Ford Transit Custom Van 2.2 TDCi 125 KM Limited

Praca za kierownicą samochodu dostawczego nie należy do łatwych. Pozycja siedząca nie sprzyja zdrowiu kręgosłupa, co dodatkowo potęguje często dość skoczne tylne zawieszenie takich aut. Dlatego dopracowany samochód to podstawa - i zdaje się, że znaleźliśmy dobrego kandydata.

Z punktu widzenia kierowcy...
...najważniejszym elementem w samochodzie jest fotel. Musi być dobrze wyprofilowany oraz umożliwiać wielokierunkową regulację, aby dobranie wygodnej pozycji nie było problemem. Pozycja siedząca i tak jest bezsensowna z anatomicznego punktu widzenia, ale póki co - jesteśmy na nią skazani, a samochody użytkowe (i nie tylko) powinny nie tyle wykluczać - co jest praktycznie niemożliwe - co minimalizować skutki wielogodzinnego katowania filaru naszego ciała.

Szczęśliwie dla nowego Transita Custom, takie oczekiwania spełnia - można regulować wysokość, pochylenie oparcia, nachylenie siedziska, wysokość zintegrowanego z oparciem podłokietnika oraz podparcie odcinka lędźwiowego, więc z punktu widzenia kręgosłupa jest w porządku. Problem jest taki, że wszystko jest zwyczajnie za twarde, a przez to odrobinę niekomfortowe, co może dać się we znaki przy dłuższych podróżach. A tył oczywiście skacze, gdy nie jest obciążony, choć do poprawnego zachowania potrzeba mu bardzo niewiele ładunku.

Jest umiarkowanie wygodnie, co dotyczy nie tylko fotela, ale i kierownicy, która jest identyczna jak w pozostałych Fordach z wyjątkiem Rangera, obszyta miękką skórą i wyposażona w sterujące wszystkimi funkcjami przyciski, które wymagają przyzwyczajenia - po obu stronach wciśnięcie przycisku "w górę" wymaga oderwania dłoni od kierownicy, co podyktowane jest kształtem kierownicy w tym obszarze - tak nie powinno być. Z drugiej strony - bardzo dobrze, że wszystko jest pod ręką, przez co właściwie nie trzeba sięgać do bardziej normalnej, ale wciąż nieco kosmicznej konsoli centralnej.

Jest także przestronnie, ponieważ przedłużona wersja z podwójną kabiną zabierze na pokład pięciu gotowych do pracy, rosłych mężczyzn, a każdy z nich będzie podróżował dość komfortowo. W drugim rzędzie mamy do czynienia z trzema względnie wygodnymi fotelami, a podłoga przed nimi jest równa. Nie ma na co narzekać również na bezpieczeństwo - Custom otrzymał 5 gwiazdek w testach Euro NCAP.

Są też gadżety - na przykład lane assist, ostrzegający potrójnymi wibracjami na kole kierownicy w przypadku najechania na linię, który nie potrafi jednak w takiej sytuacji zainterweniować. Kolejnym jest ogrzewana przednia szyba oraz sprawnie działające ogrzewanie postojowe, dźwiękiem przypominające głośną pralkę działającą w trybie "wirowanie". Przydatny jest również asystent ruszania na wzniesieniu oraz - niezastąpiona w autach o takich gabarytach - kamera cofania z wyświetlaczem umieszczonym w lusterku wstecznym. Jest to jego jedyna funkcja, ponieważ testowany egzemplarz nie posiada przeszklenia tylnych drzwi, poza tym przedział pasażerski jest oddzielony od ładunkowego ścianą z wąskim, bezużytecznym okienkiem.

Na pokładzie Transita znajdziemy także bardziej tradycyjne opcje jak możliwość podłączenia telefonu przez bluetooth oraz manualna klimatyzacja, która nie należy do najbardziej wydajnych - 22 stopnie na zewnątrz, a ustawiona na maksimum chłodzenia momentami nie dawała sobie rady. No cóż, zawsze można opuścić sterowane elektrycznie szyby... lub wcisnąć przycisk ECO off, ale o nim za chwilę.

Gdy terminy gonią, a czasu jest niewiele, przyda się 125 koni silnika 2.2 Duratorq, zapewniającego wielkiemu Transitowi bardzo zadowalające przyspieszenie wspierane świetną, 6-biegową skrzynią biegów oraz elastyczność, nawet na autostradzie. Jednak żeby rozpędzić się do prędkości większej niż 115 km/h - co nie jest tu żadnym problemem - należy wcisnąć wyżej wspomniany przycisk, bo opcja ECO jest włączona domyślnie. Jeśli więc nie odpowiada nam słabo chłodząca klimatyzacja i limit prędkości, jesteśmy skazani na każdorazowe jej wyłączanie po włączeniu silnika.

