Lexus IS 250 F-Sport

Znany dobrze nam wszystkim Lexus IS doczekał się nowej wersji oznaczonej jako F-Sport. Czy rzeczywiście oferuje więcej niż zwykła odmiana, czy może to tylko 'obiecanki-cacanki' japońskiego producenta? Sprawdzamy to dla Was w warunkach miejskich i na trasie, na dystansie prawie 1300 kilometrów.

To już 5 lat, od kiedy druga generacja Lexusa IS ujrzała światło dzienne. Pomijając niewielki lifting, auto pozostaje w niezmienionej formie do dziś. Jeżeli zwykłe wersje to za mało, a supersportowy IS F jest poza Waszym zasięgiem, japoński producent ma teraz specjalną propozycję - wersję F-Sport. Sprawdzamy, czym różni się od "cywila" i czy rzeczywiście jest grzechu warta.

Odmienność
W naszej redakcji gościły już chyba wszystkie możliwe wersje IS-a, trudno więc napisać o nim coś odkrywczego. Dlatego dziś postaram skupić się na tym, co różni testowany samochód od zwykłych wersji.

Po pierwsze, w standardzie wyposażenia wersji F-Sport dostajemy 18-calowe, 15-ramienne obręcze kół ze stopów lekkich z wykończeniem tytanowym. Tak "obute" auto w kolorze "biała perła" prezentuje się wyśmienicie. Eleganckie i sportowe zarazem alufelgi w odpowiednim rozmiarze potrafią zmienić wygląd niejednego auta, co sprawdza się bardzo pozytywnie także w tym konkretnym wypadku. I choć nie przepadam za białym lakierem karoserii, tutaj wygląda po prostu rasowo i świetnie, więc o jakichkolwiek skojarzeniach z przedstawicielem handlowym z wiadomych względów nie może być mowy. Niskoprofilowe opony (przód 225/40 R18 i 255/40 R18 z tyłu) dodatkowo podkreślają sportowy charakter tej wersji.

Na zewnątrz...
...uwagę zwraca też zmodyfikowana atrapa chłodnicy i nienachalny tylny spojler. Zmiany niby niewielkie, a jednak widoczne, przyciągające spojrzenia ciekawskich przechodniów. Nie jest to mocarny IS F, ale widać, że przykuwa uwagę. Przednie fotele są oczywiście głęboko profilowane, sportowe, regulowane elektrycznie. Ponadto auto ma czarną podsufitkę, co może i zabiera sporo światła w kabinie, ale na pewno tworzy inny, niepowtarzalny klimat. Świetnie leżąca w dłoniach trójramienna kierownica ma u dołu niebieskie logo F - przyjemny smaczek. Kupując IS F-Sport nie musimy martwić się o lepsze oświetlenie drogi przy wyższych prędkościach - w standardzie dostaniemy przednie lampy biksenonowe HID ze spryskiwaczami.

Jednostka napędowa testowanej wersji to znany nam już dobrze, niezwykle udany motor benzynowy o pojemności 2,5 litra i mocy 208 koni mechanicznych. Jego 252 Nm maksymalnego momentu obrotowego osiągane przy 4200 obr./min gwarantują dobre osiągi i przemiłe doznania dźwiękowe. Na deser - sportowe zawieszenie, które sprawia, że Lexus połyka ostre zakręty z wielką ochotą. Ale po kolei...

Siadam...
...za "kółkiem" i czuję się jak u siebie w domu. Znane, solidnie wykończone wnętrze i bardzo dobra ergonomia sprawiają, że od razu mam ochotę ruszyć w drogę. Ustawiam więc elektrycznie regulowany fotel z pamięcią ustawień do odpowiedniej pozycji i robię to samo z kierownicą (również regulowaną elektrycznie). Kto lubi czuć jedność z autem, będzie zadowolony.

Zegary, które znajdują się przede mną są proste, czytelne i piękne w formie. Uśmiecham się, patrząc na znajomy panel sterowania klimą, radiem i resztą gadżetów. Lexus wciąż pozostaje konserwatystą, stosując wyświetlacze i duże przyciski, przypominające starsze modele Toyoty. Mój uśmiech nie bierze się jednak z politowania, a z faktu, że mam wielki szacunek dla tych, którzy nie dają się zwariować nowoczesnymi gadżetami i pozostają wierni swojemu stylowi. Bo jeśli coś wygląda ładnie, działa jak trzeba i wciąż podoba się potencjalnemu klientowi, to po grzyba to zmieniać na jakieś błyskotki, nieprawdaż? A jednak nie każdy producent wyznaje taką zasadę. Szkoda tylko, że testowana wersja nie jest wyposażona w świetny skądinąd system nawigacji satelitarnej (oczywiście z ekranem dotykowym). Jest za to bardzo dobre audio i dwustrefowa, automatyczna, wydajna klimatyzacja.

