Mazda 5 2.0 MZR-CD Exclusive Plus

Właśnie urodziło Ci się trzecie dziecko i musisz ostatecznie pożegnać się ze swoim hothatchem. Czas na samochody dla dorosłych. Trzeba zweryfikować swoje poglądy na rzecz polityki prorodzinnej. Czy losy nieformalnej wojny pomiędzy kompaktowymi SUV-ami a minivanami może zmienić Mazda 5?

Boom na minivany, utożsamiany z pierwszym Renault Scenikiem, zaczął się w drugiej połowie lat 90-tych. Idea była prosta. Producenci brali płytę podłogową od swojego sztandarowego auta segmentu C i aplikowali mu małą operację plastyczną w postaci nieco "napompowanego" nadwozia. W istocie wymiary niewiele odbiegały od kompaktowego pierwowzoru. Cuda działy się za to we wnętrzu. Przestrzeni przybywało, a mnogość możliwości aranżacji wnętrza przyprawiała o zawrót głowy. Popularną tylną kanapę zastąpiły trzy oddzielne małe fotele, które zazwyczaj dowolnie można było przesuwać. Praktyczne stoliki i liczne schowki dopełniły obrazu samochodu stworzonego przede wszystkim z myślą o rodzinie. Wszystko to, w połączeniu z przestronnym bagażnikiem tworzyło hasło-klucz, które do dzisiaj jest utożsamiane z minivanami - funkcjonalność.

Dzisiaj sprzedaż minivanów w Europie spada. Nie tylko z powodu globalnego kryzysu. Jako auta rodzinne sprawdziły się lepiej od hatchbacków i sedanów, jednak na rynku od niedawna są nowi gracze, kompaktowe SUV-y i crossovery. Te często zawierają w sobie funkcjonalność minivana, a oferują sporo bonusów, w tym najważniejszy - napęd na cztery koła. Producenci, w rozpaczliwej odpowiedzi na terenowe aspiracje klientów kupujących samochody rodzinne, stworzyli swoistą hybrydę SUV-a i minivana. Przykładami łączenia niepołączalnego są Renault Scenic Conquest i Volkswagen Cross Touran. Rynek nie przyjął tego dziwacznego, nowego gatunku zbyt entuzjastycznie. Wkrótce pojawiło się nieformalne zastępstwo w postaci Renault Koleosa i Volkswagena Tiguana. Po swój kawałek tortu w tej nierównej walce przybywa odmieniona Mazda 5 z najpopularniejszą w Europie jednostką, dwulitrowym dieslem. I trzeba przyznać, że ten niepozorny minivan ma apetyt na więcej niż jeden kawałek tortu.

Tendencja zwyżkowa
Mazda stworzyła nowe znaczenie dla tak ostatnio popularnego w świecie motoryzacji pojęcia dynamicznego designu. Od czasu prezentacji Mazdy 6, japoński producent wzbija się na wyżyny wyrafinowanej stylizacji nadwozia. Zwieńczeniem tej nowej tendencji jest kwintesencja dynamizmu, Mazda Furai oraz nietypowy sportowy crossover, Kazamai. Designerskie inspiracje w postaci wiatru i trąb powietrznych wychodzą Mazdzie na zdrowie. Patrząc na większość ostatnich projektów producenta z Hiroszimy można odnieść wrażenie, że projektanci dostali awans i teraz stoją wyżej w hierarchii niż księgowi. Możliwe, że obecnie zarząd w Mazdzie składa się z samych projektantów.

Mazdę 5 po raz pierwszy pokazano w 2004 roku na targach motoryzacyjnych w Paryżu. Niedługo potem zastąpiła wysłużony model Premacy. Projekt samochodu bazował na prototypowej wersji Mazdy MX-Flexa i płycie podłogowej Mazdy 3.

