Volvo XC90 4.4 V8 Ocean Race Edition

Specjalne edycje samochodów zazwyczaj powstają aby upamiętnić legendarny wyścig, wielkiego kierowcę albo kunszt projektanta mody. Szwedzki producent postanowił tknąć ducha oceanów w wyjątkowe wersje popularnych aut rodzinnych. Wśród nich znalazło się Volvo XC90 Ocean Race.

Volvo Ocean Race to najtrudniejsze zawody żeglarskie na świecie. Na dystansie 37 tys. mil morskich (68,5 tys km) rywalizuje ze sobą siedem najtwardszych załóg z całego globu. To tak naprawdę żeglarstwo wyczynowe. Na tej trasie liczy się każda minuta co w perspektywie 8-miesięcznej nieustającej walki doprowadza załogi na skraj ludzkiej wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Masz szczęście jeśli uda Ci się w koi złapać kilka godzin snu. Codziennie żeglarze przeciętnie spalają 6 tys. kalorii, ale są w stanie przyjąć tylko 4 tys., wszystko przez chorobę morską, na którą zapada niemal każdy członek załogi.

Tegoroczna edycja Volvo Ocean Race to pięć oceanów, start w Alicante, a meta w St. Petersburgu. Uznawany za najtrudniejszy na świecie rajd cross-country Dakar wygląda przy tym jak dziecinna zabawa. To właśnie tym ekstremalnym regatom poświęcono trzy modele samochodów Volvo - V70, XC70 no i największy spośród nich gotowy sprostać kilku metrowej fali - XC90.

Pierwsze Volvo XC90 zaprezentowano już ponad 7 lat temu. W pierwszych miesiącach produkcji, popyt na największego szwedzkiego SUV-a przeszedł oczekiwania wszystkich. Szwedzka fabryka Volvo w Torslanda nie nadążała z produkcją. Czas oczekiwania na odbiór auta potrafił wynieść 12 miesięcy. To jeden z najwyraźniejszych przedstawicieli klasy SUV, swoich konkurentów szuka przede wszystkim wśród największych aut klasy premium BMW X5, Audi Q7 i Mercedesa GL. Kroku próbują mu dotrzymać także mniej elitarne auta jak Toyota Land Cruiser czy Volkswagen Touareg. Największym rynkiem zbytu dla masywnych SUV-ów z kilku litrowymi silnikami benzynowymi są Stany Zjednoczone, nabywców znajduje tutaj około 60 proc. XC90-tek. Ojczyzna "v-ósemek" przyjęła Szweda z otwartymi rękoma, a odkąd w ofercie jest flagowy silnik o pojemności 4.4 V8 traktują go niemal jak swojego.

V8 jak V6
Z potęgą oceanu może kojarzyć się tylko ośmiocylindrowy silnik benzynowy. Proekologiczni i rodzinni Szwedzi chcieli poczuć ducha prawdziwej motoryzacji. W tym celu ponad 4 lata temu zamówili u Yamahy unikalną wersję silnika V8. Unikalną, bo przy projektowaniu XC90 nikt nie wpadł na to, że w przyszłości jakiś szalony Szwed może chcieć umieścić pod maską silnik o pojemności 4,4 litra. Dlatego zamiast tradycyjnego kąta prostego między rzędami cylindrów, zdecydowano się na kąt 60-stopniowy. Prawie jak w V6. Dodatkowo wszystkie urządzenia pomocnicze takie jak alternator zamontowano bezpośrednio w silniku, dzięki temu pozbyto się obciążających wsporników. Efekt? Poprzecznie ułożony silnik został "skrojony" na miarę XC90. Ta wersja kompaktowa waży skromne 190 kg. Niedużo jak na V8.

Dzisiaj decydując się na model XC90 mamy do wyboru jeden motor wysokoprężny D5 (185 KM) oraz dwa silniki benzynowe - 3,2 l (238 KM) i 4,4 V8 (315 KM). Niegdyś fani turbodoładowanych T6 mogli wybrać do największego szwedzkiego SUV-a, ten silnik dysponujący mocą 272 KM. W porównaniu do swojego poprzednika V8 spisuje się całkiem nieźle. Widlasta "ósemka" zapewnia imponujący moment obrotowy 440 Nm, w tym 370 Nm dostępnych już od 2000 obr./min. Dzięki temu ważący grubo ponad 2 tony samochód do 100 km/h rozpędza się w 7,3 sek. Przekroczenie 200 km/h nie stanowi dla takiego kolosa żadnego problemu. Przy takim rozpędzaniu towarzyszył nam będzie charakterystyczny pomruk silnika V8. Maniacy amerykańskich muscle-carów, którzy choć raz słyszeli prawdziwą V8, będą niepocieszeni. Dźwięk wydobywający się z konstrukcji Yamahy to zaledwie przyjemna namiastka prawdziwego bulgotu, tak charakterystycznego dla amerykańskiej motoryzacji.

