Ford Tourneo Custom 300S 8-os. 2.2 TDCi Titanium

Czy po tygodniu spędzonym w towarzystwie szalonej Fiesty ST, przesiadka do 'osobowego dostawczaka' o pokaźnych rozmiarach może przynieść jakiekolwiek emocje? Dla wielu z Was odpowiedź na to pytanie nie byłaby zbyt optymistyczna. Ja powiem krótko: może.

Co by zbytnio nie ściemniać, że byłem mocno zaskoczony możliwościami dużego Forda, powiem tylko, że jeszcze długo przed testem zacząłem oglądać zdjęcia i czytać informacje na jego temat. Wtedy to narodził się pomysł weekendowego wypadu w góry, a ja coraz bardziej zaglądałem do wnętrza Tourneo Custom przez okno internetowej przeglądarki. Momentami zupełnie zapominałem o tym mniejszym i bardziej zadziornym modelu, jaki miał na mnie czekać dokładnie tydzień wcześniej. Zwariowałem?

Wspomnienia
Tourneo od razu przywołało we mnie przyjemne flashbacki z, nazwijmy to, późnego dzieciństwa. Nie było to jednak wieki temu, bo już za kadencji "czworaczków" powstałych ze współpracy koncernu PSA z Fiatem. Jednym z nich był produkowany od 2002 roku Peugeot 807 - duży van o przestronnym wnętrzu, całkiem przyjemnej stylistyce nadwozia i ciekawym wnętrzu. Przesiedziałem w nim trochę czasu w nieistniejącym już salonie Peugeota, a powodów było kilka. Na każdym z foteli siedziało się wygodnie, wnętrze mieściło w sobie wiele ciekawych schowków, a co najważniejsze: dzięki płaskiej podłodze mogłem bez opuszczania pojazdu przesiąść się w dowolne inne miejsce w aucie. Przestrzeni było naprawdę sporo i gdyby nie dwa drobne szczegóły, Ford spełniłby wszystkie kryteria, jakie postawiłem mu przed testem. W Tourneo Custom zabrakło mi szklanego dachu i obracanych o 180 stopni foteli drugiego rzędu.

Zejdźmy jednak na ziemię, bo dziś jesteśmy w nieco innej klasie samochodów. Po otwarciu którychkolwiek z drzwi Forda, od razu widzimy przed sobą ogromną przestrzeń pasażerską, w testowanej wersji wyposażoną w 8 oddzielnych foteli. Miejsca jest tutaj bardzo dużo - we wszystkich trzech wymiarach. Niestety nie ma możliwości dosunięcia drugiego rzędu bliżej pierwszego, tak, aby zwiększyła się przestrzeń w tylnej partii pojazdu. Można by było przecież uzyskać znacznie większą pojemność wyjściową bagażnika, zachowując w dalszym ciągu wystarczająco dużą ilość miejsca na nogi pasażerów zajmujących środkowe miejsca. Poza tym, wnętrze można konfigurować w dowolny sposób i do łatwości wykonywania tych czynności również nie mam zastrzeżeń.

Dla kierowcy i pasażerów
Za kierownicą siedzi się dużo, dużo wyżej niż choćby w małym dostawczaku. Widoczność jest w związku z tym bardzo dobra i nawet dość szerokie słupki B nie są w stanie jej zakłócić. Zestaw lusterek (w tym te środkowe z kamerą cofania) daje naprawdę konkretny obraz tego, co dzieje się dookoła pojazdu, z jednym małym "ale". W najwygodniejszej dla mnie pozycji do jazdy, lewe lusterko było już na samym końcu zakresu regulacji. A zaznaczę, że jestem... raczej zwyczajnej budowy ciała. Ktoś niższy mógłby już mieć problem z oceną otoczenia od strony kierowcy. Wracając do samej pozycji za kierownicą - fotele są dobrze wyprofilowane i wystarczająco komfortowe, by nie męczyć pasażerów podczas dłuższej trasy. W testowanej wersji "mój" miał nawet elektryczne sterowanie.

Pod względem funkcjonalności wnętrza: jest przyzwoicie, ale chwilowo miałem wrażenie, że może być jeszcze lepiej. W aucie znajdziemy kilka zagłębień na napoje parę schowków w drzwiach. Schowków zabrakło pod siedzeniami. Brakuje także jednego, większego schowka w górnej części deski rozdzielczej, przed pasażerem. Jest za to jeden świetny patent, który chętnie zobaczyłbym w innych samochodach - wnęka mieszcząca średniej wielkości smartfona. Znajduje się ona tuż przy dźwigni zmiany biegów i całkiem stabilnie trzyma nasz telefon w czasie jazdy. Miejsce to jest na tyle dobrze widoczne z oczu kierowcy, że rezygnując przy zakupie z fabrycznej nawigacji, możemy śmiało korzystać z tej w smartfonie, bez konieczności zakładania mocowania na szybę.

