Suzuki Grand Vitara 3d 1.6L VVT

Suzuki z 3-drzwiowym modelem Grand Vitary celuje raczej w piękniejszą część naszego społeczeństwa. To auto terenowe dla kobiety odważnej i lubiącej podejmować ryzyko, która nie boi się życia. Taki typ Martyny Wojciechowskiej. Czy byłaby zadowolona z posiadania japońskiej terenówki?

Zaprezentowana w 2005 roku nowa generacja Suzuki Grand Vitary zaskoczyła wiele osób. Przed japońską marką otworzyły się drzwi dla nowych klientów, zwłaszcza dla tych którzy patrzyli na jakość oraz wygląd samochodu. A to niezaprzeczalny urok terenówki Suzuki. Po poprzedniku odziedziczyła kolejne zalety - bardzo dobre właściwości terenowe (napęd na cztery koła, reduktor, blokadę mostów) oraz solidną konstrukcję (nadwozie samonośne wzmocnione ramą).

Wszystko w porządku, ale mówimy o wersji 5-drzwiowej. Ta aspiruje do roli prawdziwego samochodu terenowego, a więc takiego, który bardziej przypadnie do gustu osobnikom płci brzydkiej. Rasowy off-road to ta dziedzina, która w tym wypadku bardziej odpowiada mężczyznom. A wersja 3-drzwiowa? Bez reduktora i blokady mostów podchodzi bardziej pod bulwarowego SUV-a i taki samochód nadaje się raczej dla kobiety. I to bynajmniej nie do utopienia w błocie.

Bohaterką tego testu została Suzuki Grand Vitara właśnie w odmianie 3-drzwiowej. W celu bardziej profesjonalnego podejścia do samochodu postanowiłem poprosić o pomoc płeć piękną. To właśnie kobieta wspólnie ze mną zadecyduje, czy to właśnie ona powinna zasiadać za kierownicą, czy ja.

W OCZACH KOBIETY

To auto po prostu jest ładne. Grafitowy kolor może troszkę nie pasuje, bo jest za smutny, choć bynajmniej nie myślę o różowym. Widziałabym Grand Vitarę w beżu lub czerwieni -wyglądałaby znacznie atrakcyjniej. Jednak nie o kolor tu się rozchodzi. Cała sylwetka jest zwarta i nawet agresywna, nadwozie posiada dużo ciekawych detali. Wysoki przód jest masywny i wygląda, jakby należał do znacznie większego auta, niż 3-drzwiowe Suzuki (o długości 4 metrów). Szkoda, że w otworach w zderzaku nie ma halogenów, przydałyby się w standardzie.

Jak na prawdziwą terenówkę przystało, koło wylądowało na klapie. Nadaje to charakteru małej Vitarze, podobnie jak tylne światła ze srebrną otoczką (swoją drogą to jeden z elementów odróżniających z tyłu wersje 3d i 5d). Duże 16-calowe koła (z oponami 225/70 R16) dopełniają wrażenia, że auto jest solidne i potrafi radzić sobie z przeszkodami.

Przy zajmowaniu miejsca we wnętrzu nie ma najmniejszych problemów. Drzwi otwierają się szeroko, a próg jest wysoko (prześwit wynosi 200 mm). Do Grand Vitary nie wpada się jak do niewygodnego samochodu, tylko po prostu "wchodzi". Niedogodność długich drzwi zauważa się dopiero na parkingu, kiedy w towarzystwie bliskości innego samochodu trzeba bardzo uważać, aby nie obić lakieru. Zarówno na naszym Suzuki, jak i sąsiada. Gdy już spokojnie usiądziemy na fotelu (podgrzewanym w standardzie), można wpaść nawet w zachwyt. Fotele może nie są zbyt miękkie, ale zadziwiająco wygodne, dobrze trzymają i zupełnie nie męczą naszego kręgosłupa.

