Renault Koleos 2.0 dCi 150 Privilege A/T

O pierwszym SUV-ie Renault usłyszeliśmy dopiero w 2006 roku, kiedy to zaprezentowano Koleosa Concept. Auto w praktycznie niezmienionej formie trafiło do produkcji dwa lata później, a kilka miesięcy temu przeszło facelifting. Czy Renault jednak nie zdecydowało się na SUV-a zbyt późno?

Próba stworzenia pierwszego SUV-a w Renault sięga jednak 2000 roku, kiedy to Francuzi zaprezentowali studyjny crossover Koleos. Z obecnym nie miał nic wspólnego, poza koncepcją i oczywiście nazwą. Właściwy koncept pojawił się dopiero 6 lat później w Paryżu, który był bardzo bliski wersji produkcyjnej, zarówno stylistycznie, jak i technologicznie. Marka kazała jednak czekać kolejne dwa lata, kiedy to do salonów wreszcie zajrzał seryjny, pierwszy SUV w historii Renault.

Francuzi pochwalili się, że Koleos powstał we współpracy z Samsungiem (auto jest produkowane w w Korei Południowej w zakładach należących do Renault) oraz z Nissanem (rozwiązania technologiczne napędu). Niestety, koreański oddział stylistyczny Renault Samsung nie bardzo wywiązał się z powierzonego mu zadania i najzwyczajniej w świecie auto było brzydkie i nieproporcjonalne, zwłaszcza na kołach o średnicy mniejszej niż 17 cali. Nie miało znaczenia, że samochód dostał sprawdzony napęd 4x4 z Nissana X-Trail, że dysponował nowoczesnymi i sprawdzonymi jednostkami napędowymi i był przyzwoicie wykonany i wyposażony. Po prostu, Koleos nie zdobył popularności.

Sytuację tę ma odmienić lifting, który w czerwcu 2011 roku zafundowano Koleosowi. Odmłodzona przednia partia nadwozia, lepsze materiały, jeszcze bogatsze wyposażenie i promocyjne ceny. Odświeżony SUV spod skrzydeł Renault kusi. Pytanie tylko, czy koreański rodowód i nazwijmy to "wiekowy bagaż" nie odstraszy nowych klientów?

Kwestia gustu
Nie ukrywam - mnie osobiście też Renault Koleos nie przypadł do gustu w swoim pierwszym wcieleniu. Auto, które w 2008 roku trafiło do salonów, "duchem stylistycznym" nawiązywało do modeli poprzedniej generacji francuskiego producenta, zarówno na zewnątrz (przód w stylu Clio II), jak i wewnątrz (deska rozdzielcza nawiązująca do Megane II), przez co już w dniu debiutu wyglądało po prostu staro.

Kuracja odświeżająca przyniosła jednak zamierzony efekt. Naciągnięte zmarszczki, korekty wokół atrapy, reflektorów i zderzaka - voila, Koleos A.D. 2011 może się podobać. Chromowane wstawki, zwłaszcza na potężnym grillu, dodają elegancji i dobrze kontrastują z ciemnym lakierem nadwozia (w naszym wypadku Czerń Nocy). Uważne oko dojrzy jeszcze kierunkowskazy boczne, które trafiły z błotników na lusterka.

Tylną część nadwozia pozostawiono bez zmian, za wyjątkiem spojlera, który zyskał na rozmiarze. Jeśli już jesteśmy przy rozmiarze - dzięki seryjnie montowanym 18-calowym alufelgom w testowanej wersji Privilege Koleos wreszcie wygląda proporcjonalnie, a polerowane obręcze Austral Gloss tylko dodają uroku. Poza tym widać, że w wyglądzie Koleosa postawiono raczej na elegancję niż możliwości terenowo-rekreacyjne - opony mają niski profil 55, a zderzaki i boczne listwy, ze względu na to, że są w całości lakierowane, bywają narażone na obtarcia.