Na upartego...
...wciąż można się przyczepić do jakości niektórych materiałów wykończeniowych, ale większości tworzyw użytych we wnętrzu Lexusa nie ma czego zarzucić. Tym bardziej że montaż i spasowanie każdego elementu stoi na bardzo wysokim poziomie i mimo naprawdę twardego, sportowego zawieszenia, nie dobiegają nas nigdy niepokojące trzaski czy stuki z kabiny. Pod tym względem Japończycy cały czas udowadniają, że precyzja jest ich mocną stroną.

Opieram prawą rękę na wygodnym podłokietniku i przełączam lewarek automatycznej skrzyni biegów w pozycję "D". Mogę też zmieniać biegi ręcznie lub przy pomocy gustownych, bardzo miłych w dotyku i działaniu manetek przy kierownicy, ale wiem, że i tak "automat" sam zrobi to najlepiej, a ja nie będę musiał myśleć, które przełożenie w danym momencie będzie optymalne. Cóż, z wiekiem człowiek pragnie wygód.

Po kilku kilometrach...
...nabieram ochoty na dalszą trasę. Szyta na miarę kabina otula swoimi kształtami, powodując, że kierowca doznaje poczucia bezpieczeństwa. Są też niestety i złe tego strony, bo na tylnej kanapie miejsca jest naprawdę mało i jeśli myślicie o wsadzeniu trójki pasażerów, lepiej nie próbujcie - nie będą zadowoleni. Szczęśliwe nie będą też dwie osoby o wyższym wzroście, bo na ich nogi i głowy nie pozostanie zbyt wiele wolnej przestrzeni.

Niestety, taki to już urok IS-a i jak na razie nic tego nie zmieni. Nie można natomiast mieć zastrzeżeń do ilości miejsca z przodu auta. Pomimo gęstej zabudowy, nikt nie powinien narzekać na ciasnotę. Jedyne, do czego bym się przyczepił, to brak możliwości "zjechania" fotelem kierowcy jeszcze niżej na podłogę.

Pakujemy kilka rzeczy...
...w niewielki, niespełna 380-litrowy bagażnik i ruszamy w drogę do stolicy Tatr - Zakopanego. Trasa "katowicka" pozwala sprawdzić, jak Lexus trzyma się drogi na dobrej nawierzchni i przy większych, oczywiście zgodnych z prawem prędkościach. Okazuje się, że sportowe zawieszenie testowanej wersji naprawdę potrafi dać się we znaki na miejskich nierównościach, ale na równej trasie i ostrych łukach sprawia, że IS wręcz wgryza się w asfalt. Naprawdę trzeba się bardzo postarać, żeby wyprowadzić go z równowagi. A i wtedy system kontroli toru jazdy odezwie się w odpowiednim momencie, dbając o to, byście nie skończyli w rowie. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku, bo jak dotąd na głupotę nikt nie wymyślił lekarstwa.

Odnoszę również wrażenie, że układ kierowniczy jest zdecydowanie lepiej skalibrowany niż w normalnych wersjach, z którymi miałem do czynienia wcześniej. Auto ochoczo reaguje na każdy, nawet najmniejszy ruch kierownicą i nie ma już poczucia zbyt silnego wspomagania. Dobre wyważenie i tylny napęd sprawiają, że tym autem po prostu chce się jechać szybko, bo wtedy dopiero czuć, że Lexus żyje pełnią życia i dzieli się swoją radością z kierowcą.

Sprawdzona...
...benzynowa V-szóstka przepięknie "gra", a skrzynka żongluje kolejnymi przełożeniami najlepiej, jak tylko potrafi. Gdy chcesz wyprzedzić i wciskasz mocno "gaz", kickdown jest natychmiastowy, tu po prostu nie ma niepotrzebnych wahań. Gdy jednak uznasz, że tego Ci mało, zawsze możesz wcisnąć malutki przycisk, na którym widnieje napis PWR. To sprawi, że pedał "gazu" stanie się jeszcze bardziej czulszy na ruchy Twojej prawej stopy, a sześciostopniowy automat będzie trzymał obroty wyżej, będąc w ciągłej gotowości do nagłych manewrów.

