KIA pro_cee'd 1.6 CRDi L

Trzydrzwiowa KIA cee'd od początku starała się zabłysnąć na tle bardziej praktycznych wersji. Wyróżniały ją bardziej dynamiczne linie i usportowiona sylwetka, przez co przyciągała 'młodsze' spojrzenia. Do dziś nie zrzekła się prawa do oryginalności i wciąż występuje pod dyskusyjną nazwą pro_cee'd.

Dlaczego dyskusyjną? Pomijając specyficzną pisownię i trudności w odmianie, pierwszy człon zdaje się nam zaznaczać, że mamy do czynienia z czymś sportowym, przeznaczonym do bardziej bojowych zadań. I nie ma co otwierać szeroko oczu ze zdziwienia - spotkałem się już z błędnym skojarzeniem słowa "pro" z najmocniejszą, 204-konną odmianą GT. Zostawmy jednak te przemyślenia ludziom od marketingu i skupmy się na tym, co najważniejsze, czyli na praktyce.

Sugeruje
Wygląd jest już czymś o wiele bardziej istotnym, a i tutaj pro_cee'd daje do zrozumienia, że nie jest zwykłym kompaktem. O ile z przodu zmian w stosunku do wersji 5d i SW na pierwszy rzut oka możemy nie zauważyć (inna struktura grilla i zderzak), o tyle w tylnej części nadwozia i profilu dzieje się już dużo. Dach jednak opada dość łagodnie - główną rolę w nadaniu sportowego charakteru nadwoziu spełniły do spółki: mocno wznosząca się linia okien, zachodzące niemal w całości na błotnik lampy, szyba umieszczona pod dużym kątem oraz klasyczny niewielki spojler. Pro_cee'd jest także o 4 centymetry niższy od swoich braci. W testowanej odmianie L do szczęścia zabrakło jedynie większych, 17-calowych felg, które skompletowałyby pozytywne wrażenia wypływające podczas spoglądania na naszą KIĘ. W kwestii wyglądu nie brakuje estetycznego wypełnienia przednich lamp - mamy w nich soczewki (dobrze świecące zresztą), które w udany sposób maskują brak ksenonów. Subiektywne zastrzeżenia mam natomiast do dolnej części tylnego zderzaka - nielakierowana listwa jest w moim odczuciu przekombinowana w swojej formie, ale być może wielu osobom się spodoba.

Zachęca
Otwierając długie drzwi widzimy przed sobą poprawne, przyjemnie wyglądające, lecz nie porywające specjalnie wnętrze. KIA pozwala jednak na dobre możliwości jego konfiguracji - w trzech wersjach wyposażeniowych możemy wybierać spośród sześciu rodzajów wykończenia wnętrza. Wydaje się więc, że ślady dawnej koreańskiej marki zostały całkowicie pozacierane i, poza lepszą jakością, mamy też całkiem spore możliwości personalizacji naszego kompakta.

Zasiadamy, a raczej wpadamy w fotel pokryty standardowym w wersji L czarno-szarym materiałem i śmiało możemy stwierdzić, że jego wyprofilowanie mocno przypomina sportowy kubełek. Trzymanie boczne jest naprawdę solidne, a samo siedzisko jest dość głębokie, co sprawia, że, jak wpadniemy, tak będziemy siedzieć przez całą drogę. W zakrętach będziemy czuć się bezpiecznie, jednak nie każdemu przypadną do gustu boczki stawiające opór przy zajmowaniu miejsca.

Przestrzeni we wnętrzu jest naprawdę sporo, również dla pasażerów tylnej kanapy, którzy mogą jedynie narzekać na jej ilość nad głową (takich jednak nie będzie zbyt wielu). Warto zaznaczyć, że dostęp do tylnych siedzeń jest całkiem niezły. Stawiając KIĘ pro_cee'd na tle konkurencji, jest dużo lepiej niż w trzydrzwiowym Audi A3 i tylko niewiele gorzej niż w Astrze GTC, która pod tym względem spisała się świetnie. Bagażnik za to ma dokładnie taką samą pojemność jak w Oplu (380 litrów), co stanowi dobrą wartość.

