Peugeot 508 GT vs Renault Latitude 3.0 dCi

W malowniczym otoczeniu Domu Pracy Twórczej im. Bolesława Prusa spotykają się dwie flagowe limuzyny z Francji, w najbogatszych wersjach wyposażenia - Peugeot 508 i Renault Latitude. Obie dysponują mocnymi, ponad 200-konnymi silnikami wysokoprężnymi i... mają zupełnie inne charaktery.

Dom Pracy Twórczej im. Bolesława Prusa w podwarszawskich Oborach to niewątpliwie piękny, XVII-wieczny pałac, utrzymany w nienagannym stanie. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na spotkanie dwóch francuskich limuzyn, które pasują tu idealnie. Pachną nowością i z dumą chcą się wybić ponad średnią klasę. Do porównania stają najbogatsze wersje Peugeota 508 i Renault Latitude - odpowiednio GT i Initiale - z najmocniejszymi dostępnymi silnikami, a więc ponad 200-konnymi dieslami.

Teoretycznie starają się walczyć w tym samym segmencie, a więc krok od klasy średniej. Okazuje się jednak, że 508, będący jednocześnie następcą 407 i 607, jest raczej potomkiem tego pierwszego i do klasy dużych limuzyn jeszcze mu brakuje. Latitude natomiast stara się być godnym następcą Safrane i VelSatisa, ale koreański rodowód i płyta podłogowa z Laguny trzeciej generacji, też mogą być swego rodzaju przeszkodą w walce z konkurencją premium. Które więc auto sięgnie szczytu i stanie się biznesową wizytówką francuskiej motoryzacji?

Czas przyjrzeć się...
...rywalom. Na pierwszy rzut oka od razu wybija się Latitude i to nie tylko swoim perłowym, białym lakierem nadwozia. Mierzy blisko 4,9 metra długości, jest potężna i majestatyczna, co widać w każdej linii karoserii. Da się zauważyć też, że jest przyciężkawa i gdyby nie seryjne w tej odmianie, 18-calowe felgi z lekkich stopów z oponami w rozmiarze 235/45 R18, cały boczny profil zginąłby pod natłokiem blachy.

Kto szuka wysmakowanych, francuskich detali, ten może przeżyć pewien zawód. Owszem, chromowane wykończenia okienne, listwa na klapie bagażnika czy podwójne, owalne końcówki układu wydechowego są eleganckie, jednak całość sprawia wrażenie niespójnej układanki. Szerokie tylne lampy przywodzą na myśl te z Lexusa LS, a przód bezsprzecznie podkreśla koreański rodowód. Wszak Renault Latitude to nic innego jak Samsung SM5.

Peugeot 508 to zupełnie inna bajka. Przy Latitude wygląda jak zwinny kocur i to wcale nie przez to, że jest krótszy o całe 10 centymetrów (4792 mm). Linie francuskiego lwa skrojono po prostu delikatniej, nie ma nadmiaru blachy, przez co auto nie cierpi na chorobę zbyt małych kół w stosunku do nadwozia. Tu także seryjnie montowane są 18-tki, ale przyznam, że równie dobrze wygląda na bazowych 16-tkach.

Widać, że projektanci Peugeota bardziej postarali się niż ich konkurenci z Renault (czy Samsunga). Tu nie można narzekać na brak szczegółów cieszących oko - począwszy od eleganckiego, przedniego zderzaka z emblematami modelu, poprzez reflektory z ciekawie zaprojektowanymi światłami do jazdy dziennej oraz tylne lampy z diodowymi kierunkowskazami, które wyglądają jak zadrapania kocich pazurów, a kończąc na końcówkach układu wydechowego o wymyślnym kształcie. Jeśli można się jednak do czegoś przyczepić, to właśnie do projektu tyłu. Zderzak jest płaski, nie ma żadnego przetłoczenia i brakuje po prostu tego czegoś, co zgrabnie kończyłoby nadwozie Peugeota. To tak, jakby przed chwilą, wychwalonym przeze mnie designerom zabrakło pomysłu.

