Opel Vectra GTS 2.0 Turbo OPC Line

"Każdy z nas ma dwie twarze" - informują billboardy znanej firmy obuwniczej. Czy można by taki sam slogan umieścić w reklamie samochodu rodzinnego? Jeśli tym autem byłby turbodoładowany dwulitrowy Opel Vectra, to z pewnością tak...

Opel Vectra pojawił się w 1988 roku, zastępując wysłużony model Ascona. Przebojem zdobył rynek europejski, zajmując drugie miejsce w testach na samochód roku 1989. W krótkim czasie stał się jednym z najpopularniejszych aut segmentu D. Dzisiaj produkowana jest już trzecia generacja Vectry, którą w 2005 roku poddano liftingowi. Prawie 20 lat doświadczeń w produkcji tego modelu umożliwiło stworzenie niemal idealnego samochodu rodzinnego dla nieco bogatszego Kowalskiego. Opel do swojego katalogu dodał samochód opatrzony trzema niezwykłymi literami GTS. Oznaczają one usportowioną odmianę nadwozia typu liftback. Czy to nie nazbyt szumna nazwa dla samochodu tylko o aspiracjach sportowych? Przekonajmy się.

Legenda wciąż żywa

Wersja nadwozia reprezentowana symbolem GTS nawiązuje do klasycznej serii samochodów sportowych oznaczonych jako GT (Grand Touring). Prekursorami użycia tego skrótu byli Włosi (w samochodach Alfa Romeo i Ferrari). W krótkim czasie zaczęły powstawać różne wersje włoskiego Gran Turismo m.in. GTI (w Maserati 3500 i VW Golfie) GTV, GTO etc. W przypadku Vectry, GTS oznacza pięciodrzwiowe auto rodzinne o sportowych ambicjach. Nadwozie w stosunku do wersji seryjnej Opel obniżył o 20 mm, zmienił charakterystykę amortyzatorów oraz dodał dwie końcówki układu wydechowego.

W odróżnieniu od GTS-a sprzed liftingu zrezygnowano z łukowatych wcięć na przednim zderzaku. Groźny wygląd niemieckiego Grand Turismo budzi zainteresowanie na ulicy. Testowana wersja Vectry została dodatkowo wyposażona w pakiet stylistyczny OPC line (4500 zł), w którego skład wchodzi zderzak OPC, sportowa skórzana kierownica, przyciemnione reflektory oraz zestaw spojlerów (przedni, boczne i tylny). Całości dopełniają 18-calowe, 9-ramienne felgi, które nie pozostawiają wątpliwości co do charakteru samochodu. Takim autem nie wstydziłbym się przemierzać uliczek Monaco, czy też parkować go pod kasynami w Monte Carlo. Sylwetkę Vectry GTS z pakietem OPC na szerokich oponach Bridgestone'a (225/45 R18) można porównać do dobrze zbudowanego boksera. Robi wrażenie pojazdu stabilnego, mocno trzymającego się drogi. Fani lekkości i finezji włoskiej Alfy Romeo nazwaliby taką stylistykę nadwozia toporną i ociężałą. Według mnie masywna bryła auta nie traci wiele na swoim dynamizmie, a dodatkowo zwiększa poczucie bezpieczeństwa. Obiektywnym sędzią w tym sporze niech będzie 5-letni chłopiec z Lidzbarka: Przepraszam, czy to lata?, zapytał mnie, patrząc z podziwem na samochód.

"Ale to już było..."

