Skoda Fabia 1.6 Comfort Tiptronic

Na motoryzacyjnym rynku nie brakuje dziś aut, o których wyrażamy się wprawdzie z zachwytem, ale w momencie zakupu kierujemy się tzw. zdrowym rozsądkiem i wybieramy mimo wszystko produkty konkurencji. Do tych ostatnich można bez wątpienia zaliczyć czeską Skodę.

Pierwsza generacja Fabii to synonim niekwestionowanej kariery. Ponad 1.5 mln sprzedanych egzemplarzy, z czego 10% w Polsce - te dane najlepiej świadczą o wysokiej pozycji, jaką niewielka Skoda wypracowała sobie na światowych rynkach. Od ponad roku do boju staje druga odsłona modelu, swego czasu najbardziej oczekiwana wśród motoryzacyjnych premier. Skonstruowano ją na podwoziu poprzednika, pozostawiając identyczny rozstaw osi i taki sam układ jezdny. Nowa Fabia urosła o 22 mm na długość i aż o 47 mm na wysokość, za to stała się o 4 mm węższa.

Można domniemywać, że odbiorca takiego auta - statystyczny Nowak lub Kowalski - ma konkretne i sprecyzowane wymagania. Oczekuje możliwie dużego wnętrza, solidnego wykonania i przede wszystkim rozsądnie skalkulowanej ceny. A wygląd? No cóż, niekoniecznie...

Skoda nigdy nie rozpieszczała klientów awangardowym, porywającym stylem. Produkty czeskiej marki wybierane są raczej w wyniku przemyślanej kalkulacji, a nie dlatego, że ich stylizacja budzi szczególne emocje. Trzeba jednak przyznać, że nowej Fabii nie brakuje charakteru. Dla przykładu - słupki A są czarne, dzięki czemu uzyskano efekt, jakby przednia szyba zawijała się na boki i kończyła dopiero razem z tylnymi drzwiami. Co więcej, dla klientów ceniących indywidualizm, przygotowano niespodziankę.

Jest nią możliwość zamówienia auta z białym dachem. Przypomina to rozwiązanie stosowane w brytyjskim Mini i stanowi głównie efektowny rarytas, ale można też doszukać się w nim pewnych znamion praktycznych. W upalne, letnie dni biały lakier skuteczniej odbija promienie słoneczne, przez co wnętrze auta nagrzewa się nieco wolniej. Na tym nie koniec, bo w cenach od 600 zł do 1000 zł można również zamówić jeden z dwunastu artystycznych wzorów Monnari w postaci oklein na karoserię.

Dobre wzorce
Już po kilkunastu minutach spędzonych za kierownicą najmniejszej Skody można nabrać przekonania - graniczącego z pewnością - że niemiecka szkoła projektowania na dobre weszła Czechom w krew. Na pierwszym miejscu postawiono ergonomię i funkcjonalność. Fabia jest po prostu przyjazna kierowcy, obsługa wszystkich instrumentów nie sprawia żadnych problemów. W zamian trzeba pogodzić się z faktem, że solidnie spasowanej tablicy przyrządów brakuje nieco polotu i finezji znanej z produktów choćby francuskiej konkurencji, ale przytłaczająca większość klientów największą wagę przywiązuje mimo wszystko właśnie do wygody obsługi.

Dobrze więc, że na tym polu nowa Fabia nie zawodzi. Na pozytywną opinię zasługuje także przestrzeń dostępna dla kierowcy i pasażerów. Wewnątrz nie ma ma co oczekiwać przestronności Mercedesa klasy E, ale nie narzekajmy - rozstaw osi 2462 mm jeszcze nie tak dawno był często spotykany w samochodach segmentu C. Jak na tę klasę auta, cztery osoby mogą podróżować w komfortowych warunkach (w piątkę będzie już zbyt ciasno), nie muszą się przy tym ograniczać w ilości zabieranego ze sobą ekwipunku. Bagażnik o pojemności 300 l to bardzo dobry wynik, a utrzymanie go w porządku ułatwia praktyczny koszyk.