Kokpit i układ konsoli środkowej jest dobrze zaplanowany i nie przytłacza liczbą przycisków. Radio jest wyraźnie oddzielone od regulacji nawiewów, a jego obsługa jest prosta. Mamy między innymi przydatne przyciski służące do przełączania folderów, które przydadzą nam się przy odsłuchiwaniu muzyki za pomocą portu USB. Dotykowy ekran, choć w testowanym egzemplarzu ma niewielkie wymiary, nie sprawiał mi najmniejszych problemów z trafieniem w daną funkcję. Z obsługą poszczególnych elementów wyposażenia z poziomu kierownicy również nie powinno być kłopotów - mimo przeładowania jej przyciskami, które jednak są logicznie rozmieszczone.

Testowany egzemplarz był wyposażony w Pakiet funkcjonalny (3000 zł) obejmujący między innymi 7-calowy ekran, który pełni rolę centrum dowodzenia pojazdem. To, co widzimy jako analogowy prędkościomierz, w rzeczywistości jest właśnie częścią wspomnianego LCD. Poza tym, ekran pełni oczywiście rolę komputera pokładowego i wyświetla wszystkie standardowe informacje, w tym temperaturę cieczy chłodzącej, którą wolałbym mieć jednak zawsze na wierzchu. Po dokupieniu AutoParkAssist (2000 zł dopłaty w wersji L, standard w XL), w tym samym miejscu znajdą się także wskazówki dotyczące parkowania.

W kwestii wykonania, wnętrze KII zapisało się w mojej pamięci jako solidne, dobrze spasowane i nie wydobywające z siebie niepokojących dźwięków. Elementy deski rozdzielczej są może nieco za twarde, ale daleko im do sprawiania wrażenia tandetnych. Pod względem funkcjonalnym, kabina nie odbiega zbytnio od konkurentów - zestaw schowków ani nie rozczarowuje, ani nie powoduje uśmiechu na twarzy. Podobnie jest z widocznością do tyłu - jak przystało na takie ukształtowanie tylnej części nadwozia, jest po prostu słaba. Warto zastanowić się nad opcjonalnymi czujnikami parkowania (dodatkowe 1000 zł w wersji L, seryjnie w XL).

Obiecuje
Ruszamy. Skrzynia działa bardzo dobrze, choć przy wrzucaniu "dwójki" może lekko haczyć - nie zapominajmy jednak, że na tę samą chorobę cierpi wiele aut. Układ kierowniczy nie daje może nadzwyczaj dokładnych informacji o drodze, ale pracuje przyjemnie i z właściwą siłą wspomagania. Jeśli po ustawieniu sportowego trybu (dostępne także ustawienia komfortowe i normalne) nadal nie odczujemy właściwej precyzji, humor powinno poprawić nam sztywno zestrojone zawieszenie. Zaskoczyło mnie ono bowiem bardzo pozytywnie. Samochód zachowuje się na drodze wyjątkowo stabilnie i trzyma się zadanego przez nas toru jazdy, dając całkiem sporą dawkę wrażeń. Kiedy trzeba, zapewni też wystarczający komfort jazdy. Pamiętajmy jednak, że sztywność rzadko idzie w parze z wzorowym pochłanianiem nierówności i tu nie jest inaczej. Co zatem słychać pod maską?

Mam dwie wiadomości - spokojnie, zła jest tylko (lub aż) jedna. Zacznijmy od tej dobrej. 1,6-litrowy silnik diesla o mocy 128 KM pozwala na bardzo ekonomiczną jazdę przy lekkiej stopie kierującego, ale również wykazuje całkiem niezłe wyniki podczas dynamicznego przemieszczania się zarówno w mieście, jak i poza nim (o czym mówią liczby przedstawione poniżej w tabeli). Do tego mamy bardzo przyzwoite wyciszenie wnętrza od zupełnie zwyczajnego, typowego klekotu i możemy udać się tak samo w trasę (oczywiście mamy szósty bieg), jak i na nocny cruising po mieście. W czym tkwi haczyk?

Zawodzi?
Choć haczyk nie zawsze jest tam, gdzie byśmy tego oczekiwali, przyszedł czas na tę gorszą wiadomość. No tak - mamy dynamicznie zaprojektowane nadwozie, głębokie fotele, sportowo nastawione zawieszenie, a jeśli zapomnimy na chwilę o ekonomicznym dieslu... możemy zażądać czegoś specjalnego. Nie ma w tym nic dziwnego - w końcu mamy pod maską najmocniejszą dostępną jednostkę wysokoprężną, więc nawet, gdybyśmy mieli nieograniczony budżet na naszą KIĘ, nie dostaniemy odmiany z silnikiem o większej mocy.

