Skoda Yeti 1.4 TSI Experience

Czy Skoda Yeti wyposażona w benzynowy silnik 1.4 TSI o mocy 122 KM i napęd tylko na przednią oś może być równie atrakcyjna co to samo auto, ale 4x4 łączone z mocnym dieslem? Sprawdzamy to dla Was w mroźnych, zimowych warunkach na polskich drogach. Niech wygra silniejszy.

Kiedy w listopadzie 2009 roku testowałem Yeti z dieslem pod maską i napędem 4x4, poza kilkoma mankamentami, których się dopatrzyłem, byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony tym autem. Nieco ponad rok później do redakcji trafiła wersja z silnikiem benzynowym 1.4 TSI o mocy 122 koni mechanicznych i napędem tylko na przód. Byłem bardzo ciekaw, jak wypadnie z konfrontacji z mocniejszym, "czteronapędowym" bratem, dlatego pierwszy zgłosiłem się po kluczyki. Ponad 600 kilometrów przebytych w różnych warunkach pozwoliło mi poznać jego wady i zalety.

Jest 15 grudnia...
...temperatura na zewnątrz nie sprzyja spacerom. Uczucie zimna potęguje porywisty wiatr, a na większości dróg zalega cienka warstwa zmarzniętego błota pośniegowego. Jednym słowem - pogoda na SUV-a. Ale czy niewielkie gabaryty i napęd tylko na jedną oś sprawią, że w prowadząc Yeti w takich warunkach poczuje się bezpiecznie? Pora się o tym przekonać.

Otwieram drzwi...
...i widzę znajome wnętrze. Cóż, w sumie byłoby dziwne, gdyby coś się tu już zmieniło. Jest jak zwykle dobrze: naprawdę zaskakujące jak na tę klasę auta materiały użyte do wykończenia przedziału pasażerskiego, poza tym doskonała ergonomia i funkcjonalność na wysokim poziomie. Oczywiście wprawne oko znowu zauważy wiele elementów sterujących wspólnych z innymi autami niemieckiego koncernu. Czy jednak to coś złego? Absolutnie nie...

Ponownie...
...do testu trafia bogata wersja wyposażenia Experience, dlatego środek Skody robi dobre wrażenie. Testowane auto nie ma co prawda "skóry", ale i tak prezentuje się niezgorzej. Dzięki dwukolorowej tapicerce i desce rozdzielczej coś dzieje się we wnętrzu i znika uczucie nudy. Mamy tu wygodną, obszytą skórą, dobrze leżącą w dłoniach kierownicę (regulowaną oczywiście w dwóch płaszczyznach), a na konsoli środkowej czytelny, dotykowy ekran nawigacji satelitarnej, pokazujący również na przemian stacje radiowe lub aktualnie odtwarzane media. Panuje tu przyjemna dla oka, zielona kolorystyka.

Proste, czytelne i naprawdę ładne analogowe zegary ukryte są w tubusach. W drzwiach te same, pojemne kieszenie, a u góry deski rozdzielczej sprytny, zamykany schowek na "latające pierdoły", bo tak właśnie zwykłem nazywać mniejsze rzeczy, które w sposób niekontrolowany przemieszczają się w autach podczas ostrzejszej jazdy.

Znowu...
...słowa pochwały należą się systemowi audio (dopłata 1800 złotych), który jak na auto tej klasy gra bardzo dobrze. Hmm, przy wyżej podkręconych basach okazuje się nawet, że audio jest lepsze niż mocowania plastików w drzwiach kierowcy... Czasami pojawia się bowiem dziwny odgłos - jakby materiały obok głośników miały ochotę wyjść na spacer. Na szczęście to się nie dzieje, ale pomijając ten szczegół, audio spisuje się naprawdę świetnie. Dodam, że nawet większe doły nie wytrącają płyty MP3 z równowagi, a ekran dotykowy, jak to w wyrobach "by VAG" bywa, jest odpowiednio czuły i dokładny. I znowu nie mam okazji sprawdzić, jak dwustrefowy Climatronic radzi sobie z chłodzeniem wnętrza Yeti. Ogrzewa je za to bardzo dobrze. Mam nawet (pewnie słuszne) wrażenie, że robi to wiele szybciej niż w wersji z silnikiem wysokoprężnym.

Głupio mi powtarzać...
...że pomimo niewielkich na oko gabarytów zewnętrznych Yeti jest całkiem spore w środku. Ale nie dyskutuje się z faktami. Z przodu miejsca jest w sam raz, a z tyłu jest zaskakująco przestronnie. Dodatkowo różne możliwości konfiguracji tylnych foteli sprawiają, że Yeti można wykorzystać na różne sposoby. I to jest jego siła. Prosto, łatwo, funkcjonalnie... Bez zawracania sobie głowy instrukcją obsługi. Oczywiście także w tej wersji pasażerowie tylnej kanapy (a w zasadzie foteli) mogą regulować kąt ich pochylenia.

Za nimi znajduje się bagażnik, który mieści przyzwoite 416 litrów. Jeśli jednak nasze wymagania transportowe są większe, a podróżujemy tylko we dwójkę, prostym zabiegiem możemy powiększyć przestrzeń bagażową aż do 1760 litrów. Dołóżmy do tego maksymalną ładowność 620 kg i mamy pomocnika w niecodziennych transportowych wyzwaniach. Brawo!

Jazda...
...tym autem jest prawie tak samo przyjemna jak wersją testowaną wcześniej. A tak naprawdę, to w moim odczuciu jest nawet przyjemniejsza pod względem doznań słuchowych oraz subiektywnie odczuwanych przyspieszeń i elastyczności. Okazuje się bowiem, że benzynowa, doładowana jednostka napędowa jest, po pierwsze, miła dla ucha, po drugie, naprawdę elastyczna.