Nie zachwycają za to przednie fotele. Mimo, że z regulowanym podłokietnikiem i wystarczającym podparciem bocznym, to równocześnie z płaskimi siedziskami. Nie zaszkodziłoby ponadto koło kierownicy o mniejszej średnicy. Stosowane obecnie, występuje także w Octavii oraz poprzedniej generacji modelu Superb i nie do końca pasuje do charakteru małej, zwinnej Fabii.

Bez pedału sprzęgła
Podobnie jak w poprzednim modelu, również w nowym gama silnikowa jest niezwykle bogata, czego nie spotyka się w ogóle np. u konkurentów japońskich. Pod maskę Fabii może trafić aż siedem różnych silników. Spośród benzynowych najmocniejszy jest 105-konny motor o pojemności 1.6-litra, który (jako jedyny w całej gamie) można połączyć z automatyczną skrzynią biegów Tiptronic.

Oczywiście w Polsce klienci niezbyt chętnie kupują niewielkie samochody z "automatami", obawiając się ich awaryjności i kosztów ewentualnych napraw. Kupując nowe auto segmentu B, nie chcą też dopłacać kilku tysięcy złotych za wygodę, jaką zapewniają takie przekładnie (w tym konkretnym przypadku 4500 zł) czy też godzić się z mniejszą dynamiką samochodu. Tymczasem na osiągi testowanej wersji trudno narzekać. W przeciwieństwie do stosowanych przez konkurencję, archaicznych skrzyń czterobiegowych, sześciobiegowa przekładnia Fabii pozwala na pełne wykorzystanie możliwości silnika w każdym zakresie prędkości.

Nie zapominajmy jednak, że w przypadku "automatu" chodzi głównie o zapewnienie jazdy nie tyle dynamicznej, co przede wszystkim płynnej. A tak się składa, że właśnie ona sprawia napędowi Fabii pewne kłopoty. Przy delikatnej, spokojnej jeździe Tiptronic koncentruje się przede wszystkim na utrzymywaniu wysokich przełożeń i możliwie niskich obrotów silnika. Na plus trzeba zaliczyć fakt, że - nawet przy tych zdecydowanie wysokich - dźwięki dochodzące spod maski nie są uciążliwe dla pasażerów. Jeżeli jednak kierowca zapragnie mocniej dodać gazu, "automat" robi się nerwowy i auto potrafi od czasu do czasu lekko szarpnąć.

Apetyt na paliwo - ważna rzecz
O ile w odmianie napędzanej trzycylindrowym dieslem 1.4 TDI wskazówka poziomu paliwa właściwie nie chce opadać, o tyle w testowanej wersji czyni to w zatrważającym tempie, godnym amerykańskich potworów pokroju Cadillaca Escalade czy Lincolna Navigatora. Swoje robi tu oczywiście niewielki, 45-litrowy zbiornik, ale głównym winowajcą pozostaje silnik pamiętający czasy Volkswagena Golfa czwartej (!) generacji, który najzwyczajniej w świecie po prostu nie należy do oszczędnych.

Podróż w miejskich korkach wiąże się ze zużyciem niemal 11 l benzyny na każde 100 przejechanych kilometrów, co z pewnością nie nastraja optymistycznie. Pozostaje nadzieja, że ta paliwożerna odmiana zostanie wkrótce zastąpiona - zgodnie z panującą w koncernie VW ideą downsizingu - którymś z wariantów 1.4 TSI o odpowiednio dobranej mocy.

Rozsądny kompromis
Zawieszenie, wykorzystujące kolumny McPhersona z przodu oraz belkę skrętną z tyłu, przeniesiono wprost z Fabii pierwszej generacji. Dlatego też na wszechobecnych na naszych drogach nierównościach, mała Skoda zachowuje swoją spokojną naturę oraz wysoki poziom komfortu - pomimo zastosowania niskoprofilowych opon 205/45 R16 w testowanym egzemplarzu.

Auto nie wykonuje nerwowych ruchów nawet na większych wybojach, a na łagodnych pofałdowaniach nawierzchni potrafi się nawet odrobinę zakołysać. Układ kierowniczy wyposażony w elektrohydrauliczne wspomaganie, nieco "wyostrzono", dzięki czemu kierownica stawia odpowiednie opory nawet podczas manewrowania na parkingu. W sumie, nie ma tu literalnie nic, czego można by się jakoś specjalnie czepiać.