Wysokoobrotowy silnik wymusił zastosowanie nowej, 6-biegowej automatycznej skrzyni biegów. Stara automatyczna "czterobiegówka" nie sprawdziłaby się przy tak dużym momencie obrotowym. Zmiana przełożeń odbywa się bardzo płynnie i ciężko coś zarzucić współpracy temu układowi z motorem. Jednak za taki luksus musimy dopłacić 7900 złotych.

Jak potężne i niezbyt ekologiczne V8 ma się do lansowanego ostatnio przez Volvo hasła "W stronę czystej planety"?. Nijak. Emisja CO2 w przypadku XC90 z silnikiem V8 to ponad 320 g/km. W swoich katalogach Szwedzi chwalą się, że nawet czajnik w kantynie szwedzkich fabryk jest zasilany energią wodną. Dodatkowo w celu zmniejszenia zużycia paliwa wydaje się miliony euro aby opracować specjalną aerodynamiczną felgę Libra, która zmniejszy zużycie paliwa o około 1% w takiej V50-tce z turbo dieslem o pojemności 1,6. W praktyce ta ilość "zaoszczędzonego" paliwa mieści się w błędzie statystycznym. W tych samych ekologicznych fabrykach Volvo produkuje samochód, które potrafi zużyć ponad 20 l benzyny w normalnym ruchu miejskim i ponad 11 l w trasie. Gdzie tu konsekwencja?

Archetyp SUV-a
Konsekwentnie z kolei Volvo trzyma się pierwotnego designu swojego SUV-a. Pod koniec roku 2007 model XC90 przeszedł zaledwie delikatny lifting, którego prawdziwym zadaniem było wprowadzenie silnika benzynowego 3,2 l i wersji Sport. Wymieniono zderzaki, tylne lampy i osłonę chłodnicy. Volvo XC90 to kwintesencja projektowania SUV-ów. Każdy wie, że Szwedzi to mistrzowie projektowania samochodów typu kombi, a jeśli przyjąć, że SUV to nieco potężniejsze kombi to XC90 powinno być SUV-em idealnym. Trzeba przy tym pamiętać, że duży ( wymiary: 4807/1898/1784 mm), wysoko zawieszony (prześwit: 22 cm) szwedzki kolos nie został stworzony do lawirowania w wąskich miejskich uliczkach polskich metropolii.

Volvo XC90 Ocean Race możemy wybrać w dwóch charakterystycznych dla tej edycji kolorach: perłowym błękicie oceanu lub elektryzującym srebrnym metaliku. Oba dostępne są z wyjątkowymi 18-calowymi felgami inspirowanymi kształtem fal. Dodatkowe smaczki to przednie i tylne płyty ochronne, przednie światła przeciwmgielne, chromowane wloty powietrza, aluminiowe relingi dachowe i listwy ozdobne szyb drzwi. Całość wieńczy najbardziej charakterystyczny element - logo Volvo Ocean Race na przednim błotniku. W ofercie dostępny jest także fabryczny pakiet tuningowy R-Design, który zmienia wygląd XC90 w SUV-a po cyklu sterydowym.

Szwedzka religia
Ergonomia to nauka zajmująca się dostosowaniem środowiska pracy do możliwości psychofizycznych człowieka, a Szwedzi zrobili z niej religię doprowadzając do sytuacji, gdzie najwyższą wartością jest dobrze wyprofilowany, wygodny fotel. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić armii ludzi w Volvo odpowiedzialnych za organizację układu człowiek - maszyna. To tak jakby Szwedzi zaczynali projektować swoje nowe modele od wnętrza. Cała reszta, czyli wymiary zewnętrzne, użyte materiały, ogólnie cały proces produkcyjny był podporządkowany jednej idei - ergonomii kokpitu. Wszystko jest tu tak intuicyjne, że gdyby do wnętrza wsadzić człowieka z początku XIX wieku, to od razu wiedziałby jak ustawić automatyczną dwustrefową klimatyzację i podkręcić basy. Jedyny dyskomfort psychiczny może wywołać wygląd konsoli środkowej, która pamięta czasy zanim do Volvo wprowadzono cienką niczym telewizory LCD Ikeo-podobną sklejkę. Może nie jest nowocześnie, ale za to jak praktycznie!