Francuskie pomysły
Projekt deski rozdzielczej Koleosa może się podobać. Jest funkcjonalny, czytelny i wykonany z przyzwoitej jakości materiałów, które w większości są miękkie i przyjemne w dotyku. Zastrzeżenia można mieć co najwyżej do precyzji montażu poszczególnych elementów oraz do kierownicy, której wieniec jest zbyt cienki, a pokrywająca go skóra zbyt twarda. Konsolę środkową, którą wykończono plastikiem imitującym włókno węglowe, zdominowały panele dwustrefowej, automatycznej klimatyzacji oraz radia - w tym wypadku świetnie grającego zestawu Bose Sound System, który z siedmiu głośników i subwoofera wyciska bardzo przyjemne tony. Oczywiście sterowanie nim może odbywać się za pomocą dobrze znanego od lat w Renault sterownika, który ulokowane z prawej strony kierownicy.

Na szczycie deski znalazł się ekran seryjnie montowanej nawigacji Carminat TomTom. Kto zna urządzenia holenderskiego producenta, ten będzie zadowolony z prostoty urządzenia i czytelności. Niestety, ekran mógłby być większy, mapa aktualniejsza, a sterownik na tunelu środkowym znacznie bardziej uproszczony. Dziewięć przycisków i wielofunkcyjny joystick to trochę za wiele, zwłaszcza, że producenci (przykładowo BMW i jego iDrive) potrafią znacznie więcej funkcji zamknąć w jednym sterowniku i kilku guzikach mniej.

W kwestii funkcjonalności mogłoby się wydawać, że Francuzi nie mają na tym polu żadnych problemów, a jednak. Nie wiedzieć czemu, przyciski podgrzewania foteli znalazły się na ich przednich obudowach (przez co są zupełnie niewidoczne), a włącznik tempomatu na konsoli środkowej (schowany za lewarkiem zmiany biegów), wspomniany ekran zdominowała nawigacja, który go dzieli z radiem, a spryskiwacz tylnej szyby włącza się, odchylając od siebie dźwignię wycieraczek. Nie są to jakieś karygodne błędy funkcjonalne, ale wszystko mogłoby być bardziej intuicyjnie rozwiązane.

Komfortowo, ale...
Obszerne fotele, standardowo w wersji Privilege pokryte skórą, są wygodne w dłuższej podróży, mimo słabego trzymania bocznego. Zarówno na nogi jak i na szerokość wnętrze Koleosa oferuje dużo przestrzeni. Nieco gorzej jest z miejscem nad głową. Fotel kierowcy posiada elektryczną regulację, także wysokości, ale w pozycjach "wysoko, wyżej, najwyżej", co skutkuje faktem, że wyżsi pasażerowie będą dotykać czupryną i tak już nieco obniżonego przez panoramiczne okno dachu.

Z tyłu w tej kwestii jest znacznie lepiej, ale pasażerowie drugiego rzędu mogą narzekać na ciasnotę na wysokości kolan. Będą jednak zadowoleni z funkcjonalnego podłokietnika, dodatkowych nawiewów w słupkach i regulacji siły nawiewu, stolików w oparciach przednich foteli, rolet przeciwsłonecznych przy bocznych oknach i płaskiej podłogi.

Bagażnik francuskiego SUV-a może się pochwalić dwuczęściową tylną klapą, co jest ewenementem w tego typu samochodach. Rozwiązanie to ma swoje zalety i wady - dolna część ułatwia załadunek (wytrzymuje obciążenie do 200 kg), ale niestety utrudnia też dostęp do przedmiotów, które znajdują się na końcu bagażnika. Poza tym bagażnik mieści przyzwoite 450 litrów (do linii okien), który za pomocą dwóch sprytnych uchwytów składających tylną kanapę można powiększyć do 1380 litrów. Także oparcie fotela pasażera można złożyć, co ułatwi przewożenie długich przedmiotów.

