Fiat 500 1.4 16v Sport

Po 50 latach odżyła historia jednego z najbardziej kultowych aut włoskich - Fiata 500. Co prawda stało się to we Włoszech, ale 500-tki są produkowane w Polsce - kraju, któremu z łezką w oku bardziej przypomina poczciwego Fiata 126p. Czy nowa 500-tka żyje magią historii swojego kultowego poprzednika?

Wskrzeszanie legendy przynosi różny skutek, o czym przekonały się m.in. koncerny BMW i Volkswagena. Jeśli odrodzenie Mini Coopera było strzałem w dziesiątkę, tak pojawienie się New Beetle'a - następcy słynnego Garbusa - już niekoniecznie. Jak widać, nie wystarczy mieć "zasłużonego historii bohatera" i pomysł, jak unowocześnić go w dziesiejszych czasach. Liczy się coś więcej. Właśnie to "coś więcej" odkrył Fiat i w 2007 roku, dokładnie w 50. urodziny modelu, wskrzesił samochód, który zmotoryzował Włochy - Fiata 500.

Recepta na sukces była prosta - wykorzystać silniki i płytę podłogową Pandy, dodać atrakcyjne nadwozie i zbudować odpowiednią atmosferę wokół auta. To ostatnie nie było konieczne - gdy tylko społeczeństwo dowiedziało się o debiucie 500-tki, nastąpiły masowa histeria i szaleństwo. Nikomu nie przeszkadzało, że auto było ciasne, a cena równie ekskluzywna, co cała 50-letnia historia modelu. Zamówienia napływały w ekspresowym tempie, a czas oczekiwania na wymarzone auto sięgał kilku miesięcy. Dziś szaleństwo nieco opadło, a czas oczekiwania na auto skrócił się do dwóch miesięcy.

Fiat "sprezentował" Włochom 500-tkę, a Polakom jego fabrykę w Tychach. To właśnie z polskich zakładów Fiat Auto Poland wyjechało w zeszłym roku ponad 65 000 egzemplarzy tego auta. W tym roku bramy fabryki ma opuścić ok. 195 000 szt. Trudno nie wspomnieć o technicznym bliźniaku "pięćsetki" - tyską fabrykę będzie także opuszczać malutki Ford Ka.

I Am Legend
Nie musisz być biegłym znawcą historii narodu włoskiego, żeby wiedzieć jak wyglądał poprzednik nowego Fiata 500 - obecny model jest niemalże identyczny. Linię nadwozia niewielkiego, bo mierzącego 3,5 m długości, 1,6 m szerokości i niecałe 1,5 m wysokości, 3-drzwiowego hatchbacka poprowadzono dokładnie tak, jak staruszka. Dwubryłowe nadwozie jest pełne wdzięku, uroku i bez wątpienia jest jednym z najczęściej wytykanych aut na ulicy. Perłowy, biały lakier Funk (dopłata 3000 zł) w pełnym słońcu mieni się mnogością odcieni, a dodatkowe naklejki (u nas w postaci sportowych, czerwonych pasów biegnących wzduż linii bocznej - dopłata 750 zł) to pierwszy krok indywidualizacji naszego maleństwa.

Uroczy pyszczek 500-tki urzeka każdy swoim detalem - zarówno chromowanymi listwami z logo na przetłoczeniu przedniego pasa, jak i trzema rzędami świateł. Te najwyższe i największe to mijania z "brwiami" w postaci kierunkowsazów, poniżej znalazły się mniejsze lampy dzienne wraz z drogowymi (te drugie świecą dość kiepsko), a najniżej w zderzaku znajdują się reflektory przeciwmgielne (dopłata 600 zł). Warto odnotować fakt, że przełącznik świateł nie ma położenia 'światła pozycyjne' - jedynie 'mijania'. Mimo to, gdy zapalimy silnik i wyłączymy światła, to i tak świecą się przednie lampy dzienne (z tyłu jest jednak ciemno). Na plus zapisuję, że gdy przełącznik jest ustawiony normalnie w pozycji świateł mijania, to po wyłączeniu silnika po prostu same gasną. Nie trzeba więc pamiętać o włączaniu i wyłączaniu świateł - wystarczy raz je włączyć i niczym się nie przejmować.

