Toyota RAV4 2.0 VVT-i Sol

Najnowsza Toyota RAV4 podobnie jak poprzedniczka nie nadaje się ani do utopienia w błocie, ani do wyścigów na torze. SUV Toyoty nie jest najpiękniejszym na rynku, ani nie powala ceną. Ale czy znów ma szansę być najczęściej kupowaną bulwarową terenówką Europy?

Skrót RAV4 można rozszyfrować na różne sposoby. Toyota każe go sobie tłumaczyć skomplikowanie jako "Recreational Active Vehicle with 4 wheel-Drive", czyli rekreacyjny samochód z napędem na cztery koła dla ludzi aktywnych. Trudno powtórzyć. Jeśli dołożymy do tego rozwinięcie skrótu klasy, do której należy bulwarowa Toyota (SUV - Sport Utility Vehicle, czyli samochód sportowo-użytkowy), otrzymamy szybką charakterystykę modelu RAV4.

Czy nowej Toyocie należy się tytuł najlepszego miejskiego SUV-a? Konkurencja ostatnio urosła w siłę i to mocno choćby w postaci Suzuki Grand Vitary czy Kii Sportage, a Honda już przygotowuje nową CR-V do ataku. Postanowiłem jednak sprawdzić, jak sprawuje się najnowsza generacja popularnej Ravki i odpowiedzieć na pytanie, czy jest lepsza od rywali.

NOWOCZESNOŚĆ I ELEGANCJA

Wschodzące słońce potrafi spowodować, że każdy, nawet najmniej doceniany widok staje się piękny. I tak stało się z Toyotą RAV4, na którą padły pierwsze promienie nowego dnia. Nie mówię tu o przeobrażeniu modliszki w pięknego motyla, jednak miejski SUV naprawdę może się podobać. Bo tak naprawdę w nowoczesnej i elegancko zaprojektowanej Toyocie RAV4 nie ma z zewnątrz elementu, który mógłby budzić odrazę czy jakieś inne złe uczucie.

Charakterystyczna linia nadwozia upewnia nas, że to Toyota. To, że czasem z daleka można ją pomylić z drugą generacją RAV4, świadczy tylko o tym, że japońska marka jest konsekwentna w stylu. Nowa Ravka urosła w porównaniu z poprzedniczką - mierzy 4315 mm długości (jest dłuższa o 145 mm), 1815 mm szerokości (80 mm więcej), 1720 mm wysokości (plus 10 mm), a rozstaw osi zwiększył się z 2490 do 2560 mm. Samochód zyskał więcej rasowego charakteru i nie jest już pluszowym misiem do wskakiwania na wysokie krawężniki pod marketami.

Nadmuchana maska i płynnie zaokrąglone błotniki bynajmniej nie przywodzą rubensowskich kształtów, lecz bliżej im raczej do Jennifer Lopez. Miękko, przyjemnie i z klasą. Aż chce się poklepać. Na tylnej klapie off-roadowo, zamontowano koło zapasowe, a to już świadczy o męskich zapędach RAV4. Przód może nieco przypomina Hyundai'a Santa Fe, ale nie szkodzi. Za to tylnej części nadwozia dzięki zawiniętej do góry linii okien i diodowym lampom nie pomylimy z żadnym innym SUV-em. Soczewkowe reflektory czy 17-calowe alufelgi z oponami Yokohama Geolandar 225x65 R17 to ciekawe elementy, które nie dość, że dodają smaczku to jeszcze jak najbardziej służą naszemu bezpieczeństwu.

Niestety są i minusy tego krągłego ciałka. I bynajmniej nie chodzi tu o stylizację. Drzwi, zwłaszcza przednie zamykają się z dziwnym blaszanym głuchym odgłosem, co w tej klasie jest niedopuszczalne. Tak mogą "klepać" w Tarpanie, Honkerze czy Ładzie Niva, a nie w Toyocie RAV4. Druga sprawa to tylna klapa, która sprawia wrażenie nie spasowanej, bo szczeliny mają grubość palca. Poza tym jej kształty nie zgrywają się z linią boczną auta i samych świateł. To takie malutkie rysy na diamencie, niby nic a widać.

SIADAJ I PAKUJ SIĘ

Wszelkiego rodzaju samochody z gatunku terenowych mają jedną wielką zaletę - bardzo wygodny sposób zajmowania miejsca. W Toyocie dzięki odpowiedniemu prześwitowi (minimalny 190 mm) fotel jest dokładnie na takiej wysokości, na jakiej powinien być. Więc ani nie wpadamy do jakiejś nory tuż nad ziemią będącej otworem drzwiowym samochodu sportowego, ani nie wspinamy się po drabinach i schodkach do auta dostawczego. Tu po prostu otwieramy drzwi, zajmujemy miejsce w fotelu i zamykamy drzwi. To samo z miejscem na tylnej kanapie - szybko, łatwo i przyjemnie.