Warto też wspomnieć o schowkach (ten pod podłogą bagażnika mieści 28 litrów), których we wnętrzu Koleosa jest naprawdę mnóstwo - przed pasażerem w desce rozdzielczej, w podłokietnikach drzwi, w środkowej konsoli pod podłokietnikiem (który można wyciągnąć), pod fotelem pasażera, w podłodze pod nogami pasażerów tylnej kanapy czy szuflada w tunelu środkowym. W sumie mieszczą ok. 50 litrów wszystkiego tego, co potrzebne nam w samochodzie.

Diesel i trzy odmiany
Renault Koleos jest oferowany z jednym, 2-litrowym silnikiem wysokoprężnym w dwóch wariantach mocy - 150 i 175 KM. Ten pierwszy jest opcjonalnie oferowany z 6-biegową skrzynią automatyczną i taki właśnie duet trafił do testowanego SUV-a. 2.0 dCi to znana i sprawdzona jednostka napędowa, która charakteryzuje się cichą i spokojną pracą. Nie inaczej jest w Koleosie, gdzie 150-konny turbodiesel daje o sobie znać tylko w dwóch przypadkach - gdy jest zimny lub gdy jest zbyt wysoko kręcony. Na szczęście maksymalny moment obrotowy, wynoszący 320 Nm, jest osiągany już przy 2000 obr./min.

Jak sobie jednak radzić w ważącym ponad 1,8 tony SUV-ie, który na dodatek dostał skrzynię automatyczną? Spokojna jazda nie ujawnia żadnych negatywnych stron tego duetu, Koleos kulturalnie sunie przed siebie, a biegi zmieniane są przyjemnie i delikatnie. Wystarczy jednak nerwowa sytuacja, dynamiczne dodanie gazu, czy próba wyprzedzenia i czar pryska. Automat gubi się w przełożeniach, 150 KM gdzieś się ulatnia i zostajemy nagle na lewym pasie przed pędzącą ciężarówką...

Co prawda taka dramatyczna sytuacja to naciągana abstrakcja, ale trzeba przyznać, że 6-biegowa skrzynia w ogóle nie ma refleksu i dość znacząco obniża dynamikę Koleosa. Widać to od razu po przyspieszeniu 0-100 km/h - z przekładnią manualną wynosi 10,4 s, a z automatyczną aż 12,3 s. Czuć to przykładowo na skrzyżowaniu, kiedy próbujemy gwałtownie ruszyć, wciskamy pedał gazu, a reakcja przychodzi jakby dopiero po sekundzie czy dwóch.

Niestety, straty są także w zużyciu paliwa, gdzie producent podaje, że w wersji z przekładnią automatyczną jest wyższe od wersji z manualną 0,5 do aż 1,3 l/100 km (szczytowy wynik w mieście). Także rzeczywiste spalanie jest wyższe od fabrycznego o ok. 1,5 l/100 km i wynosi odpowiednio w mieście 11,2 (8,8), w trasie 7,7 (6,2) i średnie 8,9 (7,1). To zdecydowanie dużo, zwłaszcza, że konkurencja potrafi osiągać znacznie niższe wyniki. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że lepiej chyba zaoszczędzić 7000 zł i wybrać wariant z przekładnią manualną lub za tę samą kwotę stać się właścicielem odmiany 175-konnej.

Tylko spokojnie
Trzeba jednak przyznać, że Koleosa prowadzi się dobrze. Układ kierowniczy nie cierpi na chorobę "przewspomagania" i przyzwoicie informuje nas o tym, co dzieje się z przednimi kołami. Zawieszenie sprzyja spokojnej jeździe, gdyż jego nastawy są raczej komfortowe, mimo że czasem przyjemność ta jest zaburzana nieprzyjemnymi wstrząsami, których powodem są 18-calowe koła z oponami o niskim profilu i oczywiście stan naszych dróg. Poza tym przed ostrzejszym zakrętem lepiej przyhamować, bo francuski SUV ma tendencję do delikatnego "przykładania" się w łuku.

