Opel Adam 1.4 Ecotec 87 KM JAM

Definicji hipstera nie będzie, bo jej nie ma. Spróbuj jednak wyobrazić sobie wyluzowanego gościa, spoglądającego na świat zza okularów w czarnych oprawach. Jest modny, mimo że tego nie chce. Jest inny i wyróżnia się, mimo że chciałby wtopić się w tłum. No i gdyby mógł, nosiłby dla balansu dwa iFony.

Podstawą życia hipstera jest indywidualizm i niezależność na każdej płaszczyźnie. Nie lubi ram życia, nie chce być szufladkowany, a jego styl - wspomniane czarne oprawy okularów, tenisówki czy szaliki - to dążenie do nowoczesności z akcentem przeszłości. Po co ja o tym wszystkim piszę i czego czepiłem się tych hipsterów?

Gdzieś przeczytałem, że hipster jeździ wszystkim, co ma koła, tylko nie może być to samochód. Na pierwszym miejscu komunikacja miejska - stylowa, lansowa, pozerska. Co najważniejsze modna, bo skoro wszyscy jeżdżą, to musi być modna (a jak nie jest to moda, to hipsterzy zaraz ją uczynią). Na drugim miejscu rower. Im bardziej "wintydżowy" i wyglądający, jakby uciekł pradziadkowi z piwnicy, tym lepiej. Oldskul musi być. A gdyby tak złamać zasadę (mimo że hipsterzy nie mają zasad) i zaproponować modnemu młodzieńcowi... samochód?

ADAM & YOU
Czy może być auto, tak odjechane, oryginalne i niekonwencjonalne, żeby pasowało stylem do tej współczesnej subkultury? Jasne, że tak! Hipster to gatunek żyjący tylko i wyłącznie w mieście, więc samochód musi być stworzony do życia w miejskiej dżungli. Musi być nietuzinkowy, rzucać się w oczy i przede wszystkim, posiadać możliwość personalizacji, bo spotkanie dwóch IDENTYCZNYCH samochodów na jednym parkingu, z których wysiadają kierowcy-hipsterzy, skończyłoby się zagładą całego gatunku ludzkiego (lub przynajmniej tego w legginsach, tenisówkach i szalach).

Wróćmy jednak do czterech kółek. ON nazywa się Adam i występuje w czterech wersjach wyposażenia: bazowej nazwanej po prostu Adam, "pozytywnie zakręconej" JAM, "eleganckiej i stylowej" GLAM oraz "wyrazistej i sportowej" SLAM. Ponadto oferuje 12 kolorów nadwozia (nazwanych m.in. The Greyfather, Sweet Greens, Red 'n' Roll, I'll be Black, Papa don't Peach czy Purple Fiction), 3 kolory dachu, 31 wzorów i kolorów felg oraz liczne kalkomanie. Oto najnowszy Opel, który mimo trochę dziwnej nazwy, jest naprawdę fajnym autem.

Co w nim fajnego? Fajny jest sportowy pyszczek, nawiązujący do kultowego Speedstera, który też był fajny. Fajne są ramki przednich kierunkowskazów (tak, to nie halogeny), które powtórzono także z tyłu do świateł cofania i przeciwmgielnego, a które pewnie w wersji OPC będą służyły jako ramki do armatek ziejących ogniem (czyt. końcówek układu wydechowego). Fajny jest dach, który w tylnej części optycznie lewituje nad resztą karoserii (część słupka jest czarna z dodatkowym napisem "Adam"), fajne są też duże koła, które mogą mieć różne kolory. A najbardziej fajna jest możliwość indywidualizacji. Białe kleksy, biały dach i białe felgi do granatowego auta? Proszę bardzo! Czarne obręcze z żółtym "piórkiem", żółtym lakierem nadwozia i czarnym dachem? Mówisz i masz! Polakierować można sobie także atrapę z przodu, nakleić ciapki na boki nadwozia, a lusterka pokryć "prawie jak" karbonem.

