Skoda Roomster Scout 1.9 TDI

Skoda coraz wyraźniej stara się wyróżniać z tłumu. Roomster zapoczątkował nowe podejście w stylizacji czeskich aut. Tym razem w nieco odmiennym wcieleniu zyskał przydomek Scout. Czy to model o terenowym charakterze czy optyczna mistyfikacja?

Do tej pory Skoda swoją ofertę kierowała raczej do konserwatywnie usposobionego klienta. Od lat poprawna, praktyczna, ale nudna wizualnie Octavia oraz spokojna Fabia potwierdzały tę tezę. Modelem Roomster Skoda zszokowała wszystkich. Ewidentnie próbuje uśmiechnąć się do młodszego pokolenia kierowców. Telewizyjne spoty propagują sportowy i aktywny styl życia. Wszechobecne w reklamach dzieci jasno dają znać, gdzie czują się najlepiej. Mimo to Roomster, jak na razie, sprzedaje się słabiej niż oczekiwano. Na ratunek wezwano odmieniony stylistycznie model Scout. Do testu otrzymałem wersję z nieśmiertelnym silnikiem 1.9 TDI wzbogaconą o kilka istotnych dodatków, w tym panoramiczny szklany dach.

Stylistyczna "ściema"

Scouta różni się od zwykłego Roomstera nieco innymi wymiarami zewnętrznymi. Jest o 14 mm dłuższy i o 11 mm szerszy. Ale czy o tyle samo powiększyło się wnętrze auta? Nie, bowiem wspomniane różnice wynikają ze zmian dokonanych w optyce zewnętrznej auta. Są skutkiem zastosowania plastikowych listew oraz nakładek na błotniki. Ten prosty zabieg zdecydowanie uatrakcyjnił nadwozie auta. Choć to kwestia gustu, Scout wygląda bardziej rasowo od typowego Roomstera. Trochę tak, jakby odwiedził siłownię i nabrał subtelnej masy mięśniowej. Niby nic, ale spytajcie jakiejś dziewczyny, czy z dwóch braci bliźniaków wybierze tego bardziej wątłego i bladego, czy raczej opalonego i z wyrzeźbionym kaloryferem na brzuchu.

No i te felgi. W standardzie oferowane są 16 calowe aluminiowe koła zaprojektowane specjalnie dla Scouta. Ale tu zamontowano opcjonalne "siedemnastki". Te "giga" felgi wręcz przytłaczają wielkością, ale komponują się genialnie z całym nadwoziem. Jeśli lubisz zwracać na siebie uwagę, to bardziej się nie da. Są dla Scouta tym, czym dla modelki zgrabne i długie nogi. Przyciągają uwagę nie tylko gości siedzących za kierownicą swoich aut stojących obok Roomstera. Panie także nie mogą oderwać od nich wzroku. Sprawdzone w praktyce.

Scout charakterem próbuje udawać pojazd nadający się do użytkowania w lekkim terenie. Choć słowo "teren" w przypadku tego modelu Skody to spore nadużycie. Auto nie posiada nawet w opcji napędu na cztery koła. Wielka szkoda. Przydomek Scout, który pierwotnie przypisany był czteronapędowej Octavii, w tym przypadku okazuje się mylący.

Jedyny nie designerski wyróżnik Scouta od standardowego modelu to zwiększony o 43 mm prześwit nadwozia. Poprawia to w niewielkim stopniu możliwość jazdy po leśnych duktach czy nieutwardzonych drogach. Plastikowe listwy oraz częściowo obudowane zderzaki chronią nadwozie przed uderzeniami kamieni. Listwy ochronne ciągnące się wzdłuż całego nadwozia nie są niestety spasowane perfekcyjnie. W miejscu stykania się krawędzi drzwi widać nie zasłonięte elementy blachy. Osłona pod tylnym zderzakiem udająca aluminium to także tylko miły dla oka "bajer". Jeśli więc ktoś spodziewał się czegoś więcej od Scouta w kategorii jazdy poza asfaltowymi drogami będzie rozczarowany. Dla tego, kto ceni sobie stylistyczny smaczek takie nadwozie powinno przypaść do gustu.

Pokój z widokiem

W tej kategorii Scout powiela zalety znane już z klasycznego Roomstera. Oferuje przestrzeń, jakiej pozazdrościć mogą mu auta o klasę większe. Z przodu wygodnie poczuje się nawet koszykarz. Miejsca nad głową wystarczy każdemu. Nie trzeba ściągać nawet filcowego kapelusza czy moherowego beretu. Nie ma szansy zawadzenia o podsufitkę. Niestety przednie fotele w dłuższej trasie okazują się mało wygodne. Być może to wynik zbyt krótkich siedzisk.

