Jaguar X-Type 2.0D Executive

Szukasz reprezentacyjnej i eleganckiej limuzyny za rozsądne pieniądze? Chcesz uniknąć sytuacji pod biurem, gdy Twoim kolegom mylą się ich Volkswageny Passaty? Zapoznaj się więc z Jaguarem X-Type w odmianie Executive z ekonomicznym, 2-litrowym turbodieslem pod maską.

Codziennie, gdy wychodzę z biura, widzę ciekawą sytuację na firmowym parkingu - prawie wszyscy wyjeżdżają tymi samymi samochodami. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że to naprawdę dobre auta, które świetnie się prowadzą, są przyzwoicie wykonane i oferują niezły komfort. A wszystko to za uczciwe pieniądze. Doskonale to rozumiem, ale u nas pod biurem osiąga to rozmiary jakiejś paranoi, kiedy większość samochodów to Volkswageny Passaty i Toyoty Avensis. Te pierwsze obowiązkowo czarne lub srebrne z "jedynym, właściwym, najlepszym, najbardziej ekonomicznym" (jak to zachwalają koledzy z pracy) silnikiem w postaci 2.0 TDI. Te drugie raczej z benzynowymi 2-litrówkami, choć też często trafiają się z 2,2-litrowym Dieslem D-4D. Najbardziej śmieszą mnie sytuacje, kiedy dwa identyczne auta (załóżmy czarne Passaty) stoją obok siebie i ich zdesperowani właściciele zastanawiają się szybko, który należy do którego. Obłęd.

Najgorsze jednak stało się kilka tygodni temu, kiedy po znajomości kilku zaufanym kolegom szepnąłem, że zmieniam swoje wysłużone Volvo. Ni stąd, ni z owąd w naszym biurze zebrało się kilkanaśnie osób, między którymi wybuchła wojna na temat wyższości Volkswagena nad Toyotą. Ledwo uszedłem z życiem, kiedy stwierdziłem, że nie kupię ani jednego, ani drugiego. Lubię chodzić własnymi ścieżkami, być indywidualistą i szukam samochodu, który nie zawiedzie mnie technicznie, a przy okazji sprawi, że po wyjściu na parking nigdy nie pomylę swojego auta z innym. Poszukiwania czas rozpocząć.

Jaguar dla każdego
Zdecydowałem się na zakup samochodu klasy średniej premium. Wybór jest ogromny, auta różnią się charakterem, wyglądem, ceną, osiągami, wyposażeniem... Samo wybranie modelu jest nie lada wyzwaniem, a co dopiero zdecydowanie się na wersję wyposażenia i silnik. Mamy więc najnowsze Audi A4, czyli fantastyczne A5 z dodatkową parą drzwi, Alfę Romeo 159, która kusi ponętnymi kształtami (jak zresztą na Włoszkę przystało), BMW serii 3, które może i fantastycznie się prowadzi, ale koreański tył zupełnie nie wpada mi w oko, Lexusa IS, który jednak nieco za blisko ma do Avensisa, że nie kupię czy Mercedesa klasy C, który wydaje mi się jednak zbyt sztywniacki i zupełnie nie wpasowuje się w moje wymagania. Mamy też Jaguara.

Zaraz, zaraz - Jaguar? "Nie za wysokie progi na kolegi nogi?" - usłyszałem za plecami. A dlaczego nie? Szukając samochodu z klasą chyba lepiej nie można trafić, niż do salonu brytyjskiej marki. Prestiż, smak, wyrafinowanie - te hasła kojarzą się również moim kolegom z firmy, którzy twierdzą, że aby jeździć limuzyną z dzikim kotem w logo, trzeba mieć odłożone poważne pieniądze. Nie wyprowadzając ich z błędu (bo po co mają się niepotrzebnie stresować, że kupili Volkswagena w cenie Jaguara) postanowiłem na dłużej zaprzyjaźnić się z modelem X-Type Executive wyposażonym w 2-litrowy motor wysokoprężny.

Brytyjczyk w każdym calu
Mierząca ponad 4,6 metra długości limuzyna w całej swojej rozciągłości nawiązuje do klasycznych Jaguarów sprzed lat. Najmniejszego z rodziny modelu, zwanego "Baby-Jag'iem", cechują eleganckie i klasyczne linie nadwozia. Najbardziej charakterystyczny przód - z podwójnymi reflektorami i chromowaną atrapą - powoduje, że spoglądając na X-Type'a możemy go nieświadomie pomylić z większym modelem XJ. Bardzo efektownie prezentuje się pokrywa silnika z licznymi przetłoczeniami, a także detale wykończeniowe dostępne w odmianie Executive w postaci chromowanych lusterek, listew na zderzakach oraz wokół bocznych szyb. Elegancji dopełniają klasyczne, szprychowe 16-calowe felgi z lekkich stopów, które w modelu po liftingu (niedawno debiutował w salonach) zastąpiono 17-calowymi.