Charakter obu samochodów...
... - dynamiczny Peugeota i bardziej luksusowy Renault - widać także we wnętrzach. Z przyjemnością pierwsze wybieram Latitude, bo jak można się oprzeć miękkiej, beżowej, skórzanej tapicerce (dopłata: 1050 zł; w standardzie szara) oraz świadomości, że fotel kierowcy posiada funkcję masażu? Oczywiście poza tym jest elektrycznie regulowany, podgrzewany, obszerny i maksymalnie nastawiony na komfort, dlatego też profilowanie boczne ma przeciętne. Podobnie zresztą jest z tyłu - jedynie tylko delikatne zagłębienia kanapy ograniczają fakt, że z powodzeniem zmieściłyby się tu trzy osoby, bez wyraźniejszych zastrzeżeń dotyczących komfortu i przestrzeni.

Krótszy Peugeot dysponuje o ponad 5 cm większym rozstawem osi (2817 mm w stosunku do 2762 mm), ale nie przekłada się to w jakiś szczególny sposób na przestrzeń dla pasażerów. Wręcz przeciwnie - kabinę przesunięto do przodu, a dach opada niżej niż w Latitude, dlatego właśnie nad głowami osób na tylnej kanapie może być tego miejsca najmniej. Co prawda skórzana tapicerka wymaga w wersji GT dopłaty (standardem jest materiał połączony z Alcantarą), ale pierwszy rząd zbiera dużo pochwał - fotele są mocno i sportowo profilowane, siedzi się na nich nisko i bardzo wygodnie. Mamy nawet regulację długości siedziska.

To właśnie 508 zachwyca...
...pozycją za kierownicą. Zaznaczmy - fenomenalną kierownicą. Ma przyjemny, gruby wieniec i, niczym w rasowym, sportowym aucie, jest spłaszczona u dołu. Może na początku przytłacza ilością przycisków, ale można się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza, że sam kokpit nie przeraża natłokiem guzików. Głównie dlatego, że obsługę całego systemu audio-wizualnego przejął sterownik ulokowany na tunelu środkowym i to z jego obsługą można mieć pewne problemy, bo nie wszystko jest tak intuicyjne, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jednak bez wątpienia Peugeot zachwyca prostotą i elegancją kokpitu oraz zastosowanymi materiałami - wykończenie stoi na wysokim poziomie i trudno się tu naprawdę do czegoś przyczepić. Poza tym świetnie prezentują się zegary Peugeota - proste, czytelne, ze wszystkimi wskaźnikami.

Powrót do Latitude może nas jednak rozczarować. Co prawda deska rozdzielcza jest odpowiednio potężna i sprawia wrażenie stołu barowego, przy którym spokojnie mogą zasiąść cztery osoby, jednak materiały, mimo że bardzo przyzwoitej próby, są już gorszej jakości niż w Peugeocie. Widać to od razu choćby po kierownicy, której wieniec jest cienki (dodatkowo takie wrażenie potęgują wstawki z lakierowanego drewna) i zaczynamy się zastanawiać, czy w rzeczywistości pokryty jest skórą. Tu także przyciski na konsoli ograniczono do minimum, a sterownik systemu audio i nawigacji ulokowano za dźwignią zmiany biegów.

We wnętrzu każdego z samochodów...
...są elementy, które zapadają w pamięć, pozytywnie bądź negatywnie. W 508 ciekawe wrażenie robi Head-Up Display, ekranik wysuwający się na desce rozdzielczej tak, żeby kierowca mógł odczytać na nim wskazania prędkości czy też nawigacji. Wśród opcji warto wspomnieć o czterostrefowej klimatyzacji (dopłata: 2200 zł), która jest bardzo dobrym wyborem do służbowej limuzyny, a której uzupełnieniem może być programowalne niezależne ogrzewanie postojowe (dopłata: 4300 zł).

