Citroen C5 Tourer 2.2 HDi Exclusive

Wiele już pisano o nowym Citroenie C5 i w większości były to dobre słowa. Czy wersja 2.2 HDi Exclusive Tourer o mocy 173 koni mechanicznych również zasługuje na uznanie? Czy rzeczywiście konkurenci z segmentu D nie powinni spać spokojnie? Odpowiedzi szukałem podczas tygodniowego testu.

Przyznam, że jako posiadacz poprzedniej wersji C5, z niecierpliwością czekałem, aż zasiądę za sterami nowego modelu. Ciekawość, dodatkowo wzmacniana pozytywnymi opiniami innych, nie dawała mi spokoju. Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym miałem się przekonać na własnej skórze, czy nowe C5 jest rzeczywiście tak dobrym autem. Po redakcyjnych testach wersji 2.7 HDi Exclusive i 2.0 HDi Dynamique, przyszedł czas na odmianę 2.2 HDi o poziomie wyposażenia Exclusive i nadwoziu kombi w kolorze świeżego śniegu.

Walory zewnętrzne
Pisałem już nie raz, nie dwa, że nie potrafię opisywać w szczegółach wyglądu auta. Umiem natomiast w 100 procentach stwierdzić, czy dany samochód mi się podoba, czy nie. Prawda jest taka, że nowe C5, szczególnie w wersji Tourer (czyli po prostu kombi), urzekło mnie niemiłosiernie. Jakby tego było mało, sprawiło, że choć nie jestem fanem białego lakieru, to w tym konkretnym przypadku po prostu mi się podobał. W zestawieniu z opcjonalnym panoramicznym dachem, wygląda naprawdę doskonale.

Sylwetka nowego C5, tak sedana, jak i kombi, jest nowoczesna i dynamiczna, ale jednocześnie także dostojna i nawiązująca do starych modeli tego francuskiego producenta. Paradoks, a jednak możliwy. I na tym skończę swój wywód na temat urody tegoż auta, bo kiedy zacznę pisać o łukach, obłościach i przetłoczeniach karoserii, odniesiesz Drogi Czytelniku wrażenie, że bredzę. I będziesz miał rację.

Królewskie wnętrze
Po zajęciu miejsca za kierownicą (z nieruchomym środkiem i "zyliardem" przycisków na nim) od razu wiem, że skok jakościowy w porównaniu z poprzednikiem jest niewyobrażalny. Samo zamknięcie solidnych drzwi powoduje, że zaczynam się zastanawiać, czy nie siedzę przypadkiem w klasie premium. Przed oczami mam pięknie zaprojektowane zegary i bardzo przyjemny design deski rozdzielczej. Po dokładnym "obmacaniu" wszystkiego, co się da, stwierdzam, że jakość i spasowanie poszczególnych elementów wnętrza nie budzi absolutnie żadnych zastrzeżeń. Opcjonalna skórzana tapicerka i głębiej profilowane fotele od razu robią doskonałe wrażenie.

Zarówno z przodu, jak i z tyłu rzeczonego auta jest bardzo dużo miejsca. Cztery dorosłe osoby mogą podróżować naprawdę bardzo komfortowo, a i w przypadku pięciu pasażerów nikt nie powinien narzekać na niewygodę. Dodatkowo do naszej dyspozycji oddano ustawny, 505-litrowy bagażnik, dający się łatwo powiększyć do 1490 litrów. W testowanym aucie otwieranie i zamykanie jego klapy odbywa się elektrycznie. System audio gra wyśmienicie, dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja pracuje cicho i wydajnie. Ekran kolorowej, dużej nawigacji zachęca do dalekich wojaży, a cichutko pracujący diesel pomrukuje łagodnie, kusząc do ruszenia naprzód. Czy można chcieć czegoś więcej? Tak, można. Dlatego kierujący ma także możliwość wszechstronnej, elektrycznej regulacji fotela oraz włączenia sobie masażu dolnej partii kręgosłupa. O trzystopniowym grzaniu zadka nie wspominając. Jak Exclusive, to do końca.

Wrażenia z wożenia
Testowanym Citroenem C5 przebyłem nieco ponad 800 kilometrów i jedno wiem: nie ma w tej klasie bardziej komfortowego, lepiej wygłuszonego i tak wygodnego samochodu. Zawieszenie hydroaktywne trzeciej generacji doskonale izoluje nas od nierówności na drodze, a świetne wygłuszenie kabiny od odgłosów silnika i otoczenia powoduje, że z tego auta wprost nie chce się wysiadać.

Wysokoprężna jednostka napędowa o mocy 173 koni mechanicznych i momencie obrotowym wynoszącym 370 Nm przy 1500 obr./min całkiem sprawnie radzi sobie z ważącym niemało, bo przecież aż 1765 kg, autem. Pomaga jej w tym dobrze zestopniowana, sześciobiegowa skrzynka biegów. Na sportowe osiągi oczywiście nie ma co liczyć, ale deklarowane przez producenta 9,4 sekundy do setki i duża elastyczność silnika powodują, że C5 przyspiesza dosyć chętnie w niemal każdej sytuacji. Schowany pod długą maską diesel odznacza się bardzo wysoką kulturą pracy, a prędkości obrotowej nabiera płynnie i z ogromną gracją. Brawo!

