Dacia Duster 1.6 16V Laureate 4x4

Modny samochód powinien idealnie pasować do modnych miejsc. Dlatego właśnie testową Dacię Duster zabraliśmy do Żyrardowa, gdzie w starych, pofabrycznych zabudowaniach powstają lofty, będące przejawem nowoczesnego zagospodarowania niewykorzystanej przestrzeni.

Na początku lat 80-tych XX wieku, kiedy żaden z producentów samochodów nie śnił o alternatywnych paliwach, świat był zaniedbany i przesiąknięty rockiem, a auta kanciaste jak stoły kuchenne. Ludzie nosili elektroniczne zegarki, zachwycali się walkmanem i żyli w przeświadczeniu, że SUV to taki terenowy wóz z dużym, mocnym silnikiem i bogatym wyposażeniem na pokładzie. W ten sposób postrzegano Range Rovera, Chevroleta Suburban czy choćby Jeepa Grand Wagoneera (któż dzisiaj pamięta ten ociekający chromem model z opuszczaną szybą w klapie bagażnika - użyjcie google, jeśli nie wiecie o co mi chodzi).

30 lat temu obecność napędu na cztery koła i solidnej ramy podwoziowej w luksusowym samochodzie terenowym nikogo nie zastanawiały. Tak samo jak nieekonomiczne silniki trujące atmosferę kilogramami dwutlenku węgla wypuszczanymi z rury wydechowej w imię zapewnienia komfortu właścicielowi i pasażerom pojazdu. Kilkanaście lat później fala miniaturyzacji i zespolenia nadwozia z podwoziem sprowadziła SUV-y do nieco bardziej rozsądnego poziomu, wyznaczając im segment gdzieś pomiędzy samochodami klasy wyższej a luksusowej.

Jak to zwykle z hipokryzją bywa, ci ludzie, których dalej nie było stać na SUV-y, zaczęli krzyczeć, że wielkie, trujące atmosferę auta to samo zło. W ten sposób koncerny samochodowe zaczęły produkować mniejsze wozy pseudoterenowe, dostępne dla każdego, kto do tej pory narzekał na bogatszych od siebie, bo to jedyne co mógł robić. Tak zakończył się wiek XX-ty. Kolejne stulecie otworzyła dalsza miniaturyzacja SUV-ów, która doprowadziła nas do Nissanów Qashqaiów, Fordów Kuga i innych tym podobnych "wynalazków".

I tu wkraczamy w teraźniejszość...
Na rynku motoryzacyjnym w dalszym ciągu panuje koniunktura na podwyższone samochody z napędem na obie osie i jesteśmy świadkami kolejnej odsłony klasowej tego typu aut. Dzięki Dacii Duster, SUV-y schodzą o poziom niżej w hierarchii środków dostępnych na koncie bankowym ich potencjalnego klienta. Pseudoterenówka przestaje być przywilejem bardzo dobrze zarabiających i z wyjściową ceną 39 900 zł (49 900 zł za wersję 4x4) puka do klasy cenowej samochodów typu kompakt. Dlatego właśnie nowa Dacia to na swój sposób samochód przełomowy. Udowadnia, że można być modnym nie płacąc za to astronomicznych rachunków. Specjalnie dla Was zabraliśmy Dustera w miejsce, w którym powinien prezentować się znakomicie - do Żyrardowa. Dlaczego właśnie tam?

Bo to miasto, które można obecnie określić dwoma przymiotnikami pasującymi również do Dustera: fajne i modne. Żyrardów to XIX-wieczna osada fabryczna, położona mniej więcej 45 km od Warszawy. Zachowana do dziś w stanie prawie nienaruszonym, przeżywa obecnie prawdziwą rewitalizację. Kwitnie nie tylko kompleks fabryczny, zamieniony w lofty i pasaż handlowy. W całym Żyrardowie sporo się inwestuje i widać to na każdym metrze przejechanym za kierownicą Dustera, który na tle urokliwych, ceglanych zabudowań wypełniających większość zakątków miejskich, prezentuje się wspaniale.

Wygląda jak milion... czegoś tam
Wybierając modny, biały kolor, kontrastujący z plastikowymi osłonami nadwozia nie tylko zadamy Dusterem trochę szpanu, lecz także uwydatnimy "muskulaturę" jego błotników i przy okazji zaoszczędzimy 1800 zł (tyle kosztuje metalik). Patrząc na Dacię z zewnątrz trudno nie odnieść wrażenia, że jedyne czego jej brakuje, to koła zapasowego zawieszonego na klapie bagażnika. Projekt karoserii jest bardzo spójny i konsekwentny. Zawiera w sobie mnóstwo, lekko zaokrąglonych form geometrycznych i może przywodzić na myśl terenowe Nissany, Toyoty czy Mitsubishi. Właśnie dzięki tym skojarzeniom Dacia robi wrażenie samochodu sporo droższego, niż ma to miejsce w rzeczywistości. To się liczy w modnych miejscach! Na przykład takich, jak centrum Żyrardowa...