Są i minusy - co z tego, że na konsoli są dwa wysuwane uchwyty na kubki (czemu tak wysoko?), jak brakuje schowków? Choćby na telefon. Owszem, można go wrzucić do podłokietnika, ale na miłość Boską - dlaczego jego klapka otwiera się w bok, zamiast klasycznie do góry? Ciekawym rozwiązaniem jest opcjonalny asystent parkowania, który mierzy ilość miejsca przy parkowaniu równoległym. Tylko dlaczego nie jest wspomagany kamerą cofania, lecz zwykłymi czujnikami? Poza tym system audio markowany przez JBL nie ma zapędów audiofilskich, a szkoda...

Latitude natomiast na pewno można pochwalić za rozpylacz zapachów i jonizator powietrza, które wprowadzają świeży klimat w aucie. Także trójstrefowa klimatyzacja i kamera cofania są w standardzie. Co można poprawić? Na pewno ekran nawigacji i systemu audio, który mógłby być większy no i oczywiście niefortunne umiejscowienie włącznika tempomatu na tunelu środkowym. Poza tym w Renault kuleje nieco jakość - przy głośniejszym odsłuchu systemu audio, roleta tylnej szyby (szkoda, że nie rozkładana elektrycznie) zaczyna trzeszczeć.

Klapy bagażników obydwu aut są umieszczone na klasycznych zawiasach, które jednak nie wnikają do ich wnętrz. Mają też podobne pojemności - w Latitude z kołem zapasowym mieści 477 litrów. Do 508, którego bagażnik możemy sprytnie otworzyć przyciskiem w zerze, w napisie "508", wejdzie mniej, bo 473 litry, ale pod podłogą znajdziemy schowek, który dodatkowo ma pojemność 42 litrów.

Silniki wysokoprężne o mocy ponad 200 KM...
...współpracujące z automatycznymi przekładniami o sześciu przełożeniach. W zasadzie w tym miejscu kończą się podobieństwa układów napędowych 508 i Latitude. Peugeot postawił na klasycznego, 4-cylindrowego turbodiesla o pojemności 2,2 litra, który m.in. dzięki zastosowaniu dwóch turbosprężarek (w których wykorzystano tytanowe wirniki) oraz modyfikacji wtryskiwaczy, może się pochwalić nieskromną mocą 204 KM i momentem obrotowym 450 Nm osiąganym przy 2000 obr/min.

Renault poszło po całości, dokładając zarówno do pojemności jak i ilości cylindrów - pod maską Latitude pracuje 3-litrowe V6, osiągające potężną moc 240 KM i doładowane jedną turbosprężarką. Maksymalny moment obrotowy ten sam, co w Peugeocie, a zatem 450 Nm, ale osiągany całe 500 obrotów niżej (1500 obr/min). Blisko 40 koni mechanicznych więcej, ale waga auta też robi swoje - Latitude waży 1769 kg i jest o ponad 200 kg cięższe od 508 (1540 kg), dzięki czemu osiągi obu aut na papierze są dość zbliżone (przyspieszenie 0-100 km/h - Renault: 7,6 s, Peugeot: 8,2 s; prędkość maksymalna - Renault: 235 km/h, Peugeot: 234 km/h). A jak wygląda jazda francuskimi limuzynami w praktyce?

Obydwa auta dysponują systemami...
...bezkluczykowymi (w Renault karta, w Peugeocie coś na styl kluczyka) i obydwa silniki uruchamiane są przyciskiem. Co ciekawe, w 508 jest on umiejscowiony po lewej stronie (przy kolanie kierowcy, nad szufladką obsługującą system HUD), w Latitude natomiast na konsoli środkowej, tuż obok jonizatorów powietrza. Wciskamy ten pierwszy. 2,2-litrowy HDI budzi się do życia głośno i "klekotliwie", ale na szczęście silnik trzęsie się tylko z zimna i gdy nabierze temperatury, zaczyna być bardziej kulturalny. Pierwsze pokonane kilometry upewniają o dwóch rzeczach - o bardzo dobrym wygłuszeniu kabiny i o delikatności 6-biegowej przekładni automatycznej.

