszysty dach, zwężająca się linia okien, załamana tylna szyba, trójkątne światła, krzykliwe felgi, lusterka jak z auta sportowego i pewne siebie spojrzenie - Citroen oszalał! Tyle smaczków stylistycznych w jednym aucie? Tak. Taki ma być właśnie Citroen. Inny, odważny, prowokacyjny, krzykliwy, nieco ostentacyjny.

C4 jest stylistyczną wizytówką, popisem umiejętności citroenowskich designerów i dowodem odwagi włodarzy firmy. To fakt. Ale każdy kij ma dwa końce. C4 robi piorunujące wrażenie, ale jest, niestety, jednocześnie zbyt "miękki", zbyt wystrojony, zbyt wymuskany, zbyt sztuczny, zbyt plastikowy. Wygląda tak, jakby dwa razy w tygodniu fundował sobie manicure, depilacje miejsc intymnych i farbowanie odrostów. A do tego był na diecie bananowej i spędzał czas na wyprzedażach.

Wnętrze? Ocean czerni przygnębia nie tylko w deszczowe drzwi. Plastiki są miękkie, ale momentami dramatycznie spasowane. Brakuje ostatniego szlifu całemu wnętrzu, tego delikatnego chuchnięcia i przetarcia dłonią skończonego dzieła. Plastikowy karbon jest gadżeciarski. Lepsze byłoby plastikowe aluminium - mniej pretensjonalne rozwiązanie, które przy okazji rozjaśniłoby wnętrze.

Pięć wyświetlaczy to kolejne gadżety. Największy pod szybą jest przezroczysty, czytelny i pożyteczny. Tym od klimy i radia też nie można nic zarzucić. Ale wyświetlacz cyfrowego obrotomierza, który robi się czerwony jak za mocno wciśniesz, to mało praktyczny, szpanerski gadżet. Najmniejszy wyświetlacz pod obrotomierzem wygląda jak z poprzedniej dekady i nic na nim nie widać.

Trzydrzwiowa wersja nie należy do praktycznych. Aby zająć miejsce w drugim rzędzie, trzeba się powyginać, co swoje poobijać i wysilić. Jak już Ci się uda usiąść z tyłu, pogodzić się trzeba z poczuciem klaustrofobii. Miejsca niby nie brakuje, ale nie ma go też rewelacyjnie dużo. Stromo opadający dach, wąskie tylne szyby i czarna tapicerka przygniatają mentalnie. Masz ochotę odepchnąć rękami dach, rozszerzyć szyby, cofnąć kanapę i zaczerpnąć świeżego powietrza. I do tego jesteś pod ciągłym nadzorem. Czujniki na wszystkich trzech miejscach powiadomią kierowcę, kto na którym miejscu jedzie bez pasa. I będą przypominały o jego zapięciu. Wszystko w imię bezpieczeństwa.

Z przodu jest trochę lepiej. Fotele są wygodne, obszerne, niziutko osadzone, dobrze trzymają na zakrętach i mają gadżeciarskie wyżłobienie na kręgosłup w oparciu. Przestrzeni z przodu jest w sam raz. Widoczność pogarsza tylna szyba. Dostępu do wnętrza strzegą długie i bardzo ciężkie drzwi.

Schowki? Ten przed pasażerem jest głęboki i szeroki. W sam raz na dwa tłuste jamniki. Po prawej stronie konsoli jest wieszak na torebkę. To koniec udogodnień. Owszem, są jeszcze jakieś szufladki i udające półki wyżłobienia w plastikach, ale nadają się co najwyżej na długopis, kartę kredytową i temperówkę. No i może jakąś bardzo zużytą gumkę do ścierania. Bardzo przydatne. Bagażnik jest zaskakująco pojemny jak na tak gadżeciarsko zaprojektowany samochód.

Rdzeń kierownicy jest nieruchomy i obładowany tysiącem przycisków i pokręteł. Ma to swoje plusy - jest gadżeciarskie (a jakże!) i bezpieczne, ponieważ poduszka powietrzna zawsze jest w optymalnym położeniu. Ale są też wady. Po pierwsze, przycisków jest za dużo i na kierownicy panuje zamęt. Po drugie, niektóre funkcje są zdublowane na konsoli centralnej. Po trzecie, brakuje kilku przycisków. No bo tak - możesz przerzucić piosenkę z płyty o jedną do przodu przyciskiem na kierownicy. Ale jeśli chcesz wrócić do poprzedniego utworu, musisz skorzystać z panelu radia. Bezsensowne.

Pod maskę trafił motor wysokoprężny 1,6 HDI. Ma system common rail, turbosprężarkę i 110 KM. Ale wrażenia z jazdy wskazują przynajmniej na 150. Przyjemnie się tym autem jeździ, lekko i bez wysiłku. Citroen z tym silnikiem potrafi zaspokoić sportowe ambicje i zrobić Ci dobrze w czasie jazdy.

Niutonometrów jest 240, więc elastyczność stoi na dość wysokim poziomie. Silnik pracuje kulturalnie i równomiernie, ale za głośno. Przy 3 tys. obr/min wręcz dudni, buczy i gwałci słuch. Skrzynia biegów jest przyciężka i co najwyżej średnio precyzyjna. Ze szczególnymi oporami wchodzi wsteczny bieg. Czasami nawet nie wchodzi. Przydałoby się 6. przełożenie do jazdy przed siebie. Nawet zamiast wstecznego.

Komfort jazdy nieco cierpi przez 17-calowe, niskoprofilowane gadżety. Zawieszenie jest bardziej twarde niż miękkie. Pozwala na ofensywną i dynamiczną jazdę. Na większych nierównościach szybciutko daje za wygraną i dobija bez znieczulenia. Hamulce są tylko nieco lepsze niż średnia krajowa. Układ kierowniczy jest komunikatywny, ale kręcenie kółkiem wymaga krzepy i samozaparcia.

Wyposażenie wersji VTR Pack Coupe jest kompletne. Auto wyekwipowano w mnóstwo praktycznych elementów - m.in. poduszki, elektrykę, klimatyzację. Ale dużo jest też stricte gadżetów - m.in. rozpylacz zapachów, który jest mało skuteczny, czujnik światła i deszczu (ten ostatni działa z irytująco opóźnionym zapłonem), skrętne reflektory (opcja) i tak dalej. Większość dodatków jest zbędna i spokojnie możesz się bez nich obejść.

C4 jest przeładowany nowoczesną, ale wcale nie przełomową czy futurystyczną technologią. Jest oryginalnie opakowany, zrobiony z francuską (nie)dokładnością i mało praktyczny dla większych grup ludzi. Para młodych, zadbanych ludzi z modnymi fryzurami, najświeższymi elektronicznymi zabawkami i w butach na szpic poczuje się w nim jak w domu. C4 to gadżet dla fanów gadżetów.