Dacia Logan Pick-up 1.5 dCi 85 Confort

Zawieźć, przewieźć po trudnej drodze, pomagać w pracy na polu, w transporcie czy innym "małym biznesie". Sympatyczny osiołek w niektórych regionach do dziś pełni rolę podstawowego "transportera". Może czas wysłać go na emeryturę, a do pomocy zaprząc Dacię Logan Pick-up?

Muszę przyznać, że pisanie o samochodzie tego typu to dla mnie nie lada wyzwanie. O "zwykłym samochodzie" można pisać wiele i dość prosto. Logan Pick-up to auto bez mała specjalne. Zaprezentowany w zeszłym roku dostawczak postanowił pojawić się na rynku dopiero na początku AD 2009 i póki co nie można jeszcze powiedzieć o nim wiele w kwestii popularności. Rumuni z Renault (albo Francuzi z Dacii) postanowili jednak stworzyć niewielkie, dwumiejscowe auto z otwartą przestrzenią ładunkową, aby ułatwić życie wszelkiej maści małym przedsiębiorcom. Do dyspozycji kilka silników, kilka wersji wyposażeniowych - nie jest więc najgorzej. Czy więc nasz przykładowy rolnik (zarówno nasz, polski, wiozący marchewkę na targ, jak i rumuński, zwożący kiście winogron do swoich winnic) znajdzie w Loganie godnego następcę nieparzystokopytnego uparciucha?

Informacje teoretyczne
Design Logana jest rzeczą, która znajduje się raczej pod koniec listy wymagań przeciętnego użytkownika tego typu pojazdu. Jednak nie sposób o nim nie wspomnieć, bo trzeba przyznać, że projektanci odwalili kawał dobrej roboty. Przy czym "kawał" odnosi się również do pojęcia "nie całość". Innymi słowy, aż do środkowego słupka mamy do czynienia ze zwykłym Loganem, w dodatku przed przeprowadzonym niedawno liftingiem. Nie jest to arcydzieło sztuki użytkowej, ale można się do tego przyzwyczaić i nie razi tak bardzo w oczy, jak na przykład niektóre koreańskie konstrukcje. Ot, budżetowy pojazd. Zderzaki oczywiście są czarne, podobnie jak i lusterka. W tych pierwszych natomiast znalazło się miejsce na lampy przeciwmgielne - charakterystyczną cechę bogatszych wersji wyposażeniowych.

To, co ciekawi w Loganie, to stylizacja tylnej części. Nie "dospawano" tu po prostu przestrzeni ładunkowej do przedniej połowy sedana. Za krawędzią drzwi pojawiła się dodatkowa szybka oraz lekko pochylony tylny słupek, który dość sensownie przechodzi w górne krawędzie burty, wykończone na dokładkę plastikiem. Logan Pick-up "kończy się" bardzo atrakcyjnie wystylizowanymi tylnymi lampami oraz zderzakiem, przywodzącym na myśl samochody terenowe.

Sama "paka" jest duża, jak na samochód tej wielkości (180x138x54 cm) - rozmiarem plasuje się gdzieś w okolicach Toyoty Hilux z "półtorej kabiny", testowanej zresztą na łamach autoGALERII. Aby ułatwić mocowanie, na burtach oraz na podłodze skrzyni ładunkowej (koniecznie dopłaćcie za jej wykładzinę) znajduje się 16 punktów kotwiczenia ładunku. Co prawda dostęp do przestrzeni ładunkowej nie jest jak w klasycznym nadwoziu "specjalnym", czyli przez opuszczane burty i klapę, a jedynie przez tę ostatnią, ale tak na dobrą sprawę nie ma za bardzo na co narzekać.

Po opuszczeniu tylnej części nasze skrzynki z darami natury musimy podnieść na wysokość zaledwie 64 centymetrów. A jeśli musimy wrzucić coś głębiej, to bez obaw; możemy wskoczyć na klapę - jest w stanie wytrzymać 300 kg. W sumie musi, zważywszy, że zaledwie dwuosobowa Dacia może udźwignąć 800 kg ładunku, co daje przeciętnie 650 kg pomidorów, ziemniaków czy worków z cementem. To wynik znów niewiele gorszy od dużo przecież większego Hiluxa.