3-litrowe dCi w Latitude nie ma problemów z brakiem kultury. Nie ważne, kiedy chcemy go obudzić - zawsze odwdzięczy się nienaganną, równiutką pracą i tym typowym "rzegotem" 6 cylindrów. Może silnik jest trochę gorzej wyciszony niż w Peugeocie, ale kto nie chciałby się wsłuchiwać w ten dźwięk? Na samym początku też coś trudno zarzucić "automatowi", no może tylko tyle, że jego dźwignia wygląda gorzej od tej z Peugeota, przyjemniejszej w dotyku i wykończonej skórą (także mieszek).

W miarę rozpędzania Latitude czujemy...
...że jednostka naprawdę dysponuje dużą ilością mocy, mimo że czuć także dość konkretną wagę auta i wcale nie mały gabaryt. Nabieranie prędkości odbywa się spokojnie, liniowo i bez zastanowień, aczkolwiek przy wilgotnej nawierzchni przednie koła momentami tracą kontakt z asfaltem. Tu można mieć zastrzeżenia do układu kierowniczego - on także chwilami zaczyna tracić kontakt z kołami, a siła wspomagania mogłaby być znacznie mniejsza. Także skrzynia biegów czasami lubi się zbyt długo zastanawiać, zwłaszcza przy redukcjach i aż prosi się wtedy o manualną pomoc.

Natomiast w 508 układ kierowniczy zbiera najlepsze noty. Jest precyzyjny, wspomaganie odpowiednio dozowane, a wspomniana wcześniej kierownica dokłada się do przyjemności prowadzenia Peugeota. Poza tym 2.2 HDI wcale nie ustępuje temperamentem 3.0 dCi - tu także siła ciągu jest bardzo przyzwoita, nie czuć turbodziury. Także i tutaj skrzynia jest lepsza, dodatkowo wyposażona w szybko reagujące łopatki przy kierownicy, ale podobnie jak u konkurenta, przy nagłej redukcji, gdy trzeba zrzucić ze 2 biegi, reaguje z wyraźnym opóźnieniem. Obydwie jednostki napędowe są za to przyzwoicie wyciszone i nawet przy wyższych prędkościach nie powodują nadmiernego hałasu.

Co ciekawe, mimo różnicy mocy i wagi, oba auta spalają podobne ilości paliwa. Peugeot w mieście zużywa 10,4 l/100 km, Renault zadowala się tylko 0,5 l więcej. Także w trasie utrzymuje się taka różnica - 508 potrzebuje średnio 6,4 l/100 km, a Latitude 6,9 l/100 km. Jednak dynamiczniejsza jazda powoduje wzrost konsumpcji w każdym aucie o przynajmniej litr. Średnie wyniki z testu - 7,6 l/100 km dla Peugeota i 8,6 l/100 km dla Renault - to tylko i wyłącznie efekt tego, że 508 spędziło więcej czasu w trasie, a Latitude w mieście.

Tym jednak, co odróżnia...
...oba zestawione auta jest zawieszenie, aczkolwiek wspólną cechą jest ten sam rozmiar ogumienia - 235/45 R18. Renault postawiło na klasyczny zestaw w postaci kolumn MacPhersona z przodu i układu wielowahaczowego z tyłu i trzeba przyznać, że do spokojnej, komfortowej jazdy nadaje się on idealnie. Latitude płynie przez kolejne kilometry niczym statek na morzu przy słonecznej pogodzie. Wystarczy jednak większe pofałdowanie poprzeczne, czy też ostrzejszy zakręt, a we francuskiej limuzynie zrobi się nerwowa atmosfera jak podczas sztormu. Tył zaczyna niespokojnie podskakiwać, Latitude robi się narowista i trudna do opanowania. To jednak auto, które najlepiej czuje się przy dużych prędkościach na autostradzie.