Obsługa menu wyświetlacza głównego, jak to w Fordzie, nie należy do tych najbardziej intuicyjnych. Na szczęście, obsługę w znacznym stopniu ułatwia rozbudowane sterowanie z kierownicy, za pomocą którego wykonamy większość potrzebnych czynności. Na pochwałę zasługuje duży wyświetlacz komputera pokładowego, na którym możemy jednocześnie pokazać kilka różnych informacji obok siebie. Jego obsługa nie jest skomplikowana.

We wnętrzu znajdziemy kilka gniazdek, w tym jedno "domowe", tuż przy dźwigni hamulca ręcznego. Są też gniazda AUX i USB, a co za tym idzie, jest i system audio - całkiem nieźle grający, choć podczas głośniejszego słuchania muzyki, przy skrajnie ustawionym equalizerze, jakość basu może dawać się we znaki. Jak na mini-autobus, w całkiem rozsądnej cenie, jest bardzo dobrze. Jakby nadal było mało "luksusów", dla każdego z pasażerów przewidziano oddzielny nawiew z podsufitki, a w bocznych szybach znajdują się rolety przeciwsłoneczne.

Pozytywne wrażenie
Świetne wrażenie zrobiły na mnie... rączki w drzwiach. Na pierwszy rzut oka wyglądają na takie, co lubią sobie zatrzeszczeć, jednak nic z tego - mój "ciężki test" przeszły bez najmniejszego drgnięcia. Ale do rzeczy: o ile plastiki we wnętrzu w dotyku przypominają te z pierwszej z brzegu furgonetki, o tyle design zdecydowanie wybija się ponad normę. Udało się rozsądnie pogodzić ergonomię z ciekawą stylistyką i dzięki temu we wnętrzu momentami czujemy się jak w większym vanie. Mamy nawet zegary w tubach! W testowanej wersji część plastików i większość tapicerki pokrywa beż, który bardzo dobrze wpływa na odbiór kabiny. Nie jest nudno.

Niemniej przyjemnie jest na zewnątrz, gdzie również styliści w dużym stopniu upodobnili projekt do osobowych modeli Forda. Nie ma tutaj miejsca na kanciaste i przewidywalne linie rodem z Volkswagena Transportera, czy też dyskretną elegancję jak w Mercedesie Viano. Jest przede wszystkim nowocześnie i z pomysłem, za co należy się pochwała. Można się nawet dopatrzeć nieco dynamiki, a pamiętajmy, że to właściwie bardziej cywilizowana wersja Transita Custom.

W drogę
Podwozie Tourneo bardzo dobrze izoluje nas od wszelkich dziur i innych niedoskonałości nawierzchni. O tych mniejszych możemy wręcz zapomnieć, bo są zwyczajnie "połykane". Z zawieszenia nie dochodzą też niepokojące dźwięki, jedynie w kabinie można było zatroszczyć się o kilka trzęsących się elementów. O ile "na pusto" zawieszenie Forda miota nim jeszcze radośnie w górę i w dół, o tyle po dociążeniu tylnej osi jest już bardzo spokojnie i komfortowo. Zbieramy więc ekipę i możemy ruszać w trasę. Jeszcze tylko wrzucimy bagaże, pamiętając o zachowaniu dużej odległości tyłu pojazdu od jakichkolwiek obiektów - w Tourneo Custom otwieramy bowiem nie drzwi, a ogromną klapę bagażnika.

Podczas jazdy pozamiejskiej samochód zachowuje się bardzo stabilnie i przewidywalnie. Zasługa w tym nie tylko dobrze zestrojonego zawieszenia, ale także świetnego układu kierowniczego, który pozwala na dokładne korekty kierunku jazdy. Wspomaganie działa z optymalną siłą, a trzymając dobrze leżącą w dłoniach kierownicę, po prostu czerpiemy radość z każdego przejechanego kilometra. Sześciobiegowa przekładnia chodzi z lekkim, przyjemnym oporem i jest bardzo precyzyjna. Drążek ma krótkie skoki i został umieszczony tuż przy konsoli centralnej, dzięki czemu nawet częste sięganie do niego w trakcie szybkiej jazdy nie męczy.

