FIAT 500C wciąż daje 500 powodów do uśmiechu. Jak tu go nie lubić?

Ten samochód to istny fenomen. Pomimo niemal 16 lat na karku wciąż wygląda świeżo i wciąż budzi zainteresowanie. To paradoksalnie nie jest dobra wiadomość dla Włochów - sami zawiesili sobie poprzeczkę tak wysoko, że jej przeskoczenie może być wręcz niemożliwe. FIAT 500C idealnie to pokazuje.

Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że ten samochód jest bliski pełnoletniości. Patrząc na ten samochód nie zobaczycie jego wieku. Wszystkie zmarszczki zgrabnie naciągnięto podczas liftingu (6 lat temu!) i nie stworzono plastikowego maszkarona, przypominającego aktualną twarz Silvio Berlusconiego. FIAT 500C niezmiennie przyciąga wzrok i cieszy kierowców, a na pokładzie niczego mu nie brakuje.

I to jest problem dla Włochów - gdyż idealny następca stanowi wielkie wyzwanie. Formalnie trafił na rynek, ale w praktyce jest autem kierowanym do zupełnie innej grupy odbiorców. A wszystko to za sprawą jednej kluczowej kwestii.

Mowa o cenie. FIAT 500 i FIAT 500C pozwalają cieszyć się atrakcyjnym autem za małe pieniądze

Oczywiście nie mówimy tutaj o kwotach sprzed kilku lat, gdzie za 50 000 złotych otrzymywaliśmy fantastyczne miejskie auto z doskonałym wyposażeniem. Teraz zwykła 500-ka kosztuje co najmniej 67 000 złotych, a wersja C aż 76 000 złotych. Ten egzemplarz, w maksymalnie wyposażonej wersji RED, kosztuje zaś 85 400 złotych.

Dużo. Mimo to chętnych nie brakuje - może nie w Polsce, ale na południu Europy. Tam 500-ka wciąż notuje świetne wyniki sprzedaży, choć elektryczna wersja zaczyna odkrajać coraz większe kawałki tego tortu.

Absolutnie nie dziwię się, że Włosi, Francuzi, czy Hiszpanie tak chętnie wybierają ten samochód. Jest mały, zwrotny, wciąż świetnie wygląda (tak, można to podkreślać na każdym kroku - nie znam drugiego auta, które tak dobrze by się starzało).

A do tego pod maską ma wszystko, czego potrzeba do szcześcia

Trzy lata temu silnik 1.2 z rodziny Fire przeszedł na zasłużoną emeryturę. Jego miejsce zajęła nowa jednostka z rodziny Firefly, czyli 1.0 Hybrid. Ma trzy cylindry i układ miękkiej hybrydy, który pozwala na obniżenie zużycia paliwa.

I co jak co, ale z zawartością zbiornika 500-ka obchodzi się bardzo delikatnie. Bez problemu osiągałem nią w mieście zużycie na poziomie 6-6,5 litra na setkę, zaś w trasie zszedłem nawet do 2,9 litra - bez większego zająknięcia.

Pod prawą stopą mamy 71 KM, czyli teoretycznie o 2 KM więcej, niż w starszym silniku. Dostaliśmy tutaj jednak skrzynię o dłuższym przełożeniu, co pozytywnie wpływa na spalanie, ale drastycznie pogarsza osiągi.

Nie ukrywajmy, król długich dystansów to to nie jest. Osiągnięcie 120 lub 140 km/h zajmuje... no tak, dużo. Niemniej wciąż jest to więcej niż trzeba do codziennej eksploatacji w mieście i jego okolicach.

FIAT 500C TEST

Mamy więc odhaczone trzy cechy: wygląd, ekonomię i akceptowalną dynamikę

A co poza tym? FIAT 500C pozwala cieszyć się jazdą pod gołym niebiem. Delektowałem się tym w okresie najpiękniejszej jesieni w Warszawie, kiedy temperatury były wciąż przyjemne, a niebo nie zakrywały szare chmury.

Kilka sekund dzieli nas od otwarcia dachu. Miękki środek można lekko odsunąć, lub też całkowicie złożyć, wraz z tylną szybą. Widoczność wtedy znika, ale za to zyskujemy przyjemny przewiew.

Wady? Bagażnik ma malutki otwór załadunkowy (ale na zakupy wystarczy). Reszta nie cierpi na tym jakoś specjalnie, a na tylnej kanapie awaryjnie zmieszczą się dwie osoby. Ewentualnie można wozić tam zwierzaka - też raczej się nie obrazi.

FIAT 500C ma też automatyczną klimatyzację, radio z Apple CarPlay i Android Auto, oraz podstawowe systemy bezpieczeństwa

I niczego więcej tutaj nie potrzeba. Nikt na siłę nie uzbrajał tego samochodu w rozwiązania z najwyższej półki. Pozwoliło to na utrzymanie względnie dobrej ceny. Cofając się o 3-4 lata wstecz, identyczne auto dostalibyśmy za 70-72 tysiące złotych.

To po prostu najfajniejsze miejskie auto na rynku. I FIAT 500 Electric będzie miał duży problem, aby zastąpić spalinową 500-kę.

Nowa generacja, w pełni elektryczna, jest naprawdę świetnym autem. Ma piękne nadwozie i przyjemne wnętrze, znacznie lepsze pod każdym kątem.

Jej największym problemem jest jednak cena. Na zwykłą 500-kę, nawet w bazowej wersji, pozwolić sobie może wiele osób. Nie będzie to bogato wyposażony wariant, ale klimatyzacja i radio na pokładzie to coś, co zadowoli szerokie grono potencjalnych klientów.

Próg wejścia w posiadanie małego i uroczego auta, do tego taniego w eksploatacji, jest więc niski. Na elektryka trzeba wydać znacznie więcej, zwłaszcza gdy zależy nam na większym akumulatorze.

Moment, w którym spalinowy FIAT 500 zniknie z rynku, będzie wyjątkowo smutny

Kupując to auto trzeba pogodzić się z szeregiem kompromisów, takich jak chociażby specyficzna pozycja za kierownicą. Mam jednak wrażenie, że kupujący wcale się tym nie przejmują, a grono właścicieli małego Fiata niezmiennie się powiększa. Coś czuję, że w szczególności Włosi będą wręcz protestować przed salonami w momencie, w którym wersja elektryczna pozostanie jedyną dostępną na rynku.