Hyundai i30 CW 1.6 CVVT Style

Kompaktowy Hyundai i30 zbiera wiele pochlebnych opinii. Dzieje się tak nie bez powodu, bowiem posiada on większość atrybutów odzwierciedlających cechy, jakich szukają europejscy klienci. Czy to samo można bez wahania powiedzieć o odmianie z nadwoziem typu kombi?

Model i30 CW to - pod względem technicznym - bliski krewniak cee'da SW. Dołożono oczywiście wszelkich starań, aby patrząc na oba auta z zewnątrz, niełatwo było się tego domyślić. Udało się doskonale, bo nowa stylistyka Hyundaia wydaje się spójna i przemyślana. Testowany egzemplarz zwraca uwagę miłym dla oka, błękitnym kolorem nadwozia Vivid Blue i chromowanymi wstawkami na zderzakach.

Dobre materiały i wykonanie
Nieco inaczej jest we wnętrzu, które jest niemal wierną kopią kabiny cee'da. Podstawowe różnice to inny zestaw zegarów oraz wygląd konsoli centralnej (całość z łagodnym, niebieskim podświetleniem). Niewiele można zarzucić ani tworzywom kokpitu, ani jakości spasowania poszczególnych elementów. Ich faktura oraz kolorystyka w niektórych miejscach są wprawdzie nieco inne niż w produktach europejskiej konkurencji, są to jednak różnice tak niewielkie i subtelne, że wrażenie obcowania z produktem wysokiej jakości nie zostaje zachwiane ani na moment.

Seryjna, automatyczna klimatyzacja z filtrem przeciwpyłkowym oraz funkcją chłodzenia schowka, pracuje wydajnie i cicho. Do pełni szczęścia brakuje właściwie tylko odrębnych nawiewów dla pasażerów podróżujących na tylnej kanapie, ale cóż - nie można mieć wszystkiego. Kolumnę skórzanej kierownicy (z wygodnym sterowaniem systemem audio) można regulować w dwóch płaszczyznach, co jeszcze do niedawna nie było wcale oczywiste w autach z koreańskim rodowodem.

Księgowość górą?
We znaki daje się niestety pewien drobiazg. To dobrze, że nabywca nie musi dopłacać za elektryczne sterowanie szyb zarówno w przednich, jak i tylnych drzwiach, ale brak pełnej, tzw. impulsowej obsługi okna po stronie kierowcy potrafi zirytować. Pojedynczym dotknięciem przycisku może on wspomnianą szybę opuścić, ale już nie podnieść. Owszem, informuje o tym stosowny napis na panelu, trudno jednak do końca zrozumieć intencje koreańskich konstruktorów.

Czy oszczędzanie na wartym kilka złotych rezystorze ma sens? Najwyraźniej tak, bo skoro szyba nie podnosi się do góry całkowicie automatycznie, to rezygnacja z układu zapobiegającego np. przycięciu palców będzie w pełni usprawiedliwiona. Wszystko staje się jasne, gdy zajrzymy do cennika. Elektrycznie sterowane szyby z funkcją bezpieczeństwa dostępne są tylko w najwyższej wersji wyposażeniowej Premium. Niesmak pozostaje...

Wysoki komfort
Jednym z bardziej przydatnych w czasie jazdy rozwiązań jest zamykana skrytka umieszczona u góry konsoli centralnej oraz klimatyzowany schowek przed pasażerem. Podobnie jak w przypadku siostrzanego cee'da SW, również pasażerowie podróżujący Hyundaiem i30 CW nie mają prawa narzekać na ilość miejsca, które dla nich wygospodarowano. Jeśli dodać do tego zaskakująco wygodne fotele (dobre trzymanie boczne, długie siedzisko, regulacja podparcia dla lędźwi kierowcy) i tylną kanapę z optymalnie dobranym kątem pochylenia oparcia, to można nawet ulec złudzeniu podróżowania samochodem plasującym się o klasę wyżej.

Złudzenie to pryska jak bańka mydlana po otwarciu bagażnika. Na pierwszy rzut oka - nieźle, ale liczby nie kłamią: 415 l to jeden z najgorszych wyników w klasie. Na otarcie łez pozostają schowki ukryte pod podłogą.

Pewne prowadzenie
Zawieszenie modelu i30 CW zestrojono nieco sztywniej niż w przypadku odmiany pięciodrzwiowej. Nadwozie nie przechyla się tak odczuwalnie jak w hatchbacku, dzięki czemu zachowanie auta jest bardziej przewidywalne. Mimo wszystko, kolumny McPhersona z przodu oraz podwójne wahacze poprzeczne z tyłu pozwalają na komfortową jazdę.

Głośne serce
Pora nieco ponarzekać. Niestety, na to, co w aucie najważniejsze, a więc na zespół napędowy. Początkowo wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, bo ze 122-konnym benzynowcem o pojemności 1.6-litra współpracuje precyzyjna przekładnia mechaniczna, dzięki której zmiany przełożeń należą wręcz do przyjemności. Jej ciemniejsza strona daje znać o sobie, gdy wybierzemy się za miasto. Przy typowej prędkości autostradowej 120 km/h obrotomierz wskazuje wartość 3500, a w kabinie panuje nieprzyjemny hałas. Prawa ręka szuka szóstego biegu, ale jak na złość - nie znajduje. Co robić?

Logicznych wariantów postępowania jest trzy, przy czym aż dwa spośród nich nie wymagają żadnych nakładów finansowych - to zdecydowanie dobra wiadomość. Wariant nr 1 wydaje się najmniej skomplikowany, wystarczy tylko zmniejszyć prędkość jazdy do 80-90 km/h. Żadnych wibracji, cisza, spokój... W ten sposób można podróżować choćby i na koniec świata.