Zakręty nie zatrzymają szybkiej dostawy materiałów, ponieważ dostawcza nowość Forda prowadzi się pewnie, przez co bezpieczna prędkość pokonywania zakrętów jest dość wysoka. Jeśli jednak kierowca się nieco przeliczy, ESP błyskawicznie wkroczy do akcji, reagując w zależności od aktualnego obciążenia pojazdu.

Bałagan w aucie to rzecz bardzo niepożądana - spowalnia efektywność pracy, zwiększa stres i ma inne, negatywne konsekwencje. W Transicie nie powinno być z tym problemu, ponieważ schowków jest naprawdę wystarczająco - począwszy od tego nad zegarami z gniazdkiem 12V, USB oraz mini-jack, poprzez głęboki schowek przed pasażerem oraz w podsufitce, na podwójnych skrytkach w ogromnych drzwiach skończywszy. Dodatkowo na konsoli centralnej mamy kolejne gniazdko 12V, a pomiędzy fotelami możemy podłączyć zwykłą wtyczkę na 230V (dopłata: 700 zł netto), a więc przenośną elektrownię. To dobre auto dla pracownika.

A co na to przedsiębiorca?
Zapewne zwróci uwagę na fakt przyznania Transitowi Custom tytułu międzynarodowego "Samochodu dostawczego roku 2013" oraz dość korzystnie wyglądające własności użytkowe i obietnice producenta. Mowa tu m.in. o gwarancji perforacyjnej nadwozia na 12 lat oraz długich okresach międzyprzeglądowych - 2 lata lub 50 tys. km.

Na uwagę zasługuje również przestrzeń ładunkowa o objętości 4,35 m³ w testowanej wersji przedłużonej, wyposażona w praktyczną, antypoślizgową, winylową wykładzinę oraz cztery uchwyty do mocowania ładunku powyżej podłogi, co ułatwia załadunek i maksymalne wykorzystanie oświetlonej mocnymi LED-ami przestrzeni. A skoro o uwadze już mowa, to nowy Transit Custom skutecznie ją przyciąga. Design nowego wcielenia popularnego dostawczaka jest na tyle ciekawy, że będzie skuteczną platformą reklamową - przynajmniej do momentu, w którym się już "opatrzy".

Zużycie paliwa w wariancie 125-konnym nie przekraczało 10 litrów podczas spokojnej jazdy w mieście, a podczas szybkiej podróży z Warszawy do Gdańska Custom zadowolił się nieco powyżej siedmioma litrami paliwa na sto kilometrów, lecz zejście poniżej tej wartości jest jak najbardziej możliwe.

Zajmijmy się teraz cechą, która często ma podczas zakupu rolę kluczową - ceną. Te startują z poziomu 76 130 zł netto (93 640 brutto) za wersję Economy z krótkim rozstawem osi i najsłabszym, 100-konnym silnikiem w nadwoziu Van. Testowany egzemplarz to ociekająca użytkowym przepychem wersja Limited ze 125-konnym dieslem, długim rozstawem osi i nadwoziem z podwójną kabiną za cenę 112 080 zł netto (137 858 brutto). Dodatkowo na pokładzie znalazły się takie rarytasy, jak programowalne, dodatkowe ogrzewanie za 3400 zł netto (4182 brutto), lakier metaliczny za 1700 zł netto (2091 brutto) oraz mnóstwo mniej istotnych rzeczy, które windują cenę auta do 123 330 zł netto, co daje 151 696 zł brutto. Czyli sporo.

Zalety:
+ dynamika i pewne prowadzenie
+ wsparcie dla kręgosłupa
+ bogate wyposażenie i możliwości dopasowania do potrzeb
+ bardzo atrakcyjny wygląd
+ mnogość źródeł energii
+ pogodzenie podwójnej kabiny z bardzo pojemną przestrzenią ładunkową

Wady:
- dobrze wyprofilowane, lecz nieco zbyt twarde siedzenia
- uparta funkcja ECO

Podsumowanie:
Czy to ma sens? Najpierw zapytaj księgowej, a następnie pomyśl, czy Twoim pracownicy potrzebują tylu udogodnień. Wniosek jest oczywisty - mogą się obejść bez większości, a fakt znalezienia się ich w cenniku jest podyktowany sytuacją, w której przedsiębiorca jest również pracownikiem, a samochodu dostawczego używa również na co dzień, do czego Transit Custom świetnie się nadaje. Jest po prostu elastyczny.