Subaru Forester 2.0XT Comfort

Gdzieś w oddali dało się słyszeć pomruk zbliżającego się auta. Większość z ludzi oczekujących na tramwaj nie zwróciła uwagi, gdy dźwięk przybrał bardziej chrapliwy i basowy pomruk. Kierowca mocniej wcisnął gaz, kiedy błękitny sedan przemknął obok przystanku.

"Słychać, że to auto żyje..." - pomyślał jeden ze stojących na przystanku mężczyzn, kiedy głośno dudniący wydech grzmiał jeszcze przez kilkaset metrów długiej, spowitej wieczornym światłem ulicy. To była Impreza STI, rocznik 2005, dla wielu jedno z ostatnich Subaru z prawdziwym charakterem. Dlaczego ostatnich? Odnoszę wrażenie, że duch japońskiej marki powoli zaczyna się zatracać w najnowszych modelach - brak im pazura, agresji i tej nieposkromionej przyjemności prowadzenia, którą jeszcze do niedawna cieszyły swoich właścicieli niebieskie sedany z Plejadami w logo.

Dziś stoję przed czwartą generacją Forestera...
...w dodatku przed jego najmocniejszą dostępną odmianą - 240-konną wersją XT. Z nadzieją patrzę na auto, mając przed oczami świetną, choć dostępną tylko na japońskim rynku wersję STi, która z 2,5-litrowego boksera z Imprezy WRX wyciskała 320 KM. To było jednak blisko 10 lat temu...

Mimo, że na pierwszy rzut oka jest taki sam jak poprzednia generacja, 2013 Forester to zupełnie nowe auto. Jest dłuższe o 35 mm (4595 mm), szersze o 15 mm (1795 mm) i wyższe o 35 mm (1735 mm) od poprzednika - także rozstaw osi wzrósł o 35 mm (2640 mm). Poza tym zmieniła się nieco bryła - przód z agresywnie zaprojektowanymi reflektorami wydaje się być jeszcze bardziej "zawinięty" do góry, linia okien wyżej poprowadzona, a tył dzięki licznym przetłoczeniom klapy stał się mniej nijaki.

Najmocniejsza odmianę 2.0XT wyróżniają nie tylko znakomicie wyglądające dwukolorowe 18-calowe obręcze aluminiowe, ale także agresywnie stylizowany przedni zderzak z imitacjami wlotów powietrza po bokach (w których mogłyby się znaleźć przykładowo LED-owe światła dzienne, realizowane przez dolne światła przeciwmgielne) oraz pokaźny spojler na tylnej klapie. Niestety, wprawne oko od razu zauważy brak tak charakterystycznego elementu każdego prawdziwego Subaru - pokaźnego wlotu na masce. "Zabrały" go normy bezpieczeństwa (że niby potrąceni przechodnie wpadali przez niego pod maskę?), a Subaru doprowadziło powietrze do intercoolera prowadzącymi od atrapy kanałami pod pokrywą. Ponadto brakuje mi pokaźniejszych końcówek układu wydechowego...

Czas zaglądnąć do wnętrza...
...japońskiego SUV-a, które stało się jeszcze przestronniejsze. Być może powiększenie wymiarów zewnętrznych jest tak naprawdę symboliczne, tak nowy Forester w środku zyskał widoczne centymetry. Żaden z pięciu pasażerów nie powinien narzekać na brak miejsca - jest tu komfortowo, schludnie i funkcjonalnie. Boczki drzwi wykończono miękkim, skórzanym materiałem, tylne oparcia posiadają regulację pochylenia, a przednie fotele zapewniają dużą wygodę (ten kierowcy dysponuje elektryczną regulacją), wzbogaconą praktycznym, ruchomym podłokietnikiem. Pomyślano nawet o dodatkowych, dolnych uszczelkach drzwi, które sięgają poniżej progu - koniec z brudnymi nogawkami od spodni.

Najwięcej zyskał bagażnik - 505 litrów to jeden z lepszych wyników w klasie. Co prawda próg jest nieco wysoko (choć to przypadłość SUV-ów), ale przestrzeń po złożeniu drugiego rzędu jest duża (1577 l), a podłoga praktycznie płaska. Wielki plus za przyciski, za pomocą których jednym pociągnięciem złożymy oparcia asymetrycznie dzielonej kanapy, za praktyczne schowki pod podłogą bagażnika (55 l wliczane do pojemności kufra) oraz za elektrycznie otwieraną klapę z blokadą wysokości jej uniesienia (seryjne wyposażenie testowanego auta).

