Lexus IS 250C Sport

Seria IS całkiem skutecznie pomaga japońskiemu Lexusowi przejmować dotychczasową klientelę uznanych producentów niemieckich. Jednak od kilku miesięcy firma penetruje rynek z jeszcze większą siłą, proponując nabywcom model IS 250C. To nic innego, jak stylowe coupe-cabrio.

Bazą do jego stworzenia był oczywiście zwykły IS 250, dlatego nie należy się dziwić, że "już gdzieś to kiedyś widzieliśmy". Trzeba jednak przyznać, że muskularnie zarysowane nadkola, efektowne przetłoczenia na pokrywie silnika, niskie boczne szyby, reflektory z ukośnymi krawędziami i w końcu czarny "grill" z dużym logo firmy dają razem ciekawy efekt. Gdy spoglądamy na IS-a z przodu, można odnieść wrażenie, że auto znajduje się w ciągłym ruchu i za moment na nas najedzie.

W sumie, mamy do czynienia z bardzo atrakcyjnym nadwoziem, którego linię psuje w niewielkim tylko stopniu mała, czarna antena radiowa. Czy naprawdę nie można było zintegrować jej np. z tylnym zderzakiem?

Całość wykazuje oczywiście swój smak i charakter, pod wieloma względami wygląda "nie po europejsku", niczego nie udaje, ale i tak nie ma co ukrywać, że ta tegoroczna nowość zdecydowanie lepiej prezentuje się w wariancie cabrio niż coupe.

Tytułowy dach...
...to nie byle co. Po pierwsze, jest lekki, bo aluminiowy. Po drugie, charakteryzuje się najkrótszym na świecie czasem składania i rozkładania. Każda z tych czynności - tylko na postoju - trwa dokładnie 20 sekund. Po trzecie, wykonano go z 3 elementów, zamontowano 13 silników elektrycznych i 33 czujniki. Po czwarte, wyposażono go w funkcję roof brake, która spowalnia proces rozkładania dachu, kiedy jego krawędź zbliża się do przedniej szyby.

Po piąte wreszcie... Ponieważ każdorazowo górna krawędź pokrywy bagażnika wysuwa się poza obrys karoserii, system wykorzystuje czujniki cofania wbudowane w tylny zderzak. Ich zadaniem jest - jak nietrudno się domyślić - wykluczenie ryzyka uszkodzenia otwierających się elementów. Jeżeli w pobliżu zostanie wykryta przeszkoda, mechanizm zostanie zablokowany. Całe widowiskowe "przedstawienie" będzie można kontynuować po podjechaniu nieco do przodu.

Kiedy dach jest rozłożony, do dyspozycji pozostaje 420 l przestrzeni bagażowej. Po złożeniu - 165 l. Czy to dużo? Raczej nie, ale torba z kijami do golfa zmieści się na pewno. Trzeba tylko uważać, aby znajdujące się wewnątrz przedmioty nie wywierały zbyt dużego nacisku na specjalną przegrodę. Teoretycznie ma ona zabezpieczać pakunki przed zgnieceniem, ale w praktyce czasem zdarza się, że brak kontaktu na stykach w miejscach jej mocowania jest interpretowany przez pokładową elektronikę jako brak rzeczonej przegrody. W takiej sytuacji dachu nie można ani złożyć, ani rozłożyć, co bywa irytujące.

Lampki oświetlające czeluść "kufra" mają obecnie chyba wszystkie produkowane na świecie samochody, może z wyjątkiem indyjskiej TATY Nano. Niestety, również ten Lexus nie może pochwalić się tak oczywistym w dzisiejszych czasach dodatkiem. Skąd taki pomysł, doprawdy trudno sobie wyobrazić.

Przydałby się również elektryczny mechanizm zamykania i otwierania klapy. Fanaberia? Niekoniecznie. Raz, że jest ona naprawdę ciężka, dwa, że mamy do czynienia z marką, która uchodzi przecież za luksusową. A skoro poruszyliśmy już temat braków w wyposażeniu, to prosimy łaskawie także o osłonę wiatrową z tyłu, czyli windschott oraz o airscarf, czyli tzw. powietrzny szal, oferowany w produktach konkurencji. Letnie powietrze wydobywające się z otworów w oparciu foteli podczas kapryśnej, jesiennej aury - bezcenne!

Czy...
...samochód tego typu może obejść się bez stosownie dobranego silnika pod maską? Raczej nie, dlatego wykorzystano sprawdzone rozwiązanie, które z powodzeniem zdało egzamin w modelu IS 250. Dwa i pół litra pojemności jednostki napędowej to na pozór niewiele, ale w połączeniu z nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi pozwala kierowcy na swobodne dysponowanie 208 KM mocy.