Lifting w 2005 roku Opla Vectry C praktycznie nic nie zmienił w jej wnętrzu. Cały czas mamy do czynienia z chłodną, niemiecką kalkulacją. Bez polotu, topornie i plastikowo, ale jakże ergonomicznie. Zasiadając za sterami GTS-a, zostaniemy ciepło przyjęci przez objęcia sportowych świetnie wyprofilowanych foteli, którym nie straszne są bardzo ostre zakręty. Nie trzeba zaglądać do instrukcji, żeby nauczyć się obsługiwania samochodu. Wszystkie przyciski są rozmieszczone intuicyjnie, w myśl designerskiej zasady, że projekt musi być przyjazny użytkownikowi. Można się jedynie przyczepić do przełączników kierunkowskazów, które po kilku mrugnięciach wyłączają się same, jeśli naciskając ich nie przekroczymy słabo wyczuwalnego punktu oporu. Nauka obsługi auta nie powinna nam zająć więcej niż 30 minut. Vectrze brakuje jednak wykończenia świadczącego o tym, że mamy przyjemność prowadzić auto o zacięciu sportowym. Gdyby nie było metalowych nakładek na progach, aluminiowej listwy ozdobnej oraz chromowanych obwódek tarcz zegarów, to nic by nie wskazywało na sportowy charakter auta. Ciekawsze zegary, metalowe nakładki na pedały, więcej srebrnych elementów na konsoli środkowej, inna kolorystyka tapicerki i smaczek w postaci napisu GTS we wnętrzu - oto mój skromny postulat do General Motors.

Miejsca w środku jest aż nadto. Masywni, wysocy pasażerowie nie odczują dyskomfortu nawet podczas długich podróży, które pozwoli im przetrwać dwustrefowa automatyczna klimatyzacja. Podczas takich wojaży przyda się sporo pojemnych schowków i tutaj chylę czoła przed niemiecką pomysłowością i praktycznością. Zarówno z przodu, jak i z tyłu, jest ich pod dostatkiem. Po otwarciu kufra zobaczymy spory, bo 500-litrowy bagażnik, którego pojemność jest nieco większa niż u przeciętnej konkurencji segmentu D.

Ciekawym gadżetem jest wyświetlacz pracujący w dwóch dobrze widocznych trybach - dziennym i nocnym; oba świetnie się sprawdzają. Radio pozwoli nam odtworzyć nasze ulubione mp3, a świetna jakość dźwięku sprawi, że poczujemy się jak w operze lub na koncercie Rolling Stones'ów (jak kto woli). Wciskając guzik Navi przeniesiemy się do świata rysunków kilkuletniego dziecka. Jakość wyświetlanej mapy można w najlepszym przypadku porównać do zabaw niedoświadczonego grafika w windowsowskim programie Paint. Praca samej nawigacji Opla pozostawia wiele do życzenia, bo chociaż w mieście wskaże poprawnie drogę, to na trasie jest niemal bezużyteczna.

Najsilniejszy "czterocylindrowiec"

Co można polecić głowie rodziny, lubiącej od czasu do czasu poszaleć? Potężna Vectra OPC z 280-konnym, 2.8-litrowym silnikiem dla nierozsądnego i niedoświadczonego kierowcy to w najlepszym wypadku skazanie na kalectwo. Może zatem klasyczny turbodoładowany benzynowy dwulitrowiec dla tatusia? 175 KM w segmencie D to zdecydowanie ponadprzeciętna moc, którą da się ujarzmić. Jednak muszę uprzedzić: ten samochód nie akceptuje ograniczeń prędkości!

Pierwsze wrażenie po przekręceniu kluczyka jest pozytywne: silnik pracuje bardzo cicho. Świadectwem tego, że w ogóle działa, jest miarowy, ledwo słyszalny pomruk. Wydawać by się mogło, że dwa sportowe tłumiki będą ryczeć, dając do zrozumienia otoczeniu kto rządzi na ulicy. Nic bardziej mylnego, jedynym donośniejszym odgłosem jest świst zasysanego powietrza przez turbosprężarkę. Oto jest dowód komfortu dobrze wyciszonego auta rodzinnego. Fani wrażeń akustycznych powinni udać się do Subaru. Vectra GTS została stworzona do pokonywania zakrętów i łagodnych łuków doświetlanych przez biksenonowe reflektory adaptacyjne AFL (2000 zł - GTS, 5200 zł pozostałe wersje). Przechyły? Nie w tym samochodzie. Kiedy znajdziemy sobie równą nawierzchnię i rozpędzimy auto do dużych prędkości to od jednego z naszych pasażerów możemy usłyszeć "To amfibia!"; fakt Vectra dosłownie "pływa" po szosie. Poza tym, pierwsze 100 km/h złapiemy w 9,1 sekundy i zakładając, że bijemy nowy rekord na autobahnie to nie pojedziemy więcej niż 230 km/h.

