Opel Corsa 1.3 CDTI Enjoy

W dzisiejszym odcinku poradnika autoGALERII sprawdzimy, jaki samochód będzie dobry dla singielki, bądź singla (ale raczej kobiety), z dużego miasta, z wysokimi zarobkami, lecz niechęcią do wydawania dużych pieniędzy. Naszym kandydatem jest poliftingowy Opel Corsa 1.3 CDTI.

Taki samochód często wybierany jest oczami, także na początku określmy, czy Corsa przejdzie ten, jakże trudny do zdania, egzamin. Po ostatnim faceliftingu mały Opel zdecydowanie zyskał na szlachetności. Nowa atrapa, nowy zderzak i przede wszystkim, nowocześniejsze lampy o zmienionym kształcie spowodowały, że autko stało się sympatyczniejsze z wyglądu, jednocześnie sprawiając wrażenie dużo bardziej dopracowanego i bardziej eleganckiego. Obeznanych w technice na pewno zaskoczą spoglądające przez gładkie szkła reflektorów soczewki halogenowe z systemem AFL - do tej pory skrętny snop światła zarezerwowany był raczej dla modeli wyposażonych w ksenony.

Dla naszej klientki, czy też klienta, potencjalnie zainteresowanego Corsą, ważna będzie na pewno kolorystyka samochodu. Testowany egzemplarz był konfigurowany prawdopodobnie przez kogoś z pewnymi zaburzeniami, jednak daje pogląd na możliwości wyboru. Nadwozie zostało polakierowane na kolor bezy cytrynowej - może lekko żółtawy, może kremowy? - na pewno ciekawy i ładny. Warto się nad takim zastanowić. Gorzej we wnętrzu, gdzie czarne plastiki połączono z białą, półmatową konsolą środkową (do wyboru jeszcze np. czarny fortepianowy) oraz... ceglastymi wstawkami na desce rozdzielczej oraz fotelach. Trochę tego za dużo i mocno się gryzie.

Zwłaszcza, że reszta wnętrza to niemalże niezmieniona Corsa, którą znamy od 2006 roku. Niestety, wykonanie wciąż nie jest jej najmocniejszą stroną. Materiały są dość pospolite i choć dość dobrze spasowane, to brak im jakiegokolwiek uroku.

W ramach nowinek, które pojawiły się w modelu z 2011 roku i znalazły się na pokładzie "naszej" Corsy, na pewno należy wymienić "dominantę" na konsoli środkowej - nową nawigację Touch & Connect. Co prawda jest umieszczona nieco zbyt nisko, no i nie udało się jej spolszczyć, tak jak reszty urządzeń pokładowych, ale za to ma ładną, czytelną grafikę i bardzo proste sterowanie. Korzystanie nie sprawia więc najmniejszych problemów, a oprócz kierowania nas do celu pozwala nam połączyć telefon przez Bluetooth, czy posłuchać muzyki zarówno z płyt, jak i podłączając się przez USB, bądź korzystając z karty SD.

Z innych ułatwiających życie gadżetów, mamy automatyczną klimatyzację (jednostrefową), elektrycznie sterowane lusterka i przednie szyby, komplet poduszek powietrznych czy tempomat. Jednym zdaniem, testowana Corsa powinna spełnić oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów.

Praktyczność...
...małego Opla to kolejny punkt w naszej ocenie. Tu również Corsa dostaje wysokie noty. Z przodu miejsca jest naprawdę sporo i dopiero bardzo wysokie osoby będą narzekały na niedobór przestrzeni. Także fotele, choć nie są obszerne, to mają odpowiednie wyprofilowanie i nie są zbyt miękkie, dzięki czemu na niewielkich trasach podmiejskich oraz nawet podczas tkwienia w korku nie będzie nam niewygodnie.

