Volkswagen Caddy Maxi Furgon 2.0 TDI

Auta użytkowe nie wywołują emocji, nie zwracają uwagi innych kierowców i ciężko nimi zaimponować płci pięknej. Z drugiej strony jeśli któraś z Twoich ładnych koleżanek właśnie się przeprowadza, to Volkswagen Caddy Maxi Furgon bardziej jej się przyda niż supercar.

W erze modnych pickupów coraz ciężej jest się przebić lekkim autom dostawczym. Pick-upy są sexy, a LCV nie. W takim aucie dostawczym wyglądasz jak podrzędny pracownik firmy zajmującej się przeprowadzkami. Samochody LCV są wybierane najczęściej przez małe i średnie firmy. Doceniane głównie za korzystną cenę i przyzwoitą przestrzeń załadunkową. Besztane za design. Tak naprawdę liczy się możliwość odliczenia pełnego VATu w wersjach dwuosobowych. Volkswagen Caddy to godny przedstawiciel segmentu LCV, który bije rekordy popularności w Polsce i na świecie. W naszym kraju w 2007 roku Caddy zanotował 40% wzrost sprzedaży i zajął 4 miejsce w sprzedaży aut dostawczych, a pierwsze wśród LCV. Na ostatnich targach IAA we Frankfurcie Volkswagen zaprezentował wersję Maxi. Ten powiększony model ma wypełnić lukę między zwykłym Caddym, a Transporterem.

Najmniejszy samochód użytkowy Volkswagena jest udoskonalany od niemal 30 lat. W ciągu tego czasu powstały 4 generacje Caddy'ego. Najnowsza, oznaczona jako typ 2K została zbudowana na płycie podłogowej Golfa piątej generacji. Największa odmiana Maxi jest dostępny w trzech wersjach: Furgon, Kombi i Life. Pierwsza to dwuosobowa kabina z ogromną przestrzenią załadunkową, a dwie ostatnie są przeznaczone do przewozu 5 lub 7 osób. Nam trafił się "wół roboczy". Poza tym Caddy to samochód w całości "made in Poland". Jego produkcją zajmują się zakłady Volkswagena w Poznaniu, codziennie z taśmy produkcyjnej schodzi 700 sztuk tego modelu.

Maxi przestrzeń
Stylistka nowej odmiany Maxi jest niemal identyczna jak w Caddym - to po prostu wersja long. Ten Volkswagena został zaprojektowany po to, aby być użytecznym. Dlatego nie dostaniemy lakierowanych zderzaków, a szczytem ekstrawagancji są 16-calowe obręcze kół. Caddy przypomina nieco zbyt duże pudełko na za małych kółkach. Nie udaje auta dynamicznego, sportowego czy luksusowego. Pozbawiona bocznych szyb wersja Furgon ma wyglądać praktycznie i służyć do pracy. Nowy Caddy zdecydowanie zasłużył na swój nowy przydomek Maxi. Rozstaw osi został zwiększony o 32 cm (teraz wynosi 3002 mm), a całkowita długość wzrosła o 47 cm - nowy Maxi mierzy 4875 mm. Ten wynik stawia go niemal o klasę wyżej, blisko Transportera T5, a gabaryty zapewniają imponującą ilość miejsca jak na LCV.

Dowodem tego jest choćby bardzo przestronna kabina kierowcy i pasażera. W środku miejsca jest aż nadto. Mnogość pojemnych schowków to także mocna strona Caddy'ego. Największe wrażenie robi górny schowek tzw. "podsufitka", która pojemnością może z powodzeniem konkurować z kuframi aut segmentu A. W Caddym pełni rolę mini bagażnika, wszystkie podręczne bagaże lądują właśnie tam. Wnętrze jest skrojone w typowy dla Volkswagena ergonomiczny sposób. Przyciski i pokrętła znajdują się w zasięgu wzroku kierowcy, a nauka obsługi nikłej ilości elektroniki nie powinna sprawić nikomu problemów.