Moroccana ze wzorem Ocio
Wspominałem, że także wnętrze może być pod kolor "zewnętrza"? A jakże! Panele na desce rozdzielczej, konsoli środkowej i drzwiach mogą być w jednym z 10 kolorów, a do tego może je pokrywać ozdobna folia. Do wyboru jest także 15 tapicerek, materiałowych lub skórzanych, oraz oczywiście kolorystyczne dostosowanie całego wnętrza, łącznie z elementami skórzanymi takimi jak kierownica, dźwignia zmiany biegów oraz lewarek hamulca ręcznego. Wiecie, że także lusterko wewnętrzne może być pokryte jednym z 6 wzorów? Ktoś ma pytania? Zabawa w konfiguratorze to już nie kilkanaście minut, a kilka dobrych dni (dziś mi się podoba niebiesko-białe wnętrze, jutro fioletowe).

Błękitny Adam to jedna z kilkudziesięciu konfiguracji i muszę przyznać - bardzo udana. Czarne elementy plastikowe (bardzo ciekawa, "skorupiasta" faktura górnej części kokpitu) zestawiono z białymi (dolna cześć deski rozdzielczej, wstawki tapicerki, fotele i podsufitka oraz dolna część kierownicy, dźwignia zmiany biegów i lewarek zmiany biegów). Jakże niepraktycznie, a jak stylowo! O lakierze karoserii Pump up the Blue przypomina lakierowana wstawka na kokpicie, dolny element konsoli środkowej oraz panele na drzwiach.

Moda na wypasie
Jeśli dodać do tego naprawdę przyzwoitą jakość wykonania i bardzo atrakcyjny design całego wnętrza, otrzymamy samochód o całkiem nowej jakości w tym segmencie. Także obsługa nie nastręcza żadnych problemów, zwłaszcza świetnego, opcjonalnego systemu IntelliLink (1500 zł). Ma wszystko, co hipsterska młodzież uwielbia - duży, 7-calowy ekran dotykowy (nawet przyciski głośności są dotykowe), przejrzyste i kolorowe menu, dwa złącza USB oraz jedno AUX-in oraz łączność Bluetooth. Nie ma odtwarzacza CD, bo po co. Są MP3 i są pendrajwy. Ma też nawigację w... w Twoim iFonie. Nie masz iFona? Nie masz nawigacji. Jednak każdy szanujący się właściciel Adama powinien mieć co najmniej jednego smartfona. Dzięki niemu IntelliLink poprowadzi Cię gdziekolwiek będziesz chciał, a przy okazji będziesz mógł korzystać z funkcji sterowania głosowego Siri. Niestety, nam - przeciętnym szarym ludziom - pozostaje tylko korzystanie z przyjemnie grającego zestawu audio wzbogaconego o zestaw Premium (7 głośników: 200 zł), bo system "wypluł" mojego HTC, mówiąc że z Bluetootha nie będzie dziś nic. Cóż...

Mimo wszystko mały Opel punktuje całkiem przyzwoitym wyposażeniem seryjnym i bardzo bogatym opcjonalnym. Odmiana JAM w standardzie ma m.in. ESP, elektrycznie sterowane szyby, manualną klimatyzację, tempomat, czy też radio CD z USB i Bluetooth. W "dodatkach" znajdziemy elektroniczną klimatyzację (tylko jednostrefową), wspomniany system IntelliLink, panoramiczny dach czy nawet podgrzewane fotele i kierownicę (!). Szczytem rozrzutności jest podsufitka z motywem kolorystycznym (m.in. z szachownicą czy też błękitnym niebem z chmurkami), która w nocy może rozbłysnąć 64 diodami LED... niczym w Rolls-Roysie. W zachwyt wpadną Ci, którzy pobawią się jeszcze przyciskiem zmiany koloru podświetlenia wnętrza. Jaki dziś ma mieć klimat mój Adam? Niebieski kosmiczny czy czerwony burde... kapturkowy?

Większy wewnątrz niż na zewnątrz?
Opel Adam mierzy 3,69 m długości, 1,72 m szerokości i 1,48 m wysokości. Przy rozstawie 2,31 m ciężko jest stworzyć przestronne auto dla czterech osób i ich bagażu. Niemcom jednak udało się to... ale tylko z przodu. Duże, jasne fotele są naprawdę wygodne i za fantastyczną kierownicą Adama, regulowaną w dwóch płaszczyznach, łatwo znaleźć dobrą pozycję. Co prawda nie mają one bocznego trzymania, ale zawsze można zaprzeć się kolanem w szybko pokonywanym zakręcie, które zresztą hipsterski maluch uwielbia.

