Volkswagen CC 2.0 TDI DSG R-Line

Modnie jest jeździć dynamicznie stylizowanym autem. Jeden z najmodniejszych kolorów nadwozia to biały. O popularności TDI w Polsce nie trzeba nawet wspominać. Czy testowany CC jest rzeczywiście potrójnie modny? Wygląda na to, że tak. A z pewnością jest szybki i oszczędny.

Będę z Wami szczery. To nie przypadek, że na cztery testy Volkswagena CC na łamach autoGALERII już trzeci czytacie podpisany moim nazwiskiem. Bardzo lubię ten samochód. Zostało przed nim postawione konkretne zadanie, z którego świetnie się wywiązuje, a do tego - jak zdecydowana większość Volkswagenów - jest użytecznym i praktycznym narzędziem do przemieszczania się. Volks się zmienił, to i wagen musiał. Udało mu się.

Sportowy nie tylko z zewnątrz
Pakiet R-Line na "skórze" CC leży wyśmienicie. Sportowe limuzyny to nic nowego, a w tym wypadku została ona zbudowana na bazie Volkswagena "Polish dream" Passata i ma diesla pod maską. Ale po kolei. Biały (candy) CC R-Line stoi na 18-calowych felgach Talladega - takich samych, jakie możemy spotkać w Golfach czy Scirocco z literką R. Teraz jednak można je kupić tylko w rozmiarze 19 cali, a 17- i 18-calowe zarezerwowano dla wzoru Mallory. Do tego okazały przedni zderzak z lakierowanymi na wysoki połysk kratkami i gustownie wpasowanymi światłami przeciwmgielnymi. Progi również wyglądają lepiej i znajdują się niżej, a odpowiednie emblematy informują pozostałych użytkowników drogi, z jaką wersją długiej i niskiej limuzyny mają do czynienia. Z przodu R-Line, z tyłu bluemotion...

Wewnątrz również znajdziemy sportowe akcenty - zanim wpasujemy się w wykończony alcantarą fotel kierowcy, zwrócimy uwagę na progi z logo R-Line oraz kierownicę z literką R - małą, idealnie leżącą w dłoni i świetnie wyglądającą. Dodatki spoza pakietu to wykończenia ze szczotkowanego aluminium czy wspomniane fotele z siedziskami i oparciami wykończonymi alcantarą, dzięki której (oraz dobremu trzymaniu bocznemu) nie przesuwamy się w fotelu na zakrętach. A te za kierownicą CC będziemy nawijać na koła wyjątkowo chętnie.

Moc TDI
Włączenie silnika to w drapieżnie wyglądającym CC nie lada zawód. "Klekot" pod maską z pewnością nie do końca pasuje do eleganckiego imidżu CC, ale dobre wyciszenie sprawia, że ciężko nazwać go denerwującym. Za to łatwość, z jaką napędza sporej wielkości sedana jest godna odnotowania - 8,4 sekundy potrzebne na osiągnięcie prędkości 100 km/h to wynik bardziej niż zadowalający, a 220 km/h prędkości maksymalnej wystarczy do sprawnego poruszania się niemieckimi autostradami. Jednak nie tylko papierowe dane się liczą - mocny diesel po prostu nie wykazuje oznak zmęczenia, a maksymalny moment obrotowy wynoszący 350 Nm jest dostępny już od 1750 obr./min., dzięki czemu niezależnie od aktualnej prędkości, po wdepnięciu gazu jesteśmy wciskani w fotel. Dwusprzęgłowa skrzynia DSG-6 dba o to, aby zmiana biegów była niemal niezauważalna, wyprzedzanie po kickdownie odbywa się więc wyjątkowo sprawnie. To fantastyczne auto w trasę, które potrafi też zadbać o kieszeń tankującego.

Dwulitrowy, czterocylindrowy, 177-konny turbodiesel podczas spokojnej jazdy krajówkami potrafi spalić 5 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów. Ten fakt sprawia, że powściągliwy kierowca mógłby na jednym, 70-litrowym baku przejechać 1400 kilometrów. To w 100 proc. realne, ale ja nieco większy dystans zrobiłem na dwóch. Bo TDI to nie tylko oszczędność, a CC wykazuje bardzo dobre właściwości jezdne i jest urodzonym, szybkim długodystansowcem.

Im dalej, tym lepiej
Twardsze niż w Passacie zawieszenie przy włączonym trybie Normal regulowanego zawieszenia DCC na dobrej drodze nie stanowi najmniejszego problemu, a po włączeniu trybu Comfort zaczynamy płynąć, nie zważając na nic. Komfortowe fotele nie tylko dobrze wyglądają, lecz również sprawiają wielką przyjemność przewożonym na nich plecom i pośladkom. Skargi kręgosłupa nie występują nawet podczas 400 km i 5 godzin jazdy bez przerwy, więc można uznać CC z mocniejszym TDI pod maską za świetną propozycję, jeśli zakupiony samochód będzie miał w przyszłości stawiać czoła dalekim podróżom.