Zgodnie z filozofią stylistyczną Jaguara, linia boczna w tylnej części nadwozia schodzi ku dołowi. Optycznie dodaje to ciekawego szyku, niestety w praktyce zmniejsza powierzchnię bagażnika. Coś za coś - albo szafa jak w Dacii Logan, albo uroczy "tyłeczek" i ekskluzywny kufer. Nie można nic zarzucić jego szerokości, ani systemowi zawiasów podtrzymujących klapę (nie wnikają do wnętrza) ani dzielonym asymetrycznie oparciom, jednak 453 litry i fakt, że jest dość płytki kwalifikują go jedynie do pozostania "biznesowym schowkiem" na kilka walizek i laptopów niż rodzinnym bagażnikiem mieszczącym wakacyjny ekwipunek.

Styl barokowy
Deska rozdzielcza autorstwa Tadeusza Jelca, polskiego stylisty pracującego w Jaguarze, jest barokowa i wręcz monumentalna. Poza tym trudno jej zarzucić brak stylu. Idealnie pasuje do Jaguara i chyba tylko jeszcze w Rollsie lub Bentley'u miałaby prawo bytu. Dość wysoka, ciągnąca się na całą szerokość deski wstawka z prawdziwego drewna nieco przytłacza, ale sprawia, że czujemy się jak w prawdziwym, ekskluzywnym klubie dla dżentelmenów. Wrażenia tego nie psują ani otaczające nas materiały, ani ich wzornictwo.

Zgrzytem może być środkowa konsola skrywająca jednostrefową klimatyzację (w tej klasie standardem powinna być dwustrefowa!), przyciski obsługi telefonu pokładowego oraz system audio. Nie dość, że początkowo trudno się połapać w umiejscowieniu przycisków, to jeszcze plastiki zastosowane do wykończenia konsoli są przeciętnej jakości.

Nie można jednak nic zarzucić klasycznym, podświetlanym na zielono zegarom oraz wykończonej skórą i drewnem wielofunkcyjnej kierownicy. Może jej wieniec ma nieco zbyt dużą średnicę, ale jest wygodna i poręczna. Schowki oddane do dyspozycji właścicielowi Jaguara także nie zawiodą, choć mogłyby mieć większa pojemność, zwłaszcza ten na konsoli środkowej za podwójnymi uchwytami na kubki. Poza tym przy wysuniętym podłokietniku zasłonimy jeden z nich. Bardzo mile zaskoczą nas natomiast podwójne kieszenie w przednich drzwiach.

Im więcej Ciebie, tym mniej...
Nie będę nikomu wmawiał, że X-Type to przestronna limuzyna. To raczej dość mocno ułożony garnitur, który pasuje na nas dokładnie w momencie jego kupna. Każdy kilogram nadwagi będzie się odbijał na niedopinających się guzikach i pękających szyciach. Obowiązkowo skórzane i podgrzewane fotele (kierowcy regulowany elektrycznie) z delikatnym wykończeniem są obszerne i wygodne, ale odczułem pewien dyskomfort przy dopasowaniu się do kierownicy. Problem? Przy najniższym ustawieniu fotela trudno jest sięgnąć pedału sprzęgła, a przy dosunięciu się bliżej, obijamy kolanem o deskę. Nie jestem rosłym kierowcą (170 cm wzrostu) i nie marudzę za "kółkiem", ale z takim problemem niemożności dopasowania się spotkałem się po raz pierwszy. Mój znajomy (ponad 190 cm wzrostu) narzekał natomiast na nisko przebiegającą linię dachu.

Z tyłu jest jeszcze ciaśniej i tak naprawdę tylko dwóch pasażerów o średnim wzroście może odczuć wyższy komfort podróży. Wyżsi będą obijać głowami o dach, Ci natomiast o dłuższych nogach będą żalić się na brak miejsca na stopy, zwłaszcza kiedy kierowca opuści siedzisko na sam dół. Poza tym dobrze, że między pasażerami znalazło się odpowiednie przegarbienie na kanapie i wygodny podłokietnik - nie będzie dyskusji, żeby wciskać tam trzecią osobę.

Ford Mondeo, i co z tego?
Zanim wspomnę o pewnym fakcie, na początek zadajmy sobie pytanie - czy Ford Mondeo poprzedniej generacji był złym autem? Wcale nie. Prowadził się przyzwoicie, miał udane silniki i układ kierowniczy i raczej nie cierpiał na poważniejsze usterki. Co prawda w 2001 roku, kiedy prezentowano Jaguara X-Type, jeszcze kierownictwo Forda o tym aż tak dobrze nie wiedziało, jednak postanowiono najmniejszego kociaka "postawić" właśnie na popularnym Fordzie. Mamy więc tą samą płytę podłogową i zawieszenie, ten sam 130-konny turbodiesiel znany w Mondeo jako 2.0 TDCI czy skrzynię biegów. W Jaguarze wszystko jednak pracuje jakby szlachetniej.

