Hyundai Getz 1.5 CRDi Style A/C

Koreańscy producenci są dziś w podobnej sytuacji, w jakiej na początku lat 80-tych byli japońscy. Z początku ignorowani przez europejską konkurencję Hyundai i Kia produkują coraz bardziej dojrzałe i niezawodne auta. Dowodem jest Hyundai Getz, który nie zamierza być statystycznym outsiderem.

Mały "Koreańczyk", skonstruowany specjalnie z myślą o Starym Kontynencie, trafił do sprzedaży w 2002 roku. Miał uzupełnić ofertę koncernu pomiędzy Atosem Prime, a kompaktowym Accentem. Testowany egzemplarz to Hyundai Getz 1,5 CRDi, któremu półtora roku temu zaaplikowano delikatną kurację odmładzającą. Pod maską nowoczesna jednostka wysokoprężna o pojemności 1,5 litra i mocy 88 KM. W ofercie jest również silnik o mocy 110 KM, ale nawet mniejszy w sile motor oferuje odpowiednią dynamikę.

Praktyczny anonim
Trudno powiedzieć coś odkrywczego o wyglądzie Getza. Jest ascetyczny, poprawny i zupełnie nie przyciąga uwagi. Nadwozie jest tak typowe i pozbawione oryginalności, że zdarzało mi się, iż po wyjściu z marketu na parking nie potrafiłem go od razu zlokalizować - ginął mi gdzieś, stapiał się z tłem. To nie jest auto dla osób lubiących wyróżniać się z tłumu. Nie dla tych, którzy otaczają się gadżetami, które podkreślić mają ich styl, sposób bycia. No i umówmy się - nie jest wcale cool ani jazzy. Mimo tego bryle auta nie można odmówić elegancji.

Getz to pojazd zaprojektowany po to, by służyć swemu właścicielowi praktycznością i poręcznością. Szerokie listwy oraz obszerne wstawki plastiku na zderzakach mają niwelować skutki ewentualnych otarć w parkingowej dżungli. Geometryczne kształty karoserii, duże powierzchnie szyb oraz wielkie lusterka ułatwiają obserwację z wnętrza auta i manewrowanie. A zatem owa powściągliwość stylistów ma swoje wymierne uzasadnienie. Mało kto tworzy teraz takie samochody. Z reguły projektanci
starają się jak najbardziej atrakcyjnie opakować auta, szczególnie te mniejsze. Walory użytkowe schodzą często na drugi plan.

Hyundai poszedł inną drogą. Jego twórcy zachowali się zupełnie jak stereotypowo postrzegani Niemcy - chłodnym okiem, z matematyczną precyzją stworzyli auto dla ludu, niedrogie, solidne, przemyślane.

Bez instrukcji
Za kierownicą można zająć naprawdę wygodną pozycję. Szkoda, że kolumnę kierowniczą można ustawiać tylko w jednej płaszczyźnie. Fotele posiadają wszechstronną regulację i podłokietnik. Poza tym siedziska są dość twarde i zapewniają wystarczające podparcie dla pleców w ciasno pokonywanych zakrętach.

Aby jeździć Getzem nie potrzeba instrukcji obsługi. Każdy przełącznik znajduje się tam gdzie powinien. Wentylację obsługują trzy okrągłe przełączniki. Do tego włącznik klimatyzacji i ogrzewania tylnej szyby. Poniżej przydatne, 12-voltowe gniazdo zasilania, do którego możemy wygodnie podłączyć np. palmtopa czy ładowarkę do telefonu. W zasięgu lewej ręki kierowcy przyciski sterowania elektryką wszystkich szyb i lusterek, które są dodatkowo podgrzewane. Ergonomia na piątkę, ale z małym minusem. Sterownie komputerem pokładowym zlokalizowano na kokpicie obok zegarów. Podczas jazdy przełączanie klawiszem poszczególnych funkcji komputera jest niewygodne, bo zasłania go kierownica (wykonana z niskiej jakości, szorstkiego tworzywa).

Przed oczami kierowcy zegary o klasycznej formie i stylizacji. Są nad wyraz czytelne i estetycznie wykonane. Nocą ujmują delikatnym, żółto-zielonym podświetleniem, które nie drażni oczu.

W Hyundaiu nie zapomniano także o skrytkach, uchwytach na napoje, schowku na okulary, kieszeniach w drzwiach i oparciach foteli. Przestrzeni z przodu auta nie można nic zarzucić. Z tyłu także jest sporo miejsca jak na gabaryty Getza. Ale jeśli z przodu podróżują rosłe osoby, z tyłu miejsca na nogi pozostanie niewiele. A zatem nota za wnętrze powinna być wysoka, ale niestety nie będzie...

Bunkier
Wszystko przez toporną stylistykę i jakość użytych materiałów. Pierwsze, co rzuca się w oczy po zajęciu miejsca w aucie, to przytłaczająca deska rozdzielcza. Jest niczym bunkier izolujący właściciela od świata za przednią szybą. Nie wiem co przyświecało twórcom, że nadali desce taki kształt. Hektary plastiku nie tworzą ani półki przy podszybiu ani wzoru cieszącego oko. Po prostu nalane tworzywo o bezpłciowej formie. No i ta jakość…Jest twardo, sztywno, tanio. Może nie byłoby aż tak źle, gdyby nie wszechogarniające ciemności. Wszystko jest czarne, lub ciemno szare. Oczywiście można doszukiwać się zmysłu praktyczności, że nie będzie widać brudu, że mniej się niszczą takie powierzchnie. Ale to nieprawda - plastik jest miernej jakości, łatwo go porysować i zniszczyć. Tak samo kiepskie plastikowe elementy wypełniają wnęki klamek - widać już łuszczące się tworzywo. Jako esteta mówię takim wpadkom kategoryczne NIE!

