Peugeot RCZ 1.6 THP 200

Jedna z najciekawszych dróg Europy wiedzie od Grenoble, dawną 'Drogą Napoleona' w kierunku Lazurowego Wybrzeża - kończy się natomiast w Nicei. Ten trzystukilometrowy odcinek fracuskiej drogi krajowej jest rajem dla miłośników pięknych widoków, a także szybkiej jazdy samochodem.

Szeroka jezdnia wije się niezliczoną ilością zakrętów, raz po raz wspinając się i opadając. Miejscami wycięta jest w skale, a z drugiej strony widać urwisko i szumiący w dole potok.

Naciskam lekko gaz i składam się w kolejny zakręt. Mimo braku widoczności zacieśniam łuk w kierunku wewnętrznej strony, kierując się na pas przeciwległy. Wszyscy tu tak robią - i miejscowi, i miłośnicy szybkiej jazdy. Kamienne murki pamiętające co najmniej XVIII wiek, oddzielające prawą krawędź jezdni od "krajobrazu", zlewają mi się w jeden wąski pas.

Precyzyjny, ciężko chodzący układ kierowniczy daje mi niemal idealne wyczucie, w którą stronę pojedzie RCZ - najbardziej sportowy z Peugeotów ostatnich lat. Ten, za którego małą, trójramienną i na dobrą sprawę niezbyt ciekawą wizualnie kierownicą siedzę, skupiając się na kolejnych odcinkach górskiej drogi. W moich uszach brzmi buczenie dobiegające z wydechu. Francuscy inżynierowie postarali się i mały silnik brzmi naprawdę fantastycznie, niskim głosem oznajmiając o wspinaniu się na obroty. Ale to, co powoduje, że każdy kilometr drogi rozjaśnia moją twarz uśmiechem, to sama w sobie jednostka napędowa.

1.6 THP 200
Tak wygląda sucha nazwa. A ja tymczasem, mijając kolejny z nawisów skalnych i redukując bieg przed wzniesieniem, cieszę się jak dziecko. Bo pod prawą nogą mam precyzyjne urządzenie, które błyskawicznie wysyła moc na koła. To silnik 1.6 Turbo, ale mam wrażenie, jakbym obcował z jednostką wolnossącą. Reakcja jest natychmiastowa i wystrzeliwuje zwinnego Peugeota w kolejną prostą, łączącą dwa długie zakręty. Nawet nie trzymając nogi wciśniętej do samej podłogi czuć moc. Mimo zaledwie 200 koni i 275 Nm cały zakres obrotów pozostawia wystarczający zapas dynamiki - maksymalny moment dostępny jest już przy 1700 obr./min.

Do tego dochodzi fantastyczna skrzynia biegów. Lewa noga musi mocniej popracować, a biegi wchodzą precyzyjnie i z przyjemnym kliknięciem. Do tego drążek jest króciutki, przez co sekwencję "sprzęgło-bieg-gaz" można wykonać w sposób błyskawiczny. To mi się podoba.

Po bokach migają mi fragmenty skał, a przez przednią szybę widzę wzgórza porośnięte lasem, które raz przybliżają się, a raz oddalają wraz z kolejnymi kilometrami drogi. Francuski rolnik, który wyjechał swoim Renault 5, aby dostać się do wioski po niezbędne produkty, szybko zostaje z tyłu. Redukcja, gaz i wyprzedzanie jest bajecznie proste. Z warkotem silnika RCZ wkręca się aż po czerwone pole obrotomierza z tym samym wigorem, nie dostając zadyszki nawet przy prędkościach, przy których przerywana linia oddzielająca pasy ruchu zaczyna wyglądać jak ciągła. Bajka. Piękny krajobraz, równa droga i świetny samochód z dynamicznym silnikiem. Tak można jeździć wciąż.

Nie ma zmiłuj
Na odcinku między Rouaine a Les Scaffarels, choć to tylko kilka kilometrów, robi się poważniej. Droga robi się wąska i bardzo kręta. Peugeot jednak jest niewzruszony. Mimo oparcia na płycie dość kanapowego modelu 308, zachowuje się zupełnie inaczej. Choć nie jest pozbawiony komfortu, pozostaje bardzo sztywny, a przy tym świetnie wyważony. Szerokie opony 235/40 R19 kleją się do asfaltu, a wspomniany już precyzyjny układ kierowniczy prowadzi po kolejnych winklach małe, białe coupe. Choć ma wyraźne tendencje do podsterowności, daje się banalnie sprowadzić na dobrą drogę, a zacieśnianie szybkiego łuku nie wytrąci Francuza z równowagi. Tylko obserwuję w lusterku jak elektrycznie uruchamiany spoiler unosi się na dohamowaniach - cztery tarcze działają wzorowo.