Deska rozdzielcza to popis konstruktorów Toyoty zarówno pod względem jakości jak i funkcjonalności. Całość jest dwupoziomowa. Dolny to niezbędne przełączniki po lewej stronie, świetne i szalenie czytelne sterowanie dwustrefową klimatyzacją razem z wyświetlaczem na konsoli środkowej oraz dwa praktyczne i zamykane schowki po stronie pasażera. Wyższy poziom to bardzo oryginalnie i również czytelnie zaprojektowane zegary Optitron przed kierowcą oraz duża konsola z radiem MP3 (6 głośników w standardzie), wyświetlaczem i nawiewami na środku. W stronę pasażera deska przechodzi łagodnie i kończy się okrągłym wlotem powietrza. Ciekawostką jest fakt, że wspomniane liczniki są podświetlane kombinacją jasnego błękitu (cyfry) i czerwieni (wskazówki), a cała deska świeci się na kolor pomarańczowy. Nie mówię, że wygląda to źle (nawet świetnie, zwłaszcza z matowymi srebrnymi otoczkami), jednak sprawia wrażenie, że zegary pochodzą z innego auta.

Uzupełnieniem dobrego feelingu we wnętrzu jest wygodny fotel, który razem ze skórzaną kierownicą ze sterowaniem radia, zapewnia kierowcy odpowiednią pozycję. Pasażer obok również nie ma powodów do narzekań. Kolejny plus to tapicerka drzwi, a dokładniej uchwyt do ich zamykania, którego nieużywaną przez nas część jest polakierowanym na srebrno plastikiem, a tam gdzie łapiemy ręką zastosowano gumopodobne tworzywo. Bardzo dobre wrażenie, poza tym pozwala to na pewny chwyt. W to wszystko wkomponowano sterowanie szybami elektrycznymi. Bez przesady, bez cudów - po prostu ładnie i praktycznie.

Na ilość schowków nie ma co narzekać. Wspomniane wcześniej dwa znajdują się w desce (jeden jest chłodzony), na środku mamy zagłębienia na puszki z napojami a w podłokietniku podwójny "magazynek" - jeden płaski, drugi głębszy. O dodatkowych półeczkach czy dość obszernych kieszeniach w drzwiach nie wspominam. Nawet tylna klapa ma zamontowaną siatkę, która spokojnie zmieści np. apteczkę czy nawet baniak z płynem do spryskiwaczy.

Co nam powiedzą pasażerowie tylnej kanapy? Zacznijmy od tego, że to nie jest kanapa, tylko dwa niezależne fotele (dzielone w proporcji 60:40), które możemy przesuwać do przodu i do tyłu (zakres 165 mm) oraz regulować kąt pochylenia ich oparcia. Kolejne świetne rozwiązanie we wnętrzu RAV4 - nawet najwięksi pasażerowie nie będą mieli problemu z odnalezieniem się w bulwarowej Toyocie. Niestety jest i minus - fotele te są płaskie i zapewniają bardzo kiepskie trzymanie boczne.

Montowanie koła zapasowego na tylnej klapie wymusiło u konstruktorów samochodów terenowych otwieranie klapy bagażnika na bok. W porządku, ciężka klapa otwiera się ale... na prawą stronę, czyli dokładnie w stronę chodnika. Pamiętajmy o tym, kiedy staniemy przy krawężniku i będziemy chcieli załadować coś ciężkiego. O ciasnocie i zostawieniu przynajmniej 2 metrowego odstępu od samochodu z tyłu nie muszę wspominać. Jednak gdy dostaniemy się do bagażnika, czeka na nas 586 litrów, które dzięki sprytnemu systemowi składania tylnych foteli (jedno "machnięcie" przyciskiem i całość składa się samoczynnie razem z zagłówkami) powiększymy do 1469 litów. Do tego pod podłogą znalazły się jeszcze schowki np. na mokre rzeczy. Nasze dwa owczarki niemieckie będą czuły się tu niemal jak w domu.

NA AUTOSTRADĘ I BEZDROŻA

Pod maską testowanej RAV4 zamontowano 2-litrowy silnik benzynowy, który wykorzystuje technologię zmiennych faz rozrządu VVT-i. Osiąga maksymalną moc 152 KM przy 6000 obr./min. Jednostkę trzeba co prawda kręcić, żeby auto sprawnie przyspieszało, ale bardzo dobrze pracująca 5-biegowa skrzynia biegów (szkoda jednak, że nie coraz częściej spotykana 6-biegowa) tylko nam pomaga w jeździe. W całej przyjemności wadzi tylko jeden detal - lewarek jest nieco za wysoki, a poza tym mógłby być kombinacją skóry z aluminium. A tak zamiast niego jest brzydki szary plastik. Osiągi są również na przyzwoitym poziomie - 185 km/h oraz 10,6 sekundy do pierwsze setki to jak na prawie 1,5-tonową terenówkę bardzo dobrze. Zwłaszcza, że średnie spalanie wyniosło 9,1 litra, w trasie Toyota zadowoliła się 8,3 l/100 km a w mieście RAV4 nie przekroczyła 10 litrów na 100 kilometrów (9,6).