Z boku Fiat 500 jest równie urokliwy. O tym, że nie jest jednak delikatną zabawką dla naszych milusińskich, świadczą duże lusterka boczne (w wersji Sport standardowo elektrycznie regulowane i podgrzewane) oraz solidne klamki. Do gustu przypadną nam także chromowane listwy okienne, wchodzące w skład Pakietu Chromo (dodatkowo chromowane listwy na zderzakach i ozdobna końcówka układu wydechowego - koszt 500 zł). Bez wątpienia najbardziej rzucającym się w oczy detalem są aluminiowe felgi. Standardowe 15" zostały zastąpione opcjonalnymi (dopłata 1000 zł) obręczami w niebagatelnym rozmiarze 16 cali (opona 195/45 R16). Ich wzór przypomina nie tylko ten z najmocniejszej odmiany 500-tki ze stajni Abartha, ale także... z amerykańskiego Forda GT, a dokładniej konceptu GT40 zaprezentowanego w 2002 roku.

Bella ma ślicznie zaokrągloną pupcię, dynamiczny wygląd poprzez zamontowanie spoilera dachowego i oryginalnie zaprojektowane tylne światła. Tu także trudno oprzeć się pięknym detalom - moim ulubionym stała się chromowana listwa bagażnika z wytłoczonym napisem "500". Ogólnie auto robi dużą furorę, nie ma osoby, która stwierdziłaby, że 500-tka jest brzydka. Z moich obserwacji wynikł jednak jeden, bardzo niepokojący fakt - na Fiata 500 częściej ogląda się płeć brzydsza, niż piękna. Jako samiec czułem się co najmniej dyskomfortowo, kiedy na światłach zamiast wpatrzonych damskich spojrzeń, widywałem w większości męskie.

Poczuj się wyjątkowo
Nie trzeba smakować pewnych cukierków od dziadka, żeby poczuć się wyjątkowo. Wystarczy zasiąść w Fiacie 500, aby przekonać się, że wnętrze Pandy z "barokowym szlifem" może stać się jednym z najpiękniejszych. Seryjna, skórzano-materiałowa tapicerka tapicerka Cordura Sport zaprasza, żeby rozgościć się na przednich fotelach. Są wąskie, ale trzymanie mają odpowiednie. Niestety regulacja fotela kierowcy nie zachwyca - klasyczną regulację wysokości zastąpiono kołyskową z pochyleniem siedziska. Dodatkowo wygodna, z grubym skórzanym wieńcem kierownica ma możliwość tylko ustawienia w pionie. Nie jest więc łatwo znaleźć idealną pozycję w 500-tce.

Widoczność w małym Fiacie jest przyzwoita. Boczne lusterka są duże, boczne szyby (mimo, że wąskie) odpowiednio przejrzyste, a dodatkowe czujniki parkowania (1000 zł) pozwalają bez problemów zaparkować w wąskiej, włoskiej uliczce. Wysoka pozycja, do której musimy się przyzwyczaić, to plus jeśli chodzi o widoczność, ale nisko umieszczone fotochromatyczne lusterko wewnętrzne (dodatkowa dopłata 600 zł) zasłania nam widok przez przednią szybę. Problemem w manewrowaniu może stać się duży promień skrętu.

Klasyczna deska rozdzielcza Fiata 500 urzeka mnogością ciekawych detali. Bez wątpienia najbardziej "rządzi" lakierowany pod kolor nadwozia pas z logo "500", który w skrajnych okolicznościach może odbijać promienie słoneczne i razić kierowcę. Wygląda jednak fenomenalnie. Zapożyczony od Pandy panel klimatyzacji (seryjnie manualnej - tu opcjonalnej, automatycznej wartej 1200 zł) jest czytelny i łatwy w obsłudze, choć wyświetlacze temperatury i prędkości nawiewu są w pełnym słońcu nieczytelne. Od starszej siostry pochodzą także przełączniki świateł i wycieraczek oraz podnoszenia szyb. Wyświetlacz zamontowanego na górze deski rozdzieczelczej radia CD MP3 jest jednak odpowiednio wyraźny i czytelny. Odtwarzacz ma także możliwość sterowania przyciskami na kierownicy. Do kompletu na konsoli znajdziemy złącze pozwalające podłączyć przez port USB dodatkowe źródło dźwięku, a także system Blue&Me z Bluetooth'em, głosowym wybieraniem funkcji i telefonem.