Francuski "hydrowóz" woził mnie po różnych drogach i w różnych warunkach, ale najczęściej była to dynamiczna, miejska i dosyć szybka jak na polskie warunki jazda. Średnie spalanie liczone z całego dystansu wyniosło 10,2 litra oleju napędowego zużytego na każde 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę gabaryty auta i warunki, w jakich odbywał się test, wynik ten trzeba uznać za bardzo dobry. Jak widać, dopracowany system Common Rail to przyszłość.

Dobrze się prowadź!
Interesowało mnie bardzo, jak nowe "hydro" reaguje na koleiny i czy przypadkiem obecne C5 nie powieli błędu poprzednika, dostając tak samo "gumowaty" układ kierowniczy. O dziwo, także w tym punkcie programu nastąpiło miłe zaskoczenie. Po pierwsze, teraz nawet te większe koleiny mają tylko minimalny wpływ na obrany tor jazdy. Kierowca nie musi się zmagać co chwila z korektą jazdy na wprost.

Po drugie, mimo miękkiego zawieszenia, układ kierowniczy daje nam spore wyczucie tego, co dzieje się między kołami a nawierzchnią. Niestety, fizyki nawet Einstein nie oszukał, więc ciężki diesel na froncie powoduje, że auto jest mocno podsterowne. Oczywiście trzyma się drogi jak należy, ale nieco szybsze wejście w zakręt powoduje, że C5 natychmiast zaczyna płużyć przodem, co powoduje ostrą reakcję układu odpowiedzialnego za stabilizację toru jazdy. Cóż, w końcu to nie wyścigówka...

Podsumowanie
Z powyższego tekstu wyłania się niemal doskonały obraz rodzinnego, w miarę oszczędnego, świetnie wyposażonego kombi na dalsze i bliższe podróże. Cudowny komfort, duża przestrzeń i mnóstwo udogodnień sprawiają, że Citroen C5 2.2 HDi Tourer staje się wymarzonym autem wielu z nas. Czy to jednak rzeczywiście to taki ideał?

Niestety, nie. Jak zwykle nie ma róży bez kolców. Po pierwsze, nie każdemu przypadnie do gustu nieruchomy środek kierownicy z ogromną ilością przycisków do sterowania poszczególnymi funkcjami auta. Na konsoli środkowej jest ich jeszcze więcej! Atakują ze wszystkich stron i niestety nie są ani intuicyjnie rozmieszczone, ani też odpowiednio jasno oznaczone. Ja wiem, że Citroen od zawsze starał się być inny od wszystkich, ale bez przesady...

Po drugie - skrzynia biegów. Ok, jest dużo lepiej niż w poprzedniej generacji, ale do precyzji znanej z niektórych niemieckich czy japońskich marek sporo jej brakuje. Nie powiem, biegi nie haczą oraz wchodzą lekko i przyjemnie, ale nadal brakuje krótszych skoków drążka i charakterystycznego kliknięcia w momencie zapięcia przełożenia.

Po trzecie - dlaczego w rodzinnym aucie, z przodu brakuje uchwytów na kubki? Jest jeden, ale znajduje się w schowku znajdującym się tuż pod podłokietnikiem. IQ projektanta równe -180. Poza tym kieszenie w drzwiach są krótkie i płytkie. Kolejna wpadka.

Po czwarte - dlaczego tak bogato skonfigurowanego auta nie można zamówić za skrzynią automatyczną? Przecież jej obecność byłaby idealnym dopełnieniem komfortu podróży.

Po piąte - cena. Jak to zwykle bywa, u Citroena zawsze można trafić na jakieś promocje, czy to w postaci rabatów gotówkowych, czy dodatkowego wyposażenia. Ale niestety, mimo wszelkich zalet "cepiątki", uważam, że uszczuplenie portfela o około 175 tysięcy złotych to przesada. I nie pomoże tu doskonały komfort jazdy i bardzo bogate wyposażenie z zakresu komfortu czy bezpieczeństwa (7 "poduch" i wszystkie potrzebne systemy w standardzie). To prawda, że Francuzi udowodnili, że potrafią zaprojektować i wyprodukować świetne auto aspirujące do klasy premium, ale najpierw powinni dać nam szansę przekonania się o tym za trochę bardziej rozsądne pieniądze.

Czy po tym teście czujecie lekki niedosyt? To macie to samo uczucie, którego doznałem zwracając samochód po 7 dniach testów...

PS. Aby zaspokoić niedosyt polecam lekturę testów moich redakcyjnych kolegów: Citroena C5 2.7 HDi Exclusive Jakuba Sandeckiego i C5 Tourer 2.0 HDi Dynamique Marcina Napieraja.