Po włączeniu silnika nie dzieje się wiele. Sześciocylindrowa, widlasta jednostka napędowa z bezpośrednim wtryskiem paliwa i układem zmiennych faz rozrządu pracuje niezwykle cicho i bez jakichkolwiek wibracji. Przy niskich prędkościach obrotowych jedynie strzałka obrotomierza świadczy o tym, że motor naprawdę działa. Przy wyższych spod pokrywy komory silnika dochodzi coś, czego w żadnym wypadku nie można nazwać hałasem. To raczej w najwyższym stopniu rasowy, przyjemny dla ucha pomruk.

Pochwała należy się również seryjnej, 6-stopniowej automatycznej skrzyni biegów. Zmiana przełożeń w jej wykonaniu odbywa się błyskawicznie, a jednocześnie bardzo płynnie. Skrzynia umożliwia ponadto zmianę biegów lewarkiem lub manetkami przy kierownicy, chociaż praktyczne zastosowanie tej funkcji jest raczej wątpliwe. Elektronika sterująca przekładnią w trybie ręcznym staje na wysokości zadania nawet w trudnych sytuacjach. Gdy kierowca będzie zbyt długo ociągał się z wybraniem wyższego bądź niższego biegu, czynność tę wykona za niego samoczynnie.

Zaskakuje przy tym średnie zużycie paliwa. Spalanie nieprzekraczające 12 l/100 km w samochodzie tej wielkości, o takich osiągach, z silnikiem o tej pojemności i tej liczbie cylindrów, trzeba uznać za naprawdę świetny wynik.

Pozytywne...
...wrażenie potęguje praca zawieszenia, które oparto na podwójnych wahaczach poprzecznych z przodu i osi wielowahaczowej z tyłu. W rezultacie pod względem właściwości jezdnych Lexus IS 250C nie musi się absolutnie niczego wstydzić. Na równych nawierzchniach prowadzi się niczym gokart. Układ kierowniczy, mimo że dość mocno wspomagany, daje przyzwoite wyczucie drogi, a nadwozie nie ma ochoty wychylać się w zakrętach.

Co ciekawe, nie odbywa się to kosztem komfortu resorowania, który wydaje się nawet lepszy niż w wersji sedan. Mimo zastosowania niskoprofilowego ogumienia naciągniętego na wielkie, 18-calowe felgi, odnosi się wrażenie podróżowania większym, bardzo nastawionym na komfort autem. Brawo!

Reszty dopełnia pierwszorzędnie wytłumione wnętrze, prezentujące bez dwóch zdań najwyższy poziom w tej klasie pojazdów. Hałas nie przeszkadza pasażerom nawet podczas bardzo szybkiej jazdy. To cecha charakterystyczna dla wszystkich Lexusów, jak widać - a raczej słychać - nawet tych ze składanym dachem. Sztywność nadwozia jest wysoka, dlatego nawet na sporych nierównościach nie będziemy mieli okazji usłyszeć, jak pracuje karoseria.

Kolejna specjalność firmy...
...to oczywiście napęd przekazywany na tylną oś. Na ostrych zakrętach z nawierzchnią o obniżonej przyczepności, w chwili gwałtownego dodania lub ujęcia gazu można wyczuć pewną dawkę nadsterowności, czyli próbę zarzucania tyłem. Nad bezpieczeństwem czuwa wówczas system zarządzania dynamiką pojazdu, kryjący się pod akronimem VDIM (Vehicle Dynamics Integrated Management).

Korzystając z sygnałów odbieranych z czujników rozmieszczonych w pojeździe, integruje on funkcje ABS-u, elektronicznego rozdziału siły hamowania EBD, kontroli napędu TRC i układu stabilizacji toru jazdy VSC. Producent twierdzi, że dzięki ledwie zauważalnym dla kierowcy korektom, VDIM poprawia osiągi i czyni jazdę bardziej płynną. Nie pozostaje nic innego jak wierzyć na słowo, gdyż podczas zwykłej, codziennej eksploatacji trudno wyczuć jakieś konkretne ingerencje.

System ma również wpływ na przełożenie przekładni kierowniczej, ułatwiając manewry np. w wąskich uliczkach (gdy do pełnego skrętu kół wystarcza mniejszy obrót kierownicą), a przy wyższych prędkościach poprawiając stabilność (kiedy przełożenie staje się mniej bezpośrednie).