Klasyczne zawieszenie oparte z przodu na kolumnach MacPhersona i z tyłu na elemencie wielowahaczowym jest bardzo komfortowe, samochód niemalże sunie po równej drodze. Na dziurach też nie ma większych problemów i nie słychać niepokojącego dobijania. Dobrze do całości dobrano nastawy układu kierowniczego, który idealnie pasuje do charakteru X-Type'a. Kierownicą kręci się z odpowiednim oporem, nie ma zbędnych lekkości, choć brakuje odrobiny precyzji, której moglibyśmy się spodziewać po luksusowej marce z charakterem.

Jaguar Diesel
2-litrowy turbodiesel z bezpośrednim wtryskiem Common Rail to podstawowa jednostka napędzająca najmniejszego Jaguara. Legitymuje się mocą wynoszącą 130 KM (maksymalny moment obrotowy 330 Nm przy 1800 obr./min) i trudno jej się jakoś odnaleźć w ekskluzywnym Jaguarze. Dość głośna praca na wolnych obrotach (dodatkowo jeszcze wzmacniana włączającym się wentylatorem chłodnicy - mam nadzieję, że to tylko przypadłość testowego egzemplarza), nieco cichnie przy rozgrzanym silniku. W trakcie jazdy jest znacznie lepiej, zwłaszcza że w X-Type zastosowano dodatkowe materiały wygłuszające. Niestety przy wyższych prędkościach, do których Jaguar zbliża się dość opornie (0-100 km/h: 9,9 s, prędkość maksymalna: 200 km/h), hałas staje się donośniejszy.

Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest skrzynia biegów, która ma tylko pięć przełożeń. Deficyt szóstego biegu jest wyraźnie odczuwalny w trasie, choć przekładni nie można zarzucić braku chęci do współpracy. Miękką, skórzaną gałkę prowadzi się lekko i precyzyjnie, nigdy nie było problemów z wrzucaniem poszczególnych biegów. Poza tym świetnie prezentuje się logo Jaguara na tej dźwigni.

Zastosowanie wysokoprężnego silnika ma też swoje plusy, do których bez wątpienia należy ekonomiczność. Mimo zrównania się cen benzyny i oleju napędowego na wielu stacjach, Diesle wciąż zapewniają niższe zużycie paliwa. Średnia z testu wynosząca 7,1 l/100 km jest tego najlepszym przykładem. Takie wyniki osiągają benzynowe, 100-konne kompakty, a nie blisko 1,5-tonowe limuzyny.

Ford Mondeo w lordowskim wdzianku
Nasz testowy Jaguar X-Type 2.0D Executive to egzemplarz jeszcze sprzed liftingu, który model przeszedł pod koniec zeszłego roku. W Polsce u dealerów są już dostępne samochody po zmianach. Owych modyfikacji co prawda nie ma zbyt wiele, ale delikatnie wpływają na wygląd, nasze samopoczucie oraz wyposażenie. W standardzie testowanej odmiany Executive znajdują się więc m.in. ABS, DSC (Dynamiczna Kontrola Trakcji), 6 poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne (wewnętrzne elektrochromatyczne), skórzana tapicerka z podgrzewanymi i elektrycznie sterowanymi fotelami, czujniki deszczu i tylne parkowania, jednostrefowa klimatyzacja i 17-calowe felgi z lekkich stopów.

Tak wyposażony Jaguar X-Type Executive z 2-litrowym Dieslem kosztuje 126 000 złotych. Na liście wyposażenia dodatkowego możemy znaleźć takie pozycje jak reflektory ksenonowe (3300 zł) wraz ze spryskiwaczami (1300 zł), przednie czujniki parkowania (2200 zł) czy lakier metalizowany (3800 zł).

Zdecydowałbym się jednak na 2,2-litrowego 155-konnego turbodiesla (Classic: 124 000 zł, Executive: 143 000 zł). Dysponuje 6-biegową skrzynią, większą kulturą osobistą, jest dynamiczniejszy, a zużycie paliwa teoretycznie powinno wzrosnąć o pół litra. Dla mnie, człowieka biznesu, samochód idealny. I zupełnie mi nie przeszkadza, że to Ford Mondeo w lordowskim wdzianku. Większość o tym nie wie, a już na pewno nie moi koledzy z biura. Beżowe wnętrze, ciemnozielony lakier. To mój typ.