Plac targowy wypełniony fontanną i alejkami spacerowymi to oaza spokoju, która skutecznie koi wielkomiejski stres. W pobliskiej kawiarni można zamówić lody i spocząwszy na ławeczce napawać się widokiem na monumentalną architekturę budynków industrialnych, remontowanych na potrzeby kompleksu mieszkalno-handlowego. Aż trudno uwierzyć, że ponad 100 lat temu to właśnie tam pracowały pierwsze na świecie maszyny do przędzenia lnu. Tak samo trudno jest uwierzyć w cenę Dustera, gdy spoglądamy na niego z zewnątrz. Szczeliny pomiędzy elementami karoserii są równe, montaż poprawny. Nic nie wskazuje na "budżetowy" charakter tego sympatycznego autka. Kto by przypuszczał, że aż 50 proc. wszystkich części użytych do produkcji Dustera pochodzi z innych samochodów z gamy francuskiego koncernu będącego właścicielem Dacii...

Jakie bajery na pokładzie?
Choć bazową wersję Dustera z napędem na cztery koła i benzynowym 105-konnym silnikiem pod maską (takim jak w testowym aucie) kupimy już za 49 900 zł, to jednak zdecydowanie rozsądniejszym posunięciem będzie wybranie o szczebel lepszej konfiguracji nazwanej Laureate. Znajdziemy w niej klimatyzację i elektrycznie regulowane lusterka, lecz wciąż będzie brakowało aluminiowych felg, elektrycznie podnoszonych tylnych szyb i radioodtwarzacza. Co więc należy zrobić? Po prostu zamówić... egzemplarz wyposażony tak, jak auto testowe. No, może za wyjątkiem radia, które kosztuje absurdalne 1550 zł i nie oferuje nic szczególnego, prócz niezbyt wygodnego w użyciu pilota zamontowanego pod kierownicą oraz szkaradnego designu samego urządzenia. Przyznacie, że półtora tysiąca złotych za 4 głośniki i jednostkę sterującą, która nie wyświetla nazw folderów z plikami MP3 to trochę dużo. Znam lepsze sposoby na pożyteczne zagospodarowanie takich pieniędzy. Zapewne znają je również władze Żyrardowa, bo na przykładzie rewitalizacji parku im. Karola Augusta Dittricha doskonale widać, że włodarze miasta, do którego zawitał nasz testowy Duster, wiedzą jak skutecznie spożytkować unijne fundusze.

Skąd ta cena?
Po krótkim spacerze alejkami ciekawie zaaranżowanego parku z drewnianymi mostkami przerzuconymi przez wodę, czas na zwiedzanie wnętrza Dustera. Po zajęciu miejsca w Dacii, szybko okazuje się, że większość widocznych tu elementów (klamki, dźwigienki etc.) znamy już z mniej lub bardziej leciwych produktów sygnowanych marką Renault. Masa twardego plastiku zalewa całą kabinę, dobitnie przypominając właścicielowi skąd bierze się atrakcyjna cena Dacii. Przednie fotele są wystarczająco obszerne, zaś dzięki swej twardości zapewniają wygodę nawet na dłuższych trasach. Gorzej ze znalezieniem optymalnej pozycji za nieco zbyt płasko pochyloną kierownicą, regulowaną w tylko jednej płaszczyźnie.

Pasażerowie siedzący na tylnej kanapie raczej nie powinni narzekać na warunki podróży - miejsca jest sporo. Bagażnik Dustera ma przyzwoite 408 l pojemności (475 w wersji 4x2) i przykryto go niby-roletą, która zapewne z powodu oszczędności na materiałach, niestety nie zwija się. Kolejnymi ofiarami cięcia kosztów są wykładziny podłogowe (jest ich akurat tyle, że widać gdzie się kończą) oraz rozmaite plastikowo-gumowe elementy wykończenia wnętrza. Denerwować mogą źle zaprojektowane odpływy wody, które sprawiają, że deszcz wlewa się do auta po otwarciu drzwi. Irytujące są też spryskiwacze przedniej szyby. Nie wiedzieć czemu, przy ich użyciu nie włączają się wycieraczki. To jednak wszystko tylko szczegóły, bo najważniejsze jest to, jak Duster zachowuje się podczas jazdy...

Tanio, nie musi znaczyć źle...
Terenowa Dacia zbudowana na platformie wykorzystywanej przez Logana prowadzi się pewnie i przewidywalnie. Co prawda wolnossącemu, renaultowskiemu silnikowi 1.6 brakuje trochę "pary", ale małe SUV-y nie należą przecież do aut, którymi wygrywa się wyścigi spod świateł. Zawieszenie (z przodu kolumny McPhersona, z tyłu układ wielowahaczowy) pracuje cicho i przyzwoicie wybiera nawet najgorsze nierówności. Na zakrętach Duster nie wykazuje przesadnych tendencji do przechylania się na bok. Układ kierowniczy wyposażony jest w hydrauliczne wspomaganie, które nie działa zbyt silnie, przez co zapewnia kierowcy przyjemne poczucie "zwartości" pojazdu. To wręcz zachęca do dynamicznej jazdy.