Jednak nie samym silnikiem samochód żyje. Napęd i zawieszenie to największe zalety bulwarówki od Toyoty. Pod dumną nazwą IADS (Integrated Active Drive System - Zintegrowany System Aktywnej Kontroli Jazdy) kryją się trzy systemy wspomagające jazdę - kontrola momentu obrotowego, układ kontroli i stabilizacji jazdy oraz wspomaganie układu kierowniczego. Dokładając do tego stały napęd na 4 koła (w proporcjach 55 % przód i 45 % tył; system IADS może zmienić to w razie potrzeby nawet do 100:0) oraz szereg czujników nadzorujących zachowanie samochodu, otrzymujemy jeden z najlepszych systemów, które pomagają w utrzymaniu samochodu na drodze. Możemy jechać wolno lub szybko, na mokrej bądź suchej nawierzchni, na luźnej czy po świetnym asfalcie - nie ważne. Cały czas nad naszym bezpieczeństwem czuwa Magiczna Ręka... Japończyków.

Jak to wygląda w praktyce? Na asfalcie jest twardo, przyjemnie i szalenie bezpiecznie. Jeśli dołożymy do tego wszystkiego świadomość, że jedziemy na szerokich oponach, mamy system ABS oraz kontrolę trakcji, to nawet nie zwrócimy uwagi, kiedy w zakrętach zaczniemy przekraczać prędkości, które poprzednia generacja Toyoty RAV4 widziała tylko na autostradach. Nie przeginajmy jednak - RAV4 nie ma prześwitu wyścigówki i nie jest przyklejona do asfaltu. Karoseria nie przechyla się i nie wpada w niemiłe wibracje, a nasze zapędy spokojnie poskromi świetny system hamulcowy. W razie nieprzyjemności uratuje nas standardowe we wszystkich wersjach 7 poduszek powietrznych.

W terenie już nie jest tak różowo, jednak nie oczekujmy cudów. To nie Land Cruiser, tylko SUV z głównym naciskiem na literkę "S" oznaczającą Sport. Co prawda teren w tym wypadku może oznaczać leje po bombach zwane dziurami w asfalcie, wysoki krawężnik pod marketem czy większe koleiny w dojeździe na działkę, ale w błocie proponuję raczej nie topić RAVki. Nie mamy ani reduktora ani blokady mechanizmu różnicowego. Toyota dostała jedynie przycisk 4WD Lock, który blokuje stały napęd na wszystkie koła. Co prawda działa do prędkości 40 km/h, ale czasem potrafi nam pomóc w cięższym terenie. Podobnie jak system HAC (Hill - start Assist Control), który zapobiega stoczeniu się pojazdu do tyłu w momencie, kiedy puszczamy hamulec i wciskamy gaz.

RAV4 NA SZCZYCIE

RAV4 kończy swą jazdę na jednym ze szczytów, na który część z nas bałaby się wyjechać jakimkolwiek samochodem osobowym. Potrafi dowieźć nas tam szybko, bezpiecznie, przyjemnie i bez zbędnych niespodzianek. Terenowa Toyota dorównała konkurencji i na rynku zrobiła się teraz bardzo ciekawa sytuacja. Największy rywal w postaci Suzuki Grand Vitary oferuje nam w wersji 2.0 DeLuxe tzw. pełen wypas z ksenonami i skórzaną tapicerką na czele. To wszystko za 102.900 złotych. Odchodząca w cień obecna generacja Hondy CR-V proponuje nam rabat 10 000 złotych i zakup bardzo bogatego modelu 2.0 Executive za 107 400 złotych. Z Japończyków zostaje nam jeszcze Nissan X-Trail - tu propozycją jest wersja 2.0 Sport Columbia za 104.500 złotych która skusi nas m.in. systemem nawigacji z mapą Polski. Pozostali konkurenci w postaci Hyundaia Tucsona i Kia Sportage oferują nam najbogatsze wersje 2-litrowych silników w cenie poniżej 100 000 złotych (odpowiednio 96 900 przy rabacie 5000 złotych oraz 97 990 złotych).

Ostatni rzut oka na Toyotę RAV4 - jest przyjemna, dobrze wykonana i świetnie spisuje się na drogach, zwłaszcza tych naszych polskich. Klient może wybrać jeszcze dwie jednostki wysokoprężne - obydwie o pojemności 2,2-litra, pierwsza rozwija moc 135, a druga 177 KM. Słabszy Diesel wydaje się strzałem w dziesiątkę, jednak czy zdecydujesz się wydać dodatkowe 10 tys. złotych więcej - wybór należy do Ciebie.