W Peugeocie odzywa się dynamiczny charakter, który dodatkowo wzmocniono podwójnymi wahaczami z przodu, zamiast kolumn MacPhersona. Różnica jest momentalnie wyczuwalna. Co prawda 508-ka nie jest przesadnie sportowa i twarda, potrafi zaoferować komfort podróżowania, ale od razu widać, że szybsza jazda leży w jej naturze. Jest przewidywalna, nie prowokuje nerwowych sytuacji, kontrola trakcji nie jest zbyt agresywna, a auto po prostu daje dużo frajdy z prowadzenia.

Ważny aspekt, kiedy się mocno przyspiesza i szybko jeździ, to hamulce. I w tej kategorii także wygrywa 508. Bez problemu utrzymuje zadany tor jazdy, brutalnie wgryzając się w asfalt, nawet mokry. Osobiście przekonałem się, co znaczy awaryjne hamowanie w Peugeocie, gdy z lasu wybiegły mi trzy sarny na środek drogi. W Latitude na szczęście nie byłem w takiej sytuacji, ale Renault jest bardziej nerwowe, ma problemy z utrzymaniem kierunku jazdy, a przód lubi mocno nurkować.

Podsumowanie takiego testu...
...to zawsze próba wyłonienia najlepszego auta. I powiem szczerze - jest mi trudno i to przede wszystkim z tego względu, że oba auta prezentują zupełnie inne charaktery. Każdy z rywali punktuje w innych kategoriach. Renault Latitude to stateczna, komfortowa limuzyna o reprezentacyjnym charakterze, z bogatym wyposażeniem i naprawdę świetnym silnikiem wysokoprężnym. Peugeot 508 natomiast to zwinny kocur, który lubi dynamiczną jazdę, daje przyjemność z prowadzenia i oferuje bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa.

Poza tym, to właśnie francuski lew z ceną wyjściową 134 000 złotych (508 GT) okazuje się znacznie bardziej atrakcyjną propozycją, która w wyposażeniu seryjnym może się pochwalić m.in. kompletem poduszek powietrznych, systemów bezpieczeństwa, pełną elektryką, 18-calowymi alufelgami czy też reflektorami biksenonowymi z dynamicznym doświetlaniem zakrętów.

Z drugiej jednak strony, Peugeot to jednak wciąż auto klasy średniej i, mimo nowego nazewnictwa, trudno wyjść 508 do klientów klasy premium. Znacznie większe szanse ma Renault Latitude, aczkolwiek nie wiem, czy koreański rodowód i image francuskiej marki pozwolą na pełnoprawną walkę z rywalami z wyższej półki. Bo jeśli weźmiemy pod uwagę cenę testowanej wersji (3.0 dCi Initale) na poziomie 203 700 złotych, okaże się, że za tę kwotę można mieć Saaba 9-5 Aero (187 500 zł) z napędem na cztery koła i 190-konnym turbodieslem pod maską, czy też Volvo S80 D5 AWD Kinetic (193 700 zł) z silnikiem wysokoprężnym o mocy 215 KM.

Wydaje się więc, że zwycięzcą porównania jest Peugeot 508. Niestety, ma jedną, bardzo ważną wadę - niedostępność. Francuski producent wycofał 204-konną odmianę GT z produkcji ze względu na brak dostępności sterownika do automatycznej skrzyni biegów, który pochodził z fabryki z Japonii. A zatem zwycięzcą, mimo przegranej punktowej, zostaje Renault Latitude, bo ma nokautującą zaletę - po prostu można je kupić.

Serdecznie dziękujemy dyrekcji Pałacu Obory w Oborach za możliwość przeprowadzenia sesji zdjęciowej.