Mercedes E350 CDI BlueEFFICIENCY Coupe

Wojna pomiędzy Stuttgartem, Ingolstadt i Monachium trwa. Mercedes różnicuje ofertę swoich najlepiej sprzedających się samochodów. Teraz, wybierając nową Klasę E, mamy do wyboru aż cztery różne nadwozia. Jednym z najciekawszych jest E Klasa coupe. Co na to rywale?

Mercedes Klasy E ma długą historię. Pierwsze egzemplarze opuściły fabryki jeszcze przed II wojną światową. To klasyk, a ceny jego najbardziej zadbanych egzemplarzy potrafią dzisiaj na aukcjach osiągnąć zawrotne sumy. Dzisiaj Mercedes-Benz produkuje już dziewiątą generację E Klasy.

Największym problemem współczesnego posiadacza Mercedesa Klasy E jest to, że po kilku latach od jego premiery na rynku pojawiają się pierwsze egzemplarze z kogutem "Taxi" na dachu. Los chciał, że Klasa E stała się marzeniem tysięcy taksówkarzy. Niektórzy z nich jeżdżą pierwszymi modelami W124 z drugiej połowy lat 80-tych, a ci bardziej zaradni mogą się pochwalić następcami, czyli W210 i W211. Nie mam nic przeciwko taksówkarzom, tyle że dla osoby, która wydaje ponad 200, a nawet 300 tysięcy złotych na nowy samochód ten tok skojarzeń jest jak degradacja społeczna. Nikogo nie obchodzi, czy pod maską mamy 120-konnego diesla, czy 400-konną benzynę - nadwozie jest to samo, więc nie ma różnicy. Jesteśmy częścią tłumu taksówkarzy. Jednak jest lekarstwo na tę taryfiarską tożsamość. Tym remedium jest nowy Mercedes Klasy E o nadwoziu coupe, który do niedawna był znany jako Mercedes CLK.

Nowa jakość
Bezpośrednią konkurencją nowego Mercedesa E Coupe jest Audi A5, a pośrednio także BMW 3 Coupe. To między tymi trzema sportowymi elegantami rozgrywa się bój o zamożnego klienta, którego stać na samochód, którego cena tak naprawdę zaczyna się od 200 tysięcy złotych. Nowe coupe Mercedesa zyskało nietuzinkową, muskularną sylwetkę, która zdecydowanie odróżnia je od zwykłej Klasy E, a swoją świeżością i pomysłem zaskakuje konkurentów. Coupe jest zdecydowanie mniejsze od swojego pierwowzoru - sedana. Dzięki obniżeniu nadwozia o te kilka centymetrów sylwetka stała się przysadzista i wyraźna. Dynamiczną linie boczną podkreśla brak słupka B. Ostatni model CLK pełen był krągłości i trudno było w nim znaleźć jakiekolwiek kąty. Nowe coupe całkowicie zerwało z tradycją swojego poprzednika i tak naprawdę jest wielkim zbiorem ostrych linii i charakterystycznych przetłoczeń.

Najbardziej widoczny element to osłona chłodnicy z wielką gwiazdą w stylu Avantgarde. Dzięki temu elementowi już w wersji podstawowej Klasa E wygląda, jakby zajął się nią nadworny tuner - AMG. Zresztą z opcjonalnym pakietem AMG Mercedes nabiera takiego wyrazu, że na ulicy wręcz emanuje mocą. W skład takiego zestawu wchodzą 18-calowe obręcze i pełne ospojlerowanie. Wielką, trójramienną gwiazdę umieszczono z przodu tak na wszelki wypadek, żeby gość, którego zaraz wyprzedzisz, nie pomylił tej marki z żadną inną. Mimo że drastycznie zmienił się charakter E Klasy, to schemat tzw. czterookiego przodu został niezmieniony.

Dopełnieniem przednich reflektorów są popularne w dzisiejszych czasach diody LED. Z tyłu sportowy charakter Mercedesa podkreśla słusznych rozmiarów dyfuzor i dwie końcówki układu wydechowego. Do tego wszystkiego nie pasują mi tylko nieco zbyt stonowane tylne światła LED, które do złudzenia przypominają te ze zwykłej E Klasy.