Na szczęście nie słychać niepokojących dźwięków z okolic tego twardego, plastikowego kokpitu. Jedyny słyszalny dźwięk generuje półka przedziału bagażowego, która przypomina o swym istnieniu podczas pokonywania nierówności. Winę ponosi tu nieprecyzyjne spasowanie tego elementu.

Kilka słów o samym bagażniku. Ma regularny kształt i godną szacunku pojemność 254 litrów. Po bokach sprytne półeczki, a na podłodze wygodna siatka do przytrzymywania luźno przewożonych przedmiotów. Składane i dzielone oparcie kanapy oraz siedzenia pozwalają na uzyskanie równej przestrzeni o pojemności 977 litrów.

Za kierownicą
Pora zakończyć część teoretyczną i ruszyć w drogę. A to akurat wychodzi Hyundaiowi najlepiej. Zawieszenie zestrojono sztywno, ale zarazem sprężyście. Jazda po mniej równych drogach nie oznacza więc utraty komfortu. Co ważne, wszystko odbywa się przyjemnie cicho i neutralnie. Ostrzejsze wejście w zakręt nie wytrąca Getza z obranego toru jazdy, a nadwozie tylko nieznacznie się wychyla. To rozsądny kompromis pomiędzy bezpiecznym prowadzeniem, a miękko amortyzowanym podwoziem.

Wysokoprężna jednostka napędowa stanowi główny atut małego Hyundaia. Technologia common rail zapewnia mu jedwabistą i cichą pracę. Odgłos typowy dla Diesla słychać tylko kilka minut po uruchomieniu zimnego silnika. Później trudno poznać, że pod maską skrywa się motor zasilany "ropą." Przyspieszenie 12,1 sekundy do setki to średni wynik, za to elastyczność jest mocną stroną Getza. Wyprzedzanie w pełnym ruchu sprawia prawdziwą przyjemność. To zasługa wysokiego momentu obrotowego o wartości 215 niutonometrów, który dostępny jest w przedziale od 1900 do 2500 obrotów na minutę.

Wpływ na świetną elastyczność ma dobrze dobrana i zestrojona skrzynia biegów. Pracuje lekko, ma krótki skok lewarka, a poszczególne przełożenia charakteryzuje precyzja działania. Czasem tylko "wsteczny" prosi kierującego o drugą szanse na załączenie. Sama dźwignia lewarka także mogłaby być nieco krótsza, ale i tak nie wpływa to na jej pozytywną ocenę.

Wysoką notę należy wystawić układowi hamulcowemu. W wersji z silnikiem Diesla standardowo wyposażono go w tarcze hamulcowe na wszystkich kołach. ABS nie jest nadgorliwy i załącza się z wyczuciem, a pedał hamulca płynnie dozuje siłę hamowania.

Jazda Dieslem prawie zawsze kojarzy się z oszczędnościami dla portfela. Choć Getz nie należy do łakomczuchów w tej dziedzinie, to spora masa własna (1123 kg) ma wpływ na ekonomikę spalania. Szczególnie w mieście wartość 7,3 litra oleju napędowego na każde sto przebytych kilometrów nie jest powodem do dumy. Konkurencja wypada tu lepiej o cały litr. W trasie, szczególnie podczas dynamicznej jazdy, wynik bliski 5 litrom należy uznać za naprawdę dobry.

Pod względem bezpieczeństwa Hyundai Getz nie ma się czego wstydzić. Cztery poduszki powietrzne, ABS z EBD i aktywne zagłówki przednich foteli czuwają nad spokojem podróżujących. W testach organizacji Euro NCAP zdobył cztery, z pięciu możliwych gwiazdek.

Czy warto?
Hyundai Getz w specyfikacji prezentowanej w teście nie jest już dostępny w sprzedaży. Najbliższa mu wyposażeniowo wersja nosi obecnie nazwę Style A/C i kosztuje 51,9 tysiąca złotych. Wnętrze odmiany Style A/C urozmaica metalizowana wstawka w konsoli środkowej, co pozytywnie wpływa na ożywienie ponurego wnętrza. Cena ponad 50 tysięcy złotych za mocny silnik Diesla na pierwszy rzut oka może wydawać się zbyt wygórowana. Na tle konkurencji wygląda jednak atrakcyjnie, tym bardziej, że wyposażenie jest całkiem bogate. Podobnie wyposażony model z benzynowym silnikiem o pojemności 1,4 litra i mocy 97 KM kosztuje prawie osiem tysięcy złotych mniej. Kupujący powinien skalkulować, która opcja będzie dla niego korzystniejsza.

Jeśli przy zakupie auta brać pod uwagę ergonomię wnętrza, wyposażenie, hamulce, zawieszenie, działanie skrzyni biegów, parametry i osiągi silnika, to w tych kategoriach Getz wysoko ustawia poprzeczkę. Ocenę psują odczucia, jakie u niektórych może wywołać niska jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza. To właściwie jedyna rysa na wizerunku tego modelu. Jeśli Hyundai dopracuje ten element może być wymagającym rywalem na rynku.

Z pewnością stonowana stylistyka auta z Korei bardziej przypada do gustu dojrzalszym miłośnikom czterech kółek. Ale tak spokojnie skrojone nadwozie ma swoich zwolenników. Można nie rzucając się w oczy prowadzić rozpoznanie w terenie i przekonać się, czy mąż ma kochankę. Poza tym, jeśli auto ma służyć do jeżdżenia, a nie lansu, Getz stanowi rozsądny wybór. Tym bardziej, że nie wszyscy konkurenci oferują pełną, trzyletnią gwarancję na swoje produkty.