Im dalej do tyłu, tym gorzej. Do tylnej kanapy trudno się dostać, a przy wzroście 170 cm podsufitka (i jej LEDy) niebezpiecznie zbliżają się do misternie ułożonej fryzury. Jeszcze mniej miejsca pozostaje na nogi. Jeśli dorzucimy do tego skrytkę za oparciami, zwaną hucznie bagażnikiem (całe "wypasione" 170 litrów pojemności), dojdziemy do wniosku, że lepiej Adama przerobić na ciężarówkę i złożyć symetrycznie dzielone oparcia. 663 litry to już przyjemna wartość. Co prawda próg będzie na wysokości aż 85 cm, ale za to pozbędziemy się półki bez sznurków (to teraz taka moda...).

Jedziemy na jednego...
Paleta dostępnych silników w Oplu Adamie, określając ich moc i możliwości, wygląda następująco: bardzo słaby, średnio słaby i... słaby. Mamy więc motorek 1.2 70 KM, który nie rusza, 1.4 87 KM, który rusza, ale nie jedzie oraz 1.4 100 KM, który powinien jechać... ale też nie jedzie. Diesel? Tfu!! Żeby śmierdział i klekotał pod modnym, hipsterskim klubem? Skandal. Mamy więc trzy benzynowce, marne, bez doładowania "wielopunkty", pamiętające chyba jeszcze Astrę pierwszej generacji.

Czy jest aż tak źle? W dobie silników z wodotryskami, sześcioma turbinami i wartościami "poniżej 5 sekund" podawanymi nie 0-100 km/h, a 0-200 km/h - jest dramatycznie. 87-konny Ecotec, ukryty pod niebieską maską testowanego Opla, nie zachwyca niczym: osiągami, zużyciem paliwa i przyjemnością oddawania swojej mocy. Moment obrotowy osiąga gdzieś na drugim końcu skali obrotomierza - po mękach jednostki napędowej wydającej ostatnie, bardzo głośne tchnienie, a osiągnięcie 100 km/h wydaje się być równie niemożliwe jak zejście poniżej 12 litrów na "setkę" w mieście.

Nie, nie jest jednak aż tak źle. Faktycznie, elastyczność i dynamika to cechy obce temu silnikowi, choć z pewnością pewną winę ponosi tu dość duża waga samochodu, wynosząca niecałe 1,1 tony! Największy - i moim zdaniem jedyny konkurent Adama - Fiat 500, w podobnej specyfikacji (1.4 16V 100 KM) waży ponad 150 kg mniej! To tak, jakbym wysiadł z Opla i puścił go samego...

W kwestii spalania. Dynamiczna jazda Adamem po mieście, do której często kusi (ale o tym za chwilę), to faktycznie zużycie rzędu 11-12 litrów na 100 km/h. Gdyby nie to, że musiałem tankować auto, stwierdziłbym, że bak paliwa jest mniejszy od zbiorniczka na płyn do spryskiwaczy. Mieści zaledwie 38 litrów, które przy takim stylu jazdy znikają w zastraszającym tempie. Nagle okazuje się, że realny zasięg na jednym tankowaniu będzie niewiele większy od tego, jaki oferują te lepsze samochody elektryczne na jednym ładowaniu. Dodajmy - ładowaniu praktycznie za darmo, a tu musimy zalewać drogą "95".

Adam robi dobrze
Wróćmy jednak do pozytywnego myślenia. Na szczęście potrafiłem wykorzystać niejeden wiatr, niejedną ciężarówkę i niejedno ograniczenie prędkości. Jeśli będziemy potrafili się wtopić w miejski rytm, komputer pokładowy Adama (swoją drogą kto wsadził ten beznadziejny ekran, który irytuje swoją wściekłą czerwienią?!) pokaże wartości niewiele wyższe od 8 l/100 km. W trasie natomiast można uzyskać spalanie o kolejne 2 litry niższe. Mimo wszystko żałuję, że silnik 1.0 SIDI - 3-cylindrowy turbobenzynowiec o mocy nawet 115 KM, który w przyszłym roku pojawi się pod maską Adama - nie jest dostępny już dziś. Idealnie pasowałby do sposobu prowadzenia się auta, który jest...