I w ten sposób doszedłem do punktu kulminacyjnego swoich "wywodów". 128-konny motor jest po prostu "mocniejszym z oszczędnych". Sprint do "setki" trwa prawie 11 sekund, co potwierdzają wrażenia w "realu". Nie chodzi tu o jakąś niezdolność do wyprzedzania, bo z tym poradzimy sobie dobrze, ale o to, że nie dostajemy nic ponadto. Poza tym, niespełna 130 KM powinno lepiej napędzać samochód zamknięty w kompaktowej obudowie.

W tytule akapitu celowo wstawiłem znak zapytania, bowiem nie każdego miłośnika sportowego "feelingu" interesują równie sportowe osiągi. Zresztą, taka kolej rzeczy jest znana nie od dziś - na rynku mamy mnóstwo pakietów upodabniających zupełnie zwyczajne auta do ich sportowych odpowiedników, nie zmieniając jednocześnie nic pod maską. Choć tu mechanizm wygląda nieco inaczej (sportową linię dostajemy w standardzie), cel jest ten sam - zapewnić atrakcyjną ofertę, niekoniecznie zaglądając głęboko w portfel. I w tym nasz testowy pro_cee'd sprawdza się dobrze. Wielu osobom to wystarczy.

Ja jednak preferuję auta, które swój charakter przekładają na drogę. Dla takich ludzi KIA przewidziała wersję GT dostępną jako 3- i 5-drzwiowy hatchback. Między nią a podstawowymi odmianami jest jednak wyraźna luka wynosząca dokładnie 69 KM (wolnossący 1.6 GDI "wyciąga" 135 KM), a więc żądając prawdziwych doznań musimy udać się w kierunku wspomnianego hothatcha. Wybierajmy więc - albo moc, albo anonimowość.

Oferuje...
...dokładnie tyle, na ile został wyceniony. "Koreańska jakość" już dawno przestała być synonimem widocznego gołym okiem przeciętnego wykonania, dlatego też nie należy spodziewać się cen na najniższym poziomie. W przypadku trzydrzwiowego nadwozia pominięto odmianę S, dlatego cennik zaczyna się od 56 990 zł za wersję M ze 100-konnym benzyniakiem. Na tle tych droższych konkurentów kwota jednak nadal wygląda stosunkowo atrakcyjnie, a wyposażenie nie odbiega od standardów - mamy manualną klimatyzację, bluetooth ze sterowaniem głosowym, światła do jazdy dziennej w technologii LED, czy regulację kolumny kierowniczej w dwóch płaszczyznach. Wyżej w cenniku znajduje się wersja L (od 62 990 zł), a następnie XL (od 74 490 zł). Testowana wersja (1.6 CRDi L: 73 990 zł), wzbogacona o kilka "drobiazgów" (lakier inny niż biały, pakiet funkcjonalny, przyjemnie grające radio CD MP3 z 4,3-calowym ekranem), to koszt niespełna 81 tys. złotych.

Zalety:
+ ciekawie zaprojektowane nadwozie
+ oszczędny silnik
+ sztywne zawieszenie i dobra przyczepność w zakrętach

Wady:
- silnik o przeciętnej dynamice
- jeśli chcemy poszaleć, jesteśmy skazani na krzykliwą odmianę GT

Podsumowanie:
Szukając solidnego, ciekawie zaprojektowanego kompakta z oszczędnym silnikiem i trzydrzwiowym nadwoziem, prędzej czy później natkniesz się na Koreańczyka. Pro_cee'd to samochód kompletny i nie bojący się starcia z europejskimi czy japońskimi bestsellerami. Kia już dawno przekonała klientów do swojej jakości i nie musi być traktowana z przymrużeniem oka, a kilka ostatnich lat zaowocowało dopracowaniem i tak dobrego poprzednika. Szkoda jedynie, że w ofercie jest pewna luka, która uniemożliwia skonfigurowanie szybkiego, a jednocześnie nie rzucającego się mocno w oczy hatchbacka.