Zakręt...
...a zaraz potem następny, pokonywany z dużą prędkością. Czuć ponad 1500 kilogramów masy własnej i prawie 1600 ze mną na pokładzie, ale wsparte na kolumnach MacPhersona z przodu oraz układzie wielowahaczowym z tyłu zawieszenie znakomicie radzi sobie z obciążeniem, niskie nadwozie nie przechyla się nadmiernie na zakrętach. To tryb Sport aktywnego zawieszenia DCC, maksymalnie utwardzający pracę zawieszenia.

Mała i spłaszczona u dołu kierownica to jedno z lepszych tego typu narzędzi, z jakimi się ostatnimi czasy spotkałem - wyprofilowanie jest niemal idealne, wygląd sportowy, a spłaszczenie u dołu pomaga wyczuć położenie kierownicy podczas szybkiej jazdy, która daje wystarczająco dużo frajdy, bym zapomniał na chwilę o pokrewieństwie prowadzonego samochodu z Passatem. Nie jest to wprawdzie BMW serii 3 czy nowy Lexus IS, ale nie można o nim powiedzieć, że źle się nim jeździ z dużą prędkością. Nawet układ kierowniczy, choć elektrycznie wspomagany, bardzo dobrze wywiązuje się z powierzonego mu zadania. Niestety, prędzej czy później trzeba spojrzeć na deskę rozdzielczą...

Wnętrze...
...które jest najsłabszym elementem Volkswagena CC, potrzebuje radykalnej zmiany. Fotele wyglądają świetnie, kierownica również, ale cała reszta to czysty Passat, co zupełnie nie zgadza się z resztą auta. Skoro to "lepszy", wyżej pozycjonowany, droższy i lepiej wyglądający model, to po co robić mu tego rodzaju krzywdę? Cięcie kosztów, ok - ale to się po prostu nie klei. Oby facelifting namieszał we wnętrzu. I tu mógłbym skończyć, ale... Nie można nie wspomnieć o świetnej ergonomii wnętrza i bardzo przyjemnych w dotyku materiałach wykończeniowych. Wygląda jak wygląda, ale jest poprawne i wygodne w codziennym użytkowaniu. Tym się broni. Co do bagażnika, jedynym zastrzeżeniem jest wąski otwór załadunkowy, utrudniający zagospodarowanie 532-litrowej przestrzeni. Aha, i jeszcze ograniczona ilość miejsca nad głowami pasażerów z tyłu. Cena stylu...

Problem jest również z wyposażeniem Passatowego wnętrza - pomiędzy CC a Golfem teoretycznie powinna być jakościowa przepaść, próżno tu jednak szukać wielkiego ekranu dotykowego z osławionej "siódemki" - do dyspozycji mamy jedynie poprzednią wersję systemu, która wypada już dość blado. A biorąc pod uwagę cenę... Nie powinno tu czegokolwiek brakować. Kolejny element do wymiany.

185 tys zł...
...to koszt zakupu "czterodrzwiowego coupe" od Volkswagena w konfiguracji ze zdjęć. W podstawie kosztuje wprawdzie 140 890 zł, ale już za sam pakiet R-Line z 18-calowymi felgami w komplecie trzeba zapłacić 6940 zł. Reszta to już wyposażenie dodatkowe, a w tym wypadku trochę tego jest.

Czarne wnętrze to efekt zamówienia czarnej podsufitki za 940 zł oraz tapicerki skórzanej "Alcantara" za 6810 zł w pakiecie z podgrzewanymi fotelami z przodu oraz podgrzewanymi dyszami spryskiwaczy. Nawigację RNS 510, a więc najlepszą z dostępnych, można kupić w pakiecie Buisness za 5080 zł, w skład którego wchodzą jeszcze system bezkluczykowego dostępu do pojazdu, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, reflektory biksenonowe z dynamicznym doświetlaniem zakrętów i LED do jazdy dziennej oraz instalacja do telefonu. Do tego panoramiczny dach, wykończenia ze szczotkowanego aluminium (a przynajmniej tak się nazywają) i pakiet asystentów z ukrytą pod znaczkiem VW kamerą cofania oraz kilka innych gadżetów wywindowało cenę do wspomnianego poziomu.

Zalety:
+ dynamiczny i oszczędny TDI
+ szybka i płynna skrzynia DSG-6
+ bardzo atrakcyjny wygląd
+ udany pakiet R-Line
+ wygodne fotele
+ komfort w trasie i w mieście

Wady:
- wnętrze wyjęte z Passata
- przestarzały system multimedialny
- niskiej jakości plastiki w niektórych miejscach

Podsumowanie:
Oszczędne, bardzo atrakcyjnie wyglądające i komfortowe auto do pokonywania długich dystansów bez cienia zmęczenia. Dla mnie jest to zdecydowanie najciekawszy Volkswagen w ofercie. Trochę finezji we wnętrzu zwieńczyłoby dzieło - może wreszcie się doczekamy?