We wnętrzu również wszystko nastawione jest na solidność i praktyczność. Stylizacja środka to "czysty" Logan, bez żadnych fajerwerków i udziwnień. Na plus zasługuje za to teoretycznie trzystulitrowa przestrzeń na bagaże za siedzeniami. Piszę "teoretycznie", gdyż jej rozmiar zależy od tego, jak daleko odsuniemy fotele, a na dodatek jest połączona z miejscem na nogi, także wrzucona "do bagażnika" butelka z napojem może z nagła i niespodziewanie wyturlać się z przodu fotela. Ma za to praktyczne wieszaczki, np. na strój roboczy.

Samo wnętrze zrobiłoby na mnie piorunujące wrażenie, jeśli chodzi o jakość materiałów, gdybym tylko nie wiedział, jakie jest przeznaczenie samochodu. Wszędzie znajduje się jednolity, jasnoszary plastik o dość nieprzyjemnej fakturze. Uchwyty w drzwiach, podobnie jak i w "cywilnej" wersji, ograniczają się do wgłębień na palce, zaś materiałowe wstawki w drzwiach sedana i MCV tutaj zostały zastąpione plastikowym odlewem. Materiał na siedzeniach przypomina z kolei tę szorstką tkaninę odparzającą "cztery litery", którą stosowano pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Polonezach. Ale jak już mówiłem, nie o to w tym samochodzie chodzi. Wnętrze jest bardzo łatwe do utrzymania w czystości, praktyczne i ergonomiczne.

Informacje praktyczne
Tyle teorii, pora na praktykę. Na początek, rozpędem, o wnętrzu. Miejsca nikomu nie powinno zabraknąć, choć oczywiście znów mówimy tu o myśleniu "w skali" - super obszernie nie jest. Jednak sadzę, że każdy powinien sobie znaleźć w miarę wygodną pozycję za kierownicą. Przynajmniej na krótszym dystansie, bo na dłuższym zacznie brakować regulacji podparcia lędźwiowego i samochód z każdym kilometrem będzie stawał się coraz mniej komfortowy. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie za to kierownica, która mimo dość okropnego wykonania, przyjemnie leży w dłoni. W dotyku jest dużo lepsza niż na wygląd. Poza tym wnętrze charakteryzuje długi drążek zmiany biegów, duże przyciski i tyle miejsca nad głową, że spokojnie można podróżować w kapeluszu - czego nie omieszkałem oczywiście sprawdzić.

Testowana odmiana wyposażona była we wszystko, co można dokupić do Logana w wersji towarowej. I o ile jest to standard bądź absolutne minimum w zwykłych samochodach, tak w tanim "osiołku" zasługuje na uznanie. Mamy więc centralny zamek z pilotem, elektrycznie sterowane szyby, dwie poduszki powietrzne, ABS, a także klimatyzację oraz radio odtwarzające pliki MP3. Na pewno nie można tego nazwać synonimem motoryzacyjnej ascezy. Za to zdecydowanie poprawia to użytkowanie samochodu w warunkach bardziej drogowych niż polno-budowlanych. Szkoda tylko, że radio nie gra nieco lepiej, ale z drugiej strony, za dużo wymagam. Jest dobrze.

Mimo tego, że samochód tego typu prawdopodobnie rzadko pokonuje długie trasy, postanowiłem pojechać nim dalej, aby sprawdzić, jak zachowuje się pickup na naszych drogach. Do napędu testowanej Dacii posłużył najmocniejszy oferowany silnik, czyli półtoralitrowy turbodiesel o mocy 85 KM. Po jego odpaleniu słychać wyraźnie, z jaką jednostką mamy do czynienia, jednak nie wynika to z kultury pracy motoru, a prawie zerowego poziomu wygłuszenia. Szczerze mówiąc, grzechot małego "dieselka" jest przyjemniejszy niż to, co jeszcze niedawno spotykaliśmy w produktach z Mlada Boleslav, Ingolstadt, Martorell i Wolfsburga. Za to powyżej prędkości 80 km/h robi się głośno. Po przekroczeniu 100 km/h bardzo głośno, a na autostradzie nie słychać ani radia, ani własnych myśli.