W połączeniu ze świetnym, stłumionym nieco (lecz na szczęście nie za bardzo) dźwiękiem jednostki napędowej, tworzy się z tego legalny narkotyk. Przestaje Cię bawić spokojna jazda po mieście, przy której słychać tylko muzykę płynącą z głośników systemu audio. Masz ochotę dorwać kawał równej drogi bez ograniczeń, najchętniej pełnej serpentyn i gnać na złamanie karku. To naprawdę niebezpieczne, ale jakże przyjemne.

W tym momencie, drogi Czytelniku, muszę Ci się przyznać do mojej słabości do aut tej marki. Nie mam zielonego pojęcia, czemu tak jest, ale z żadnym Lexusem nie mam ochoty się rozstać. Suma małych przyjemności z użytkowania tych aut składa się na ogromną frajdę z obcowania nimi. Niby nie są to nadzwyczajne samochody, a jednak mają w sobie to coś. Sposób prowadzenia, cisza we wnętrzu, izolacja od świata zewnętrznego i znakomite jednostki napędowe - to wszystko składa się na pozytywne wrażenie. Niechlubnym wyjątkiem jest tu IS z silnikiem diesla, ale to inna historia... Żeby więc nie zabrzmiało to jak artykuł sponsorowany, oświadczam, że nie jest tak, że uważam Lexusy za jedyną słuszną markę na świecie. Przyznaję jednak, że mają w sobie jakiś pierwiastek, który działa na mnie jak magnes i zawsze, gdy muszę oddać jedno z tych aut, przeciągam ten moment jak najdłużej.

Koszty i ekonomia
IS w testowanej wersji to obecnie wydatek rzędu 196 900 złotych. To sporo, jak na segment D-premium, ale przecież tanio w tej klasie być nie może. Wyposażenie standardowe "mojego" IS-a F-Sport to m.in.: wszystkie systemy bezpieczeństwa - ABS + EBD + BAS + ASR + ESP, komplet poduszek powietrznych, system "Inteligentny kluczyk", tempomat, a także automatyczna dwustrefowa klimatyzacja.

Do listy "podróżouprzyjemniaczy" należy dopisać również elektryczną regulację kolumny kierowniczej (z pamięcią ustawień), elektrycznie regulowane i podgrzewane przednie fotele, kierownicę multifunkcyjną i wspomaganie układu kierowniczego zależne od prędkości jazdy. Kolejne pozycje na liście zajmują: czujnik deszczu, elektrycznie regulowane, składane i podgrzewane lusterka boczne, pełna elektryka szyb, fotochromatyczne lusterko wsteczne oraz boczne, przednie reflektory biksenonowe z systemem aktywnego oświetlania zakrętu oraz system audio CD MP3 + 13 głośników i system Bluetooth + wejście USB. Bogato... Szkoda, że w standardzie zabrakło nawigacji (za nawigację satelitarną z 7-calowym kolorowym monitorem dotykowym + kamerą cofania trzeba dopłacić niestety aż 12 800 złotych).

A co ze spalaniem? Producent deklaruje, że samochód powinien spalać odpowiednio 12,7/7/9,1 w mieście, na trasie, cyklu mieszanym. Test dowiódł, że dynamiczna jazda na trasie skutkuje połknięciem przez IS-a około 10, a nawet 11 litrów paliwa na każde 100 kilometrów. Łagodna jazda pozamiejska to jakieś 8 litrów, natomiast "czyste" miasto stołeczne i jego wszechobecne korki to nawet 13,5 litra. Jak na osiągi (8,4 sekundy do "setki"), które oferuje i dobrą elastyczność przepięknie pracującej jednostki napędowej są to moim zdaniem wartości jak najbardziej do przyjęcia.

Czy zatem...
...IS F-Sport to auto godne polecenia? Zależy jak na to spojrzeć, bo suma do zapłacenia za przyjemność posiadania go jest niemała. Ale z drugiej strony, czy coś jest droższe od pieniędzy? Ktoś, kogo stać na klasę D-Premium, powinien moim zdaniem zainteresować się testowaną wersją. Wiem, jest niezbyt praktyczna ze względu na śmiesznie mały bagażnik i ciasne wnętrze. W stylistyce wnętrza także nie znajdziemy rozwiązań z kosmosu... Ale jeśli jesteście znudzeni wielką niemiecką trójcą i chcecie jeździć znakomicie prowadzącym się autem o bardzo przyzwoitych osiągach, a nie zależy Wam przy tym na możliwości przewiezienia dużej ilości bagażu na wakacje, to jest to auto dla Was.