System napędu na cztery koła zastosowany w Dusterze to rozwiązanie przejęte wprost z Nissana. Wykorzystuje elektromagnetycznie załączane sprzęgło, zdolne przenieść na tylną oś do 50 proc. momentu obrotowego. Sterowanie trybami pracy napędu odbywa się za pośrednictwem pokrętła zapożyczonego (a jakżeby inaczej!) z Nissana. Do jazdy szosowej możemy wykorzystywać wariant "2WD" lub "Auto", zaś w lekkim terenie mamy możliwość zablokowania rozdziału siły napędowej w stosunku 50:50 ("Lock"). Dodając do tego ponad 20-centymetrowy prześwit i wyjątkowo krótki 1-szy bieg zastępujący reduktor, uzyskamy całkiem przyzwoite właściwości terenowe rumuńskiego SUV-a.

Kompromisy, kompromisy...
Same plusy? Niestety nie. Oprócz zalet korzystania z dobrze zestrojonego zawieszenia i poprawnie pracującego lewarka zmiany biegów, kierowca Dustera musi naszykować się także na kilka niemiłych niespodzianek. Pierwszą z nich jest słabe wyciszenie kabiny. Skutkuje ono nieprzyjemnym wyciem docierającym do uszu pasażerów już podczas podróżowania z prędkościami rzędu 100 km/h. Swoje dokłada tu także skrzynia biegów o krótkich przełożeniach, mająca zapewne wpływ na wysokie spalanie Dacii. Przy umiarkowanej jeździe w trasie "apetyt" oscyluje między 9 a 10 litrów na 100 km. To dużo i niestety nie ma skutecznego sposobu na poprawę tego wyniku.

Zabawy pokrętłem trybów pracy napędu 4x4 zdają się na nic, bowiem Duster "pędzony" na dwie czy na jedną oś "pije" prawie tyle samo, zaś różnica w zachowaniu samochodu na drodze (nawet na suchym asfalcie) jest znacząca. Dodatkowy, "inteligentnie" przydzielany napęd poprawia stabilność Dacii na szybko pokonywanych zakrętach (pamiętajmy, że ESP występuje w Dusterze jedynie w wersjach z silnikami diesla). Lepiej więc pozostawić pokrętło w pozycji "Auto" i zapomnieć o pozornych oszczędnościach na paliwie.

Na jakie jeszcze kompromisy musi przystać przyszły użytkownik Dustera? W dziedzinie bezpieczeństwa na pewno będzie to akceptacja słabego wyniku w teście zderzeniowym Euro NCAP (tylko 3 gwiazdki). Zatroskanych o wysoki poziom bezpieczeństwa biernego zaniepokoi brak kurtynowych poduszek, nawet za dopłatą! A jakie jest największe uchybienie Dacii w dziedzinie ergonomii? Zdecydowanie stawiałbym na brak pojemnych schowków w przedniej części wnętrza. Przez to w dłuższych podróżach Duster staje się prawdziwym królem kabinowego "bajzlu"...

Czas na małe podsumowanie
Duster nie wydaje się być "samochodowym oszustwem". Mając świadomość, że w kilku dziedzinach przegrywa on z konkurencją równocześnie wiemy, że niewiele za niego płacimy. To swego rodzaju "uczciwe podejście do klienta" każe mi polubić Dacię pomimo słabego, paliwożernego silnika i kiepsko wyciszonej kabiny. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o jednym, subiektywnie bardzo mocnym argumencie przemawiającym za Dusterem. Oprócz zalet i mankamentów naświetlonych w poprzednich paragrafach testu, terenowa Dacia wyróżnia się bowiem czymś, co jest znamienne dla wielu dużo droższych i bardziej ekskluzywnych aut: otóż fajnie jest ją mieć.

Tak. To nie żaden truizm czy żart. Mówię poważnie. Oczywiście nie mam tu na myśli radości z posiadania porównywalnej z Alfą Romeo. To trochę niższy poziom tego samego odczucia. Ciągle jest to jednak zadowolenie, jakie towarzyszy Ci, gdy wsiadasz do samochodu, jedziesz nim oglądając twarze innych kierowców, czy też ładujesz zakupy do bagażnika. Wiesz, że masz wóz, który prowadzi się lepiej niż droższy Nissan Qashqai, wygląda fajniej niż Ford Kuga i w zimie poradzi sobie podczas forsowania zasp śnieżnych. Jest prosty i w miarę solidnie zbudowany, a przy tym wszystkim kosztuje 2/3 tego, co konkurencja. Nie trzeba dłużej wyjaśniać, dlaczego wciąż ustawiają się po niego kolejki klientów...