Mitsubishi Colt CZT 1.5 Turbo

Chcesz Colta? OK., jest wersja 5-drzwiowa, która wywołuje emocje tylko u ojców. Jest Colt CZ3, który już poruszy serca młodych i dynamicznych. I jest On. Narwaniec. Dzikus. Kochanek. Wpada w oko. Chwyta za serce. Podwyższa tętno. Colt CZT.

Wygląd? 3-drzwiowe, zwarte, zbite i skondensowane nadwozie robi wrażenie. Te 16-calowe koła, te zderzaki, te progi, to przenikliwe spojrzenie, ta pornograficznie namiętna czerwień, ten owalny tłumik - jeśli Cię to nie rusza, to przestań czytać dalej. Colt CZT nie rzuci Cię na kolana w niemym zachwycie, nie spowoduje erekcji i palpitacji serca. Ale wywoła uśmiech, przykuje uwagę i zaintryguje. Nie każdy jednobryłowy samochód długi na 3810 mm, szeroki na 1695 i wysoki na 1520 mm to potrafi.

Wnętrze? Po samochodzie zaprojektowanym przez sumiennych, skoncentrowanych i precyzyjnych Japończyków można się spodziewać czegoś więcej. Rozjaśniające wnętrze elementy wykończeniowe wyglądają jak tanie dodatki do łazienki. I co więcej, są naprawdę kiepsko spasowane. Trzeszczą, nie trzymają się swojego miejsca i wieją tandetą. Zegary mają białe tarcze, ale ni w ząb nie pasują do zielonego podświetlenia. A czcionka zegarów zachwyci, co najwyżej niepełnoletnich, zezowatych miłośników mangi. Jest nieczytelna i na siłę udziwniona. W nocy jest nieco lepiej, więc projektanci nie muszą zaraz popełniać harakiri.

Są też dobre strony. Kierownica jest mięsista, poręczna i seksowna. Fotele wyglądają zabójczo. Są doskonale wyprofilowane, odpowiednio twarde i jeszcze niecodzienne w segmencie B. Smaczku dodaje też czerwona nitka, którą wykończono siedzenia, kierownicę i gałkę skrzyni biegów. Bagażnik? Marne 155 litrów. Na pocieszenie zostaje tylna kanapa, którą można składać i przesuwać w zakresie 150 mm. Nie jest to jednak możliwe od strony bagażnika, co często bywa kłopotliwe, wręcz irytujące. Kilka schowków tu i tam pozwoli zapanować nad duperelami.

Zamiast litrów bagażnika mamy więcej przestrzeni dla pasażerów. Jeśli fotel kierowcy ustawimy tak, aby autorowi tego tekstu było wygodnie, to pasażer z tyłu tego właściwie nie odczuje. Knypkiem nie jestem (mierzę prawie 1,90 m), więc należą się słowa uznania projektantom Colta. W ogóle auto jest zadziwiająco przestronne, przewiewne i komfortowe. Byłoby jeszcze przyjemniej, gdyby projektanci dorzucili nieco koloru. Owszem, czarna tapicerka i ciemny plastik deski rozdzielczej nadają sportowego charakteru, ale jest to trochę monotonne i przygnębiające.

Silnik? 1,5 litra pojemności, 150 KM mocy, turbodoładowanie. Setka pojawia się na brzydkim liczniku po ośmiu sekundach. Prędkość maksymalna to 210 km/h. Suche dane nie opisują jednak tej przyjemności w czasie jazdy. Żadne cyfry nie oddadzą łatwości, z jaką Colt wchodzi na obroty i z jaką nabiera prędkości. A ten moment, kiedy w okolicach 2 tys. obr/min sprężarka wchodzi do akcji, to czysta rozkosz!

Poczujesz to raz i jesteś stracony. To uzależnia. Jeśli masz chandrę, migrenę i napięcie przedmiesiączkowe, odpuść sobie wszelkie medykamenty. Bierz kluczyki i ujeżdżaj Colta. Poprawa humoru natychmiastowa. Efekt murowany. Zero działań ubocznych. W czasie testu średnie spalanie wyniosło 8,8 litra/100 km. Jeżdżąc dynamicznie w mieście spaliliśmy ponad 12 litrów na setkę. Ale Colt ma jeszcze drugą stronę - jak odpuścisz poza miastem, z baku ulotni się mniej niż 6 litrów benzyny po każdych stu kilometrach.

Podwozie dorasta do możliwości turboserca. Jest twarde, sprężyste i pozwala wykorzystać potencjał silnika. Na naszych polskich drogach ta sportowa twardość może od czasu do czasu przeszkadzać, ale o plomby w zębach możesz być spokojny. Układ kierowniczy jest precyzyjny, daje czucie tego, w jakiej sytuacji są koła i równie dobrze sprawdza się na parkingu, jak i na trasie. Dość nieprzyjemne było myszkowanie auta podczas hamowania z dużych prędkości. Skrzynia biegów? O ile jej lewarek nie wygląda zbyt dobrze przez to "łazienkowe" wykończenie, o tyle jej działanie nie pozostawia nic do życzenia. Biegi wchodzą z przyjemnym oporem, a drogi prowadzenia są precyzyjne.

Cena? 3-drzwiowe nadwozie, 150 KM i bardzo bogate wyposażenie kosztują 72 990 złotych (w promocji 2005 z upustem 7500 zł). Dużo jak na auto segmentu B. Ale z drugiej strony... Jest pół tuzina poduszek, klimatyzacja, sportowe dodatki, radio CD, trochę silniczków elektrycznych tu i ówdzie, ABS, EBD, kontrola trakcji TLC (bez możliwości wyłączenia), aktywna kontrola stabilności ASC, sterowanie radiem na kierownicy i wiele innych gadżetów, więc nie narzekamy.

Mitsubishi ma w swojej ofercie Lancera Evo. Ale nikt nie nazywa Colta CZT "mini Evo", "baby Evo" czy "Evo dla ubogich". I dobrze, bo Colt Z Turbo to auto na każdy dzień. Pojedziesz nim na zakupy, odwieziesz rozwrzeszczane bachory do żłobka/przedszkola/szkoły/ (niepotrzebne skreślić) i wyruszysz na podbój morskich kurortów w lipcu. Przy okazji jednak dostajesz dreszcz emocji, ponadprogramowy uśmiech na twarzy i ciarki na plecach, kiedy turbosprężarka bierze się do roboty. Fakt, że inni kierowcy nie wierzą, że takie-małe-czerwone-coś jest przy następnych światłach szybciej niż oni, również połechta Twoje ego.

Jeśli potrzebujesz praktycznego, rozważnego, rozsądnego i przyjaznego w codziennym życiu auta, który po głębszym wciśnięciu gazu zapewni dopływ adrenaliny do mózgu i romantyczne uniesienie, Colt CZT to jest to. Absolutnie.