Na bogato...
Wersja Comfort to najlepiej "uzbrojona" Fabia, a szczodre wyposażenie, jak zresztą nietrudno się domyślić, swoje kosztuje. Kto pragnie nabyć taką właśnie Skodę z automatyczną przekładnią, nie ma wielkiego wyboru - musi przygotować kwotę 55 400 zł i pogodzić się z obecnością paliwożernego, 1.6-litrowego benzynowego silnika pod maską.

Standard obejmuje m.in. cztery poduszki powietrzne, system kontroli trakcji, półautomatyczną klimatyzację, świetnie brzmiący radioodtwarzacz z CD/MP3, elektrycznie sterowane przednie szyby i lusterka, centralny zamek, komputer pokładowy, 15-calowe aluminiowe felgi, czujnik cofania, dwustopniowe podgrzewanie foteli oraz projekcyjne bi-halogenowe reflektory przednie. Działają podobnie jak bi-ksenony, tzn. światła mijania i drogowe obsługuje jedna żarówka kryjąca się za przesłoną. W rezultacie, ich skuteczności nie można wiele zarzucić.

Nie trzeba też dopłacać do tempomatu. Brakuje mu wprawdzie przydatnej funkcji Cancel (pełni ją po prostu pedał hamulca), jednak w zamian działa już od prędkości 25 km/h. Poza tym dzięki temu, że włącza się go tradycyjnym mikroprzełącznikiem (na zasadzie On/Off), może być gotowy do pracy natychmiast po uruchomieniu zapłonu.

Swoboda wyboru
Naturalnie Skoda, jak przystało na markę wchodzącą w skład koncernu VW, proponuje nabywcy imponującą paletę wyposażenia dodatkowego. W pierwszej kolejności warto zainwestować w kurtyny powietrzne (1400 zł), reflektory przeciwmgielne z funkcją doświetlania zakrętów (450 zł) oraz automatyczną klimatyzację (999 zł), która nazwę taką nosi naprawdę nieprzypadkowo. To stary, dobry Climatronic, utrzymujący zadaną temperaturę tak długo, dopóki nie ustawimy innej. Z kolei elektrycznie sterowane szyby tylne (750 zł) - podobnie jak przednie - posiadają obsługę impulsową (pojedynczym dotknięciem przycisku można je całkowicie podnieść i opuścić).

Rozsądni nabywcy Skody - jakżeby inaczej - mogą spokojnie "darować" sobie wspomniane na wstępie motywy artystyczne czy biały dach, za który zapłacić trzeba dodatkowo okrągłe 2000 zł. To więcej niż dopłata do "zwykłego" lakieru metalicznego (1500 zł)! Podobną fanaberią wydadzą im się zapewne aluminiowe felgi 16-calowe (750 zł), do których trzeba jeszcze przecież dodatkowo dokupić komplet opon (od około 1200 zł). Natomiast przyciemniane tylne szyby (500 zł) lepiej zastąpić systemem kontroli ciśnienia w oponach, który kosztuje dokładnie tyle samo.

Korzystna prognoza
Wszyscy dobrze wiemy, że samochód miejski ma spełniać w dużej mierze sprzeczne kryteria. Nie powinien być duży, bo to oznaczałoby kłopoty na ciasnych, zakorkowanych ulicach. Z drugiej strony, musi zapewniać komfort, bezpieczeństwo, no i zużywać jak najmniej paliwa.

Z tym ostatnim nie jest wprawdzie najlepiej, ale jeżeli pominąć ten właśnie aspekt, to wszystko, do czego została stworzona, Fabia z Tiptroniciem robi dokładnie tak, jak trzeba. To w każdym calu typowa Skoda. Dlatego też trudno wyobrazić sobie, co mogłoby stanąć na przeszkodzie w powtórzeniu sukcesu poprzedniczki. Mamy tu do czynienia z konstrukcją ze wszech miar udaną, która w polskich warunkach powinna spisywać się bez zarzutu przez co najmniej kilka lat.