Wariant nr 2 zakłada włączenie radia lub odtwarzacza płyt CD/MP3. Oba te urządzenia, podobnie jak 6 głośników, gniazdo+przewód do podłączenia iPoda oraz przenośnej pamięci należą do wyposażenia seryjnego i sprawują się doskonale. Jedyny zarzut dotyczy kwestii dostępności złącza USB, które znajduje się w schowku w podłokietniku, a nie - jak w siostrzanym cee'dzie - tuż obok gniazda 12V i zapalniczki. Umieszczone w skrytce przedmioty mogą przesuwać się podczas jazdy, a wówczas istnieje ryzyko uszkodzenia delikatnej pamięci flash wetkniętej w złącze.

A jak wygląda wariant nr 3 scenariusza polegającego na neutralizacji zgiełku panującego w kabinie? Otóż polega on na zakupie odmiany napędzanej jednostką 1.6 CRDi o mocy 115 KM, która ze względów konstrukcyjnych pracuje przy niższych prędkościach obrotowych. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - to diesel. Cała operacja wiąże się oczywiście z większym wydatkiem (konkretnie o 6000 zł), ale poza mniejszym poziomem hałasu owocuje również niższym zużyciem paliwa. A skoro o zużyciu mowa... Średnie spalanie auta testowego w cyklu mieszanym wyniosło równe 8 l / 100 km, ale jeżdżąc wyłącznie po mieście można spodziewać się wyższego, o około litr.

To dobry wynik, ale nie liczmy na piorunujące osiągi. Aluminiowy 1.6 CVVT (zmienne fazy rozrządu wraz ze zmienną długością kanałów dolotowych) radzi sobie sprawnie, ale kto chciałby jeździć naprawdę dynamicznie, powinien wybrać droższą o 4000 zł wersję z dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 143 KM lub... wspomnianego wyżej diesla 1.6 CRDi.

Prawie top
Testowana wersja Style wyróżnia się bardzo bogatym wyposażeniem - wyżej plasuje się już tylko odmiana Premium, która uszczupli naszą kieszeń o dodatkowe 8000 zł. Po analizie wszystkich za i przeciw wydaje się, że nie warto jednak brać jej pod uwagę. Dlaczego?

Otóż można z dużym prawdopodobieństwem - graniczącym z pewnością - założyć, że potencjalny nabywca takiego auta będzie gotów poczynić pewne ustępstwa. Bo czy np. przeciętna rodzina z dwójką małych dzieci potrzebuje zmieniarki płyt CD, elektrycznie składanych lusterek z wbudowanymi kierunkowskazami (zamiast na błotnikach), czujnika deszczu czy podgrzewanych wycieraczek przedniej szyby? Niezbyt wielką atrakcją wydaje się też dodatkowa siatka w bagażniku, tak naprawdę najważniejszą różnicą okazuje się obecność systemu kontroli trakcji i szyb z funkcją bezpieczeństwa.

W tym momencie chciałoby się zapytać: czy rzeczonego ESP nie można po prostu dokupić? Niestety, elastyczność w kwestii konfigurowania auta do konkretnych potrzeb klienta niemal nie istnieje. Dostępny jest lakier metalizowany (1700 zł), dywaniki gumowe (215 zł), aluminiowe nakładki progowe (505 zł), uchwyty na narty (525 zł), spojler tylny (854 zł), czujniki cofania (696 zł), aluminiowe poprzeczki dachowe (805 zł), wreszcie 4-stopniowa automatyczna skrzynia biegów (4000 zł). To wszystko...

Jak więc widać, lista dodatków jest po prostu skromna. Pozostaje nadzieja, że wkrótce się to zmieni, bo jeżeli koreański koncern naprawdę chce wygrać nie bitwę, ale wojnę, to musi zrozumieć, że Europejczyk po prostu lubi mieć wybór.

Czas promocji
Skupmy się jednak na testowanej wersji. Co dostajemy za promocyjną cenę 59 400 zł? Całkiem sporo - sześć poduszek powietrznych, system kontroli ciśnienia w oponach, relingi dachowe, aluminiowe 16-calowe felgi, aktywne zagłówki przednich foteli, uchwyty do mocowania fotelików dziecięcych ISOFIX, światła przeciwmgielne, skórzaną kierownicę i lewarek skrzyni biegów, częściowo skórzaną tapicerkę, automatyczną klimatyzację z funkcją chłodzenia schowka, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, fotel kierowcy z regulacją wysokości siedziska i podparciem lędźwiowym, podłokietniki dla pierwszego i drugiego rzędu foteli, centralny zamek, komputer pokładowy, radioodtwarzacz z CD/MP3, sześcioma głośnikami oraz... przenośną nawigację satelitarną firmy SONY.

Hyundai i30 kombi okazuje się autem równie dopracowanym i udanym, co hatchback. Samochód ten jest obecnie importowany z Korei, ale jego produkcja w fabryce w Czechach ruszy jeszcze w tym roku. Wówczas będzie jeszcze bardziej europejski, choć już teraz na takiego wygląda.

W dalszym ciągu swego rodzaju wewnętrznym rywalem testowanego auta pozostaje siostrzany cee'd (po ostatnich korektach, ceny obu aut właściwie się zrównały). KIA kusi dłuższą o 2 lata gwarancją, podczas gdy za jakość każdej odmiany modelu i30 producent ręczy przez 5 lat (3 lata bez limitu przejechanych kilometrów + 2 lata na zespół napędowy). Równocześnie jeden z podstawowych atutów marki, a więc świetny stosunek ceny do tego, co za nią otrzymujemy, nadal pozostaje jak najbardziej aktualny. Podobnie wyposażona konkurencja z tzw. starej Europy jest droższa o 7000-9000 zł.