Takie wyniki to zasługa przede wszystkim świetnej dwulitrowej turbodoładowanej jednostki o mocy 175 KM, maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 265 Nm (2500-3800 obr./min.) oraz niskiemu współczynnikowi oporu powietrza. Po jeździe pełnej szaleństw przed zgaszeniem silnika trzeba będzie dać odpocząć zmęczonej turbinie. W międzyczasie można sprawdzić konsekwencje naszej ułańskiej fantazji, która może nas kosztować grubo ponad 15 l/100 km. Jednak oszczędzając samochód nie powinniśmy spalić średnio więcej niż 11 l/100 km. Cztery lata temu w Genewie wszczepiono "aluminiowe serce" nazwane Ecotec Turbo do ciała Vectry C i jako samozwańczy kardiolog stwierdzam, że pracuje idealnie.

Sześciobiegowa manualna skrzynia biegów to kolejny powód do chwały. Drogi prowadzenia lewarka są bardzo precyzyjne, a biegi wskakują niemal same, absorbując minimum uwagi kierowcy. Dłoń z lewarka z powrotem radośnie wraca na skórzaną sportową kierownicę, sterującą bardzo czułym układem kierowniczym. Możliwość wykonania 2,6 obrotu pomiędzy skrajnymi położeniami kół to świetny wynik.

Jeżdżąc Vectrą nasze życie powierzamy m.in. systemowi IDS (Interactive Driving System), który dostosowuje poszczególne elementy pracy zawieszenia do naszego stylu jazdy. Takim elementem jest m.in. elektrohydrauliczny układ kierowniczy (EHPS), który będzie regulował czułość ruchów kierownicy w zależności od prędkości samochodu. Dodatkowo, podczas hamowania będzie nas strzegło trzech muszkieterów: klasyczny antypoślizgowy ABS, kontrolujący hamowanie w zakrętach CBC oraz rozkładający siły hamowania EBD. W ostateczności pojawi się i czwarty muszkieter BA, spec od sytuacji beznadziejnych. Kiedy ta obstawa zawiedzie, pozostaje mieć nadzieję, że sześć poduszek powietrznych i cztery gwiazdki w testach zderzeniowych NCAP to wynik wystarczający na wyjście bez szwanku.

Bogaty tatuś

Cóż Vectra GTS nie jest osiągalna dla przeciętnie zarabiającego Polaka. Cena wersji GTS z silnikiem 2.0T zaczyna się od 116 500 zł. W ramach tej kwoty dostaniemy m.in. 6 poduszek powietrznych, 17-calowe felgi ze stopów lekkich, reflektory ksenonowe, automatyczną klimatyzację, sportowe siedzenia i skórzaną kierownicę. Uzbrajając Vectrę we wszystkie dodatki przewidziane dla segmentu D, możemy wydać nawet ponad 150 tys. zł. Opel nie wyróżnia się jednak cenowo na tle konkurencji, dla porównania Passat 2.0 FSI turbo (200 KM) to wydatek 111 390 zł. wzwyż, a Accorda 2,4 (190 KM) Type-S kupimy za 117 400 zł.

Kompromis auta rodzinnego ze sportowymi ambicjami ma swoją cenę - w Vectrze jest nią zawieszenie. 18-calowe felgi i utwardzona charakterystyka amortyzatorów to nienajlepsze rozwiązanie na polskie drogi. Większe dziury przyprawią nas o zgrzyt zębów, a wizyty na przeglądach mogą wywołać co najmniej niestrawność. W zamian dostaniemy samochód o świetnych właściwościach jezdnych i niezłych osiągach. Prowadzenie tego auta sprawia mnóstwo satysfakcji. Jest to raczej samochód dla takiego tatusia, który po odwiezieniu dzieci i żony lubi wrócić do swojej kochanki na noc. Vectra GTS 2.0T, podobnie jak kochanka, zapewni mnóstwo wrażeń.