Równie dużo pochwał zbiera ilość miejsca na tylnej kanapie - oczywiście znów mówimy tu w kontekście samochodu segmentu B, ale mała Niemka (z włoskimi korzeniami) nie ma się czego wstydzić. Na nogi jest całkiem sporo przestrzeni, a minusem będzie tylko "ławkowate" ustawienie tylnej kanapy.

Poruszanie się w miejskiej dżungli nie oznacza tylko standardowego przemieszczania się do pracy i z pracy - czasem trzeba coś kupić. W wariancie podstawowym do dyspozycji mamy całkiem przyzwoite 285 litrów, które choć ukryte za niezbyt pokaźną klapą, da się wykorzystać w zadowalającym stopniu. Po złożeniu tylnej kanapy, możemy załadować do 1050 litrów, aż po dach. Niestety, żadne duże gabaryty w grę nie wchodzą, bo w Corsie składa się tylko oparcie, przez co nie ma szansy na uzyskanie równej podłogi.

Wybór miastowego
Kupując małego Opla mamy do wyboru trzy jednostki wysokoprężne. Dwie o pojemności 1,3 litra, konstrukcji Fiata oraz własną, oplowską 1.7. Nasz egzemplarz wyposażony był w najsłabszą z nich - fiatowskiego diesla 1.3 CDTI o mocy 75 KM i momencie obrotowym 170 Nm. Do miasta w sam raz, mimo papierowych osiągów na poziomie 14,5 sekundy do 100 km/h.

Niestety, na początek niemiłe informacje. Jeśli mówimy o kulturze pracy w Oplu Corsie - na pewno to nie będzie ta wersja. Po przebudzeniu, zwłaszcza nierozgrzana jednostka, powarkuje i klekocze jak stary Transit, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Po nagrzaniu silnika (nie ma mówiącego o tym wskaźnika, trzeba się domyślać) dźwięk nieco się poprawia, ale nadal podczas przyspieszania będzie niezbyt przyjemnie powarkiwał.

Nie można natomiast zarzucić nic osiągom. Choć wspomniane wcześniej 14,5 sekundy nie napawa optymizmem, subiektywnie Corsa przyspiesza o wiele lepiej i pozwala bezstresowo poruszać się po mieście. Dużo ciepłych słów znalazłem także podczas niewielkich wypadów za miasto - wystarczy redukcja i Corsa żwawo przyspiesza. Wysoka wartość momentu od 1750 obr/min. pozwala jej być naprawdę elastyczną.

Najsłabszy silnik sprzężony jest z pięciobiegową ręczną skrzynią. W dobie pojawiających się pogłosek o istnieniu siedmiobiegowych przekładni wymagających koordynacji lewej nogi z prawą ręką, ta wydaje się być nieco przestarzała. Nic z tego - tu pasuje idealnie. Przełożenia są dobrane całkiem nieźle (choć mam wrażenie, że pierwsze czasem mogłyby być nieco dłuższe), a skrzynia mimo długiego prowadzenia lewarka, pozwala bezstresowo się przemieszczać. Poza tym istnieje podejrzenie, że dorzucenie szóstego biegu spowodowałoby nie tylko konieczność ciągłego machania drążkiem, ale i kompletne bankructwo koncernów paliwowych - jeśli zużycie paliwa jeszcze by spadło.

Różnorodna jazda po mieście zaowocowała szerokim spektrum wyników, które pod dystrybutorem przełożyły się na średnie 6,2 l/100 km. Jednakże w zależności od naszych umiejętności i warunków, na jakie trafimy, uda nam się osiągnąć wyniki między 7,5 l, a naprawdę znikomym 4,7 l wlewanym co 100 km. Oczywiście bez klimatyzacji i przy wszelkich zdolnościach do uprawiania ecodrivingu.