Blaski i cienie
Można mieć zastrzeżenia do kilku elementów wnętrza małej "pięćsetki". Pierwsza rzecz to materiały. Brązowa skóra na fotelach i kierownicy jest przyjemna w dotyku, ale twarde i łatwo rysujące się plastiki na desce rozdzielczej już nie - mimo że są bardzo dobrze spasowane. Nasze wątpliwości wzbudzi także pokaźnej średnicy zestaw głównych wskaźników. Nietypowe ułożenie obrotomierza i prędkościomierza (ten pierwszy znajduje się wewnątrz drugiego) powoduje, że wskazania stają się mało czytelne, a równo "idące" po skali wskazówki wymagają od kierowcy przyzwyczajenia. Wewnątrz wskaźników, na odsadzonej tubie, znalazł się wyświetlacz komputera pokładowego. Przypomina to rozwiązanie zastosowane w Toyocie Auris bądź Corolli.

Niewielki rozstaw osi wynoszący 2,3 metra powoduje, że na tylnej kanapie nie ma zbyt wiele miejsca. Brakuje go w każdą stronę - ciasno będzie na nogi, na wysokości ramion, a pasażerowie mierzący ponad 175 cm wzrostu będą zawadzać głową o dach. Na szczęście można się tam w miarę łatwo dostać, oparcia przednich foteli mocno się pochylają, a sam fotel podjeżdża do przodu. Poza tym nie wolno zapominać, ze "pięćsetka" jest rejestrowana tylko na cztery osoby.

Równie niewielki jest bagażnik. Mieści zaledwie 185 litrów - dla porównania do Lancii Ypsilon zapakujemy 215 litrów, do Citroena C2 224 litry, a do Renault Twingo aż 230 litrów. Mniej mieści chyba tylko Peugeot 107 (jak i pozostałe trojaczki) - tylko 130 litrów. Co prawda złożenie we Fiacie 500 symetrycznie dzielonych oparć pozwoli na powiększenie bagażnika do 550 l, ale dalej będzie nam przeszkadzał wysoki próg i stosunkowo wąski otwór ładunkowy.

Pozory mylą
Fiat 500 ma do zaoferowania klientom trzy silniki - dwa benzynowe 1.2 (69 KM) i 1.4 16v (100 KM) oraz wysokoprężny 1.3 MultiJet (75 KM). Pod niewielką maską testowego auta znalazł się najmocniejszy silnik dostępny we Fiacie 500 - 16-zaworowy motor 1.4 legitymuje się mocą 100 KM i pochodzi prosto z najszybszej Pandy 100HP. Więcej może mieć już tylko "zaturbiony" Abarth 500, bo aż 135 KM. U nas jednak nie było turbosprężarki i to teoretycznie jej brak powodował, że mały Fiat nie był rakietą. Silnik nie ma praktycznie "dołu", co objawia się anemiczną reakcją na pedał gazu poniżej 4000 obr./min. Dopiero powyżej tej wartości motor odżywa i żwawiej pnie się w górę pokonując na obrotomierzu liczbę 4250, przy której osiągany jest maksymalny moment obrotowy wynoszący 131 Nm. Przyspieszenie 0-100 km/h wynoszące 10,5 sekundy także mogłoby trwać krócej.

Strzałka obrotomierza dociera ochoczo nawet do wartości bliskiej 6000 obr./min., jednak są dwa przeciwskazania dotyczące "poruszania" się w tym zakresie. Po pierwsze hałas - początkowo basowe pomrukiwanie z chromowanej końcówki wydechu bardzo nam się podoba, jednak słychać je tylko na niskich obrotach. Na wysokich jest po prostu za głośno. Po drugie zużycie paliwa. Dynamiczna jazda w mieście skutkuje spalaniem przekraczającym nawet 9,5 l/100 km. W trasie jest lepiej, nawet 6,6 l/100 km, ale powiedzmy sobie szczerze - trudno się ciągnąć za sznurkami ciężarówek i nie korzystać z wysokich obrotów. Z drugiej jednak strony od ważącego 930 kg autka miejskiego oczekiwalibyśmy większej oszczędności, zwłaszcza że =HREF="test.php?id=116">Renault Twingo 1.2 TCE 100 KM zadowala się średnio 6,9 l/100 km - to o ponad litr mniej, niż testowa 500-tka, której przy takiej jeździe 35-litrowy zbiornik starcza na niewiele.

Precyzja nie dla każdego
Zaskakuje zastosowanie manualnej skrzyni biegów, którą obdarowano aż sześcioma przełożeniami. To ewenement zarówno w tej klasie samochodów, jak i mocy. Trzeba jej jednak przyznać, że zbiera najwyższe noty. Duża, aluminiowa gałka świetnie leży w dłoni, a sam lewarek umieszczono wysoko i blisko kierowcy na szerokiej konsoli środkowej (ta natomiast bardzo uwiera nasze prawe kolano). Dźwignia ma krótkie drogi prowadzenia, a poszczególne przełożenia wchodzą z właściwym, delikatnym oporem. Przy takiej charakterystyce silnika "machanie" lewarkiem staje się bardzo częste, tym większa przyjemność z użytkowania skrzyni biegów.

