Volvo V50 DRIVe 1.6D

Eko wyścig producentów samochodów trwa. Tym razem o tytuł 'superoszczędzacza' próbuje walczyć przedstawiciel chłodnego, skandynawskiego designu - Volvo V50. Do testu trafiła właśnie ekologiczna wersja DRIVe, wyposażona w wysokoprężny silnik o pojemności 1.6 litra.

Volvo V50 zadebiutowało w roku 2004, zastępując model V40. Kompakt ten bazuje na fordowskiej platformie P1 (C1), która została zaprojektowana w Niemczech. Co ciekawe, tej samej płyty podłogowej używają m.in. Mazda 3 i Ford C-Max. W 2007 roku V50-tka przeszła gruntowny face-lifting, co w połączeniu z jej ponadczasowym, prostym designem, zapewnia jej kolejne kilka lat świeżego wyglądu.

Funkcjonalność na medal
Zajmuję miejsce za kierownicą i doznaję dziwnego wrażenia. Z jednej strony od razu czuję się w tym aucie bardzo dobrze, ale z drugiej brakuje mi "tego czegoś".

Dobrze jest dlatego, że po pierwsze niemal od razu znajduję odpowiednią, bardzo wygodną, pozycję za kierownicą. Do tego samo "kółko" jest grube, mięsiste i miłe w dotyku. Można z niego sterować radiem i cruise control (wolę to określenie niż idiotycznie brzmiący po polsku "tempomat"). Po drugie od pierwszej chwili mam wrażenie, że znam już to auto i nie będę musiał ani przez chwilę wytężać mojej przechodzonej mózgownicy, żeby ustawić klimatyzację, znaleźć ulubioną stację w radiu, czy odczytać wskazania komputera pokładowego. Wszystko jest idealnie rozplanowane i przemyślane, ale przecież właśnie m.in. z tego słynie od lat ten szwedzki producent.

Po trzecie od razu można zauważyć, że jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Wszystko jest dobrze spasowane i przyjemne w odbiorze, a jeśli trafiamy już na coś twardego w dotyku, to i tak na pewno nie sprawia wrażenia tandety. Typowe Volvo - prosto, klarownie i na wysokim poziomie.

Niestety, przychodzi druga strona medalu, która nie prezentuje się już tak okazale. Składa się na nią dobór kolorystyki wnętrza testowanego auta. Rany boskie, jak tu jest smutno! Naprawdę nie uwierzę, że ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli jest w stanie kupić V50 właśnie w takich kolorach. Pomijając biały lakier, w którym to auto wygląda raczej tak sobie, wnętrze naprawdę nie napawa optymizmem. Szaro, buro i zimno... Nawet słynna "lewitująca" konsola środkowa w srebrnym kolorze nie jest w stanie w żaden sposób ożywić tego wnętrza. Z zazdrością spoglądam na zdjęcia z testu V50 T5 AWD. Tam było przynajmniej kolorowo.

Metraż
Jeśli chodzi o przestrzeń wewnątrz auta, to rzec by można, że jest po prostu akurat. Podróżujący na przednich fotelach co prawda nie poczują się jak w wielkich fotelach z IKEA, ale narzekanie na brak miejsca byłoby grzechem. Volvo otula kierowcę, jednocześnie nie ograniczając zbytnio swobody ruchów. Fotele są dosyć twarde, ale wygodne. Obydwa przednie sidziska w testowanym aucie posiadają regulację lędźwiową, co zapisuję na ich duży plus. Tylną kanapę też można uznać za dosyć komfortową, lecz kiedy trafimy na wysoką osobę siedzącą przed nami, nasze nogi zostaną mocno zagrożone zmiażdżeniem przez fotel. Cóż, to tylko kompakt i nie da się tego ukryć.

Jak miło gra
Postanawiam przekręcić plastikowy kluczyk w nietypowo umiejscowionej stacyjce i wyruszyć w krótką podróż. Chcę sprawdzić, jak mają się zapewnienia producenta co do wyjątkowo niskiego zużycia paliwa. W osiągnięciu dobrych rezultatów mają mi pomóc strzałki, które co chwila wyświetlają się na ekraniku komputera pokładowego. Góra, góra, dół... dół i znowu góra... To jest teraz mój nauczyciel zmiany biegów w najlepszym ponoć dla ekonomicznej jazdy, momencie.

Prawdę mówiąc, te strzałki zaczynają mnie irytować po jakichś 5 minutach jazdy. Rozumiem, że ma być oszczędnie, ale stosując się do wskazań elektronicznego doradcy, musiałbym naprawdę nieźle wachlować drążkiem zmiany biegów. A ów, choć dobrze umiejscowiony, nie prowadzi niestety poszczególnych przełożeń zbyt lekko i precyzyjnie. Dziwne, bo jego skok jest naprawdę krótki i wydawać by się mogło, że biegi będą "wchodzić" idealnie. Nie do końca tak jednak jest. Skrzynka potrafi nieładnie przyhaczyć.

Tak czy owak, jadę oszczędnie, choć w miarę dynamicznie. Na "pokładzie" oprócz mnie znajdują się dwie dorosłe osoby oraz minimalny bagaż. Z początku wydaje mi się, że silnik jest nieźle wyciszony, ale po dłuższej jeździe i kilku przyspieszeniach muszę jednak napisać, że i w tym punkcie programu Volvo mogło się lepiej postarać. Niby nie jest źle, ale w pewnych zakresach obrotów ten diesel nie brzmi zbyt przyjemnie. No trudno, może w zamian za to będzie rzeczywiście bardzo oszczędny?