...Naprawdę znakomity! Może trochę za mocno wspomagany układ kierowniczy (w jeszcze bardziej wzmocnionym trybie "CITY" pracuje tak lekko, że można pokusić się o kręcenie kierownicą siłą umysłu) lepiej spisuje się w mieście niż w trasie, ale zawieszenie robi tu kawał dobrej roboty. Małego Opla na szerokich, 17-calowych kołach prowadzi się jak gokarta i to jest bardzo przyjemne. Bardziej marudni Czytelnicy będą narzekać, że twardo, że sztywno, że można sobie język przygryźć na dziurach, albo kawą nie trafić do odpowiedniego otworu, ale to jest właśnie styl tego autka. Podwozie przerasta całą mechaniczną całość i nawet, gdyby pod maską żyło 200-konne serducho, zawieszenie dalej dawałoby radę. Daje radę także skrzynia biegów, co rzadko zdarza się w produktach z Russelsheim. Pięć biegów, ale ciasno upakowanych, z bardzo dobrym prowadzeniem i wcale nie lękających się szybkiej zmiany. Lubię to! Do pełni szczęścia przydałaby się też skrzynia automatyczna - idealna do auta miejskiego.

Trochę powagi na koniec
Kilka dobrych lat temu płyta podłogowa Opla Corsy została wykorzystana do stworzenia Fiata 500 - niewielkiego, miejskiego autka, które do swojego segmentu wprowadziło nie tylko zapach klasy premium, ale także wysmakowane detale oraz bardzo szerokie możliwości indywidualizacji, co od razu zostało przyjęte z wielkim entuzjazmem. Całkiem niedawno tą samą drogą poszedł sam Opel i stworzył Adama (jakkolwiek "stworzenie Adama" przez Opla nie zabrzmiałoby...) - największego konkurenta "pięćsetki". Bogate wyposażenie, niezliczone możliwości konfiguracyjne i... wyższa cena od całej pozostałej konkurencji. Bo żeby stać się właścicielem niemieckiego malucha, trzeba wyłożyć na biurko sprzedawcy spod znaku błyskawicy (czyste, nie takie jak w TVNie) minimum 42 900 zł.

Ale nikt tyle nie da za Adama. Dlaczego? Bo każdy zapłaci więcej. Opel daje możliwość indywidualizacji praktycznie wszystkiego (plotki mówią, że można nawet wybierać sprzedawcę/sprzedawczynię w salonie i w co ma być ubrany/ubrana - dla stworzenia indywidualnego klimatu), a to kosztuje. Listwa chłodnicy, nakładki na lusterka, gwiazdeczki, chmurki, karbon, piórka na felgach... Musimy mieć tylko pieniądze i czas. Testowane auto, z punktu wyjściowego wersji JAM 1.4 87 KM za 49 800 zł, zostało doposażone do kwoty 64 200 zł. Ja za tę kwotę kupiłbym Astrę Active ze 140-konnym silnikiem 1.4 Turbo, Kowalski poszedłby po Corsę w wersji "full wypas", żeby sąsiedzi szczęki gubili na parkingu, a... młody człowiek z okularach w czarnej oprawie, w tenisówkach oraz pstrokatych spodniach, w których trzyma dwa iFony - kupiłby właśnie Adama. I koniecznie dołożyłby 1000 zł na indywidualną tablicę rejestracyjną.

Zalety:
+ styl, nietuzinkowość i ogromna możliwość personalizacji
+ do tego całkiem świeży i oryginalny wygląd
+ atrakcyjne i zmontowane z całkiem przyzwoitych materiałów wnętrze
+ dobre wyposażenie seryjne i bardzo bogate opcjonalne
+ pewne właściwości jezdne
+ precyzyjna skrzynia biegów

Wady:
- przeciętna paleta silników o słabych możliwościach
- brak skrzyni automatycznej w opcji
- ciasno na tylnej kanapie
- mimo wszystko braki w wyposażeniu dodatkowym (dwustrefowa klimatyzacja, klasyczna nawigacja)
- cena, której nie zaakceptuje większość naszego społeczeństwa
- gdzie jest bagażnik?

Podsumowanie:
Opel Adam to nie tylko idealne auto dla hipstera. To bardzo dobra propozycja dla każdego, kto chce być modny i wyróżnić się z szarego tłumu przemykającego po naszych ulicach. Oprócz stylu, trzeba mieć jednak zasobny portfel, bo za cenę testowanego auta można mieć dwie Skody Citigo. Za całym tym bajerem nie nadąża chyba tylko słaba paleta silników, która już w przyszłym roku dostanie mocnego zawodnika w postaci jednostki 1.0 SIDI. Pytanie, ile wtedy będzie kosztował maluch z Russelsheim?