Niestety, są i minusy wnętrza japońskiego SUV-a. Pasażerom tylnej kanapy na pewno braknie dodatkowych nawiewów, natomiast kierowcy znacznie lepszego fotela. Te obecne teraz są dość obszerne i komfortowe (choć siedzisko mogłoby być dłuższe), ale zupełnie nie pasują do charakteru tego Subaru. W 240-konnym aucie widziałbym sportowe kubełki ze znacznie lepszym trzymaniem bocznym. Mogłyby być również znacznie niżej umiejscowione, bo kierowca siedzi dość wysoko. Z jednej strony to wada, z drugiej zaleta - wszak wyższa pozycja za "kółkiem" to także lepsza widoczność, a ta w nowym Foresterem jest znakomita w każdą stronę. Do tego Japończycy dorzucają standardową w praktycznie każdej wersji (oprócz 2.0D Active) kamerę cofania, choć czujników parkowania nie uświadczymy nawet za dopłatą.

Deska rozdzielcza Forestera...
...nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, kto miał wcześniej styczność z Subaru. Stylistyka jest tak samo smutna, co i kolorystyka - z jednej strony prosto, a nawet schludnie, z drugiej jednak europejscy producenci przyzwyczaili nas do bardziej atrakcyjnego wzornictwa kokpitu. Na szczęście wszystko jest łatwe w obsłudze, nie ma żadnych zagadek, a większość informacji przekazuje rozbudowany komputer pokładowy, którego ekran zlokalizowano na szczycie środkowej konsoli.

Nie można też przyczepić się do jakości spasowania, choć tworzywa mogłyby być wyższej jakości. Niestety, brakuje tu świeżości, a kwintesencją minionej epoki japońskich samochodów są wyświetlacz radia (pamiętający chyba pierwszą generację Forestera) oraz archaiczny kluczyk (tak stary, że nie pamiętający już żadnej generacji Forestera). Są też jednak oznaki ewolucji - przełącznik kierunkowskazów ma impulsową funkcję trzech "mignięć", spryskiwacze przedniej szyby wreszcie włączamy pociągnięciem dźwigni wycieraczek do siebie (a nie przyciskiem na jej końcu), a zegary są proste i czytelne. Oczywiście przy przekręceniu kluczyka wszystkie wskazówki robią pełny obrót wokół własnej osi...

No właśnie...
...jak już przy przekręceniu kluczyka jesteśmy. Pojawienie się 2-litrowego, turbodoładowego boksera pod maską nowego Forestera to duża niespodzianka. Oznaczony jako DIT (Direct Injection Turbo) bazuje oczywiście na wolnossącej jednostce z BRZ, którą wyposażono w bezpośredni wtrysk oraz turbosprężarkę Twin Scroll. 2 litry, turbo, 240 KM i 350 Nm dostępne już od 2400 obrotów na minutę. Brzmi pysznie, prawda?

Brzmiałoby, gdyby Subaru nie popełniło jednego, karygodnego błędu - zestawili ten silnik z bezstopniową skrzynią Lineartonic. Manuala nie ma nawet w opcji. I co? Niejeden trzasnął już drzwiami nowego Forestera 2.0XT, gdy dowiedział się o tej "niespodziance" i wykrzykując biednemu sprzedawcy coś o herezjach, dieslu w Porsche 911 i odłączanych 10 cylindrach w Ferrari V12 wyszedł z salonu Subaru. A może jednak spróbować tego absurdalnego, na pierwszy rzut oka, połączenia?

Przekręcenie wspomnianego kluczyka nie nastraja jednak optymistycznie, bo 2-litrowy DIT na jałowych obrotach na zewnątrz pracuje "prawie jak" diesel (charakterystyczne "cykanie" dla silników z bezpośrednim wtryskiem), a wewnątrz praktycznie go nie słychać. Halo, tu jest przecież bokser, 2.0 turbo!! Mam Wam pokazać, jak ma taki silnik brzmieć? Zaraz, zaraz, gdzieś tu była w pobliżu błękitna Impreza z początku testu... Niestety, charakterystyczna dla silników przeciwsobnych metaliczna "chrypa" to wszystko, na co stać dziś najnowsze Subaru. Ja wiem, ekologia, ekonomia, normy emisji spalin, normy emisji dźwięku - rozumiem, ale to przecież najmocniejszy Forester, a nie jakieś tam mizerne 1.6, którego ani nie czuć, ani nie słychać. Tu jest 240 koni i to auto już na "dzień dobry" powinno witać się z właścicielem groźnym pomrukiem...

Tymczasem "Forek" sobie stoi...
...i "cyka", czas więc zasiąść za kierownicą. Chciałbym siedzieć niżej na fotelu kubełkowym, chciałbym grubszy i lepiej wyprofilowany wieniec kierownicy, chciałbym manualną skrzynię biegów. Chciałbym, ale nie mam. Co mam? Mam za to symetryczny układ napędu 4x4, mam system SI-Drive sterujący pracą przepustnicy i skrzyni biegów oraz nowy układ X-MODE, który rozdziela moment obrotowy na każde z kół z osobna. No i tę nieszczęsną skrzynię. No to lewarek na D i jedziemy.

