Seat Leon 1.4 TSI 122 KM Style

Nie, niemiecka jest technologia, temperament hiszpański. Było również 'auto emocion', sporo słyszałem też o przynależności Seata do 'Audi brand group'. Przyszedł czas konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością. Przed Państwem spóźniony, atrakcyjny i czerwony Seat Leon!

Zanim zacznę, opowiem Wam o moim pomyśle na idealnego Seata Leona. Volkswagen Golf jeździ już wystarczająco dynamicznie i jest hitem w segmencie C, więc nie ma co robić mu wewnątrzsegmentowej konkurencji. Audi A3 też jeździ fajnie, ale jest drogie - można więc zrobić z Leona budżetowe A3 z hiszpańskim temperamentem w designie i niewiele gorszymi od Audi materiałami. Prowadziłby się odrobinę lepiej, nawet kosztem komfortu. No i cena - wyższa od Golfa, niższa od Audi. Wszystko by się zgadzało. Niestety, w rzeczywistości zgadzają się tylko dwie z tych rzeczy. A to nie pasuje do kolejnego, najnowszego hasła "enjoyneering". A może jest inaczej?

Wygląd się zgadza
Linie najostrzejsze z ostrych oraz wściekłe, nowoczesne spojrzenie LED-owych świateł już na "dzień dobry" wywołuje uśmiech na twarzy i chęć szybkiej jazdy nowym kompaktem z Hiszpanii. Linia boczna może i nie jest aż tak atrakcyjna, jak w odmianie SC, ale z pewnością wyróżnia się na tle rynkowych rywali, a trzy boczne cięcia sprawiają, że nawet stojąc, auto zdaje się pędzić. Z drugiej strony, gdy światło nie oświetla w odpowiedni sposób linii bocznej, auto może wydawać się nieco ciężkie. Tył to świetne zwieńczenie agresywnego wizerunku ze złowieszczo przymrużonymi tylnymi światłami, oczywiście wyposażonymi w technologię LED. Zresztą co Wam będę opowiadał - od tego jest galeria zdjęć po lewej stronie.

Co wygląda lepiej? Jedynym konkurentem dla Leona o podobnym charakterze jest właściwie Alfa Romeo Giulietta, która ma jednak więcej pociągającej, włoskiej finezji - nie przemawia ona jednak do wszystkich, więc Leon ma sens. Rywal z koncernu, Golf - choć również dynamiczny - wydaje się przy nim mało wyrazisty, nie mówiąc już o Audi A3. Czy to właśnie Leon powinien zdobyć serca klientów szukających emocji w segmencie C?

No i jeszcze jedno - LED, LED, LED... Przyznam szczerze, że kampania reklamowa oparta w 90% na przednich światłach FULL LED zdążyła mnie już zmęczyć. Nie mam pojęcia, skąd wzięło się przekonanie, że taki gadżet samodzielnie zapędzi klientów do salonu. I ze zwykłymi ksenonami Leon wyglądałby świetnie i nowocześnie, a co do jakości oświetlenia drogi... LED-y świecą mocnym i skupionym światłem, ale mają zbyt mały zasięg. Nie posiadają również funkcji dynamicznego doświetlania zakrętów. A to może trochę zniechęcić gadżeciaży...

Czas na temperament
Postawmy sprawę jasno - Leon to pod względem konstrukcyjnym Golf po zabiegu utwardzającym, do tego w biedniejszym wariancie z belką skrętną na tylnej osi. Oś multilink posiadają jedynie wersje z silnikami 1.8 TSI oraz 2.0 TDI. To oznacza mniejszy komfort (pomimo zawieszenia "typu comfort" - "sportowe" ma tylko FR) i potencjalną nerwowość podczas pokonywania zakrętów z nawierzchnią odbiegającą od idealnej, a takich u nas nie brakuje. Szczęśliwie udało mi się sprawdzić Leona zarówno na drogach gładkich jak stół jak również tych przypominających bardziej przeżarte przez korniki drewno. Nie zabrakło też pomysłów całkowicie pozbawionych sensu. Wszystkie drogi testowe miały jednak coś wspólnego - na każdej z nich nowy Seat potrafił pozytywnie mnie zaskoczyć.

Na gładkim, nowym i przyczepnym asfalcie Seat Leon jest w swoim żywiole - mało który manewr jest go w stanie wytrącić z równowagi, a frajda towarzysząca skutecznym, mocnym dohamowaniom, szybkim zakrętom i dynamicznym przyspieszeniom zachęca do częstych szaleństw wściekle czerwonym samochodem. Z czego to wynika? Przecież "pod skórą" nie ma nic, co by mogło na to wskazywać... Ale jeśli Seat ma w ogóle jakiś znak rozpoznawczy czy też "specjalność zakładu" - jest to w mojej opinii - jako wieloletniego użytkownika Cordoby - wyciąganie niesamowitego prowadzenia i trakcji z zupełnie plebejskiej specyfikacji. Nadwozie jest bardzo sztywne, a wspomaganie z nowego Golfa jest elektryczne, ale responsywne i stawiające należyty opór, w związku z czym jeździ się tak fajnie, jak to tylko możliwe przy obecnych realiach. Leon czy Alfa? Nie odpowiem na to pytanie bez bezpośredniego porównania. Wydaje mi się jednak, że włoskie brzmienie oraz dynamika silnika o tej samej pojemności były nieco lepsze - 1.4 TSI jest bardzo kulturalny, ale nie potrafi porządnie warknąć pod obciążeniem, z czym "zagazowana" Turbo Benzina nie miała problemu.

