Fiat 500L Trekking 1.6 MultiJet

Van nie musi być nijaki. Zwłaszcza, jeśli należy do grupy tych najmniejszych. Na szczęście producenci to pojęli i mamy wysyp samochodów, które są ciekawe, kolorowe, bądź mają w sobie coś specjalnego. Dzięki temu możecie na zdjęciach oglądać Fiata 500L. Kolorowego, ciekawego i właśnie specjalnego.

Nie oszukujmy się, wersja Trekking jest chwytem marketingowym, który pozwala na dobranie oferty bardziej pod siebie. System Traction+ w zasadzie można by ustawić w automatycznym sterowaniu ESP i nie robić do niego osobnego guzika. Nie zamieni nam 500-ki w Campagnole, czy Iveco Massif. A nawet w Sedici. Brak napędu 4x4 ogranicza możliwości samochodu, więc jego "trekkingowość" można ograniczyć do stylistyki.

Żółtko z białkiem
Jajeczny śródtytuł jest oczywiście analogią do specyfikacji Fiata - żółte nadwozie z białym dachem (oraz ciemnymi felgami) na pewno wyróżnia się na drodze. Nie tylko jednak kolorem, ale i stylizacją. Nawiązania do 500-ki są w końcu nie tylko w nazwie. Wiele osób krytykuje ten samochód za stylistykę. A ja się wyłamię. Jest ładny. Jeśli tylko pozostawimy go w jasnym (ale nie srebrnym) kolorze, dużo radości będzie dawało patrzenie na niego na ulicy. Takie coś innego. W końcu większość małych vanów na rynku stara się przekonać do siebie już nie tylko praktycznością - popatrzcie na C3 Picasso, na aktualną Merivę, czy nawet Forda B-Maxa. Każdy ma coś, co w jakiś sposób pozwala stwierdzić, że właściciel poza chęcią posiadania samochodu, chciałby się jakoś wyróżnić, mieć coś "swojego". Wprowadzenie mikrovana do palety 500-ki jeszcze to potęguje. Naklejki, kolory, felgi - pełna indywidualizacja.

W środku to już budzi mieszane uczucia. Tzn. stylistyka jest jak najbardziej atrakcyjna. Wszechobecne squircle, którymi Fiat reklamował nową Pandę, nadają wnętrzu ciekawy wygląd. Nawet kierownica sprawia wrażenie, jakby była lekko kwadratowa. Design przyciąga uwagę, podobnie jak kolorystyka. Do czarnej i szarej deski rozdzielczej dobrano brązową tapicerkę i białe zegary. Na pierwszy rzut oka niezły bałagan, ale w efekcie - lepiej tak niż jakby miało być szaro-czarno.

Jeśli chodzi o ergonomię, to większych problemów nie ma - Fiatowi udało się połączyć w dość dobry sposób łatwość użytkowania z wizualną atrakcyjnością samochodu. Problemem są za to użyte materiały.

Nie chodzi o to, że są specjalnie złe. Widziałem gorsze, w samochodach z podobnej półki cenowej i "uznanych" producentów. Chodzi o ogólny "feeling wnętrza". Na pierwszy rzut oka wszystko jest super. Ale im więcej się przyglądasz, tym bardziej zauważasz, że materiały nie są ani bardzo przyjemne w dotyku, ani nie sprawiają wrażenia solidnych. Patrząc z perspektywy użytkownika długoterminowego, miałem takie przeczucie, że po kilku latach plastiki zaczną wyglądać staro. Nawet jeśli nic im nie będzie pod względem jakości (raczej odporne na zarysowania, nie wyglądają też na blaknące, czy też obłażące, jak nieszczęsne "gumowe" przełączniki np. z modelu Stilo), to będą sprawiać wrażenie zmęczonych życiem.

Trochę przypomina mi to stylistykę wnętrz włoskich samochodów z lat 70- i 80-tych. Oryginalna, nietuzinkowa, nowoczesna i nawet "szokująca" w swojej wymowie, ale po latach okazuje się, że wciąż jest nietypowa, ale zainteresowani takim samochodem będą tylko miłośnicy, bo poza designem, nie jest w stanie niczym przekonać.

L jak Duży
Choć Fiat 500 znany jest jako miejski stylowy maluch, włoski koncern poszedł za ciosem i usiłuję 500-kę zamienić we "włoskie Mini", tworząc kolejne odmiany modelu. Stąd właśnie "eLka" - mikrovan, w założeniu rodzinny i przestronny. A w praktyce?