Plastiki na desce są twarde, ale dobrze spasowane. Ich kolor niestety przytłacza, dobrze, że na kierownicy oraz na konsoli środkowej zastosowano srebrne wstawki. Świetnie wyglądają zegary "na dnie studni", poza tym czerwono-biała kolorystyka wszystkich podświetleń robi niesamowite wrażenie. Ilość schowków jest wystarczająca w zupełności - na butelki w drzwiach, na komórkę w konsoli czy na książkę w desce po stronie pasażera. Z obsługą automatycznej klimatyzacji oraz radioodtwarzacza CD MP3 nie ma najmniejszych problemów.

Dostęp do kanapy jest nieco utrudniony, ilość przestrzeni z tyłu również nie zachwyca. Pomijam, że mieści tylko dwóch pasażerów, jednak nawet dziecko w foteliku będzie miało problemy z miejscem na nogi. 184 litry bagażnika to absolutne minimum, mieści jedynie dwie większe siatki z zakupami. Aby przewieźć coś rozsądniejszego można złożyć kanapę. Wówczas osiągniemy 516 litrów, które również nie są wartością godną podziwu.

Po mieście auto prowadzi się znakomicie. Wysoko zawieszone auto jest stabilne, a duże koła pomagają łagodniej "wpadać" w dziury. W miejskiej dżungli z banalną łatwością zdobywa się każdy wysoki krawężnik, przez co znalezienie miejsca pod marketem przestaje być życiowym wyzwaniem. W samym parkowaniu nieco przeszkadza szeroki słupek środkowy (również pasażerom tylnej kanapy zasłania on dużo widoku), poza tym bez problemów - maskę widać znakomicie a tył kończy się razem z kołem zapasowym.

Silnik jest jednym najsłabszych elementów Suzuki Grand Vitary. Ma pojemność 1,6-litra i moc 106 koni mechanicznych, jednak z autem ważącym 1370 kg nie daje sobie rady. Przy ruszaniu jest "mułowaty", również nie zachwyca przyspieszaniem na niższych obrotach. Aby sprawiał więcej radości należy go wysoko kręcić, ale to objawia się głośnym i nieprzyjemnym dźwiękiem silnika oraz szalenie wysokim zużyciem paliwa. Pojawiające się na wyświetlaczu chwilowego spalania dwucyfrowe liczby już przy ok. 100 km/h potrafią przerazić.

MĘSKA JAZDA

Mało spostrzegawczy wypatrzą, że 3-drzwiowa Grand Vitara różni się od wersji 5-drzwiowej również reflektorami. Mniejsza odmiana ma kierunkowskazy z boków, dłuższa ma je wkomponowane w formie "listwy" pod głównymi lampami. Do gustu przypadły mi "chrapki" przy masce - ciekawy element stylistyczny. Gdy Grand Vitara była projektowana, lampy tylne w stylu "lexus look" przeżywały pewnie renesans, jednak dziś stały się już niemodne. Nie mówię, że wyglądają źle, jednak klasyczny styl z odmiany 5-drzwiowej bardziej przypadł mi do gustu. Element, który razi w wyglądzie zewnętrznym "Suzi", to tłumik. Sprawia wrażenie urwanego, bo widać go praktycznie całego pod samochodem. Nie wiem, czy można byłoby go inaczej zamontować i zaprojektować, jednak robi nieco szpetne wrażenie.

Wnętrze faktycznie jest znakomite. Plastiki mimo swojej smutności i twardości są przyzwoicie spasowane i bynajmniej nie są powodem myślenia, że siedzimy w samochodzie terenowym. Wszystko jest czytelne i pod ręką, dobrze że w kierownicy zamontowano przyciski sterowania radiem. Ciekawostką jest fakt, iż nasycenie podświetlenia deski nie regulujemy pokrętłem, a przyciskiem z boku na konsoli - wciskamy i jest jaśniej, wyciskamy i jest ciemniej. Tak po prostu. Cieszę się z ilości dodatkowych gniazd zasilania oraz z ilości schowków, jednak ten cofnięty na tunelu środkowym mógłby być zamontowany nieco wyżej. Spełniałby wówczas rolę podłokietnika.

