Mitsubishi L200 2.5 DI-D A/T Instyle FL

Modernizację swojego sztandarowego pick-upa firma Mitsubishi przeprowadziła wczesną wiosną ubiegłego roku. Zakres modyfikacji okazał się dość wąski - samochód wygląda nieco inaczej, odrobinę zmieniło się także wnętrze. Tzw. gwóźdź programu to mocniejszy silnik oraz nowa skrzynia biegów.

Po teście pierwszego wcielenia terenowego L200 przekonaliśmy się, że ten samochód - na odpowiednim ogumieniu - jest w stanie wjechać niemal wszędzie. To zasługa układu Super Select 4WD z reduktorem i centralnym mechanizmem różnicowym, który oferuje możliwość jazdy w trybie stałego napędu na cztery koła przy dowolnej prędkości.

Nowa skrzynia biegów...
...to pięciostopniowy "automat". Umożliwia ręczną, sekwencyjną zmianę biegów, ale nie ma trybu zimowego. Tak naprawdę jednak nie jest on w ogóle potrzebny, bo przeniesienie napędu nie pozostawia absolutnie nic do życzenia. Jak najbardziej zadowalające osiągi zapewnia 2,5-litrowy, czterocylindrowy diesel w wariancie HP (High Power), który legitymuje się teraz mocą 178 KM i momentem obrotowym o wartości 350 Nm (400 Nm dla przekładni manualnej). Z nową skrzynią dogaduje się odczuwalnie lepiej niż ze starą.

Nie ma się jednak czemu dziwić, wszak poprzednia wersja dysponowała zaledwie czterema przełożeniami do przodu. L200 lekki nie jest, dlatego w realnych warunkach drogowych potrzebuje średnio prawie 12 l oleju napędowego na każde 100 przejechanych kilometrów.

Jakość jazdy, komfort oraz sposób prowadzenia nie zmieniły się ani trochę. W dalszym ciągu jest to użytkowe, surowe, twarde auto do pracy - na bezdroża, wertepy i wyboje, zdolne do wzięcia "na pakę" wykonaną z podwójnie galwanizowanej stali aż 1000 kg ładunku i holowania 2700-kilogramowej przyczepy.

Na asfalt oczywiście jak najbardziej również się nadaje, chociaż nie obejdzie się bez kilku wyrzeczeń. Przede wszystkim, manewrowanie takim olbrzymem w mieście - mimo stosunkowo małego promienia skrętu wynoszącego 5,9 m - może sprawiać kłopoty, z kolei w trasie hałas i wibracje są z natury rzeczy bardziej odczuwalne niż w autach osobowych. Mimo wszystko trzeba przyznać, że pod tym względem na tle konkurencji L200 wciąż radzi sobie nieźle.

Zmiany we wnętrzu...
...są delikatne. W oczy rzuca się przede wszystkim wolant z Outlandera (o zgrozo, regulowany tylko w jednej płaszczyźnie), nowe zegary i pokrętła. Nie każdemu będzie dane zająć w pełni poprawną pozycję za kierownicą, bo oparcie fotela nie daje się ustawić wystarczająco pionowo, co przeszkadza zwłaszcza podczas powolnej, ostrożnej jazdy w trudnym terenie.

Wszystkie bez wyjątku elementy całkiem przestronnej kabiny wykonano z tworzyw o twardości kamienia (nawet boczki drzwi pozbawione są jakiejkolwiek wstawki z najprostszej choćby tkaniny). Są należycie spasowane, ale przy okazji liftingu można było coś z nimi mimo wszystko zrobić, tym bardziej w najwyższej wersji wyposażeniowej. Naprawdę da się inaczej, co pokazuje choćby niemiecka konkurencja w postaci Volkswagena Amaroka.

Tym bardziej że L200 wciąż jest nieco na bakier z ergonomią. Panelowi elektrycznej regulacji lusterek poskąpiono podświetlenia (zupełnie jakby producent zakładał, że auto nie będzie używane po zmroku), a przyciski sterowania tylną szybą oraz włączające podgrzewanie foteli sprytnie ukryto w głębokiej wnęce u dołu konsoli środkowej.

Mimo wszystko...
...standard topowej wersji Instyle A/T jest wysoki. Obejmuje m.in. automatyczną skrzynię biegów, automatyczną klimatyzację, skórzaną (chociaż raczej tylko z nazwy) tapicerkę, podgrzewane przednie fotele (kierowcy regulowany elektrycznie), radioodtwarzacz z CD/MP3 i 6 głośnikami, elektrycznie sterowane lusterka i wszystkie szyby (tylne przyciemniane), tempomat, boczne progi ułatwiające wsiadanie i wysiadanie, aluminiowe felgi o średnicy 17 cali, sześć poduszek powietrznych oraz system kontroli trakcji. Za to wszystko zapłacić trzeba 130 900 zł.

Po dokupieniu lakieru metalizowanego bądź perłowego (3250 zł) otrzymujemy sumę końcową 134 150 zł. Na liście wyposażenia dodatkowego widnieje jeszcze system multimedialny z nawigacją za 8000 zł, ale jego zakup można sobie z czystym sumieniem darować. Brzmienie nie zachwyca, a brak najprostszego choćby komputera pokładowego czy nawet wskazań temperatury zewnętrznej budzi uśmiech politowania. Te praktyczne przecież informacje (a nawet kompas) znajdziemy w podstawowej wersji, i to bez dopłaty. Z kolei koszt zabudowy typu fullbox waha się od 7000 zł do nawet 16 000 zł.

Z uwagi na...
...charakter i przeznaczenie pojazdu, bardzo przydałyby się spryskiwacze reflektorów, bo podczas jazdy w terenie ich szkła szybko się brudzą. Boleśnie odczujemy także brak czujników cofania, których na liście opcji niestety, z niewiadomych powodów, po prostu nie znajdziemy. Ich nieobecność w testowanym egzemplarzu z zabudową mocno dawała się we znaki.

W ogóle, podejście do niektórych dodatków - zdawałoby się, oczywistych w aucie tego typu - miejscami może wręcz szokować. W folderu reklamowym lampy przeciwmgielne określa się mianem "wyposażenia ekskluzywnego". Niedowierzanie, konsternacja... A jednak, podstawowe wersje są pozbawione tego rodzaju oświetlenia.

Po niedawnych...
...zmianach legislacyjnych minęły czasy tzw. kratkowozów. Obecnie to właśnie pick-upy są jedynymi pojazdami, które można uznać za osobowe i jednocześnie odliczyć pełną stawkę podatku VAT nie tylko od ich ceny, ale także od zużywanego przez nie paliwa.

Dlatego też szacuje się, że w tym roku popyt na takie samochody może wzrosnąć nawet o 40 proc. Możemy być pewni, że potencjalne zwiększone zainteresowanie ze strony firm w tegoroczne plany sprzedażowe wkalkulowali już wszyscy importerzy liczący się w tym segmencie rynku. A skoro tak, to jest wśród nich także Mitsubishi, którego L200 w ubiegłym roku pod względem popularności uplasował się na drugiej pozycji, tuż za niepokonanym Nissanem Navarą. Czy dojdzie do przetasowania na podium, przekonamy się niebawem.