Skoda Rapid Spaceback 1.4 TDI Scoutline

Jeśli, drogi Czytelniku, marząc o pracy dziennikarza motoryzacyjnego, masz w głowie wizualizację siebie sunącego bokiem w Astonie Martinie i drącego się do kamery, muszę sprowadzić Cię trochę na ziemię. Niezależnie od wszystkiego, zawsze zdarzy się sytuacja, kiedy będziesz musiał przetestować Skodę Rapid.

To taki swoisty sprawdzian dla dziennikarza. Nie jest dużą sztuką pisać o dobrych samochodach – zazwyczaj to czysta przyjemność. Nie jest sztuką też pisać o wybitnie złych samochodach – jeśli relacje Twojej redakcji z producentami będą dobre, przejdzie nawet i totalna krytyka. Sztuką jest napisać o samochodzie tak bardzo "pośrodku", że nie wiadomo czym się zająć najpierw.

Zajmijmy się więc kolejną konfrontacją z rzeczywistością. Skoda oddała nam do testów swoje najnowsze dziecko, czyli Rapida w wersji Scoutline. Jeśli spodziewaliście się czegoś w rodzaju Octavii Scout, czy innego Cross Country to śpieszymy z wyjaśnieniami. Scoutline to tylko pakiet stylistyczny, kosztujący ok 6 500 zł zestaw plastików i nakładek (oraz specjalny wzór szesnastocalowych felg) na wersję wyposażenia Ambition Max. To, że egzemplarz widoczny na zdjęciach stoi wyżej niż przeciętny Rapid, to zasługa "Pakietu na bezdroża" – dostępnego w każdej wersji wyposażenia za całkiem niewielkie 600 zł. Dlatego pozwólcie, że przetestuję dla Was Skodę Rapid Spaceback z 90-konnym silnikiem wysokoprężnym – trzycylindrowcem 1.4.

Nie ma lekko

Miałem już do czynienia z tym modelem Skody, niedługo po jego rynkowym debiucie. Wtedy oceniłem go jako przeciętny samochód, dość wysoko wyceniony i z przeciętnym wykończeniem. Ponad trzy lata później niewiele się zmieniło. Testowy egzemplarz został wyposażony we wszystko co się dało. Jest system bezkluczykowy i szklany dach, i nawigacja, i ksenonowe reflektory i parę innych dodatków. Dodatków, które wyceniono dość absurdalnie. 3 900 zł za nawigację?  2 500 zł za KESSY? Takich cen spodziewałbym się w samochodach o co najmniej klasę lepszych.  Żeby jeszcze cena bazowa była wyjątkowo atrakcyjna. Ale za trzycylindrowego diesla musimy dopłacić 7 500 zł w stosunku do silnika 1.2 TSI. Jak poskłada się to wszystko do kupy to wiadomo już, dlaczego Rapidów Scoutline raczej nie widujemy na ulicach i raczej nie będziemy widywać.

Nie oznacza to jednak, że Rapid Spaceback pozbawiony jest zalet.

 

Przekleństwo i zbawienie

Wspomniany już wcześniej diesel cierpi na jedną poważną przypadłość, która implikuje kilka kolejnych. Brakuje mu jednego cylindra. Jednostka o pojemności 1,4 litra ma ich zaledwie trzy i to słychać. Zawsze i wszędzie. Brzmienie trzycylindrowca i brzmienie TDI, nałożone jedno na drugie. Niesamowita orkiestra grzechotu i klekotu. Myślę, że gdy w sobotni poranek wyruszałem na sesję zdjęciową, kilku piątkowych imprezowiczów zaklęło szpetnie, obudzonych przez pracujący na zimno silnik. Jest źle i tylko radio jest w stanie pomóc.

trzycylindrowy postrach

Plus jest taki, że ten silnik, dysponujący całymi 90 KM oraz 250 Nm jest naprawdę dynamiczny. Nie jest to może dynamika w łagodnym, nowoczesnym stylu, z gładko przebiegającym momentem obrotowym dostępnym w szerokim zakresie, a raczej stare dobre turbo, które nagle "wgniata głowę w zagłówek" by za chwilę wymagać wrzucenia kolejnego biegu. Tyle tylko, że to zupełnie nie przeszkadza w sprawnym przemieszczaniu się. Producent deklaruje niezbyt imponujące 11,7 sekundy przyspieszenia do 100 km/h, jednak w trasie nie będziecie na brak "pary" narzekać. Do ok. 130 km/h dynamika jest naprawdę niezła. Wyprzedzanie wymaga dobrania odpowiedniego przełożenia pięciobiegowego "manuala", ale przynajmniej nie jest konieczne planowanie z kalendarzem, jak w przypadku niektórych niewielkich silników (przydadzą się jedynie stopery do uszu).  Swoją drogą, skrzynia to również mocny punkt. Owszem, czasem człowiek chciałby szóstego biegu (podczas jazdy np. na autostradzie), ale generalnie nie tylko dość dobrze pracuje, ale przede wszystkim, jest nieźle zestrojona do pracy zarówno z Rapidem, jak i jego silnikiem.