Mimo że w zeszłym roku Mazda 5 przeszła face-lifting, to ciągle do złudzenia przypomina swój koncepcyjny archetyp. Wyglądowi, który nie każdemu musi się od razu spodobać, ciężko odmówić oryginalności. Krótki przód oraz długa i dynamiczna linia boczna nadają autu charakter. Tutaj projektanci nie szczędzili kreski i stworzyli jednego z najdłuższych kompaktowych minivanów. Długość "piątki" to ponad 4,5 metra, czyli o 20 cm więcej od konkurencyjnego Scenica. Dodajmy do tego 17-calowe felgi ze stopów lekkich, agresywny przedni zderzak z wlotami powietrza o strukturze plastrów miodu, przyciemniane tylne szyby i nietypowe tylne trójkątne lampy skrywające światła w technologii LED, a otrzymamy zgrabnego pogromcę rodzinnych wyjazdów. Wszystko w myśl koncepcji stylizacyjnej "Zoom-zoom", ucieleśniającej entuzjazm i sportowego ducha.

Urok prostoty
Jednak to nie design decyduje o być albo nie być minivana na rynku, ale praktyczne wnętrze. W przypadku Mazdy 5 jest ono skrywane przez jedyne w klasie przesuwane, a nie tradycyjnie otwierane drzwi drugiego rzędu. Takie rozwiązanie zdecydowanie ułatwia wsiadanie pasażerom i przydaje się na zatłoczonych miejskich parkingach, gdzie odległość między samochodami można liczyć w nanometrach. Dlaczego inni producenci nie stosują takiego rozwiązania? Część z nich tłumaczy się względami bezpieczeństwa przy zderzeniu bocznym. Pięć gwiazdek dla minivana Mazdy w testach zderzeniowych Euro NCAP podważa zasadność tych argumentów.

Wnętrze skrywa samochód o przestronności typowego auta kompaktowego w nietypowym układzie siedzeń 6+1. Jedynka w tym oznaczeniu odpowiada za dodatkowe, ukryte siedzisko środkowego rzędu. W tym minivanie trzy rzędy siedzeń w standardowej konfiguracji dysponują dwoma fotelami na każdy rząd. Producent zdecydował się na taki system, aby umilić podróżowanie w cztery osoby. Środkowy fotel drugiego rzędu można, zamiast w niepotrzebne siedzenie, przeistoczyć w praktyczny stolik lub podłokietnik. Możliwości konfiguracji wnętrza w Mazdzie jest całe mnóstwo. O ile nie można narzekać na brak miejsca w drugim rzędzie, o tyle ostatnie dodatkowe dwa siedzenia w bagażniku nadają się raczej tylko dla naszych najmłodszych pociech. Dorośli, nie cierpiący na karłowatość będą się tam po prostu męczyć. Przy podróżowaniu w siedem osób bagażnik kurczy się do 112 litrów, przy używaniu tylko dwóch pierwszych rzędów mamy do dyspozycji 426 l, przy wszystkich fotelach złożonych 857 l. Brakujących litrów należy szukać w sporej ilości pojemnych schowków.

Urok tkwi w prostocie. Taką tezę potwierdza wnętrze Mazdy 5. Fani śmiałych zabiegów stylizacyjnych rodem z francuskich samochodów nie znajdą dla siebie tutaj nic ciekawego. Tarcze zegarów są proste i czytelne, wszystkie przyciski są rozmieszczone w zasięgu rąk kierowcy, a kolorystyka jest utrzymana w ciemnej tonacji i tylko kilka srebrnych wstawek na konsoli środkowej ożywia smutny środek. Niektórzy zarzucą Mazdzie zbyt mdłe wnętrze, inni uznają je po prostu za funkcjonalne. Japończycy zadbali o to, by wszystko znalazło się na swoim miejscu. Szkoda tylko, że nie można pochwalić jakości materiałów wykończeniowych, które sprawiają wrażenie całkowicie przeciętnych. Szukając kolejnych mankamentów trafimy na mało czytelny środkowy wyświetlacz radia i klimatyzacji. Trzeba naprawdę wytężyć wzrok żeby dostrzec cokolwiek.