Lepiej niż w domu
Najmocniejszą stroną współczesnych Mercedesów jest wnętrze. W Lexusie kokpit wygląda miejscami jak kserokopia Toyoty, BMW niemal każde jest w środku takie samo, a w Audi brakuje tego tchnienia luksusu, które jest w Mercedesie. Wnętrze Klasy E Coupe jest fenomenalne pod każdym względem. Jest oryginalne, funkcjonalne, ergonomiczne, a co najważniejsze, ma styl przez duże "S".

Klient Mercedesa ma do wyboru dwie linie stylizacyjne wnętrza - Elegance i Avantgarde. Ta pierwsza jest synonimem dyskretnej elegancji i luksusu, gdzie podsufitkę oraz słupki A i C pokryto jasną tkaniną. Może niezbyt to praktyczne, ale za to bardzo stylowe. Dopełnieniem Elegance są elementy zdobiące z dwóch rodzajów drewna: orzechowego i pinii. Alternatywą jest pakiet Avantgarde, który od Elegance różni się tym, że wszystkie wymienione elementy są w czerni, świetnie kontrastującej ze skórą w kolorze beżu. Aluminium można zastąpić czarnym jesionem. Jest zdecydowanie sportowo. Ta koncepcja wnętrza bardzo pasuje do zewnętrznego pakietu stylizacyjnego AMG.

O idei tworzenia wnętrz w Mercedesie można by z powodzeniem wydać całkiem sporą encyklopedię i zawierałaby ona opis ponad 80-letniej designerskiej tradycji. Jednak ta tradycja nic by nie znaczyła bez dobrze wkomponowanych współczesnych motoryzacyjnych gadżetów. Decydując się na Klasę E Coupe powinniśmy zainwestować w system nagłaśniający surround sound Harman Kardon Logic 7. Nie jest to może kilkunastogłośnikowy Lexicon z Rollse-Royce'a, a nawet nie Mark Levinson z Lexusa, ale i tak zadowoli wysublimowane, audiofilskie oczekiwania. Ciekawostką jest także asystent parkowania Parktronic z funkcją pomiaru miejsca parkingowego oraz system automatycznego utrzymywania odległości Distronic Plus z asystentem układu hamulcowego, który automatycznie reguluje odległość do poprzedzającego pojazdu. Jeżdżąc z systemami, które za nas praktycznie nawigują, parkują, hamują i przyspieszają, odliczam tylko dni, które dzielą nas od pojawienia się przycisku "auto-kierowca" na desce rozdzielczej.

Siadając na miejscu kierowcy w świetnie wyprofilowanym fotelu z wkomponowanym zagłówkiem już czuć, że ta namiastka kubełka zapowiada nie tyle sportowe emocje, ale przede wszystkim luksus. Za pomocą specjalnych, pneumatycznych regulatorów możemy nawet pompować poduszki wbudowane w fotelach, dostosowując je do naszej budowy ciała. Kolejnym świetnym dodatkiem są klimatyzowane fotele przednie z wentylacją i ogrzewaniem, dzięki którym zaskarbimy sobie dozgonną wdzięczność naszych pośladków. Kanapa z tyłu też przyjęła formę delikatnie wyprofilowanych foteli kubełkowych. Przy tym trzeba oddać hołd Stuttgartowi, że nie zapomnieli o przestrzeni na nogi z tyłu. Jest bardzo przestronnie jak na auto typu coupe. Nasi pasażerowie czują, że to nie jest zwykła limuzyna, a jednocześnie nie mogą narzekać na brak komfortu. Opcjonalnie możemy im dokupić trzecią strefę klimatyzacji Thermotronic. Wtajemniczeni zauważą także dywaniki z napisem AMG.

