Ford Fiesta 1.6 Ti-VCT Sport

Odkąd sięgnąć pamięcią wstecz, Fiesta zawsze cieszyła się powodzeniem. Pierwsze auto o tej nazwie pojawiło się w 1976 r. jako odpowiedź na konserwatywnego Volkswagena Polo. Oto powód, dla którego stylistyka małego Forda przez wiele lat nie była szczególnie wyrazista. Aż do teraz.

Sytuacja zmieniła się diametralnie. Nowa Fiesta całkowicie zrywa z wizerunkiem poprzednika i nareszcie odpowiada koncepcji stylistycznej kinetic design, która sylwetce samochodu nadaje lekkości , wizualnie wprawiając ją w ruch nawet podczas postoju. Trzeba przyznać, że obecnie jest to jedno z najatrakcyjniej prezentujących się małych aut na rynku. Ale chociaż wygląd jest zawsze sprawą kluczową dla powodzenia zupełnie nowego modelu, to znaczenie mają również inne walory.

Na pewno nie należy do nich...
...praktyczność tego trzydrzwiowego hatchbacka. Pasażerowie tylnych siedzeń mają utrudnione zajmowanie miejsca we wnętrzu, a kierowca i podróżny siedzący na przednich fotelach - z powodu długich drzwi - kłopot z wysiadaniem na zatłoczonym parkingu. Każdorazowe sięganie po pasy bezpieczeństwa wiąże się też z pewnego rodzaju "gimnastyką".

Mimo wszystko, miejsca jest naprawdę dużo. Fotele mają pamięć ustawienia (po odchyleniu ich oparcia i przesunięciu do przodu powracają do wcześniejszego ustawienia). Siłą rzeczy, warunki panujące na tylnej kanapie nie zachęcają do dłuższych podróży, trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, z jakiego rodzaju pojazdem mamy tutaj do czynienia (odmiana Sport występuje wyłącznie w wariancie trzydrzwiowym).

Bagażnik ma pojemność 281 l - zważywszy klasę, do której należy Fiesta, jest to bardzo dobry wynik. Tak naprawdę przeszkadzać może jedynie wysoki próg załadunku. Dodatkowe 14 l przestrzeni można uzyskać, zamawiając zestaw naprawczy do przebitego ogumienia zamiast pełnowartościowego koła. Na naszych dziurawych drogach zdecydowanie lepiej jest dmuchać na zimne, czyli dysponować zapasem z prawdziwego zdarzenia.

Podróżowanie...
...po dobrych drogach to prawdziwa przyjemność. Niska pozycja za małą, świetnie leżącą w dłoniach i dwupłaszczyznowo regulowaną kierownicą, wygodne, dobrze wyprofilowane siedziska - wszystko to po prostu zachęca do ostrzejszej jazdy. Szerokie, niskoprofilowe opony (195/45 R16) zapewniają bardzo dobrą trakcję, a układ kierowniczy przekazuje prowadzącemu wystarczającą porcję niezbędnych informacji i nie pracuje zbyt lekko. Aż chce się mocniej wcisnąć pedał gazu, aby wykorzystać cały ten potencjał, tym bardziej że nawet przy ostrej jeździe układ jezdny zapewnia duże rezerwy bezpieczeństwa.

Oczywiście do prawdziwych aut sportowych sporo brakuje, ale tu możemy bez strachu wejść w ciasny zakręt z taką prędkością, przy której zwykłe odmiany Fiesty nie dałyby kierowcy najmniejszych szans na utrzymanie się na drodze. Tymczasem wersję Sport niełatwo wyprowadzić to auto z równowagi nawet na bardzo szybko pokonywanych łukach.

Wszystko dzięki sztywniejszym sprężynom, grubszemu drążkowi stabilizatora i twardszym amortyzatorom. To dobra propozycja dla tych, którym nie przeszkadza sztywne resorowanie. Cała reszta, podczas codziennej eksploatacji ma pełne prawo oczekiwać bardziej subtelnego tłumienia wybojów. Przysłowiowy ogień z wodą można pogodzić nieco lepiej, co daje się odczuć na przykładzie konkurencyjnego SEAT-a Ibizy, również w wersji Sport. Przydałyby się ponadto tarcze hamulcowe (zamiast bębnów) z tyłu i precyzyjniej pracująca skrzynia biegów - ponownie, Hiszpanie górą.

