Można płakać. Hyundai zamknął prace nad samodzielnym modelem "N"

A miało być tak pięknie. Sportowy Hyundai N, z centralnie umieszczonym silnikiem i świetnymi parametrami. No to nie będzie. Bo nie.

Jak donosi Top Gear, Hyundai zamknął projekt, który wyniósłby koreańską markę na zupełnie inny poziom. Być może nie zgodziły się tabelki w Excelu, a być może szefostwo słusznie zauważyło, że jak na tę markę, to byłoby "za dużo" i ludzie by nie kupili modelu N, z centralnie umieszczonym silnikiem.

Hyundai robił taki samochód

Albert Biermann, dotychczasowy szef oddziału "N" w koreańskiej marce, udzielił brytyjskiej gazecie wywiadu, w którym przyznał, że taki samochód był w fazie projektowej. Nazywany był "samochodem prezesa" i w założeniu miał być supersamochodem. Takim prawdziwym, z zaawansowaną technologią, mocnym silnikiem umieszczonym z tyłu i wszystkimi dobrymi cechami, które kojarzą nam się z Hyundaiami z serii N. Projekt rozpoczął się w 2017 roku, po wypuszczeniu pierwszego i30 N.

Hyundai

Biermann zresztą nie ukrywa, że zawsze forsuje taki model. To samo chciał zrobić w BMW. Skończyło się na i8, co nie do końca odpowiadało "pełnoprawnemu BMW M", na którym mu zależało.

Projekt "Hyundai N" miał mieć podwozie z włókna węglowego (rodzaj monokoku), dedykowany silnik benzynowy ze wsparciem elektrycznego. Platforma, na której miał powstać, miała być dostosowana do potencjalnego przejścia na zasilanie wodorem.

Czemu więc taki projekt nie przeszedł? Po pierwsze, Biermann nie zarządza już "N-ką" jest w zarządzie jako doradca techniczny. Po drugie, szefostwo Hyundaia uznało, że samochód, który musiałby kosztować ok. 150 000 USD, nie sprzedałby się z tym logiem.

Więc został "ubity", a pieniądze przekazano na dopracowywanie pozostałej gamy N-ek - Kony, i20, i30 oraz Elantry. W najbliższym czasie czeka nas kolejny model - Ioniq 5 N. Będzie miał około 600 KM i oczywiście "Drift Mode". Zapewne znajdzie się w nim wiele wspólnych elementów z Kią EV6 GT, choć doprawione "literką N".

Tak zaawansowany projekt, o jakim mowa, faktycznie mógłby mieć prolbemy ze sprzedażą. Ale nieduży model "N", z centralnie umieszczonym silnikiem, coś w rodzaju np. Toyoty MR2, mógłby powstać. Szkoda.