Na tym nie koniec, bo w sytuacjach ekstremalnych rozkazom systemu stabilizacji podlega cały układ kierowniczy. Kąt skrętu kół bywa samoczynnie korygowany w celu opanowania poślizgu. Wszystko to po prostu "dzieje się" gdzieś obok kierowcy i w tandemie ze skutecznymi hamulcami jest na tyle efektywnym sposobem zachowania stabilności pojazdu, że poczucie bezpieczeństwa podczas jazdy nie opuszcza nas nawet na chwilę.

Wewnątrz...
...można w pierwszej chwili poczuć się jak w aucie o klasę mniejszym, bo przednią szybę zamontowano dość blisko deski rozdzielczej. Szybko okazuje się jednak, że jest tu po prostu przytulnie, ale... tylko z przodu. Aby zająć miejsce z tyłu, trzeba się trochę nagimnastykować. Dostęp ułatwia funkcja walk-in - po naciśnięciu przycisku fotele odsuwają się i odchylają, ale czas trwania tej operacji nie należy do krótkich.

Wprawdzie oparcia przednich siedzeń poddano kuracji wyszczuplającej, ale z tyłu - z oczywistych względów - i tak można poczuć się klaustrofobicznie. Sytuację pogarsza dodatkowo przebiegająca środkiem wysoka obudowa wału napędowego. Na pocieszenie, umieszczono tam konsolę z uchwytami na napoje, a tuż pod nią - dźwignię składającą tylne zagłówki. Lokalizacja całkiem sprytna, ale niezbyt elegancka, bo wymagająca od kierowcy odwrócenia się i nienaturalnego wygięcia dłoni. Nasuwają się proste pytania - dlaczego nie zastosowano przycisku gdzieś na konsoli środkowej? Dlaczego nie "elektryka"? Dlaczego... Dlaczego...

Dalej jest już na szczęście tylko lepiej. Wyraźnie widać, że księgowi mieli niewiele do powiedzenia. Materiały użyte do budowy kabiny nie są może znamienite, ale znakomite - jak najbardziej. Również montaż poszczególnych elementów jest bardzo precyzyjny. Można właściwie nie zauważyć, że europejscy rywale są w tej materii minimalnie, ale jednak lepsi. Ergonomiczny kokpit to projekt przeniesiony wprost z limuzyny. Ciemne, drewniane aplikacje korzystnie komponują się ze śnieżnobiałą tapicerką. In minus zaskakuje natomiast jedno - kto wpadł na pomysł, aby w komfortową, impulsową funkcję otwierania i zamykania wyposażyć tylko szybę po stronie kierowcy?

Lexus IS 250C...
...oferowany jest w trzech poziomach wyposażenia, spośród których testowany Sport jest tym najwyższym. Jedynym elementem wymagającym dopłaty jest lakier metalizowany za 3500 zł. Samochód natomiast kosztuje jedyne 267 500 zł. Niemało, bo ceny Lexusów nie są już tak atrakcyjne jak kiedyś, ale wciąż "do przełknięcia". Nie dla każdego, ma się rozumieć, ale jednak...

Standard testowanego egzemplarza obejmuje m.in. wentylowane i podgrzewane fotele ze skórzaną tapicerką, kierunkowe reflektory ksenonowe, nagłośnienie Mark Levinson oraz rozbudowany system wspomagający parkowanie. O tak oczywistych pozycjach jak nawigacja satelitarna czy 18-calowe obręcze kół, nie warto wspominać.

Podczas długiej jazdy za miastem nieoceniony bywa aktywny tempomat. To sprytne urządzenie ma jednak kilka słabych punktów. Po pierwsze, elektronika sprzężona z radarem lubi wyłączać się podczas opadów deszczu i śniegu, a poza tym rozpoczyna swoje działanie dopiero od prędkości 47 km/h. Po drugie, do dyspozycji są zaledwie trzy ustawienia odległości od poprzedzającego pojazdu. Po trzecie z kolei - i najważniejsze - układ ten jest w stanie prawidłowo zareagować tylko na pojazdy, które znajdują się już w ruchu. Te, które stoją - np. w oczekiwaniu na zmianę sygnalizacji świetlnej - traktowane są przez umieszczony za grillem radar jak powietrze.

Mimo wszystko, Lexus IS 250C okazuje się udanym przedstawicielem gatunku coupe-cabrio. To szczególna propozycja: dla tych, których pociąga nie tylko posiadanie "dwóch w jednym", ale także zwinność, dynamika i techniczne wyrafinowanie na najwyższym poziomie.