Suzuki Splash 1.2 GLX A/T

Najmniejszy model w aktualnej ofercie Suzuki to Splash. Reprezentuje segment małych samochodów miejskich, których atutem ma być przede wszystkim przystępna cena oraz niskie koszty eksploatacji. W przypadku testowanej wersji jest jeszcze coś extra - automatyczna skrzynia biegów.

Każdy, kto dużo czasu spędza w gęstym ruchu miejskim, z pewnością doceni taką właśnie przekładnię. Fakt, że brakuje jej trybu sekwencyjnego, a biegów do przodu jest zaledwie cztery, nie ma wielkiego znaczenia - Splash nie jest przecież autostradowym ścigaczem. Benzynowa jednostka o pojemności 1.2-litra i mocy 86 KM została opracowana przez inżynierów Suzuki specjalnie na potrzeby tego modelu. Zyska ona sympatię osób preferujących spokojny i wyważony styl jazdy. Takich, które mają w zwyczaju delikatnie obchodzić się z pedałem przyspieszenia. Wtedy silnik pracuje zaskakująco kulturalnie - cicho, równo i bez wibracji.

Przy próbach ostrzejszego traktowania...
...prezentuje się z nieco gorszej strony. Gdy konieczne staje się wykonywanie częstych manewrów wyprzedzania, obroty jednostki i hałas we wnętrzu gwałtownie rosną. Reakcja na dodanie gazu jest natychmiastowa, pod warunkiem że nie podróżujemy z kompletem pasażerów. Przy wyższych prędkościach wyprzedzanie trwa irytująco długo, na szczęście w jeździe miejskiej - do której auto jest predestynowane - ma to tak naprawdę drugorzędne znaczenie.

Zastosowany tu "automat" pracuje szybko, a jednocześnie płynnie. Na zdecydowane wciśnięcie pedału gazu reaguje bez ociągania, nie ma też problemów z dobraniem odpowiedniego biegu dla danej prędkości. Całość jest przy tym dość ekonomiczna (średnie spalanie w teście wyniosło 6,3 l / 100 km). Cieszy również fakt, że pomimo zastosowania z tyłu bębnów hamulce okazują się wystarczająco skuteczne.

W obliczu braku...
...pedału sprzęgła, fikuśny obrotomierz, który "wyprowadzono" na górną część deski rozdzielczej, poza główny zestaw zegarów, jest właściwie zbędny. Owszem, bywa nieoceniony w odmianie ze skrzynią manualną (tańszej o równe 5000 zł), ale w wersji A/T konstruktorzy mogli śmiało go pominąć, montując w zamian np. elektrycznie sterowane szyby z tyłu, podłokietnik dla kierowcy czy chociażby wskaźnik temperatury silnika.

Po wykończeniu wnętrza można byłoby spodziewać się odrobinę większej dozy ekstrawagancji. Owszem, jakość materiałów i precyzja montażu poszczególnych elementów stoi na całkiem wysokim poziomie. Wszystkie wskaźniki i przełączniki rozmieszczono w sposób czytelny i ergonomiczny (co ciekawe, dźwignia wycieraczek i zabawnie klikających kierunkowskazów pochodzą z Toyoty Corolli poprzedniej generacji). Brakuje po prostu jakiegoś zdecydowanego wyróżnika, dzięki któremu kokpit Splasha byłby bardziej charakterystyczny.

Nieco irytujący może wydać się komputer pokładowy, w którym wskazania zmienia się po wciśnięciu niewielkiego kołka wystającego spod zegarów, tuż za kołem - regulowanej tylko w pionie - kierownicy. W zamian jej wieniec obszyto skórą, można skorzystać także ze sterowania podstawowymi funkcjami seryjnego radioodtwarzacza z CD/MP3. Bardziej niż brzmieniem wysokiej jakości, przekonuje on szybkim wyszukiwaniem stacji radiowych i łatwą obsługą. Tak niewiele logicznie rozmieszczonych przycisków to dziś prawdziwa rzadkość.

Rzadkością nie są natomiast...
...zwinność i stabilność jazdy, ale jednocześnie średni - jak na tę klasę auta - komfort resorowania. Przechyły nadwozia na zakrętach są znikome, podobnie zresztą jak hałas towarzyszący przejeżdżaniu przez poprzeczne łączenia asfaltu. Do charakteru zawieszenia, pochodzącego z większego Swifta, dobrze pasuje układ kierowniczy, którego elektryczne wspomaganie zestrojono jak najbardziej prawidłowo. Zakup czujników cofania nie wydaje się absolutnie konieczny, bo z racji takich, a nie innych kształtów, zorientowanie się, gdzie kończy się nadwozie auta nie sprawia żadnych kłopotów.

Zaletą wnętrza z kolei, jest przestronność. Nad głowami pasażerów udało się wygospodarować mnóstwo przestrzeni, a dodatkowo, gdy z tyłu podróżują wysokie osoby, nie zabraknie im miejsca na wygodne ułożenie nóg (mogą z łatwością wsunąć stopy pod przednie fotele nawet wtedy, gdy ich siedzisko jest maksymalnie opuszczone).

Nie ma jednak róży bez kolców. Cóż bowiem z tego, że w obszernym wnętrzu wygodnie zmieszczą się cztery osoby, skoro trudno będzie upakować ich bagaż do zaledwie 178-litrowego bagażnika? Po doliczeniu schowka pod podłogą, całkowita dostępna przestrzeń powiększa się do 214 l, ale to wciąż mało. W takim wypadku jedynym wyjściem jest zastosowanie bagażnika dachowego, bo holowanie najmniejszej nawet przyczepy nie wchodzi w grę (maksymalnie 200 kg z hamulcem!). Jeżeli natomiast autem podróżują tylko dwie osoby, to po złożeniu kanapy do dyspozycji pozostaje idealnie równa powierzchnia i ogromna przestrzeń - aż 1050 l.

Niewielki Splash...
...podobnie jak jego brat bliźniak, czyli produkowany na Węgrzech Opel Agila, zwraca na siebie uwagę na miejskich ulicach. Ich nadwozia są znacznie przyjemniejsze dla oka niż karoseria kanciastego do bólu Fiata Pandy czy nijakiego, mdłego wręcz Hyundai'a i10. Esteci mogą poddać wygląd swojego Suzuki indywidualizacji. W salonach sprzedaży dostępne są m.in. turkusowe naklejki z motywem kropli, umieszczane na lusterkach, progach, słupkach drzwiowych i dolnej części klapy bagażnika, 15-calowe aluminiowe felgi czy tylny spojler.

Poza tym, wyposażenia opcjonalnego właściwie nie ma, ale w sytuacji, gdy standardowe jest na dobrą sprawę pełne, nie wypada narzekać. Kluczowa wydaje się przy tym odpowiedź na proste pytanie - czy za kwotę 45 900 zł można nabyć u konkurencji równie atrakcyjne stylistycznie, ekonomiczne, pięciodrzwiowe auto tej wielkości, z pełną trzyletnią gwarancją mechaniczną (bez tzw. wyłączeń)?

Z sześcioma poduszkami powietrznymi, trójramienną kierownicą pokrytą skórą, centralnym zamkiem obsługiwanym z pilota, klimatyzacją, elektrycznie sterowanymi przednimi szybami i lusterkami, radioodtwarzaczem z CD/MP3 i przede wszystkim prawdziwą (a nie tylko zautomatyzowaną) automatyczną skrzynią biegów? No cóż, w tym wypadku, jak rzadko kiedy zresztą, trzeba przyznać rację reklamowemu sloganowi - "Albo Suzuki, albo nic".