Cicho... głośno... cicho... głośno...
O ile podczas podróży ulicami zatłoczonej metropolii, 1,6-litrowy, 120-konny benzynowiec ze zmiennymi fazami rozrządu przyjemnie mruczy pod maską (brzmienie silnika jest lekko zachrypnięte), o tyle podczas szybszej jazdy pozamiejskiej daje się uszom we znaki. Możliwe jest oczywiście, że pomiar natężenia dźwięku specjalistyczną aparaturą wskazałby całkiem rozsądne wartości, ale jednak bardziej liczą się subiektywne odczucia.

Jednostka nie jest specjalnie paliwożerna (7.6 l / 100 km w teście) i bardzo sprawnie radzi sobie z masą Fiesty. Być może producent zdecyduje się na montaż sześciobiegowej przekładni po modernizacji auta, ale o jej przeprowadzeniu będzie można mówić dopiero za kilka lat. Wspomniana już wcześniej Ibiza traktuje uszy pasażerów z większym zrozumieniem.

Projekt kokpitu...
...to dalszy ciąg powiewu świeżości, którego jesteśmy świadkami w przypadku nowej Fiesty. To nawet nie powiew czy bryza, ale prawdziwy orkan albo huragan zmian - oczywiście na lepsze. Konstruktorzy Forda zapowiadali, że wnętrze urzeknie nowatorstwem i trzeba przyznać, że mieli rację. Całości nadano dość finezyjne kształty, a np. system sterowania umieszczony na szczycie konsoli środkowej wzorowano na rozwiązaniach stosowanych w telefonach komórkowych. Sposób jego obsługi jest intuicyjny i z pewnością przypadnie do gustu młodemu pokoleniu, które uwielbia różnego rodzaju elektroniczne gadżety. Rozbudowany interfejs obsługi w całości przetłumaczono na język polski.

Przyzwyczajenia wymaga, typowa dla Forda, obsługa dźwigni wycieraczek. Pociągnięcie jej do siebie nie uruchomi (jak to zwykle bywa) przednich spryskiwaczy, ale wycieraczkę tylnej szyby. Aby włączyć przednią, trzeba wcisnąć przycisk na końcu dźwigni, czyli tam, gdzie zazwyczaj znajduje się przycisk od komputera pokładowego. Ten z kolei w Fieście jest również na końcu dźwigni, ale tej po lewej stronie. Niezbyt fortunnie umieszczono także przyciski służące do otwierania i zamykania szyb. Na podłokietniku w drzwiach po stronie kierowcy znajdują się one w pobliżu miejsca, gdzie przez większość czasu trzymać on będzie nie dłoń, a łokieć.

W tej klasie aut trudno oczekiwać wyjątkowo wykwintnych materiałów, ale te, które użyto do wykończenia wnętrza Fiesty, robią co najmniej dobre wrażenie. Szczególnie korzystnie prezentuje się miękka, górna część deski rozdzielczej. Nawet srebrne, imitujące aluminium tworzywo nie ulega zarysowaniom, co nie jest wcale regułą. Do jakości montażu poszczególnych elementów również nie można mieć zastrzeżeń.

Cena...
... 50 100 zł za wersję Sport - to nie brzmi źle. Znajdziemy tu efektowne spojlery, klimatyzację, alufelgi, komputer pokładowy, elektrycznie regulowane szyby, centralny zamek, kierownicę częściowo obszytą skórą oraz cztery poduszki powietrzne. Za kurtyny, kontrolę trakcji oraz radio z gniazdem USB/AUX trzeba już dopłacić. To samo dotyczy automatycznej klimatyzacji, podgrzewanych foteli i przedniej szyby, samościemniającego się lusterka wstecznego, regulacji podparcia odcinka lędźwiowego oraz wycieraczek z czujnikiem deszczu. Wówczas koszty rosną już wyraźnie - do 62 550 zł.

Najbardziej istotne jest jednak to, że mimo kilku niedociągnięć, nigdy jeszcze żadna Fiesta nie była autem tak inspirującym, jak obecna, najnowsza generacja tego modelu. Czy w takiej sytuacji entuzjastyczne reakcje nabywców mogą dziwić?