Moda na siedmioosobowe SUV-y i crossovery właśnie sięga zenitu. Katalogów bez opcjonalnego, składanego trzeciego rzędu siedzeń próżno szukać po salonach. Volvo było jedną z pierwszych firm, które wprowadziło to rozwiązanie do XC90. Sensu siedmioosobowych samochodów nie zrozumieją 20-letni fani tylnonapędowek, kabrioletów, roadsterów i kilkusetkonnych potworów z siedziskami Recaro. Zrozumienie przychodzi z czasem. Trzy, a nawet cztery wpadki lub jak kto woli zaplanowane ciąże sprawią, że niedługo wymienisz swoje Evo X na SUV-a. Volvo XC90 będzie dobrym wyborem, odwdzięczy Ci się bardzo przyzwoitą ilością w dwóch pierwszych rzędach i niezbyt imponującym, ale wystarczającym, niemal 500-litrowym bagażnikiem. Nieco gorzej sytuacja wygląda na opcjonalnych dwóch siedziskach (5900 zł), te polecam tylko najmniejszym pociechom.

Urok edycji Ocean Race tkwi w dodatkach do wnętrza, które nie każdy dostrzeże. Prawdziwy żeglarz zwróci przede wszystkim uwagę na skórzaną tapicerka, której szwy inspirowane są ściegami żeglarskimi. Ciekawostką jest także samo przyciemniające się lusterko z kompasem. Reszta smaczków to przede wszystkim loga i emblematy Ocean Race. Kryją się w rolecie bagażnika, aluminiowych emblematach na progach i dywanikach podłogowych.

Bolączka Volvo
SUV bez napędu na obie osie jest w dzisiejszych czasach jak pianista bez palców. Jeden z uroków posiadania SUV-a to możliwość wyprzedzenia podczas śnieżycy ponad 500-konnego BMW M5, które przy każdej próbie mocniejszego wciśnięcia pedału gazu zaliczyłoby wszystkie okoliczne krawężniki, drzewa i latarnie. Elektronicznie sterowany napęd na cztery koła AWD, w XC90 realizowany jest za pomocą poczciwego Haldexa wzbogaconego o funkcję Instant Traction. Ten bonus ma zapewniać Volvo lepsze osiągi i lepsze właściwości trakcyjne na wyjątkowo śliskich nawierzchniach.

Cały układ napędowy AWD został zmodernizowany pod kątem dużego momentu obrotowego silnika V8. Wszystko po to aby móc przenieść 80 Nm więcej na tył. W praktyce tak naprawdę większość czasu jeździmy autem przednionapędowym, tył załącza się najczęściej w sytuacjach podbramkowych, czyli wykrycia przez współpracujący system DSTC (Dynamic Stability and Traction Control) możliwości poślizgu. Niestety nawet w takim przypadku reakcja Haldexa bywa nieco spóźniona. Zarzuty można mieć też wobec układu kierowniczego, który nie wykonuje najprecyzyjniej poleceń kierowcy. Jest to standardowa bolączka Volvo i nawet w zupełnie nowym modelu XC60 nie zostało to naprawione. Tutaj wzorem w klasie wciąż pozostaje niedoścignione BMW X5.

Jesień życia
Volvo XC90 V8 AWD w edycji Ocean Race kosztuje 247 500 złotych i tym samym jest o 12 500 złotych droższe od wersji Summum. Za tę różnicę dostajemy przede wszystkim stylizacyjne smaczki nawiązujące do ekstremalnych regat Volvo. Za dodatkową opłatą możemy się zaopatrzyć w systemy wspomagające bezpieczeństwo np. układ monitorowania martwych pól lusterek zewnętrznych tzw. BLIS (2050 zł) lub wyposażyć tylne zagłówki w ekrany LCD i jednocześnie otoczyć świetnej jakości dźwiękiem z 12 głośników Dynaudio (11 800 zł). Topowo wyposażony egzemplarz XC90 V8 Ocean Race może kosztować nawet 300 tysięcy złotych. Cena konkurencyjnych ośmiu cylindrów czyli, BMW X5 4.8i i Audi Q7 4.2 FSI zaczyna się od około 280 tys. złotych.

Volvo XC90 mimo ogromnej mocy 315 KM nie jest typem sportowca. O ile na prostej jest w stanie zawstydzić niejeden samochód, o tyle na krętych górskich drogach nie czuje się zbyt dobrze. Silnik V8 i modyfikacje układu napędowego wyszły XC90 zdecydowanie na dobre, ale to wciąż przede wszystkim komfortowe rodzinne auto. Ten schodzący z salonów model polecamy tylko prawdziwym fanom szwedzkiej marki i żeglarstwa.

Do popełnienia sesji zdjęciowej przyznaje się Michał Karpiński.