Chwytając sportową, trójramienną kierownicę czułem się, jakbym znowu zasiadł w C 63 AMG. Jedyna różnica polegała na tym, że zamiast 457 KM do dyspozycji miałem skromną stajnię 231 koni pijących olej napędowy. Jednak jeśli ktoś myśli, że to mało jak na mercedesowski rodowód, to jest w błędzie. Sprawdźmy to. Nasze coupe za pomocą podajnika podsuwa nam pasy bezpieczeństwa. Wciskamy przycisk "Start" i...

Szybki, ale niezbyt wściekły
...do życia budzimy sześć widlasto ułożonych cylindrów, które delikatnym bulgotem dają nam znać, że są gotowe na każde, nawet najdelikatniejsze muśnięcie pedału gazu. Dźwięk Klasy E 350 CDI jest niesamowity. Lepsze brzmienie generowane za pomocą oleju napędowego zapewniają tylko samochody pokroju Audi R8 V12 TDI! Tylko że ich dźwięk jest ordynarnym gangiem, a bulgocik E 350 CDI jest godny sportowej limuzyny. Aż chce się go słuchać. Trzylitrowa jednostka zapewnia moc 231 KM i 540 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego już od 1600 obr./min! To oznacza, że swoją elastycznością ten silnik zagnie posiadaczy większości, wydawać by się mogło, mocniejszych silników benzynowych. Osiągi na poziomie 6,1 sekundy do pierwszej "setki" klasyfikują ważącą ponad 1,7 tony E Klasę coupe bardzo blisko ponad 300-konnego i wybitnie sportowego Forda Focusa RS.

Moda na ekologię podbiła świat motoryzacji. Każdy szanujący się koncern musi przedstawić jakiś genialny plan zapanowania nad globalnym ociepleniem. Drogi są tak naprawdę dwie - hybrydy albo bardzo wydajne diesle. Przerośnięte lodówki napędzane samymi elektrycznymi silnikami trudno nazwać jeszcze normalnymi samochodami. To wciąż może niezbyt odległa, ale jednak przyszłość. Planem ratunkowym dla niedźwiedzi polarnych w przypadku Mercedesa jest TrueBlueSolutions i pakiety BlueEFFICIENCY. Sprowadza się to w przypadku Klasy E Coupe do spełnienia przyszłych norm emisji spalin EU5, czyli tak naprawdę doskonalenia silników, optymalizowania aerodynamiki i zmniejszenia oporu toczenia opon. A jak to się przekłada na nasze kieszenie? Średnie spalanie w katalogu nowej Klasy E Coupe wynosi 6,8 l na 100 kilometrów, a zmierzone podczas testu - 8,4 l. Emisja CO2 średnio nie powinna przekroczyć 179 g/km. Całkiem nieźle, jeśli weźmiemy pod uwagę osiągi.

Automatyczna, siedmiostopniowa skrzynia 7G-tronic zapewnia szybkie i płynne zmiany biegów, ale nie tak błyskawiczne jakby mogło się wydawać. Być może przedstawiciele Mercedesa mnie zjedzą na jutrzejsze śniadanie, ale uważam, że już 6-biegowe DSG może z powodzeniem konkurować ze stuttgarcką konstrukcją. Nawet nie wspominam o ultraszybkim, 8-stopniowym SPDS Lexusa.

Przedstawiciele Mercedesa upierają się, że 7G-tronic należy do najszybszych i najdokładniejszych przekładni na świecie. Jednak de facto sporo jej brakuje do współczesnych rynkowych rozwiązań. Po mocnym wciśnięciu pedału gazu 7G-tronic ma chwilę zawahania zanim zredukuje przełożenia. Te stracone milisekundy zadecydowały o tym, że podczas jazdy E Klasą Coupe wolałem zaufać moim instynktom i przełączałem skrzynię w tryb manualny, zmieniając przy tym biegi manetkami przy kierownicy.