Miejsca z przodu jest w sam raz. Nie za dużo, ani nie za mało. Ze względu na pudełkowaty kształt nadwozia, nie będziemy na pewno przytłoczeni blachami i szybami napierającymi na nas ze wszystkich stron. Zarówno na wysokości siedzisk, jak i ramion jest przyzwoita ilość przestrzeni, a dodatkowo potęguje ją całkiem daleko idąca przednia szyba. W połączeniu z rozmiarem wszystkich powierzchni przeszklonych, daje to fantastyczną widoczność podczas jazdy. Zwłaszcza, że siedzi się dość wysoko (to chyba typowe dla 500-tek). Fotel co prawda nie należy do najobszerniejszych i nie zdobędzie nagrody w konkursie na najlepsze trzymanie boczne, ale w gruncie rzeczy zapewnia przyzwoity komfort nawet w dłuższej trasie. Jeśli chodzi o drugi rząd, jest również nieźle. Fiat kusi niemalże płaską podłogą, co sugeruje, że ktoś pomyślał o trzech pasażerach z tyłu, a nie tylko o dwóch. Ukształtowanie kanapy również pokazuje, że możemy upakować do 500L pięć osób, a nie cztery. Na przeszkodzie w realizacji stanie, co prawda, szerokość samochodu, bo największy z małych Fiatów wcale nie jest gigantyczny pod tym względem. Ale zarówno nad głową, jak i na nogi miejsca nie zabraknie. Niewielki podłokietnik ułatwi podróżowanie, nie ograniczając przy tym miejsca. Widać, że postarano się maksymalnie wykorzystać przestrzeń z tyłu.

Bagażnik w 500L sprawia wrażenie bardzo dużego, jeśli popatrzymy na bryłę samochodu. Jednak w środku - nic nadzwyczajnego. Owszem, jest praktyczna, podwójna podłoga, dzięki której możemy podzielić bagażnik na dwie niezależne części (górna część zaczyna się wtedy kilka centymetrów powyżej krawędzi załadunku). Mamy też składaną asymetrycznie kanapę, z możliwością przesuwania jej elementów. Tyle tylko, że pojemność bagażnika nie powala. Ma 400 litrów, co samo w sobie nie jest złym wynikiem, a na dodatek ma foremny kształt. Mieści się w czołówce klasy, a w tym segmencie wielkości tego rzędu są normą i raczej rozpatrywane na korzyść samochodu. Jednak patrząc na przestrzeń pod wielką tylną klapą mam pewien niedosyt. Jakby te 400 litrów było nieco oszukane. Ale duży plus za jego układ i szeroką, łatwo dostępną pokrywę oraz składane "do przodu" fotele, które ułatwiają wykorzystanie przestrzeni przy pozostawieniu tylko dwóch miejsc w środku.

Pełen wielkich nadziei
Na zdjęciach widzicie samochód z topową jednostką napędową. To diesel o pojemności 1.6 i mocy 105 KM. Ta jednostka zbiera świetne opinie, dlatego też byłem bardzo ciekaw, jak poradzi sobie z pudełkowatym Fiatem. 105 KM w samochodzie tej klasy powinno być już wystarczającą mocą do sprawnego poruszania się, nawet podczas podróży wakacyjnych. Niestety, nie jest tak do końca. Owszem, silnik, choć chwalony często za dynamikę, tutaj sprawdza się w zakresie prędkości miejskich. Fiat robi się głośny i niechętny do przyspieszania powyżej 100 km/h. Oczywiście, można jechać szybciej, ale wymaga to sporego samozaparcia oraz deptania prawego pedału. Jestem nieco tym rozczarowany, bo wiele sobie obiecywałem po połączeniu 500L i 1.6 Multijeta. Dużo lepsze wrażenie robi skrzynia, którą nieźle zestopniowano - ostatni bieg jest bardzo długi i zapewnia przyzwoite zużycie paliwa w trasie. Maksymalny moment obrotowy jest duży - 320 Nm pozwala na w miarę szybkie wyprzedzanie, choć trzeba się przy tym namachać drążkiem. Z dynamiki 500-tki najbardziej zadowoleni będą kierowcy, którzy poruszają się w terenach podmiejskich, w terenie niezabudowanym, ale nie korzystający z autostrady. Przy prędkościach ok. 140 km/h samochód nie ma już tego wigoru, a powietrze zaczyna opływać go dość głośno. Spalanie, jak na taki silnik, w normie - choć daleko mu do oszczędności np. 1.6 HDI. Producent deklaruje 5,6 l w trybie miejskim i 4,2 l/100 km poza miastem. Realnie jest do osiągnięcia ok. 5 l/100 km w trasie (średnio w teście właśnie 5,6) i niestety, ok. 7,5-7,8 litra co każdą miejską setkę.

