Renault Twingo RS

To nie jest zwykłe Renault Twingo. Wygląda jak ognisty potworek, który jest w stanie wciągnąć swoimi chrapami niemal każde sportowe auto. Z zewnątrz aż kipi mocą, zdając się krzyczeć: 'Dalej, jazda! Pokażmy im, co potrafię!'. Czy to tylko przechwałki? Przekonajmy się, jak jest naprawdę.

Chyba każdy z nas doskonale pamięta pierwszą generację Twingo. To śmieszne, "żabowate" auto, we wczesnych latach 90-tych zwracało uwagę swoją rewolucyjną na owe czasy karoserią. Uśmiechnięty "ryjek" małego Renault i jednobryłowy design nadwozia zyskał sobie przez lata produkcji wielu fanów, stając się jednak również przedmiotem częstych spekulacji na temat autorstwa projektu karoserii. Do dziś chyba nie do końca wyjaśniono, czy rzeczywiście Twingo miało coś wspólnego z projektem polskiego Beskida.

Druga generacja Renault Twingo weszła do produkcji w 2007 roku, a dziś doczekaliśmy się jej specjalnej odmiany, przygotowanej przez specjalistów z działu Renault Sport. Pod maską, a raczej "maseczką" tego autka zamontowano silnik benzynowy o pojemności 1,6 litra i mocy 133 KM. Agresywny, świetny wygląd, wściekle czerwony kolor karoserii i grafitowe, siedemnastocalowe felgi ze stopu metali lekkich dają fenomenalny efekt. Mało kto nie obejrzy się za nim na ulicy, słysząc najpierw rasowy, sportowy pomruk z rury wydechowej. Czy jednak ten mały zadzior ma prawo dumnie nosić przydomek RS?

Plastic is fantastic
Wnętrze auta nie zachwyca. Dookoła nas jest smutne morze w większości ciemnego, twardego plastiku, które nie napawa zbytnim optymizmem. Pocieszeniem może być jednak fakt, że poszczególne elementy są ze sobą dobrze spasowane i nawet przy pokonywaniu większych nierówności, nic w tym twardym przecież aucie nie skrzypi i nie trzeszczy.

Miłym smaczkiem jest natomiast ładny, choć nieco "zabawkowy" obrotomierz, umieszczony centralnie przed oczami kierowcy i przymocowany do kolumny kierownicy w ten sposób, że obręcz koła nigdy go nie zasłania. Jest bardzo czytelny, podobnie jak znajdujący się na konsoli środkowej cyfrowy prędkościomierz. Sama kierownica zaś jest obszyta miłą w dotyku skórą i bardzo dobrze leży w dłoniach. Jedyne zastrzeżenia można mieć tylko do samej jej średnicy. Powinna być zwyczajnie mniejsza.

Całkiem dobrze grające radio CD/MP3 umieszczono dosyć nietypowo, bo niemal poziomo, tuż pod układem sterowania automatyczną klimatyzacją. Obsługa poszczególnych urządzeń pokładowych nie powinna nastręczać większych trudności. Radio posiada bardzo wygodny system sterowania z kierownicy, a wydajną, dobrze działającą klimatyzację obsługuje się wręcz intuicyjnie. Z resztą urządzeń sprawa wygląda podobnie.

W objęciach sportu?
Przednie fotele w testowanym aucie są oczywiście kubełkowe i oznaczone logo Renault Sport. Są dosyć dobrze wyprofilowane, a dłuższa jazda wcale nie męczy kręgosłupa. Jednak co szczuplejsi kierowcy będą mieli zbyt dużo luzu pomiędzy boczkami i na ostro pokonywanych zakrętach mogą czuć się niepewnie. Do tego sama regulacja pochylenia oparć jest skokowa i nieco niewygodna.