Pod maską testowanego Forda drzemie 2,2-litrowy diesel o mocy 155 KM i pokaźnym momencie 385 Nm. Na pusto takie wartości gwarantują naprawdę dynamiczną jazdę, a z pełnej sprawności możemy korzystać niemal od samego "dołu". Przy pięciu osobach i sporym bagażu w środku, problemy zaczynają się przy prędkościach autostradowych, kiedy to podjeżdżając pod górkę samochód potrafi zwolnić nawet o 20-30 km/h, jeśli wzniesienie jest dość duże. Lepiej więc trzymać się stałych prędkości rzędu 120 km/h, co nie powinno być problematyczne dla silnika nawet w wyżej wspomnianym przypadku.

Jednostka napędowa bardzo dobrze zdała test ekonomii. 8,3 litra w jeździe pozamiejskiej przy prędkościach dochodzących do 140 km/h (przypomnijmy: w 5 osób i z kompletem bagażu) jest całkiem niezłym wynikiem jak na ponad dwutonowe auto. W mieście spalanie może nieznacznie przekroczyć 10 litrów przy jeździe bez pasażerów. Nadal jednak nie jest to wynik wygórowany.

Zimny motor potrafi się przedrzeć ze swoim klekotem do naszych uszu w mało kulturalny sposób. Przeszkadza to jednak głównie przy ruszaniu i jeździe na dwóch pierwszych biegach. Po rozgrzaniu, w kabinie robi się wyraźnie ciszej i dźwięk silnika nie jest uciążliwy nawet na wyższych obrotach. Co ciekawe, mimo bardzo topornego kształtu nadwozia, do wnętrza nie docierają przesadnie głośne szumy powietrza. Dopiero po przekroczeniu bariery licznikowych 140 km/h zaczyna się robić trochę za głośno.

Plusem naszej testówki okazały się również światła. Soczewkowe reflektory świecą jasno i w dobrym zakresie, a statyczne doświetlanie zakrętów znacznie ułatwia manewrowanie na nierównym terenie po zmroku, o czym dobitnie miałem okazję się przekonać na własnej skórze.

Gdzieś pośrodku...
...plasuje się w segmencie Tourneo Custom pod względem cen. Wyjściowa kwota 144*894 złotych za 125-konną odmianę silnika 2.2 TDCi w wersji Trend to dość sporo, ale już w standardzie otrzymujemy dość bogate wyposażenie: wspomaganie ruszania pod górę, statyczne doświetlanie zakrętów, elektrycznie ogrzewaną przednią szybę, radio z Bluetooth i wejściami AUX i USB, tempomat, klimatyzację z przodu pojazdu oraz wszystkie trzy rzędy siedzeń. Właściwie już taki zestaw wystarcza do podróżowania w komfortowych warunkach, więc cena okazuje się całkiem znośna.

Po dołożeniu nieco ponad 6 tys. złotych dostajemy dodatkowe 30 KM, za kolejne 4 tys. z hakiem możemy przedłużyć nadwozie, natomiast dopłata do wersji Titanium wynosi około 8500 złotych. Czy się opłaca, każdy musi stwierdzić sam. Plusem jest z pewnością fakt, że samochód można zamówić w dowolnej konfiguracji silnikowo-wyposażeniowo-nadwoziowej. I tak na przykład, testowana przeze mnie wersja 155-konna z bogatszym pakietem wyposażenia i krótszą kabiną dochodzi już niemal do granicy 160 tys. złotych, a konkretny egzemplarz ze zdjęć po doposażeniu przekroczył już znacznie barierę 180 tysięcy.

Zalety:
+ wyróżniająca się w tej klasie stylistyka nadwozia i wnętrza
+ precyzyjne i przyjemne prowadzenie
+ wysoki komfort podróżowania
+ bardzo przestronne wnętrze

Wady:
- brak możliwości przesuwania i obracania foteli drugiego rzędu

Podsumowanie:
Ford Tourneo Custom prowadzi się jak osobówka, wygląda niemniej interesująco od swoich mniejszych braci, a do tego jest w pełni komfortowy i przestronny. Braki w funkcjonalności to właściwie jedyne wady, jakie rzuciły mi się w oczy podczas testu. Jeśli Tourneo Custom nie do końca przypadnie Wam do gustu, Ford ma w swojej szerokiej gamie jeszcze cały szereg modeli spełniających podobne oczekiwania, ale w nieco inny sposób.