Lekka schizofrenia
500L nie jest złym samochodem w żadnym wypadku. Szczerze mówiąc, jest fajny. Ale w kwestii zawieszenia Fiat stworzył "zgniły kompromis". Układ jest jednocześnie za twardy i za miękki. Zawieszenie zbytnio się ugina przy szybko pokonywanych zakrętach, przy przyspieszaniu i podczas hamowania. Jednocześnie przy niewielkich nierównościach, dziurach czy poprzecznych uskokach, w kabinie zarówno je słychać, jak i czuć. W ten sposób zmarnowano potencjał samochodu, który mógłby, wzorem konkurencji np. z Francji, być vanem zapewniającym duży komfort jazdy. Owszem, właśnie w tym kierunku poszli włoscy konstruktorzy, ale nie w każdej sytuacji to skutkuje. Takie np. C4 Picasso jest dużo mniej kompromisowy, bez żadnych ukłonów w stronę modnych "usztywnień".

Układ kierowniczy 500L to klasyczna elektryczna konstrukcja, ze wspomaganiem City uruchamianym przyciskiem. Nigdy nie byłem jego fanem, bo nawet kierownice do PlayStation stawiają większy opór podczas kręcenia, ale bez wątpienia ułatwi to manewrowanie samochodem. W normalnym trybie wciąż jest lekko i bez specjalnego wyczucia, ale w normalnej jeździe nie przeszkadza i nie wywołuje panicznych odruchów w celu "odnalezienia" oporu na jezdni.

Wspominając jeszcze o manewrowaniu, 500-tka ma świetną widoczność do przodu i na boki. Do tyłu, przez szerokie tylne słupki (mimo okienek) jest gorzej, ale dość pionowo ścięty tył i czujniki parkowania pomagają poradzić sobie z wpasowywaniem Fiata w miejsca parkingowe.

Nie ma lekko
85 990 zł. Właśnie od tej ceny (bez uwzględnienia 13 tys. promocji wyprzedaży rocznika) zaczyna się 500L Trekking z najmocniejszym dieslem. Do tego dorzucamy czujniki, nawigację, system Beats audio, dwustrefową klimatyzację, podgrzewaną przednią szybę i fotele, stoliki w oparciach przednich siedzeń i jeszcze kilka drobiazgów. I wtedy cena sięga astronomicznie wyglądających 104 190 zł (bez promocji). A jak to robią konkurenci? Opel Meriva Cosmo 1.7 CDTI z podobnym wyposażeniem będzie o około 7 tysięcy zł tańszy (97 850 zł). Citroen C3 Picasso nawet nie uwzględniając potężnych promocji, będzie zaczynał się od 84 900 zł (czyli podobnie), ale maksymalnie wyposażony wg konfiguratora "skończy się" w okolicach 90 000 zł. Także Fiat ceni się wysoko, biorąc dodatkowe złotówki za "styl". Pytanie tylko, czy tak wyposażona wersja skusi kogoś swoim stylem na tyle, żeby był skłonny zapłacić takie pieniądze.

Zalety:
+ przestronne wnętrze
+ oryginalny styl i możliwości konfiguracji
+ przyzwoity komfort jazdy

Wady:
- przeciętna dynamika mimo najmocniejszego silnika w gamie
- niezdecydowane zawieszenie
- cena jak za samochód o segment większy
- to 4x4 jednak by się w opcji przydało

Podsumowanie:
Bardzo się cieszę, że jest samochód taki jak 500L Trekking. Brakuje na ulicach samochodów, dzięki którym możemy się wyróżnić w tak niewdzięcznym temacie, jakim są vany. Sam z chęcią bym sobie sprawił taką 500-tkę. Jest ciekawa, przestronna i bogato wyposażona. Zapewnia przyzwoity komfort jazdy i niezłe zużycie paliwa. Tyle, że jest bardzo droga, a silnik nie powala swoją dynamiką, choć powinien już być całkowicie wystarczający. Zawieszenie też jest trochę niezdecydowane, jeśli chodzi o nastawy. I co tu zrobić? Chyba tylko szukać promocji na 500L Trekking i wejść w kolorowy świat z założeniem, że jak nie będziemy nigdzie gnać, to będzie radośniej i sympatyczniej.