Próba czasowa - ROZETA WRÓBLA

Opel zaszczepił samochodowi rodzinnemu niepohamowaną sportową ambicję, ukrytą pod znaczkiem OPC (Opel Performance Center). Testowana Vectra nie posiada co prawda najmocniejszego 2.8-litrowego silnika, ale czy niepozorny 175-konny czterocylindrowiec może stanowić przedsmak emocji OPC? W poszukiwaniu odpowiedzi pojechaliśmy na tor.

Godzina 15:25, na horyzoncie widzę zbliżające się srebrne Subaru Impreza WRX (jak się potem dowiaduję, była to wersja 490-konna). Rzekomo jeden z najszybszych polskich WRX-ów. Z samochodu wyszedł nasz kierowca rajdowy Piotrek Wróblewski - właściciel Szkoły Rajdowej.
- Teraz Vectra - rzucił od niechcenia, spoglądając pobieżnie na GTS-a. W drodze na nasz tor mijamy płytę poślizgową bezpiecznej szkoły jazdy Renault. Wszystkie widziane przeze mnie Meganki wydają się zabawkami w rękach dziecka. Świat dorosłych jest dalej niemal przy samej siatce lotniska Bemowo. Czas na prawdziwą szkołę jazdy, bez kompromisów. Wpierw wykonujemy próbne okrążenie sprawdzające stan techniczny Vectry. Okazuje się, że samochód jest sprawny i gotowy do próby. Pytam o czasy przejazdu mojego poprzednika.
- 1:25.18, ale to był średni kierowca - z pewnością siebie odpowiada Piotrek.

Zaczynam sobie wyobrażać, że w ustach Wróbla musi to brzmieć jak komplement. Podejrzewam, że w Polsce mamy bardzo niewielu "średnich" kierowców. Kończymy pierwsze okrążenie techniczne. Maestro podaje mi stoper. Wyłącza ESP. Start lotny... dojeżdżamy do pierwszego słupka...
- Teraz! - krzyczy. Zaczynam mierzyć czas.
Przeciążenia dają szybko o sobie znać, siła odśrodkowa rzuca na zakrętach. Wróbel musiał w liceum mieć same piątki z przedmiotów ścisłych, bo balansuje na granicy praw fizyki. Adrenalina uderza do głowy, krew szybciej krąży. Nigdy nie sądziłem, że tak się da jeździć samochodem rodzinnym. Po pierwszym zakręcie łapię się uchwytu nad drzwiami i nie puszczam do końca próby.
- Nie bój się, nic się nie stanie samochodowi - rzuca mimochodem Piotrek. Chcę powiedzieć, że samochód to ostatnia rzecz, o którą się boję, ale rozsądnie trzymam język za zębami. Pozostaje mi tylko zaufać doświadczeniu osoby z licencją rajdową R1 - jednemu z najbardziej doświadczonych kierowców testowych w Polsce. Wysiadka więc nie wchodzi w rachubę.

Wskazówka prędkościomierza skacze jak szalona. Obrotomierz żyje własnym życiem, próbując się wdrapać na czerwone pole. Piotrek dociąża hamulcem przód i zaczyna skręt ciągle nie puszczając pedału hamulca, po sekundzie odpuszcza ... gaz! Słychać tylko pisk opon i świst turbosprężarki. Świetnie wyprofilowane fotele kubełkowe trzymają mnie mocno.

Z piskiem opon mijamy ostatni słupek. 20 zakrętów, ok. 1800 metrów i prawie półtorej minuty czystej adrenaliny. Oto wynik Vectry GTS 2.0T: 1:23.97. Świetna próba. Dla porównania Wróbel podaje inne czasy:
- 200 konny seryjny WRX 2.0 zrobił 1:23.50. Nie sądziłem, że auto da radę zejść poniżej 1 min 25 sek. Naprawdę ponadprzeciętny samochód. - informuje mnie Piotrek, wciąż jakby niedowierzając. Oddycham z ulgą, odpinam pasy i wychodzę zapalić papierosa. Zaciągam się dymem i spoglądam z szacunkiem na srebrną, muskularną Vectrę. Już nigdy nie zwątpię w sportowy charakter Vectry GTS.