Renault Clio 1.4 16V Dynamique

Clio III zdobyło zaszczytny tytuł Samochodu Roku 2006. Redakcja aG wzięła małego Francuza pod lupę aby sprawdzić, czy 58 dziennikarzy z 22 krajów Europy miało rację wyróżniając nowe Renault. W redakcyjnym raporcie z jazdy wersja Dynamique z silnikiem 1,4 98 KM.

Pierwsza generacja Renault Clio wyjechała z raju w 1991 roku i dojechała do 4 milionów klientów, po drodze zdobywając tytuł "Samochodu Roku". Clio numer dwa musiało wytrzymać bez tytułu, ale na otarcie łez doczekało się wersji z przepastnym bagażnikiem (Thalia) i z nadmiarem mocy (V6). Druga generacja auta skusiła 4,5 miliona klientów. Jak na razie Clio numer trzy występuje w formie 3- lub 5-drzwiowego hatchbacka i trafiło do kilku tysięcy klientów. Natomiast lukę po Clio V6 postara się wypełnić 197-konne Clio RS.

Dla kogo?

Renault segmentu B to auto dla wszystkich. Kupują je młodzi kierowcy, dla których samochód musi być tani w utrzymaniu, praktyczny i modny. Clio podoba się także bardziej doświadczonym kierowcom, którzy oczekują nieco więcej frajdy z jazdy. Młode rodziny z jednym dzieckiem już nieraz uległy urokowi małego Renault, podobnie jak starsi rodzice, których pociechy dawno już wyfrunęły z rodzinnego gniazdka. Clio to auto dla mas. To także środek, którym Renault próbuje zdetronizować Peugeota 206 i powalczyć z dopiero co wchodzącym 207, VW Polo i całą resztę segmentu B (Fiat Grand Punto, Ford Fiesta, Citroen C3, Seat Ibiza).

Jak wygląda?

Stylistycznie Cliówka nie szokuje jak Avantime, więc zostanie w produkcji przez kilka lat. Zamaszyste reflektory, duże szyby i zgrabny tył sprawiają, że Renault wygląda wdzięcznie i modnie. Uroku dodają 16-calowe obręcze, w które naprawdę warto zainwestować 2700 zł. Nie wpływają negatywnie na komfort jazdy, a znacząco poprawiają wygląd auta i jego zachowanie na drodze. Stosunkowo duże drzwi wersji 3-drzwiowej nie ułatwiają może życia na zatłoczonym parkingu, ale pozwalają z godnością zająć miejsce na tylnej kanapie. Miejsca dla pasażerów drugiego rzędu jest zaskakująco dużo w każdym możliwym kierunku. Bagażnik połknie od 288 do 1038 litrów.

Wnętrze wersji Dynamique jest bardzo udane. Połacie czarnego plastiku na desce rozdzielczej rozjaśniają wstawki udające matowe aluminium. Zegary są atrakcyjne i czytelne. Dobre samopoczucie gwarantuje opcjonalny (4000 zł) panoramiczny dach. Wszystkie przełączniki są dobrze oznaczone i łatwo dostępne. Materiały wykończeniowe i poziom wykonania nie dają właściwie powodów do narzekań. No, jest kilka przykładów natrętnej ingerencji księgowych, ale nie są to rażące uchybienia. Także rolety szklanego dachu wydają z siebie niepokojące odgłosy przy większych prędkościach. In plus zaliczamy również niski poziom hałasu - nieprzyjemnie robi się dopiero przy autostradowych prędkościach.

Jak jeździ?

Znalezienie wygodnej pozycji za kierownicą nie stanowi problemu dzięki kierownicy regulowanej w dwóch kierunkach oraz praktycznej regulacji wygodnego fotela (również na wysokość). Silnik benzynowy o pojemności 1,4 litra generuje 98 KM i 127 Nm momentu obrotowego. To najmocniejszy silnik dostępny w Clio na polskim rynku. W mieście prawie 100 koni wystarcza w zupełności. Poza miastem Clio potrafi zaskoczyć kierowców mocniejszych i bardziej sportowych samochodów. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje nieco ponad 11 sekund, prędkość maksymalna to 183 km/h.

Producent obiecuje średnie spalanie w mieście na poziomie 8,7 litra oraz 5,4 litra poza miastem. Taki wynik można osiągnąć co najwyżej latem, z wiatrem i z anorektycznym kierowcą. W teście auto spaliło średnio o 1,5 litra więcej niż deklaruje producent. Subiektywnie auto jest jednak bardziej dynamiczne niż wskazywałyby na to liczby. W końcu pakiet "Dynamique" zobowiązuje. Jak już się mamy czegoś czepiać, to silnik mógłby być nieco bardziej elastyczny i lepiej wyciszony w wyższym zakresie obrotów.

I jeszcze jedna rzecz - ogólny trend jest teraz taki, aby samochody były luksusowe, bezpieczne, świetnie wykonane, przestronne i niezawodne. To powoduje, że tyją niemiłosiernie. Nasze Clio waży ponad 1140 kilogramów, co jest sporą nadwagą w aucie, które nie jest dłuższe niż 4 metry. Gdyby nie te wszystkie poduszki, czujniki, wzmocnienia i plastikowe wstawki na desce rozdzielczej, słabsze silniki byłyby wystarczająco mocne, a spalanie nieco niższe.

Minusem jest układ kierowniczy ze zmiennym wspomaganiem. Jest sztuczny i daje niewielkie czucie tego, co się dzieje na drodze. Dla spokojnie usposobionych kierowców to zaleta, ale jeśli ktoś jest bardziej narowisty, nie jest to cecha pożądana.

Czy się opłaca?

Najtańsze Clio kosztuje 39900 złotych. Ma ciemne wnętrze, stalowy dach i 75 KM. Wersja Dynamique z silnikiem 1,4 98 KM to wydatek 46700 złotych. Wyposażenie standardowe jest więcej niż satysfakcjonujące - skórzana kierownica, centralny zamek, poduszki przednie/boczne/zapobiegające nurkowaniu, ABS, karta Hands Free, komputer pokładowy, składana tylna kanapa, system ISOFIX na przednim fotelu i tylnej kanapie, fotel kierowcy regulowany na wysokość, radio CD itd. W standardzie również poczucie bezpieczeństwa na poziomie pięciu "euroncapowskich" gwiazdek.

Auto testowe było dodatkowo wyposażone we wspomniane aluminiowe felgi, panoramiczny dach, wskaźnik ciśnienia w oponach, regulator-ogranicznik prędkości, spryskiwacze reflektorów, pakiet Look, światła doświetlające zakręty i kilkanaście innych mniej lub bardziej potrzebnych gadżetów. Tak wyposażone Clio to już wydatek ponad 60 tys. złotych. Można się spokojnie obyć bez tych wszystkich dodatków. Z drugiej strony jeśli już Cię stać na auto w cenie niewielkiego mieszkania, nie ma sensu odmawiać sobie drobnych przyjemnostek.

Co myślę?

58 jurorów z 22 krajów uległo urokowi i charyzmie nowego Clio. I ja ich rozumiem. Jestem 59. jurorem, dla których małe Renault to kawał dobrego, wdzięcznego i przyjemnego samochodu. W dzień powszedni i od święta.