Najlepszy restomod, to brak modyfikacji. Jestem nieco znudzony

Pytanie na niedzielę. Jeśli restomod, to jaki? Ja ostatnio mam wrażenie, że wszyscy robią takie modyfikacje. Jest ich za dużo.

Na początku przypomnijmy w skrócie, czym jest restomod. To taki rodzaj tuningu, gdzie bierzemy klasyczny samochód i go "uwspółcześniamy" - zmieniamy zawieszenie, hamulce, poprawiamy silnik tak, aby samochód jeździł jak współczesny, ale pozostał klasykiem.

Brzmi na przepis idealny? I w wielu przypadkach dokładnie tak jest. Jest mnóstwo firm, które budują fantastyczne projekty, które osobiście uwielbiam. Restomodding narodził się prawdopodobnie w USA, gdzie poprawek klasycznych Muscle Carów można dokonać aż nadto. Taki restomod w końcu zaczyna hamować i skręcać, przy zachowaniu potężnego V8, często podkręconego, z wtryskiem paliwa, albo z jednostką wymienioną na któryś z nowoczesnych "crate engine", czyli sprzedawanych luzem silników do tuningu.

Restomod Speedkore to już niemal nowa konstrukcja, a nie restomod

Jest też mnóstwo Porsche po tego typu modyfikacjach. I chyba właśnie w tym momencie zacząłem się zastanawiać, gdzie leży granica.

O, kolejny restomod? Następny news proszę!

Mniej więcej tak to wygląda przy codziennych prasówkach. Oczywiście, Singer, czy Magnus Walker robią cudowne projekty. Szanuję 911 Remastered z podwarszawskich Łomianek oraz wiele tego typu zabaw. W końcu nawet w tak dobrym samochodzie jak stare 911, da się wiele rzeczy poprawić.

Ale... jak widzę kolejny materiał prasowy o modyfikacji 911, albo nawet starym Chargerze z silnikiem Hellcat, to trochę... przełączam dalej. Zrobiło się już tego na tyle dużo, że przestało mieć swój urok.

Osobną kwestią jest podejście do klasyka. Choć zazwyczaj nikt nie podejmuje się restomoddingu Ferrari F40, tylko znacznie popularniejszych samochodów, to patrząc na tę modę, niedługo... zabraknie nam zabytków. Przebudowujemy, modyfikujemy, tworzymy repliki... i zaraz trudno będzie znaleźć oryginalny projekt Porsche 930, czy np. Plymoutha Road Runner. Tak jak dawno nie widziałem ładnej, seryjnej BMW serii 3 E36 bez modyfikacji, tak samo dotyczy to "poważniejszych" youngtimerów.

No i mam takie poczucie, że urokiem samochodu klasycznego w wielu przypadkach jest jego nieidealność. To, że Ferrari Daytona według wielu opinii prowadzi się fatalnie, nie zmienia faktu, że jest fantastycznym samochodem.

A może się mylę?

Co uważacie na ten temat? Restomod to przyszłość klasyków? Herezja? Czy chwilowa moda?