Zawieszenie "pięćsetki", zestawione z kolumn McPhersona z przodu i belki skrętnej z tyłu, zestrojono wyjątkowo sztywno. Wielu z nas jednak zupełnie nie doceni tej charakterystyki. Na polskich, dziurawych drogach jest wyjątkowo niewygodnie, twarde nastawy powodują że małym Fiatem rzuca na boki, a niewielki rozstaw osi nerwowe przyczynia się do podskoków na poprzecznych nierównościach. Po kilkunastu kilometrach mamy po prostu dość. Wystarczy jednak znaleźć kawałek równej, najlepiej wyjątkowo krętej drogi, żeby 500-tka odsłoniła przed nami swoje drugie oblicze. Niewielkie autko jest wówczas szalenie zwinne i wyjątkowo pewne w prowadzeniu, a każdy zakręt powoduje, że nasz uśmiech staje się jeszcze szerszy.

Duża zasługa w tym układu kierowniczego, ale... dopiero po naciśnięciu przycisku "Sport" na desce rozdzielczej. Bez "magicznej" pomocy kierownicą kręci się "gumowo", a pedał gazu wciska się niczym w watę. Tryb "Sport" zupełnie odmienia charakter auta. Reakcje przepustnicy stają się bardziej dynamiczne, a układ kierowniczy wreszcie precyzyjny. Jeśli dodamy do tego bardzo dobrze reagujący układ hamulcowy (za 600 złotych możemy sobie polakierować zaciski na czerwono) z tarczami wentylowanymi z przodu i pojedynczymi z tyłu, to dojdziemy do wniosku, że warto przeprowadzić się do kraju, gdzie drogi są równe jak stół.

Dla wybranych minimalistów
Fiat 500 1.4 16v Sport jest bardzo bogato wyposażonym samochodem. Dzięki sztywnej konstrukcji oraz seryjnym systemom ABS, ESP i maksymalnej ilości poduszek powietrznych (kierowcy, pasażera, boczne, kurtyny oraz kolanowa kierowcy) auto uzyskało maksymalny wynik w teście zderzeniowym Euro NCAP - pięć gwiazdek. Do tego dochodzą dodatki w postaci manualnej klimatyzacji, pełnej elektryki szyb i lusterek, radia CD MP3, skórzano-materiałowej tapicerki czy systemu Blue&Me z Bluetooth'em. Za tak wyposażonego Fiata przyjdzie nam zapłacić 50 500 złotych. Tyle samo kosztuje ta wersja z wysokoprężnym silnikiem 1.3 MultiJet oraz bardziej luksusowa odmiana Lounge. Jeśli dodamy do tego najmocniejszą odmianę Abarth 500 z silnikiem 1.4 Turbo 135 KM oraz fakt, że konfigurator zapewni nam blisko 550 000 kombinacji lakierów, tapicerek, naklejek i innych gadżetów, to teoretycznie jest szansa, że będziesz miał jedną taką 500-tkę na świecie, a już na pewno w Polsce.

Nostalgiczna podróż
Fiat 500 bez wątpienia jest jednym z najbardziej urokliwych samochodów na rynku. Nie można obok niego przejść obojętnie. Trochę żałuję, że nie jest tańszy i bardziej dostępny dla przeciętnego Kowalskiego - wówczas mógłby śmiało nam służyć jako pewnego rodzaju kontynuacja naszej polskiej historii w postaci następcy Fiata 126p.

Tymczasem "pięćsetka" stała się kosztownym gadżetem, głównie skierowanym w stronę płci pięknej. Jest odpowiednikiem torebki od Prady - niby funkcje te same, ale jakie wrażenie. Nieważne, że 500-tka jest mała, ciasna i droga. Jest kultowa i budzi pożądanie. Najmocniejszymi punktami auta jest naturalnie design, układ przeniesienia napędu oraz zawieszenie, najsłabszymi okazują się być 100-konny silnik i oczywiście cena. Można to jednak zmienić - na przykład wybierając kosztującą 43 500 złotych odmianę Sport lub Lounge z 69-konnym silnikiem 1,2. Fiat 500 demonem prędkości i tak nigdy nie będzie. No chyba, że wybierzemy diabelskiego Abartha.

Serdeczne podziękowania dla Grześka Tereby za pomoc w zrealizowaniu sesji zdjęciowej.