Nigdy nie ukrywałem, że w większości przypadków preferuję silniki benzynowe, ale nie sądziłem, że 1.4 TSI zrobi na mnie aż tak dobre wrażenie. W połączeniu z dobrze zestopniowaną, bardzo precyzyjnie działającą skrzynią biegów, ten motor sprawia wrażenie, jakby dysponował mocą nie 122, a przynajmniej 140 koni mechanicznych. Maksymalny moment obrotowy wynoszący 200 Nm i dostępny w przedziale 1500-4000 obr./min powoduje, że Yeti nawet przy większym obciążeniu nie jest zawalidrogą. A jeśli jeździcie głównie sami lub w dwie osoby, zaryzykuję stwierdzenie, że "nieźle popyla". Podane przez producenta przyspieszenie 10,5 sekundy do "setki" wydaje się być nawet lepsze. Zauważyłem jednak jeden mankament - czasami, na biegu jałowym, silnik trochę jakby się trzęsie, nierówno pracuje. Ale może akurat trafiłem na gorsze paliwo?

Zawieszenie Yeti...
...zestrojono dosyć twardo, sprężyście. To jednak sprawia, że kompaktowy czeski SUV nieźle sobie poczyna w ciasnych, szybkich zakrętach. Precyzyjny (choć przy większych prędkościach nieco gumowaty) układ kierowniczy i dobrze umieszczony środek ciężkości sprawiają, że Skoda daje sporo frajdy nawet przy ostrzejszej jeździe. Czasami jednak brakuje jej pewności prowadzenia, jaką daje wersja z napędem na 4 koła. Mimo tego, że wyposażona tylko w Haldexa 4 generacji, to prowadząca się zdecydowanie lepiej.

W wyposażeniu testowanej wersji Experience znajduje się oczywiście komplet poduszek powietrznych oraz systemów bezpieczeństwa. Podobnie jak przy wcześniejszym spotkaniu ze Skodą, każdy z elektronicznych dozorców okazuje się reagować słusznie i w odpowiednim momencie.

Gorszy teren?
Zacznijmy od tego, że testowane Yeti ma ten sam podwyższony prześwit co jego czteronapędowa odmiana. Krótkie zwisy także są te same. Mimo przedniego napędu daje to więc Skodzie przewagę nad autami podobnej wielkości, ale ze zwykłymi właściwościami jezdnymi, typowymi dla kompaktów. Niestety, napędu nie oszukasz, i mimo tego, że dobre zimowe opony i rzeczony większy prześwit pozwoliły mi kilka razy wyjechać z większej zaspy śniegu, to nic nie zastąpi napędu na obie osie. Jestem absolutnie przekonany, że gdybym poddał testowane Yeti temu samemu testowi, który jego brat przeszedł koncertowo w zeszłym roku, musiałbym prosić kogoś o wyciągnięcie z błota. Ale trzeba podkreślić, że i tak Skoda dojechała w większość miejsc niedostępnych dla zwykłych kompaktów.

Średnie spalanie...
...z testu, według komputera pokładowego, wyniosło 11,7 litra na 100 kilometrów. Przy tankowaniu "pod korek" okazało się jednak, że w tym egzemplarzu komputer mylił się. Matematyka nie kłamie i tym razem pokazała, że realne zużycie paliwa jest aż o litr niższe! Biorąc więc pod uwagę, że te ponad 600 kilometrów Skoda zrobiła głównie w warunkach dynamicznej jazdy w mieście, wynik należy uznać za w pełni akceptowalny. A przecież ujemne temperatury na pewno też zrobiły swoje.

Podsumowując przebyte razem kilometry, należy raz jeszcze pochwalić Yeti za jakość wykonania, przestronność, funkcjonalność oraz bogate wyposażenie i dużą możliwość konfiguracji. Pomijając to, że tak jak i w zeszłym roku przednie fotele wydały mi się dosyć twarde i wąskie, autem podróżowało się zupełnie komfortowo. Nie przeszkadzało w tym wcale dosyć sztywno zestrojone zawieszenie. Niestety, znowu narzekałem na zbyt niskie moim zdaniem umiejscowienie - świetnie skądinąd pracującego - lewarka zmiany biegów oraz ekranu nawigacji.

Wyposażenie...
...także i tym razem było bogate. Do naszej dyspozycji oddano m.in. wspomniany już wcześniej system nawigacji satelitarnej, lepszy sprzęt audio, dwustrefową, automatyczną klimatyzację oraz reflektory biksenonowe. Należy też wspomnieć o systemach dbających o bezpieczeństwo jazdy oraz systemie bluetooth i podgrzewanych przednich fotelach. Pełna "elektryka" szyb i lusterek zewnętrznych to już standard w tego typu autach.

A cena?
Za tak doposażone auto trzeba zapłacić 98 550 złotych. Niemało... Ale z drugiej strony za tę kwotę dostajemy przecież dobrze wykonane, bogato wyposażone i bardzo funkcjonalne auto. Szkoda tylko, że cena nie obejmuje napędu 4x4... Ale przecież nie dla każdego jest on niezbędny. Gdybym jednak miał wybrać Yeti, a nie byłbym ograniczony finansami, cytując Zygmunta Chajzera prowadzącego kiedyś pewien teleturniej, "poszedłbym na całość". Oznacza to, że wybrałbym pewnie wersję z benzynowym silnikiem 1.8 TSI mocy 160 KM. Obowiązkowo z napędem na 4 koła. Cena? Jeśli nie musiałbym mieć aż takiego bogatego wyposażenia dodatkowego, według dzisiejszego konfiguratora byłaby niewiele wyższa. A takim autem można już nieźle się wyhasać...