Po pierwsze, za natężenie hałasu odpowiada niewytłumiony silnik, którego pochodzenie predestynuje go raczej do miejskiego przemieszczania się. Po drugie, zawieszenie jest głośne. A po trzecie, na wybojach i nierównościach wszelkiej maści wzbudza się cud inżynierii rumuńskiej. Znaczy się, krata ochraniająca tylną szybę. Wygląda ona bardzo bojowo i nadaje uroku tylnej części nadwozia Logana, jednak jej mocowanie woła o pomstę do nieba. Przytwierdzono ją na dwóch śrubach... w środku jej powierzchni, w taki sposób, że krawędzie mogą delikatnie się uginać. I robią to, dzwoniąc i "telepiąc" o ramę kraty w każdym możliwym momencie. Któraś z redakcji postanowiła zaradzić tej konstrukcyjnej wpadce, przyklejając dwie z krawędzie do stelaża... gumą do żucia. Jeśli to pomogło, to nieznacznie.

Warto jednak przemóc w sobie zamiłowanie do ciszy, gdyż sam silnik daje sporo frajdy z jazdy. Jak na pickupa. Kiedy trzeba, jest bardzo spokojny i kulturalny, pozwalając toczyć się bezproblemowo na piątym biegu z prędkością 60 km/h, zaskakując elastycznością. W innym przypadku, potrafi "zamielić kołami" Dacii i wystrzelić ją we w pełni akceptowalne 13,5 sekundy do setki. Także wyprzedzanie nie jest na tyle uciążliwe, żeby zrezygnować z tego manewru na rzecz świętego spokoju. Logan Pickup, zwłaszcza na pusto, poradzi sobie zarówno w mieście, jak i w trasie.

Zwłaszcza że pomaga mu w tym zestrojenie zawieszenia. Co prawda nie spodziewałem się "kanapy", jednak Logan zaskakuje sztywnością i twardością układu jezdnego. Gdyby nie to, że siedziałem wyżej niż np. w Subaru Outback, czułbym się jak w sportówce. No, prawie. Ale towarowa Dacia należy raczej do gatunku samochodów twardych i pewnie się prowadzących, co znów zaskoczyło mnie na plus. Wyprowadzić zawieszenie z równowagi mogą tylko nieustanne poprzeczne nierówności (polecam 7-kę w kierunku Gdańska), które powodują, że kierowca i pasażer czują się jak podczas podróży na końskim grzbiecie (a co wyżsi mogą nawet zahaczyć czubkiem głowy o dach). Na równej drodze jest lepiej, jednak wciąż odczuwalne są bardzo sztywne nastawy zawieszenia oraz niezbyt precyzyjny układ kierowniczy. Za to hamulce są całkowicie wystarczające do normalnego użytkowania.

Dla posiadacza Logana Pick-up ważnym elementem są koszty eksploatacji. Jeśli chodzi o paliwo, to wszystkie "szaleństwa" podczas ciągnącego się przez 900 km testu poskutkowały sensownym wynikiem 7,5 l w mieście oraz fantastycznym 5,2 l/100 km podczas jazdy pozamiejskiej.

Koszt utrzymania osiołka
Ile nasz motoryzacyjny osiołek "konsumuje", już wiemy. A jak się kształtuje koszt zakupu? I może warto zainteresować się czymś innym? Otóż, tak na dobrą sprawę, nie ma za bardzo wyboru. Konkurencją dla Logana jest jedynie Fiat Strada. Włoski transporter jest jednak o tyle problematyczny, że występuje wyłącznie z silnikiem 1.3 Multijet. To dobra konstrukcja, porównywalna z "naszym" 1.5 dCi, ale im większy wybór, tym lepiej. Fiat traci jednak wszystkie punkty podczas spoglądania w cennik. Najtańsza Strada to wydatek rzędu 52 800 zł brutto, a skonfigurowana w podobny sposób do Logana to prawie 10 tysięcy więcej (62 650 zł).

Rumuńska konkurencja potrafi zdecydowanie lepiej konstruować cennik. Testowana wersja Confort z pakietami Komfort i Komfort+ będzie nas kosztowała prawie piętnaście tysięcy mniej. Cena maksymalnie wyposażonej Dacii Pick-up to 47 800 zł brutto (37 300 zł netto!). A przypominam, że podstawowe wersje (fakt, że wyposażone wyłącznie w cztery koła i kierownicę) zaczynają się od 32 tys. brutto. A zawsze jeszcze można coś wytargować.

Trzeba przyznać, że Logan to samochód bez wątpienia prosty, ale w 100 proc. spełniający swoją rolę. W kategorii "cena/jakość" jest zdecydowanym liderem i zasługuje na piątkę. Byłoby z plusem, gdyby coś zrobiono z wytłumieniem wnętrza, albo spacyfikowaniem kraty ochronnej.