Asfalt gatunku całkowicie fatalnego nie zmasakrował mojego zamkniętego w Leonie ciała tak bardzo, jak się tego spodziewałem. Pomimo odczuwania każdej dziury w znacznym stopniu, uderzenia są należycie tłumione i docierają do nas w bezbolesnej formie. Czyli tak, jak powinno być w aucie o sportowym zacięciu. A stabilność? Nierówności rzeczywiście potrafią nieco destabilizować tył, więc jeśli auto ma się świetnie prowadzić na każdej nawierzchni i do tego być szybkie, opcja jest jedna - FR 1.8 TSI. Albo poczekać na Cuprę... Ta jednak może mieć problemy z wielozadaniowością zwykłej wersji, która sprawdziła się również podczas nieplanowanej leśnej wycieczki - przejeżdżała przez tereny bardziej odpowiednie dla dużego SUV-a, a dzięki zupełnie normalnej wysokości nadwozia ani razu nie uderzyłem w nic podwoziem. Bo przede wszystkim to normalny, praktyczny, kompaktowy samochód. Jest po prostu wzbogacony fajnymi, dynamicznymi atutami.

Poszukiwania Hiszpanii...
...są we wnętrzu Seata bardzo trudne. Hiszpańskiego słońca czy południowej żywiołowości próżno tu szukać - dostajemy zaledwie ciekawszy wariant niemieckiego Golfa. Zegary są wprawdzie bardzo fajnie zaprojektowane, a wskazówki startują z pozycji "wiszącej", ale nadal jest tu nieco nudno. I gdyby to był jedyny problem wnętrza to ok, ale niestety zastrzeżenia pojawiają się również podczas dotykania materiałów. Spasowanie jest wprawdzie na poziomie nieosiągalnym dla Seata sprzed kilku lat, ale tworzywa wysokiej jakości zostały ograniczone tylko do górnej części deski rozdzielczej, a i tak miejscami jest twardo. Wszystko od wątpliwej jakości wyświetlacza w dół jest twarde i nieco tandetne w dotyku, ale... Tak czy inaczej jest to postęp, bo wnętrze w mojej Cordobie nie nadaje się do niczego i nie spełnia żadnych norm.

Pod względem praktyczności Leon wypada nieźle - bagażnik ma przeciętną pojemność 380 litrów, ale za to kształty są bardzo regularne, więc można do niego sporo zapakować. Schowki są dość użyteczne, mieszcząc 1,5-litrową butelkę wody, uchwyty na kubki są odpowiednich rozmiarów i mają wystarczającą do utrzymania stabilności zawartości głębokość, a zamykany schowek pod panelem sterowania klimatyzacją mieści dużego smartfona - szkoda tylko, że nie posiada wejścia USB do jego podładowania - nowy Golf wreszcie dorobił się takiego rozwiązania w schowku, dlaczego więc tutaj go poskąpiono? Bez sensu!

Wyposażenie
W "podstawie" Leon kosztuje podobno 52*900 zł, ale szybko zapomnicie o tej kwocie, gdy rzucicie okiem na cennik - taki Leon ma silnik 1.2 TSI o mocy 86 KM, korbki do otwierania szyb z tyłu, zwykłe reflektory... Został nawet pozbawiony "wysokiego tunelu środkowego z uchwytami na kubki, nawiewem na tył samochodu oraz podłokietnikiem", nie ma też radia i stoi na 15-calowych "stalówkach". Nazywa się Entry i istnieje oczywiście tylko po to, żeby można było mówić "Nowy Leon już od..."

Nasza testowa Style to trzecia od dołu, więc wyposażenie jest już na innym poziomie. Ale nie wszystko jest takie, jakie być powinno. Jakim problemem byłoby bowiem wrzucenie na środek wielkiego ekranu rodem z Golfa VII? Płynny, przejrzysty i funkcjonalny system idealnie pasowałby do charakteru Leona. Tymczasem mamy tu do czynienia z archaicznym wyświetlaczem o niskiej rozdzielczości, średniej płynności działania i bardzo kiepskiej nawigacji, czyli easyconnect, za który należy zapłacić 3895 zł. Seat, dlaczego? Pozostałe dokupione opcje to alarm za 1237 zł oraz 17-calowe felgi Dynamic za dopłatą 1787 zł. Tragedii jednak nie ma, ponieważ na pokładzie bez dopłat mamy dwustrefową klimatyzację, udający szperę XDS, 6 poduszek powietrznych i poduszkę kolanową kierowcy, wszystkie szyby elektrycznie sterowane, elektrycznie składane i podgrzewane lusterka, tempomat... Za cenę testowego egzemplarza równą 76*770 złotych. Warto?

Zalety:
+ zdecydowany i atrakcyjny wygląd
+ świetne, jak na predyspozycje mechaniczne, prowadzenie
+ nieźle wyglądające wnętrze
+ oszczędny i wystarczająco dynamiczny silnik
+ atrakcyjne LED-y...

Wady:
- ...które oświetlają za mało drogi i nie są skrętne
- miejscami kiepskie materiały
- braki w wyposażeniu względem VW i Audi
- wysoka cena

Podsumowanie:
Bardzo dobre auto, jeśli priorytetem jest design i jakość prowadzenia, co jest zdecydowanym znakiem rozpoznawczym marki Seat. W pozostałych kategoriach - niestety - wypada co najwyżej przeciętnie. Podejrzewam, że wszystkie atuty Leona wyjdą na jaw dopiero podczas przejażdżki bogato wyposażoną i znacznie wyostrzoną odmianą FR. Za którą - na przykład w przypadku prasowego egzemplarza SC FR 1.8 TSI DSG - należy zapłacić ponad 116 tysięcy złotych.