Poza przestrzenną i wygodną dwuosobową kabiną mamy do dyspozycji 4,2 m³ przestrzeni ładunkowej. Ta największa w segmencie "paka" jest długa na 2250 mm, szeroka na 1557 mm i wysoka na 1257 mm. Nie musisz się martwić o bezpieczeństwo delikatnego ładunku, wystarczy go przymocować do specjalnych szyn znajdujących się w ścianach bocznych. Caddy'ego można użyć na jeszcze jeden ciekawy sposób, o którym nie wspomina producent. W ciepłe noce może stać się mini camperem - wystarczy porządny materac i brak zdiagnozowanej klaustrofobii.

Dzięki tylnym drzwiom skrzydełkowym oraz rozsuwanym na 70 cm bocznym, można z powodzeniem załadować wyposażenie małego pokoiku. Caddy może przetransportować ładunek o łącznej wadze do 875 kg. Oznacza to, że dzielny Volkswagen udźwignie 2500 kafelków lub 35 worków cementu. To ponad dwa razy więcej niż rekord życiowy Pudzianowskiego w martwym ciągu.

Jeden dzień z życia...
Poniedziałek, 7.00 rano. Czas ruszać do magazynu. Trzeba zdążyć przed korkami. Mimo, że słońce wstało dopiero 1,5 godziny temu, to już mocno daje się we znaki. Wsiadam do "Maxiego". Drugie śniadanie ląduje w podsufitce. Całkiem wygodne fotele z regulacją wysokości i kierownica dostosowywana w dwóch płaszczyznach szybko dopasowują się do moich potrzeb. Mogliby tylko zmienić ten okropny deseń tapicerki przypominający brudny dywanik toaletowy. Na zewnątrz jest już niemal 20 stopni. Zaczyna się robić duszno. Szybko przekręcam kluczyk w stacyjce i włączam półautomatyczną klimatyzację Cliamtic. Minie co najmniej kilka minut zanim Caddy zdąży się porządnie schłodzić.

Opuszczam więc szyby i ruszam. Stare jak świat 2.0 TDI na pompowtryskiwaczach wita mnie irytującym terkotem. W Caddym ten diesel to najmocniejszy dostępny silnik - rozwija moc 140 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 320 Nm. Szef mógł jeszcze wybrać silnik benzynowy 1.6 (102 KM) lub diesla 1.9 TDI (104 KM). Mi trafiło się prawdziwie sportowe auto dostawcze. Niezaładowany Caddy do 100 km/h rozpędza się w zaledwie 10,5 sekundy i potrafi osiągnąć prędkość 186 km/h. Nie brakuje mu mocy. Jest bardziej dynamiczny niż niejeden samochód osobowy.

Nie zdążyłem przed korkami. Zawsze jestem spóźniony o tych pechowych 15 minut. Odpalam papierosa i włączam moją ulubioną płytę "The Best of Johnny Cash". Membrany zaledwie czterech głośników fabrycznego systemu audio zadziwiająco dobrze naśladują głos Casha w piosence "Sixteen tons" - I owe my soul to the company store.... System audio to najlepszy przyjaciel zawodowego kierowcy, słuchasz go na przemian z CB radiem przez 12 godzin dziennie, więc lepiej żeby dobrze grało.

W międzyczasie udaje się ominąć część najbardziej zatłoczonych ulic. Sporych rozmiarów Caddy przeciska się bez problemów wąskimi, jednokierunkowymi uliczkami centrum miasta. W końcu trafiam na nieoznakowaną ślepą. Zawrócić nie da rady, za ciasno. Średnica zawracania Caddy to ponad 12 metrów. Z kolei cofanie Maxi Furgona to gra w rosyjską ruletkę. Polegasz tylko na lusterkach bocznych. Pojęcie widoczności praktycznie nie istnieje. Moja kabina jest oddzielona od tyłu pojazdu przegrodą z tworzywa sztucznego. W pełnym skupieniu udaje mi się wycofać i nikogo nie zabić. Cud. Spóźniony docieram do magazynu.