O bezpieczeństwo dba nie tylko ESP, ale też przede wszystkim układ napędu na cztery koła, znany z Nissana X-Trail system ALL MODE-i. Oczywiście standardowo napędzana jest przednia oś, w razie utraty przyczepności automatycznie dołączana jest tylna. Dodatkowo za pomocą przycisku na desce rozdzielczej można wymusić tylko napęd na przód lub stały na cztery koła (do 40 km/h w stosunku 50:50). Mimo dodatkowych systemów (wspomaganie ruszania pod górę, kontrola prędkości na zjeździe) nie traktujmy jednak Koleosa jak prawdziwej terenówki. Dołączany napęd na obie osie i prześwit wynoszący niecałe 19 cm pozwolą jednak na bezproblemowy dojazd bocznymi, leśnymi i polnymi drogami bez obawy na to, że jakiś element podwozia zostanie urwany. Poza tym nie muszę dodawać, że trakcja w zimie na śliskiej nawierzchni także będzie nieoceniona.

Ideałów nie ma
Renault Koleos nie jest ani najładniejszym autem w klasie, ani najbardziej przestronnym, ani też najbardziej oszczędnym, czy najlepiej prowadzącym się. Koleos nie jest też najdroższym SUV-em w klasie. Powiem więcej - przy tak bogatym wyposażeniu jest jednym z najtańszych, o ile nie najtańszym. Za testowaną odmianę Privilege (jest jeszcze podstawowa Dynamique) z silnikiem 2.0 dCi 150 KM i 6-biegową skrzynią automatyczną trzeba dziś zapłacić 119 600 złotych (15% rabatu na wyprzedaż rocznika 2011).

Za tę kwotę otrzymujemy w wyposażeniu seryjnym m.in. komplet systemów bezpieczeństwa, pełną elektrykę szyb i lusterek, dwustrefową klimatyzację automatyczną, elektrycznie regulowany fotel kierowcy z podgrzewaniem, kierownicę i fotele pokryte skórą, system audio Bose Sound System wraz z nawigacją Carminat TomTom, panoramiczny dach, kartę Renault Hands Free, czujniki parkowania z przodu i z tyłu (ostrzegają tylko za pomocą sygnałów dźwiękowych - powinien być dodatkowo jeszcze wykaz graficzny, a najlepiej kamera cofania) oraz 18-calowe felgi z lekkich stopów. W opcjach pozostają lakier metalizowany (2760 zł) oraz bi-ksenonowe reflektory z funkcją doświetlania zakrętów (2000 zł).

Nie jest ideałem, w każdej kategorii można mu coś zarzucić. Nie jest też jednak autem niedopracowanym, bo na taką opinię nie mogę sobie w żadnym wypadku pozwolić. Koleosowi brak jednak zdecydowanego charakteru i tej "iskierki", która zadecydowałaby, że to właśnie ten SUV ma się znaleźć pod naszym domem. Wśród licznej konkurencji wyróżnia się przede wszystkim atrakcyjną ceną i... lakierem - fenomenalnie wyglądającym Pomarańczowym Erable (3200 zł). Przynajmniej nikt nam wtedy nie powie, że Koleos jest brzydki...

Plusy:
+ funkcjonalne i przyzwoicie wykonane wnętrze
+ kulturalna praca silnika
+ bogate wyposażenie
+ niska cena

Minusy:
- leniwie pracująca skrzynia biegów
- przeciętne osiągi i wysokie spalanie
- bardzo uboga paleta jednostek napędowych

Podsumowanie:
Renault Koleos po liftingu to dobra propozycja, zwłaszcza w kwestii finansowej. Brakuje mu jednak czegoś, co bardziej wyróżniłoby go spośród licznej konkurencji.