Droga jest prosta i nudna, więc zaczyna się dłużyć. Włączam dla rozluźnienia atmosfery opcjonalny zestaw audio i od razu czuję się lepiej. Testowana V50-tka posiada bowiem naprawdę dobrej klasy sprzęt audio (opcjonalny High Performance Sound). Muzyka koi uszy a my jedziemy dalej.

Po 60 kilometrach trasy przebytej z prędkościami pomiędzy 90 a 120 km/h, komputer pokładowy wskazuje zużycie paliwa na poziomie 4.6 litra na 100 kilometrów. Oczywiście nie jest to wynik deklarowany przez producenta, ale i ja nie jadę według rozkazów strzałek. Podróżuję przy tym zupełnie komfortowo, bo zawieszenie jest twarde, ale bardzo przyjemne, a Volvo prowadzi się wyśmienicie. Spalanie uznaję więc za wyśmienite, ciesząc się zakrętami, które pojawiły się właśnie na mojej drodze. Okazuje się bowiem, że V50 cudownie łamie się w każdy z nich, zachowując się przy tym bardzo neutralnie. Mięsista kierownica świetnie leży w dłoniach, a układ wspomagania pracuje po prostu tak, jak lubię najbardziej. Zachowuje sportowy sznyt, jednocześnie zostając komfortowym. Nic, tylko jechać i jechać.

Po ostrzejszym ataku na kolejne łuki czuję, że Volvo swobodnie mogłoby mieć większą jednostkę pod maską. Jest wprost stworzone do dynamicznej jazdy i trochę mi teraz szkoda, że trafiłem na "eko" wersję. No ale coś za coś, przecież z T5 pod maską o takim spalaniu mógłbym tylko pomarzyć. Szkoda jednak, że skrzynka ma tylko 5 przełożeń i przy 130 km/h w kabinie robi się już dosyć głośno.

Muzyka silnika
Jednostka o pojemności 1.6 litra rozwija moc bardzo płynnie. Nie spotkamy się tutaj ze zjawiskiem typowym dla niektórych silników TDI ze stajni koncernu VAG, gdzie przyrost mocy następuje nagle i brutalnie. Volvo rozpędza się jak dżentelmen, a jego turbina potrzebuje chwili do namysłu.

Reasumując, daje się nim jeździć całkiem przyjemnie, a 109 koni i 240 Nm momentu obrotowego, dostępnego już przy 1750 obr/min w zupełności wystarcza do sprawnego wyprzedzania innych użytkowników drogi. Oczywiście szału nie ma, ale nikt nie ma prawa się go spodziewać w aucie w takiej eko-specyfikacji. Wysokoprężną jednostkę można nawet rozkręcić do 5 tysięcy obrotów na minutę, ale po pierwsze nie ma to najmniejszego sensu, bo zaczyna nieprzyjemnie wyć, po drugie nasza jazda przestanie być ekologiczna. Najlepiej utrzymywać strzałkę obrotomierza pomiędzy cyframi 2 a 4. Wtedy nawet w zatłoczonym mieście spalanie nie powinno przekroczyć 6,5 litra! I na co komu hybryda? Testowane V50 dostało nawet specjalny wzór felg, który ponoć znacznie zmniejsza opory powietrza. Także zawieszenie zostało nieznacznie obniżone (o 10 mm) względem normalnej wersji.

Wszystko to ma wpływ na końcowy wynik spalania. A ten, średni z całego testu wyniósł 5.5 litra. Uznaję go za doskonały. Dodam, że przez cały czas korzystałem z wydajnej, dwustrefowej klimatyzacji, a więc silnik pracował pod dodatkowym obciążeniem.

Wyposażenie...
...rzeczonego egzemplarza jest dosyć bogate. Volvo od lat słynie z wysokiego standardu wyposażenia w kwestii bezpieczeństwa biernego i czynnego. "Nasza" V50-tka posiada m.in. 6 poduszek powietrznych, układ DSTC (Dynamic Stability and Traction Control), system zabezpieczeń przed skutkami uderzeń bocznych (SIPS), system zabezpieczeń przed urazami kręgosłupa szyjnego (WHIPS), a także DSTC, ABS z EBD i układ wspomagania nagłego hamowania. W zakresie komfortu mamy do dyspozycji m.in. dwustrefową, automatyczną klimatyzację, świetny system audio High Performance Sound, multifunkcyjną kierownicę, regulację lędźwiową obydwu przednich foteli, elektrykę szyb, zdalnie sterowany centralny zamek.

Nie ma więc większych powodów do narzekań. Szkoda tylko, że cena testowanego Volvo V50 DRIVe 1.6D to obecnie około 102.000 złotych. To dużo, nawet jak na tak ekologiczny, dobrze wyposażony kombi-kompakt. Na szczęście aktualnie Volvo ma dla polskich nabywców ciekawe promocje, które pozwalają bardzo dobrze doposażyć auto bez dodatkowych opłat. Możemy więc zostać posiadaczami naprawdę "wypasionego", oszczędnego auta za przyzwoite pieniądze. Jeśli więc komuś wystarczy 109 "koni na ropę" i kompaktowe rozmiary, powinien być z tego auta zadowolony.