Prawdziwe królestwo oferuje drugi rząd siedzeń. To zresztą jedyne chyba auto w klasie, gdzie jazda z tyłu i oferowany komfort jest lepszy niż z przodu! Do dyspozycji pasażerów tylnej części auta Skoda oferuje trzy niezależne fotele. Dzięki ich wysokiemu umieszczeniu na nogi wygospodarowano rekordową ilość miejsca. Wygodną pozycję potęgują oparcia tylnych foteli, które można nieznacznie pochylać. Środkowy fotel jest trochę mniejszy i zapewnia gorsze warunki podróżowania. Można go łatwo złożyć i uzyskać praktyczny podłokietnik. A jeśli z tyłu podróżują dwie osoby najlepiej go zdemontować. Wtedy skrajne fotele dają się przesuwać na boki. Uzyskana przestrzeń pozwoli swobodnie usiąść obok siebie Jarkowi Dymkowi i Mariuszowi Pudzianowskiemu.

Najbardziej kontrowersyjna z wyglądu część auta zaczynająca się za środkowym słupkiem daje namiastkę domowego klimatu. Jest tam wygodnie i obszernie. Wielkie, ale mocno przyciemnione szyby pozwalają być anonimowym dla gapiów, na których niecodzienna sylwetka Scouta działa jak magnes. Wzorowo należy ocenić praktyczność całego nadwozia. Pełno tam schowków, skrytek, wnęk, półeczek.

Dużo uroku wnosi wielki szklany dach (2500 zł). Z uwagi na fakt, że zaczyna się tuż nad głowami siedzących z przodu, faworyzuje pasażerów tylnej części auta. Daje wielką frajdę nie tylko dzieciom. Jazda po górskich drogach z malowniczymi widokami dostarczy niezapomnianych wrażeń każdemu. Takie dachy w tego typu autach powinny być standardem.

Możliwości aranżacji wnętrza jest bardzo dużo. Każdy fotel daje się złożyć, przesuwać oraz łatwo demontować. Wówczas powstaje wielka przestrzeń ładunkowa o wartości 1780 litrów. Księgowi poskąpili niestety pieniędzy na właściwe wykończenie spodu foteli. Nieosłonięte gąbki drażnią wzrok po ich złożeniu. Bagażnik standardowo oferuje 450 litrów pojemności. Posiada praktyczne przegródki, schowki i siatkę do mocowania bagażu, co znacznie ułatwia transport wielu nietypowych przedmiotów.

Praktyczna nuda

Z wnętrza Scouta, mimo niezwykłej praktyczności, wieje nudą. Stylistyka deski rozdzielczej ma się nijak do ekspresyjnego nadwozia. Jest do bólu poprawna i rzeczowa. Typowa szkoła Volkswagena. Miłym urozmaiceniem są ładnie i ciekawie zaprojektowane zegary prędkościomierza i obrotomierza. Pomiędzy nimi czytelny wyświetlacz komputera, który na ciemnym tle wyświetla białe litery i cyfry. Zupełnie jak w najnowszej C-klasie Mercedesa.

Górna część deski wykonana jest z dość miękkiego materiału. Pozostałe są już dużo twardsze i bardziej toporne. Szczególnie boczki drzwi męczą surowością i brutalną wręcz twardością. Mimo to, wszystko spasowano z niezwykłą dokładnością. Do uszu kierującego nie dochodzą żądne niemiłe dźwięki. Firmowe audio czyta płyty CD oraz MP3. Gra więcej niż poprawnie a jego obsługa jest prosta i intuicyjna. Na plus należy zapisać wejście AUX, do którego można podłączyć iPoda z ulubionymi nagraniami.

Warto zainwestować 1,4 tysiąca złotych w pakiet skórzany. W jego skład wchodzi m.in. ładnie zaprojektowana trójramienna kierownica, która posiada regulację w dwóch płaszczyznach. Dość ponure kolorystycznie wnętrze próbują ożywić plastikowe dodatki udające metal. Wykonano je niestety z tak podłego tworzywa, że chwytając za klamkę wewnętrzną trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kiedyś wreszcie pęknie. Wielka szkoda, bo właśnie te detale psują wysoką ocenę tego praktycznego i estetycznie wykonanego wnętrza. Na osłodę zamontowano prawdziwie metalowe nakładki na pedały.

Tramwaj na czterech kołach

Wysokie nadwozie Scouta sugeruje, że nie lubi on dynamicznej jazdy po krętych drogach. Do tego niemal domek na plecach, więc poręczność ograniczona. Nic bardziej mylnego. Płyta podłogowa to hybryda. Połączenie nowej Fabii i Octavii pierwszej generacji. Auto zestrojono dość twardo, ale na tyle komfortowo, że na polskich dziurawych drogach spisuje się bardzo sprawnie. Jedynie poprzecznie nierówności wybiera mocno podskakując i trzęsąc nadwoziem. Koleiny, mimo szerokich kół, nie stanowią przeszkody. Tak samo kręte górskie drogi, które Scout "połyka" z nieukrywaną przyjemnością. Jedzie jak po szynach. Duża w tym zasługa bardzo precyzyjnego układu kierowniczego. To najlepszy, z jakim miałem do czynienia w Skodzie.

Scout posiada duże rezerwy bezpieczeństwa. Nie wychyla się niebezpiecznie na zakrętach, a w sytuacjach ekstremalnych czuwa optymalnie reagujący system ESP. Poza tym właściwą trakcję wspomaga system ASR, a w sytuacjach nagłego hamowania Dual Rate.