Bawię się samochodem, z każdym kilometrem wyczuwając go coraz lepiej. Jest świetnie zbalansowany pomiędzy małym, lekkim samochodem sportowym, a normalnym coupe do codziennej jazdy. Łatwy w prowadzeniu i dający mnóstwo frajdy. Zbliżam się do odcinka, który znany jest miłośnikom rajdów o randze niższej niż WRC. Rallye du Var toczy się na terenach, które kończą naszą drogę. Gdy zbliżam się do St. Martin-du-Var, zza pleców słyszę niepokojący dźwięk. Nasila się, narasta, świdruje głowę...

Budzik
Niestety, jazda po francuskich górach okazała się być tylko snem, choć o silnym umiejscowieniu w rzeczywistości. Trasę faktycznie dobrze znam, a na stoliku przy drzwiach leżą kluczyki do 200-konnego RCZ. Jednak po kilku dniach jazdy wszystkie pochlebne opinie o układzie jezdnym i napędowym można uznać za prawdziwe. Egzemplarz, który chwilowo jest w moim posiadaniu, to model po faceliftingu, dzięki któremu coupe odróżnia się już od 308-ki, tracąc wielką paszczę. I całe szczęście. Choć przód na pewno wciąż będzie miał wielu przeciwników, to po dłuższym przyjrzeniu się można dojść do wniosku, że pasuje zdecydowanie lepiej. Teraz RCZ tworzy całość - nie wygląda jak przebudowany kompakt, tylko zbudowane od zera, futurystyczne coupe z dachem oklejonym karbonową folią i tylną szybą z podwójnym wybrzuszeniem. Prezentuje się fantastycznie.

Czar nieco pryska po zajęciu miejsca w środku. Co prawda na pierwszy rzut oka widać, że samochód ma swój indywidualny styl, ale im bardziej zaczniemy się przyglądać detalom, tym więcej znajdziemy elementów wspólnych z "rodzinnym" bratem. Identyczny panel sterowania nawigacją, dwustrefową klimatyzacją, czy też nawiewy. Takie same przyciski sterowania szybami i manetki przy kolumnie kierownicy. Są jednak detale, które go odróżniają. Stalowoszare tarcze wskaźników, drążek zmiany biegów z aluminiową końcówką, czy bardzo stylowy zegarek na środku (szkoda, że nie stoper). To wszystko, razem z obszytą, pochyloną w kierunku przedniej szyby deską, tworzy trochę szary, ale jednak mimo wszystko dużo bardziej sportowy klimat we wnętrzu RCZ.

Bardzo dobre wrażenie robią skórzane fotele ze zintegrowanymi zagłówkami. Zresztą są tak samo wygodne jak wyglądają i tak samo dobrze trzymają na boki. To bardzo mocny punkt wnętrza Peugeota. Nieco słabsza jest sama pozycja za kierownicą. Za bardzo przypomina tę ze zwykłego samochodu. Do RCZ trzeba wsiąść nisko, ale nie siedzi się już tak bardzo "na ziemi", jak wypadałoby. Aby pozycję uznać za idealną, przydałoby się opuścić fotel kilka centymetrów niżej i mieć możliwość zrobienia tego samego z kierownicą

Skoro już jesteśmy przy fotelach. RCZ teoretycznie jest czteroosobowy. Z tyłu są dwa miejsca. Jeśli nie jesteście zbyt wysocy, to możecie upchnąć na nich dwie drobniutkie dziewczyny. Choć i tak najlepiej, jakby nie miały nóg. Dla pełnowymiarowej osoby tylna "kanapka" nie nadaje się zupełnie - lepiej tam położyć bagaże, które nie zmieszczą się w bagażniku. A dla dwóch osób bagażnik jest nie byle jaki - ponad trzysta litrów powinno wystarczyć na całkiem długi wypad.

Kilka małych minusów
Podstawowym minusem jednostki napędowej jest to, że jest na tyle fajna, że nie sposób jeździć "normalnie" po mieście RCZ-em. Dlatego gdy tylko wsiadam do samochodu, prawa stopa od razu ustawia się w takiej pozycji, że strzałka obrotomierza waha się między 3,5 a 5 tys. obrotów. Ale poza wrodzoną chęcią do rozrabiania, to bardzo kulturalny silnik. Pracuje bezwibracyjnie i przede wszystkim cicho wtedy, kiedy trzeba. Przy przyspieszaniu wydaje świetne dźwięki, ale jeśli przed nami długa droga autostradą, w Peugeocie będzie wystarczająco cicho, żeby dojechać wypoczętym. Ta pewna dwoistość natury naprawdę może się podobać. Mniej będzie się podobać przyspieszenie do 100 km/h po konfrontacji z konkurencją. 200-konny silnik, nieduża masa, a trzycyfrowa wartość pojawia się po 7,5 sekundy. To oczywiście bardzo fajny wynik, zapewniający niezłe emocje, ale mimo wszystko Scirocco 2.0 TSI czy Audi TT są szybsze o ponad pół sekundy. Za to moc rozwijana jest płynniej niż w przypadku niemieckiego silnika.