Jeśli zamierzamy kogoś wpuścić na tylną kanapę, pamiętajmy o dwóch rzeczach. Raz, że jest tam mało miejsca a dwa, że oparcie fotela nie wraca do naszej ulubionej pozycji. Po prostu ustawia się bliżej pionu. To ważne; zaoszczędzimy bólu pleców i kilku "słodkich" słów skierowanych do projektantów Suzuki, gdy zawadzimy o świetnie wyprofilowany bok fotela.

Silnik ma 16 zaworów, zmienne fazy rozrządu i jest nowoczesną konstrukcją. W teorii. W praktyce okazuje się za słaby, zbyt paliwożerny (średnia w teście wyniosła 10,7 litra na 100 km) i naprawdę głośny. Poza tym całą swoją pracę przenosi na lewarek zmiany biegów, który mimo, iż pracuje dość precyzyjnie i porusza się po krótkich drogach, to jednak jest w działaniu dość oporny i wymaga użycia mocniejszej ręki. Układ kierowniczy bardzo precyzyjny, dokładnie miękki, kiedy tego wymagamy i czuły w sytuacjach ekstremalnych. Kolumny MacPhersona oraz system wielowahaczowy to kombinacja twardego zawieszenia. W mieście w porządku i bezpiecznie, w terenie tym lepiej - bardzo stabilnie. Jednak na trasie momentami robi się nieciekawie i auto zaczyna nieprzyjemnie podskakiwać.

Jeśli myślisz o wypadzie w nieznany teren, to lepiej wcześniej go dokładniej poznaj, niż utopisz gdzieś Grand Vitarę. Nie ma reduktora i blokady mostów, stały napęd na cztery koła musi Ci wystarczyć. Dojazd na działkę, na spacer w lesie z psem czy piknik na łonie natury z dziewczyną - owszem. O błotnych przeprawach, szaleństwach po wydmach i brodzeniu po maskę w rzece zapomnij. Co prawda niskie zwisy, zarówno przedni i tylny pozwalają poszaleć po pagórkach (kąt natarcia 29 stopni, kąt rampowy 20 i kąt zejścia 36 stopni), jednak niech podłoże będzie wystarczająco przyczepne. Chcesz więcej rozrywek terenowych? Doinwestuj i kup wersję 5-drzwiową.

ALBO SUZUKI, ALBO NIC

Hasło reklamowe Suzuki nabiera nowego znaczenia. A to dlatego, że Grand Vitara jest jedynym 3-drzwiowym miejskim SUV-em dostępnym na rynku. Jeśli nie chcemy 5 drzwi, możemy kupić albo Suzuki, albo nic. I to tylko w jedej wersji wyposażeniowej. Na szczęście od stycznia możemy za to zamiast słabego i paliwożernego silnika benzynowego wybrać 129-konnego turbodiesla. Niestety jest droższy o równe 12 000 złotych.

Co dostaniemy jednak za prawie 75 000 złotych, które wydamy na 3-drzwiową Vitarę 1.6? Bulwarowego SUV-a, który robi dobre wrażenie i jest świetnie wykonany. Najpoważniejszym minusem jest kiepski silnik, który mógłby być mocniejszy i spalać nieco mniej paliwa. Zawsze alternatywę znajdziemy w wysokoprężnym 1.9L.

A jak z naszym wyborem? Wspólnie doszliśmy do wniosku, że wersja 3-drzwiowa może świetnie służyć aktywnej kobiecie, która znudzona jest przyziemnymi i banalnymi "wózkami" do wożenia się po mieście i lubi wypady w delikatny teren. Taki typ "Martyna", odważnie i z polotem. Ja natomiast osobiście przesiadłbym się do wersji 5-drzwiowej z silnikiem 2-litrowym (za 88 900 złotych). Mówią, że rozmiar ma znaczenie. Jasne, tu zwłaszcza w terenie.

Wyposażenie standardowe: 6 poduszek powietrznych, ABS, klimatyzacja automatyczna, radioodtwarzacz CD MP3, elektryczne szyby i lusterka, podgrzewane fotele, lakier metalizowany.