Brutal czy gentleman?
Mercedes E Coupe nie jest stworzony do sportowej i agresywnej jazdy. Nie zmienia tego nawet fakt, że auto oparto nie na płycie podłogowej Klasy E, ale na platformie o segment mniejszej Klasy C. Oczywiście, wersja Coupe jest zaopatrzona w różnorodne pakiety, które mają mu pomóc połączyć dwa niepołączalne żywioły - sportu i komfortu. Jednak nawet pakiet Agility Control, który w zależności od stylu jazdy kierowcy i nawierzchni sam dobiera odpowiednią charakterystykę pracy amortyzatorów i system zmiany biegów nie zmieni gentlemana, jakim jest Mercedes w rajdowego brutala. Mimo że istnieje jeszcze opcja dokupienia pakietu "dynamika jazdy", to jednak zwiększenie czułości pracy pedału gazu i podwyższenie momentu obrotowego, kiedy skrzynia wrzuci wyższy bieg nie obudzi w nas duszy Stirlinga Mossa.

Podczas szybkiego pokonywania ciasnych zakrętów miałem wrażenie, że Mercedesowi brakuje nieco sportowej zwinności Audi i chirurgicznej precyzji BMW. Nie jest to jednak wada, ponieważ to coupe ma dystyngowany styl i nie musi nic nikomu udowadniać. W Mercedesie nie chce się szaleć. To krążownik, który najlepiej czuje się, pochłaniając równie powierzchnie niemieckich autobahnów. Tutaj niezbyt wysoki prześwit, 18-calowe felgi z pakietu AMG i dość twarde zawieszenie nie sprzyja polskim nieprzyzwoicie wysokim krawężnikom i nawierzchniom, które podczas zimy i krótko po niej zamieniają się w dziurawy, szwajcarski ser.

Wygładzanie zmarszczek
Ile to wszystko kosztuje? No cóż, w podstawie nie są to niewyobrażalne pieniądze. Mercedes reklamuje E Coupe jako samochód, który można nabyć, mając na koncie "zaledwie" 165 tysięcy złotych. Za te pieniądze otrzymujemy podstawową wersję benzynową E 200 CGI BlueEFFICIENCY. Podstawowa wersja testowanego egzemplarza E 350 CDI kosztuje 230 tysięcy złotych. W ramach tej kwoty otrzymamy m.in. 7-stopniową automatyczną skrzynię biegów, dwustrefową klimatyzację, pakiet Agility Control, monitorujący naszą koncentrację system Attention Assist, tempomat, trójramienną, sportową kierownicę, audio CD z prawie 6-calowym wyświetlaczem, 17-calowe obręcze kół i czujnik deszczu sterujący pracą wycieraczek. Za każdy dodatek godny klasy premium trzeba dopłacać, tak więc przekroczenie pułapu 300 tysięcy złotych na fakturze jest bardzo łatwym zadaniem i nie trzeba być do tego maniakiem gadżetów.

Jakkolwiek bojowo by E Coupe nie wyglądało, to w obecnie oferowanych wersjach nie jest samochodem sportowym. Z opinią komfortowych krążowników skutecznie walczy nadworny tuner - firma AMG. Jeśli przypomnę sobie CLK 63 AMG Black Series, czyli niemal wierną kopię safety cara z Formuły 1, to po moich plecach przechodzą ciarki i mam ochotę skreślić wszystko, co napisałem w poprzednich akapitach o braku sportowej duszy w Mercedesie.

Jednak dopóki oficjalnie nie pojawi się E Coupe w wersji AMG, to i tak jestem zdania, że stuttgarckie coupe to świetne lekarstwo na kryzys wieku średniego dla każdego kierowcy, którego na nie stać. Nie musisz mieć do niego licencji rajdowej ani wyścigowej. Wszystko to dostajesz w standardzie z pakietem "komfort", i co dla wielu ważne, z etykietką "ecofriendly", a to oznacza, że żaden wściekły i znający się na motoryzacji ekolog nie obleje Twojego samochodu farbą i nie połamie lusterek. Kupienie E Coupe to jak zakup bardzo drogiego kremu na zmarszczki, tylko czy dzięki niemu będziemy wyglądali młodziej?

Specjalne podziękowania dla Konrada Opęchowskiego za pomoc w realizacji sesji zdjęciowej