Dodatkowo, mimo dość krótkich przełożeń skrzyni biegów (3650 obr./min. przy 140 km/h), silnik RCZ odznacza się dość umiarkowanym apetytem na paliwo. Jazda z pełnym wykorzystaniem dynamiki skończy się wynikami na poziomie 12 l/100 km z małym "hakiem". To całkiem przyzwoicie, zwłaszcza że przy codziennym korzystaniu zanotujemy wyniki 2-3 litry niższe. Jeśli testowa trasa nie ma zbyt wielu zakrętów, jesteście zmęczeni, bądź nie macie ochoty szaleć, to spokojnie zmieścicie się poniżej 7 litrów.

Muszę go oddać...
...a szkoda, bo jest to całkiem przyzwoite coupe, którym można jeździć na co dzień, nie odmawiając sobie posiadania "tego czegoś", co spotykamy w samochodach typu Mini Cooper czy "/auto_test/mazda-mx-5-2.0-mzr-sport-plus,704.html">Mazda MX-5.

A propos odmawiania - przed oddaniem sprawdzam jeszcze, ile czasu musiałbym nie jeść, żeby móc sobie pozwolić na RCZ z tym silnikiem. Wersja podstawowa, bez wyposażenia, które mam na pokładzie, to niezłe 112 400 zł. Po doposażeniu robi się już mniej różowo - koszty sięgają niemal 150 tys. zł. Dodatki, które windują tak cenę, to nie tylko okleina dachu, matowoszare łuki, naklejki na bokach czy 19-calowe felgi. Dochodzą również biksenonowe reflektory, skórzana tapicerka na fotelach z elektryczną regulacją i pamięcią, czy system nawigacyjny z twardym dyskiem i odtwarzaczem DVD. Na dodatek wspomagany systemem nagłośnieniowym JBL, który brzmi naprawdę świetnie. W gruncie rzeczy jednak, można z kilku rzeczy zrezygnować, jeśli szukamy tylko frajdy z jazdy.

A gdybyśmy poszukali jej u konkurencji? Audi TT - najbardziej podobny pod względem wyglądu konkurent, każe sobie doliczać za bycie premium. Tu, gdzie RCZ się kończy, TT 2.0 TFSI dopiero się zaczyna (od 145 tys.). Trzeba więc mierzyć niżej. VW Scirocco jest wyraźnie tańszy - analogicznie wyposażony będzie kosztował ok. 132 tys. - to różnica wynikająca m. in. z braku różnych dodatków typu naklejki, karbonowe dachy itp. Więcej bezpośredniej konkurencji nie ma. Ewentualnie możemy szukać czegoś podobnego w innych segmentach - w Maździe MX-5 można w końcu zamknąć sztywny dach (od 106 700 zł), a Mini Coupe Cooper S jest tylko nieznacznie mniejszy (od 107 tys. zł). Jednak rynek cierpi na brak małych, fajnych, nie bardzo drogich samochodów - brakuje małej zwinnej Alfy, czy Fiata, przydałby się lekki, szybki Opel, czy następca Forda Capri, które mogłyby nawiązać walkę na krętych francuskich, włoskich, niemieckich, czy polskich drogach.

Zalety:
+ fantastyczna charakterystyka silnika (i jego brzmienie)
+ dopracowane zawieszenie i zwinność samochodu
+ oryginalny, wyróżniający się wygląd
+ RCZ nie jest pozbawiony cech samochodu praktycznego

Wady:
- minimalny niedosyt pod kątem przyspieszenia
- nieco zbyt wysoka pozycja za kierownicą
- tylna kanapa nie nadaje się praktycznie dla nikogo
- a jakby mu tak zdjąć dach i zmienić napęd na tylny?

Podsumowanie:
Peugeot stworzył samochód, który mi się przyśnił. Jeszcze parę miesięcy nie uwierzyłbym w to, choć nie należę do przeciwników francuskiej marki, wręcz przeciwnie. Nowy język stylistyczny do mnie trafia - dzięki temu RCZ po liftingu również uznaję za udany. Jednak najważniejsze jest pod spodem - a tego nie popsuto. Samochód daje niesamowitą frajdę z jazdy. Można przy tym jeździć nim codziennie do pracy bez wyrzeczeń. Bardzo fajny kompromis i bardzo dobrze, że Peugeot zdecydował się na wypuszczenie samochodu w tej klasie. A na horyzoncie jest już bardzo szybka wersja R - będzie się działo.