Z tyłu natomiast nie znajdziemy normalnej kanapy, tylko dwa oddzielne, wygodne siedziska. Można je w razie potrzeby odsunąć do tyłu, tymczasowo zmniejszając pojemność bagażnika. To bardzo przydatne i praktyczne rozwiązanie. Mimo że z zewnątrz Twingo wygląda na maleństwo, w środku jest zaskakująco przestronnie. Nawet wyżsi kierowcy nie powinni narzekać na brak miejsca na nogi, choć niestety do pełni szczęścia brakuje nam poziomej regulacji kierownicy. Trzeba więc pamiętać, że koszykarzom trudno będzie znaleźć odpowiednio wygodną pozycję za "kółkiem".

No to jazda!
Przekręcam kluczyk w stacyjce i budzę do życia wolnossące benzynowe "jeden sześć L". 133 konie mechaniczne gromko oznajmiają chęć do wypadu ze stajni i galopu autostradą. Jedynka... dwójka... trójka... i obrotomierz na czerwonym polu. W środku jest głośno, bo chyba celowo poskąpiono wygłuszenia kabiny pasażerskiej. Niestety, okazuje się, że dźwięk silnika jest zdecydowanie bardziej przyjemny, gdy jest słyszany z zewnątrz auta. W środku też niby nie jest źle, a w niższych zakresach obrotów chwilami wręcz rasowo, ale to nie jest ten "sound", za który kochamy Mini Coopera S. Dodatkowo, kiedy przy większej prędkości trafimy na kałużę, trudno będzie się nam oprzeć wrażeniu, że woda wdziera się do środka Renault. Sport pełną gębą. Czwórka... piątka... i koniec. Czuję lekki niedosyt i mam spory problem, by jednoznacznie ocenić to auto. Ale po kolei...

Jak gokart
Trzeba przyznać, że usztywnione zawieszenie wersji CUP, wyposażonej dodatkowo w siedemnastocalowe koła i niskoprofilowe "kapcie" 195/40 R17 sprawuje się wyśmienicie. Co prawda przy tak niskim profilu gumy jesteśmy zmuszeni naprawdę bardzo uważać na każdą dziurę w jezdni czy choćby najmniejszy krawężnik, ale o dziwo nie jest wcale tak, że na każdej nierówności podskakujemy do góry jakbyśmy usiedli na pinezce. Oczywiście, jest twardo, ale bez przesady, a całe zawieszenie doskonale sprawuje się w ostrzejszej jeździe.

Jest tylko jeden warunek - musi być równo. Inaczej lekkie Twingo (1049 kg) staje się bardzo nerwowe, a my jesteśmy zmuszeni do błyskawicznych korekt toru jazdy. Jednak na równej nawierzchni można się nieźle pobawić, bo po pierwsze, elektryczny układ wspomagania kierownicy jest tak skalibrowany, że daje kierowcy naprawdę dużo informacji o tym, co dzieje się między oponą a nawierzchnią. Po drugie zaś, w większości przypadków samochód pozostaje posłuszny kierowcy. Tylko w skrajnie szybkich zmianach kierunku jazdy auto reaguje z lekkim opóźnieniem na ruchy kierownicą.

Poza tym jest zwrotne, zwarte i dobrze wyważone. Podsterowności prawie nie czuć, a ujęcie gazu w szybko pokonywanym łuku powoduje lekką, przyjemną nadsterowność, która odpowiednio wcześniej wyłapana i skontrowana może dać wiele frajdy kierowcy. Seryjny (wyłączalny) ESP z ASR działa nieinwazyjnie, pozwalając prowadzącemu na odrobinę szaleństwa.

Prawie dobrze...
...w testowanym aucie działa skrzynia biegów. Jeśli oceniać ją poprzez pryzmat auta "Made in France", to jest wręcz świetna. Jednak obiektywnie rzecz biorąc, jest po prostu nieźle. Przełożenia mają dosyć krótkie drogi prowadzenia i wchodzą na swoje miejsce z charakterystycznym "kliknięciem". Niestety, przy szybkiej zmianie biegów na wysokich obrotach może się zdarzyć, że "trójka" wyrazi swoje niezadowolenie, poprzez znaczący zgrzyt zębami. Trudno w tym miejscu ocenić, czy to przypadłość tego modelu, czy też po prostu testowany egzemplarz dostał już lekcję pokory od narwanego dziennikarza.