Codzienna kultura
Pod maskę testowanego egzemplarza trafił 110-konny silnik diesla, 2.0 MZR-CD z bezpośrednim systemem wtrysku paliwa typu common-rail. To opcja zdecydowanie dla spokojnych głów rodzin, które nie lubią nadmiaru adrenaliny. Pierwsza "setka" na prędkościomierzu pojawia się dopiero po niecałych 14 sekundach. Mimo żółwiej dynamiki, ten diesel potrafi zaskoczyć kulturą pracy. Po przekręceniu kluczyka trudno się zorientować czy samochód w ogóle chodzi. O irytującym dieslowskim klekocie nie ma mowy nawet przy wyższych obrotach. Dodatkowo fenomenalną elastyczność zapewnia maksymalny moment obrotowy 310 Nm, który dostępny jest już od 2000 obr./min. To sprawia, że możemy niemal zapomnieć o konieczność częstej redukcji biegów. Przy spokojnej i dostojnej jeździe godnej troskliwego ojca, Mazda 5 w trybie miejskim nie zużyje więcej niż 8,5 l/100 km oleju napędowego, a w trasie zadowoli się 6 litrami na każde 100 kilometrów.

Jednak mizerna moc 110 KM nie wystarczała nawet zniewieściałym tatusiom. Apele o powiększenie stadniny koni w ich ulubionym minivanie zostały wysłuchane. Niedawno zastąpiono tę jednostkę, silnikiem rozwijającym moc 143 KM, który zupełnie wystarcza ważącej nieco ponad 1,6 tony Mazdzie 5. Alternatywą dla potencjalnych klientów jest 146-konny dwulitrowy silnik benzynowy.

Mazdę 5 w konfiguracji z silnikiem diesla prowadzi się niemal perfekcyjnie. To zasługa między innymi w pełni hydraulicznego wspomagania kierownicy. "Piątka" idealnie wyczuwa zamiary kierowcy. Jak większość aut stworzonych z myślą o rodzinie z przednim napędem, minivan Mazdy ma tendencję do podsterowności. Jednak wyprowadzenie jej z równowagi nie jest łatwe i wymaga dużego braku wyobraźni podczas pokonywania zakrętów. Kolejną zaletą jest miękkie zestrojenie amortyzatorów, idealnie wpasowujące się w klimat polskich dróg. To ważne, jeśli na tylnej kanapie śpi dwójka kilkuletnich rozrabiaków. Spróbuj ich obudzić, a gorzko pożałujesz.

Tato, płacz i płać
Nowe cenniki Mazdy na rok 2009 nie obejmują testowanej wersji Mazdy 5 z silnikiem 2.0 MZR-CD 110 KM. Cena nowego, 143-konnego diesla zaczyna się od 94 900 złotych w wersji Exclusive i 98 900 złotych w przypadku Exclusive Plus. Między sobą różnią się ilością głośników, rozmiarem kół, przyciemnianymi szybami, obecnością komputera pokładowego i reflektorów przeciwmgielnych. Jednak nawet w standardzie otrzymujemy bogaty pakiet gadżetów, między innymi: automatyczną klimatyzację, podgrzewane przednie fotele, tempomat, radio CD/MP3 i skórzaną kierownicę. Szkoda tylko, że brakuje listy wyposażenia dodatkowego. Kupując Mazdę 5 decydujemy między dwoma gotowcami. Taki samochód traci swój indywidualny charakter.

Pozbawiona rażących wad "piątka" to jedna z najciekawszych propozycji w klasie kompaktowych minivanów. Idealny rodzinny samochód dla ojca, który ustalił już swoje życiowe priorytety. Wożenie dzieci do przedszkola lub szkoły stoi w tej hierarchii wyżej niż wyścigowe szaleństwa polskimi drogami. Szkoda tylko, że Mazda 5 to wciąż mało popularny samochód w naszym kraju. Pozostaje mieć nadzieję, że niedawne wejście na polski rynek oficjalnego przedstawicielstwa japońskiego producenta to zmieni.