Bezstopniowe skrzynie kojarzą się raczej z wyciem silnika niczym w odkurzaczu i leniwie poruszającej się wskazówce prędkościomierza, bo obrotomierza zazwyczaj trzyma się sama tuż przed czerwonym polem. Forester jednak pozytywnie zaskakuje, bo przecież przekładnia CVT współpracuje z 240-konnym bokserem, który "wykłada wszystko na stół" już od 2400 obrotów. Wiśniowy SUV wyrywa do przodu i już po kilku pierwszych kilometrach mogę zaryzykować tezę, że to może być udany duet. A to dopiero tryb Intelligent systemu SI-Drive - zostały jeszcze Sport i Sport Sharp...

W mieście od razu można docenić zalety automatycznej skrzyni, zwłaszcza jeśli mieszkasz w dużej, zakorkowanej metropolii. Forester łagodnie podjeżdża w korku i nie szarpie zmianą biegów, bo ich nie ma. Przydałby się jednak system Start-Stop, bo 2-litrowy bokser pochłania przy spokojnym, miejskim turlaniu się 12-14 litrów na "setkę". Brakuje mi jeszcze trochę lepszej reakcji na tzw. "odejście", czyli mocne dodanie gazu - tu japoński SUV dostaje lekkiej zadyszki. Bo jak już się ruszy...

...to jest nie do powstrzymania!
Ważące 1,6 tony Subaru "zrywa" się do 100 km/h w czasie zaledwie 7,5 sekundy, praktycznie bez znaczenia, czy porusza się po mokrym czy suchym asfalcie. I prawdę powiedziawszy najlepiej mu to wychodzi w trybie Sport, w dodatku w trybie automatycznym skrzyni biegów. Dlaczego?

Bezstopniowa skrzynia Lineartonic posiada oczywiście manualny tryb zmiany biegów, dzięki czemu kierowca wreszcie dostaje do dyspozycji łopatki zamontowane przy kierownicy. System SI-Drive w trybach pracy Intelligent (kompromis między osiągami a dynamiką jazdy) oraz Sport (ostrzejsza charakterystyka pracy przepustnicy) oddaje nam sześć wirtualnych biegów, natomiast w ostrym Sport Sharp - aż osiem.

Jeśli chodzi o dynamiczną jazdę - po prostu o zabawę samochodem - Sport Sharp jest niezastąpiony. Forester agresywnie "idzie" już od najniższych obrotów, a przy prędkości 90-120 km/h ma się wrażenie, jakby dostawał "kopa" od drugiej turbosprężarki. Reakcja na gaz jest natychmiastowa, biegi zmieniane są błyskawicznie, a cały układ napędowy idealnie współgra z kierowcą. Muszę szczerze przyznać - zaraz po STI to drugie najlepiej prowadzące się Subaru, z jakim miałem do czynienia. Układ kierowniczy jest bardzo bezpośredni, świetnie reaguje na każdy ruch kierownicą, a sztywno zestrojone zawieszenie (w wersji 2.0XT dodatkowo wzmocnione) to idealny kompromis pomiędzy sportową twardością, a optymalnym komfortem na nasze drogi.

Forester prowadzi się po prostu jak po szynach...
...nie ma mowy o najmniejszym uślizgu któregoś z kół i dynamicznie atakuje każdy z zakrętów. Wracając do kwestii osiągów - osiem biegów w trybie Sport Sharp jest symulowane jak w klasycznym automacie (z "wirtualnymi" przerwami podczas kolejnych zmian), czego nie ma w trybie Sport. Jednak w pewnym momencie, gdy nudzi Cię zabawa sztucznie wytworzonymi biegami, odkrywasz, że bezstopniowy automat wreszcie ma sens!

Bo w nieprzerwanym ciągu, jaki daje skrzynia CVT wraz z 2-litrowym, turbodoładowanym bokserem, jest więcej szaleństwa niż w zabawie z łopatkami. Tu skupiasz się tylko na kierownicy i pedałach gazu oraz hamulca. Nie interesuje Cię nic więcej. Gaz, hamulec, ostry skręt, gaz, delikatny łuk, więcej gazu, ostre dohamowanie. Tak można bez końca, zwłaszcza że fantastyczne hamulce z wentylowanymi tarczami na obu osiach wydają się nigdy nie męczyć. Jedynie zużycie paliwa, przy dynamicznej jeździe przekraczające wartości z terenu zabudowanego, chłodzi czasami gorące zapędy. Jednak odpowiednie traktowanie potrafi je ustabilizować na poziomie 10 l/100 km, a ekonomiczna jazda obniżyć nawet do 8,5 l/100 km.