Gdzie ta moc?
Niestety, w tym punkcie programu muszę stwierdzić, że spodziewałem się znacznie więcej po tym małym rozbójniku. Jego wygląd wiele obiecywał, a 133 konie w tak małym i lekkim przecież aucie wydawały się być mocą idealną. A jednak dane nie kłamią. Jedynie 8,7 sekundy do pierwszej "setki" nie powala na kolana. Oczywiście, nie powiem teraz, że małe Twingo to zawalidroga, bo byłaby to nieprawda. Chodzi po prostu o fakt, że w tak genialnie wyglądającym aucie spodziewamy się więcej adrenaliny. Do tego naprawdę dobrze zgrany zestaw: sportowe zawieszenie plus dobry układ kierowniczy sprawiają, że masz ochotę na więcej. Niestety, prawda jest taka, że mocy brak...

Im dłużej jeździłem tym autem, im bardziej je poznawałem, tym mocniej byłem przekonany o tym, że Francuzi popełnili błąd. Ów błąd polega na tym, że jednostka napędowa, która znalazła się w tej sportowej przecież wersji wozu, jest tak naprawdę o jakieś 40-50 koni za słaba. To auto ma duży potencjał i naprawdę szkoda, że się w ten sposób marnuje. Świetna trakcja testowanego Renault daje do zrozumienia, że przeniesienie na asfalt sporo większej mocy nie stanowiłoby dla tej konstrukcji żadnego problemu. Szkoda więc wielka, że dodatkowych koni brak...

Auto dla kobiety?
Zastanówmy się nad tym głębiej. Twingo jest zalotne, zwrotne i łatwe do zaparkowania w zatłoczonym mieście. Do tego ma "zaczepny" wygląd i jest wystarczająco dynamiczne, żeby w warszawskich korkach utrzeć nosa wielu amantom w starych GTI. Wychodzi na to, że to idealne auto dla młodej, dynamicznej bizneswoman, chcącej wyróżnić się z tłumu. Czy rzeczywiście kobieta pokocha czerwonego brzdąca? Na pewno nie moja żona, która oddając mi kluczyki powiedziała z wyrzutem - "Myślałam, że to czerwone pudełko ma w sobie więcej ikry. Kup mi wreszcie Mini...".

Podsumowanie
Za 54 560 złotych możemy stać się właścicielem nieźle jeżdżącej namiastki sportowego auta. W skład jego wyposażenia wchodzą m.in.: automatyczna klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, ASR/ESP, 4 poduszki powietrzne, radio CD/MP3 a także centralny zamek i sportowe siedzenia z regulacją wysokości (dot. fotela kierowcy). Jak na autko segmentu A, wyposażenie jest więc bardzo przyzwoite.

Twingo przy dosyć dynamicznej jeździe w cyklu mieszanym spaliło w teście średnio 8,3 litra benzyny na 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę moc jednostki, to rezultat wydaje się być zadowalający. Mały kumpel z Francji nie zrujnuje nam kieszeni przy dystrybutorze, choć osobiście wolałbym zapłacić za ten litr więcej, a w zamian dostać więcej emocji. Ten samochodzik naprawdę ma niewykorzystany potencjał, z którego każdy z nas na pewno chętnie by skorzystał.

Włoska konkurencja nie śpi i od jakiegoś czasu posiada broń w postaci Abartha 500, który wyposażony jest w silnik benzynowy o pojemności 1,4 litra z turbiną. "Pięćsetka" ma podobne osiągi, wygląda równie efektownie, ale jej ceny zaczynają się od 65 990 zł. Stanowczo za drogo jak na małego sportowca. Renault rozsądniej kalkuluje cenę i Twingo RS może być moim zdaniem doskonałym samochodem jako prezent na "osiemnastkę". Mając tyle lat, na pewno byłbym nim zachwycony.