Chłopcy z firmy ładują właśnie zwykłego Caddy Furgona. Tutaj mają do dyspozycji zaledwie 3,2 m³. Sporo mniej. Teraz moja kolej. Dostawa delikatnych telewizorów LCD. Same fabryczne styropiany nie wystarczą. Osiem uchwytów do mocowania ładunku i szyny dbają o bezpieczeństwo mojego towaru. W trasę, przede mną 150 km.

Każdy wie, że polskie drogi przypominają szwajcarski ser. Jednak nikt nie wie tego lepiej od kierowców, którzy codziennie pokonują nimi po 500 km i więcej. Delikatny towar, pośpiech i krajowe trasy nie są naszymi sprzymierzeńcami. Pokonywanie dziur w Caddym to niemal przyjemność. Idealnie radzi sobie z poprzecznymi nierównościami i wyrwami. Nie boję się o swój towar. Przede mną podjazd i traktor. Lokalny folklor. Duży maksymalny moment obrotowy (320 Nm) ciągnie uparcie Caddy'ego pod górę. Nie puchnie mimo sporego obciążenia. Nawet w dolnym zakresie obrotów silnik 2.0 TDI sprawuje się bardzo dobrze. Nie muszę mieć "pasa startowego" żeby wyprzedzać. Caddy ze 140 KM pod maską na prostej idzie równo za S-Maxem 2.0 TDCi.

Nieco gorzej sytuacja wygląda w zakrętach - mój Volkswagen dobrze się trzyma drogi, ale do świetnego zawieszenia Forda mu daleko. Do celu, mimo opóźnionego wyjazdu, dojeżdżam na czas. Nowe faktury wrzucam do schowka. Wracam do firmy. Pod koniec dnia rozliczają nas z zużytego paliwa. Caddy teoretycznie spala w cyklu mieszanym 6,3 l, w mieście 7,7 l. a w trasie 5,5 l/100 km. U mnie spalanie wyszło większe o ponad 0,5 l. Na szczęście ten wynik szef i tak klasyfikuje jako satysfakcjonujący. Mimo wszystko to ciągle za mało na premię.

Chłodna kalkulacja
Cena podstawowa Volkswagena Caddy Maxi Furgon z jednostką 2.0 TDI wynosi 70 516 zł. To dużo jak na auto klasy LCV. W ramach tej kwoty dostajemy bardzo ubogie wyposażenie standardowe, które ogranicza się do poduszki powietrznej kierowcy, czterech głośników (bez radioodtwarzacza) oraz drzwi tylnych skrzydełkowych. Za każdy dodatkowy element wyposażenia trzeba dopłacić. Tak więc ESP to wydatek 1480 zł, poduszka powietrzna pasażera - 1058 zł, półautomatyczna klimatyzacja -4394 zł, pakiet elektryczny - 3016 zł, lewe drzwi boczne - 1439 zł, podstawowe radio z CD - 872 zł.

Przyzwoicie wyposażony Caddy Furgon to wydatek mogący sięgać nawet 90 tys. złotych. Sporym pocieszeniem jest możliwość odliczenia 22% podatku VAT. W zamian dostajemy lekki samochód dostawczy o imponującej przestrzeni załadunkowej. Caddy nie ma rażących wad i wywiera pozytywne wrażenie na kierowcy. Warto rozważyć także zakup słabszej jednostki 1.9 TDI z fenomenalną automatyczną skrzynią biegów DSG (72 251 zł). Pytanie, czy wystarczą Ci 104 KM w samochodzie potrafiącym osiągać wraz z ładunkiem masę ponad 2 ton? Jeśli zamierzasz w Caddy'm wozić ciężary, silnik 2.0 TDI to najrozsądniejszy wybór.