Oczywiście Forester to nie tylko szybki, asfaltowy SUV - Subaru wielokrotnie udowodniło, że nadaje się także w teren i to ten trudniejszy. Nie inaczej jest z bohaterem testu - 22-centymetrowy prześwit i napęd na cztery kola powoduje, że "Forkiem" możemy zapuścić się jeszcze dalej niż większością SUV-ów (z których większość kupowanych jest z przednim napędem). Najnowszą generację Forestera wyposażono w układ napędu X-MODE, który rozdziela moment obrotowy nie tylko pomiędzy przednią a tylną oś, ale także pomiędzy lewe a prawe koło. Jego pracę można obserwować na ekranie komputera pokładowego, na którym system pokazuje także skręt przednich kół. Dodatkowo X-MODE współpracuje z asystentem zjazdu HDC (Hill Descent Control), a cały układ działa do prędkości do 40 km/h, co jeszcze bardziej ułatwi jazdę w terenie.

Jedną z wad Subaru oferowanych na polskim rynku...
...była ich cena, uzależniona od kursu euro. Subaru Import Polska wprowadziło jednak niezbędne korekty i nowy Forester dzięki przyzwoicie skalkulowanej cenie staje się atrakcyjnym samochodem. O jakiej jednak cenie mówimy? W przypadku testowanego egzemplarza - 2.0XT Comfort - o kwocie 39 000 euro, co przy obecnym kursie (4,1097 PLN/EUR) daje nam sumę 160 278 złotych. Z jednej strony dużo, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że Subaru w kwestii osiągów jest bezkonkurencyjne, bo nikt nie oferuje tak mocnego silnika poza producentami segmentu premium, to warto się nad tą propozycją zastanowić.

Zwłaszcza, że za tę kwotę dostajemy samochód wyposażony m.in. w komplet poduszek powietrznych i systemów bezpieczeństwa, pełną elektrykę szyb i lusterek, dwustrefową klimatyzację, reflektory ksenonowe, tempomat, kamerę cofania, elektrycznie podnoszoną tylną klapę, czy 18-calowe alufelgi. Do pełni szczęścia może brakować panoramicznego dachu, skórzanej tapicerki i nawigacji z rozbudowanym zestawem audio - to akurat znajdziemy w bogatszym wariancie Platinium za 41 000 euro (168 497 zł).

Mimo wszystko Subaru Forester 2.0XT może być najlepszą ofertą życia. Wspomniani wcześniej konkurenci z segmentu premium dysponują podobnymi, a nawet mocniejszymi silnikami, ale ich ceny są wyższe, a bazowe wyposażenie - znacznie uboższe: 225-konne Audi Q5 2.0 TFSI Quattro Tiptronic to wydatek 186 800 zł, BMW X3 xDrive28i o mocy 245 KM kosztuje 192 000 zł, a 211-konny Mercedes GLK 250 4MATIC - 198 500 zł. Najgroźniejszą ofertą staje się jednak świeżutkie Volvo XC60 po liftingu - za 170 100 zł dostaniemy 240-konną wersję T5 Base.

Zalety:
+ przestronne i wygodne wnętrze
+ mocny silnik, który idealnie współpracuje z zawieszeniem i układem kierowniczym
+ świetne hamulce
+ bezstopniowa skrzynia biegów, nadająca autu zupełnie nowego charakteru
+ atrakcyjna oferta cenowa

Wady:
- mimo wszystko brak skrzyni manualnej, choćby w opcji
- stylistyka kokpitu nie wszystkim przypadnie do gustu
- zupełny brak charakteru najmocniejszej odmiany

Podsumowanie:
Najnowsze Subaru Forester to bez wątpienia bardzo szybkie i świetnie prowadzące się auto, które zestawiono ze skrzynią, którą najpierw Cię odrzuci, a potem, gdy jej spróbujesz, nie będziesz mógł sobie wyobrazić innego duetu. Chciałbym śmiało powiedzieć, że to jeden z najlepszych SUV-ów, ale...

...ale "Forek" nie ma w ogóle charakteru. To auto bezpłciowe, dopracowane, ale zupełnie bez polotu i stylu, z którego Subaru do niedawna słynęło. Basowo grzmiący wydech? Kubełkowe fotele? Mięsista kierownica przeszyta błękitną nicią i białe tarcze zegarów? Tego nie ma, a chciałbym, żeby było, bo to przecież nie bazowa wersja 2.0 150 KM, tylko najszybsza 2.0XT 240 KM. Może Subaru się skusi i wypuści pakiet STI z tymi dodatkami? Z niecierpliwością czekam na takie rewelacje od japońskiego producenta.