TDI rządzi

O jednostce napędzającej testowy model powiedziano już niemal wszystko. To 105 - konny diesel na pompowtryskiwaczach. Tę udaną i mało awaryjną jednostkę charakteryzuje głośny klekot zaraz po uruchomieniu. W miarę rozgrzania silnika dźwięki łagodnieją, a dla fanów diesla stają się nawet swego rodzaju muzyką kojącą zmysły. Niezbyt wysokiej kulturze pracy silnik TDI przeciwstawia bardzo oszczędne spalanie i dobre osiągi. Ostra jazda miejska to spalanie na poziomie 8 litrów oleju napędowego. W trasie, nie oszczędzając motoru spalanie oscyluje w granicach 6 litrów. Średnio w całym teście auto spaliło 6,6 litra. Eksploatowane było na górskich szlakach, autostradzie i korkach warszawskich ulic. To bardzo dobry wynik. Osiągi zadowalające, szczególnie podoba się elastyczność silnika. Kierowca czuje, że ma wystarczającą moc do bezpiecznej jazdy. Wyprzedzanie kolumny tirów nie stanowi problemu.

Scout nie jest wcale zawalidrogą. Mimo masywnego nadwozia przy prędkości rzędu 160 km/h w środku nie jest przesadnie głośno. Dobrze spasowano wszystkie uszczelki oraz wytłumiono nadwozie. Jedyne, co akustycznie bardziej daje o sobie znać przy takiej prędkości to praca diesla. Na autostradzie, z kompletem czterech pasażerów i pełnym ekwipunkiem w bagażniku Scout rozpędził się do godnych szacunku 185 km/h.

Trzeba pochwalić Skodę za rodzaj skrzyni biegów zastosowany w Roomsterze Scout. Dźwignia chodzi bezszelestnie, płynnie i ma przyjemnie krótki skok lewarka. Można śmiało porównać jej działanie do przekładni stosowanych w silnikach TDI, ale u... Audi. Tak, tak, to nie pomyłka. Tu Czesi dorównali prestiżowej marce z Ingolstadt.

Unikalnym rozwiązaniem jest funkcja doświetlania zakrętów. Podczas skręcania kół przedniej osi lub z chwilą włączenia kierunkowskazu włączają się lampy przeciwmgielne. Lekki skręt w lewo lub włączony migacz i lewy halogen momentalnie się zapala. Analogicznie podczas manewru w prawo. Nocą, na krętych drogach, system sprawdza się wyśmienicie. Oświetla niewidoczną część jezdni, co znacznie poprawia komfort i bezpieczeństwo jazdy. Gorzej w dzień, kiedy kierowcy mijający się ze Scoutem błyskają światłami i są wyraźnie zdezorientowani arią fleszy Roomstera. Dziwne, że producent nie przewidział, aby dać opcję dezaktywowania za dnia tego, skądinąd praktycznego nocą, udogodnienia. Ciekawe co na to "drogówka"?

To co dobre musi kosztować

Nie ma nic z darmo. W Skodzie także. Bogate wyposażenie winduje cenę Scouta w rejony zarezerwowane dla aut z segmentu D. Podstawowy model z silnikiem 1.9 TDI kosztuje ponad 73 tysiące złotych. W zamian Czesi oferują dobrze wyposażonego Scouta. Jest tu właściwe wszystko, co potrzebne w nowoczesnym aucie - włącznie z półautomatyczną klimatyzacją, czujnikami parkowania, alufelgami, komputerem pokładowym czy elektryką szyb i lusterek.

Za 11 tysięcy mniej można wyjechać z salonu autem o tej samej mocy co testowany diesel, ale wyposażonym w benzynowy silnik o pojemności 1,6 litra. Kto nie wyrabia rocznie znacznych przebiegów powinien pomyśleć właśnie o takiej opcji. Za testowaną wersję wyposażoną m.in. w ESP, większe koła, szklany dach, automatyczną klimatyzację i kilka innych mniej ważnych detali trzeba wyłożyć ponad 87 tysiące złotych. To już spora suma, za którą można kupić podobnie wyposażoną Octavię kombi z takim samym silnikiem jak Roomster Scout (81,3 tys. zł za wersję Octavia Ambiente). Popularność tego modelu i dobra renoma pozwala sądzić, że za kilka lat łatwiej znajdzie się potencjalnego klienta na używaną Octavię, niż na wciąż niszowo sprzedającego się Roomstera.

Scout oferuje co innego niż Octavia. To oryginalny design, więcej miejsca za przednimi fotelami oraz możliwość aranżacji wnętrza według własnych upodobań. To auto zorientowane na młode rodziny oraz osoby aktywnie spędzające czas (można np. dokupić uchwyty do mocowania rowerów wewnątrz auta).

Scout to ciekawy pojazd. Modnie skrojony, unikalny, praktyczny, nieźle wykonany. Za oryginalność i bogate wyposażenie firma każe jednak słono sobie płacić. Jest ciekawszy stylistycznie od normalnego Roomstera, ale nie oferuje właściwe nic poza bardziej wyrazistym wyglądem. Gdyby w tej cenie był napęd 4x4... Gdyby babcia miała wąsy...