Takie same umiejętności, pomijając niekorzystanie z dobrodziejstw chłodnego powietrza, pozwolą nam zaobserwować wyniki w trasie na poziomie 3,8 l/100 km. Średnio wypady poza miastem to jednak trochę ponad litr więcej. Okrągłe 5 litrów na "setkę" nie jest może wynikiem rewelacyjnym, ale w skład tras testowych wchodziła też jazda z prędkościami autostradowymi, gdzie mały silniczek Corsy przestaje być jej dobrym przyjacielem - najprzyjemniej jedzie się do ok. 120 km/h.

Nawet we Włoszech...
...z ich specyficznymi ulicami, Corsa będzie się dobrze sprawdzać - pokrewieństwo z Fiatem Punto uwidocznia się podczas prób zawieszenia. Mały Opel jest bardzo zwrotny i zwinny, dzięki czemu wspomniane wyżej ciasne uliczki będą dla niego świetną rozrywką. Zwłaszcza, że miejski układ kierowniczy pozwala na trochę więcej niż można się tego po nim spodziewać, a samochód prowadzi się nadzwyczaj dobrze. Zawieszenie jest jędrne i nie powoduje, że Corsa wykonuje jakieś nerwowe ruchy. Oczywiście, nie jest to poziom, do jakiego przyzwyczaili nas producenci samochodów choćby usportowionych, ale mała przednionapędówka ze słabym dieslem prowadzi się zaskakująco dobrze i dojrzale. Przy tym wszystkim udaje jej się efektywnie wybierać nierówności. Mimo pewnego prowadzenia nie cierpi na tym komfort jazdy - dziury i dziurki znikają tłumione przez opony (naciągnięte na 16-calowe alufelgi) oraz zawieszenie. Jak widać, standardowy zestaw w postaci kolumn MacPhersona oraz belki skrętnej potrafi zdziałać cuda, przy odpowiednich nastawach.

Nieco gorzej wypada układ hamulcowy, jednak mam wrażenie, że to przypadłość każdego Opla. Mimo iż sama wydajność systemu jest na wysokim poziomie, trudno wyczuć "łapanie" pedału, w związku z czym Corsa albo zwalnia leniwie, albo zatrzymuje się w miejscu.

Jedyne auto w rodzinie
O ile oczywiście rodzina jest jedno, bądź maksymalnie dwuosobowa, a zarobki każdej ze stron przekraczają znacznie średnią krajową. Podstawowa Corsa 1.3 CDTI Enjoy wymaga położenia na stole dealera 57 200 zł, co samo w sobie nie jest okazją, choć nie jest to również cena zaporowa. Gorzej będzie, po skonfigurowaniu testowego egzemplarza. Cena rośnie o 20 tys. zł - licznik w konfiguratorze zatrzymał się na kwocie 74 900 zł. Trzeba przyznać, że w tej cenie można już kupić nieźle wyposażonego kompakta. Bliźniacze Punto Evo będzie tańsze o 8 tys. zł, więc mimo że nie posiada nawigacji satelitarnej, różnica w cenie jest znaczna.

Czy Corsa zdała więc egzamin na miejski samochód dla bogatej singielki? To oceni rynek, ale moim zdaniem nie jest wykluczone, że rzutem na taśmę facelifting uratował ją przed zaszufladkowaniem jako samochód służbowy dla przedstawicieli handlowych. "Nowa" Corsa kusi ciekawymi dodatkami i bogatym wyposażeniem. Zbiera punkty za oszczędny i dość dynamiczny silnik oraz świetne zawieszenie. Traci zdecydowanie na cenie - w końcu nie jest to najnowszy model. Poza tym silnik mógłby pracować ciszej i bardziej kulturalnie, a klimatyzację powinno dać się włączyć jednym przyciskiem. Po samochodzie widać też, że nie jest to konstrukcja nowa, a jedynie przypudrowana i należy tylko wyglądać następcy. Czekamy z niecierpliwością, a póki co Corsę możemy polecić - może nie z czystym sumieniem, ale jeśli stać Was na wydanie takiej kwoty na segment B - zapraszamy do Opla.