Jeździłem, deptałem, muskałem, dmuchałem, wciskałem i znęcałem się nad pedałem gazu w Rapidzie. Bardzo. Cały tydzień dojazdów do pracy, wypadów na wieś itp. Ponad 600 kilometrów z trzycylindrowym "monstrum". I wiecie co? Wredny jest, bo tylko raz przekroczyłem "siódemkę" podczas testu. Ale to wymagało nadludzkiego wysiłku. Zazwyczaj w trybie mieszanym było 5 z hakiem. Czasem 4 z haczykiem. Rzadko 6 z ogonkiem. Zdarzyło się nawet "wysokie 3". 55-litrowy bak (chyba zresztą taki sam jak w każdej Skodzie) pozwala przejechać tym, bardziej miejskim niż "trasowym" samochodem 1 000 km bez tankowania, biorąc pod uwagę średnie wyniki z testu.

ekonomika jazdy

Trochę inaczej

Skoda, podobnie jak i cały koncern VAG, przyzwyczaiła nas do niezłych, choć dość sztywnych zawieszeń. Tymczasem Rapid Spaceback stawia na zupełnie inne doznania. Jest wyjątkowo miękki i stara się zapewnić komfort nawet na całkowitych nierównościach. Faktem jest, że nieco się przy tym buja na boki (zwłaszcza przy hamowaniu), ale można powiedzieć, że na pewno Was nie wytrzęsie – jeśli pasuje Wam zachowanie na nierównościach np. w Citroenie C4, będziecie zadowoleni z mało-średniej Skody.

Podniesione o 7 milimetrów nadwozie pozwoli Wam skorzystać również z dróg gruntowych – w połączeniu z miękkim zawieszeniem Rapid staje się bardzo dobrym samochodem na wypad… na grzyby, albo inne wędkowanie nad jeziorem, gdzie nie ma drogi asfaltowej. I nawet koła, mimo słusznego jak na ten segment rozmiaru (szesnaście cali) nie przeszkadzają i nie ograniczają zbytnio komfortu jazdy.

Scoutline to tylko nakładki

Miękkie nastawy mają oczywiście wpływ na prowadzenie samochodu. Na pewno jest trudniej przewidzieć jego reakcje, a podsterowność jest nieco bardziej wyczuwalna, przez wyraźne zmiany rozkładu masy w szybko pokonywanych zakrętach.  W ogólnym rozrachunku czuć jednak spory "zapas" przyczepności oraz dość neutralne zachowanie na łukach. Choć bardziej docenią go osoby o spokojnym usposobieniu, wymagające lekko, acz niekoniecznie szybko skręcającego samochodu, Skoda prowadzi się całkiem nieźle. I to mimo układu kierowniczego, który służy raczej do nadawania "z grubsza" kierunku jazdy niż precyzyjnego ustalania kąta pokonywania zakrętu. Pracuje z odpowiednią siłą i bez takiego "koreańskiego" braku jakichkolwiek oporów, jednak mimo wszystko nie daje dobrych informacji odnośnie tego, co dzieje się z przednimi kołami, a jego przełożenie najlepiej sprawdza się podczas jazdy miejskiej. Rapid jest też dość zwrotny, a dzięki czujnikom parkowania z przodu i z tyłu (1 300 zł + radio minimum Swing za 850 zł) bardzo wygodnie się nim manewruje nawet w niezbyt przyjaznych, ciasnych śródmiejskich uliczkach.

Jak zwykle

Czym przekonuje zawsze Skoda? Tym, że oferuje więcej niż konkurencja. Zazwyczaj więcej miejsca. W zasadzie podobnie jest też w Rapidzie. Choć Spaceback jest mniejszy niż „zwykły” model, to nie stracił nic z przestronności, a wygląda (w testowanej wersji) dużo lepiej niż liftback.

Jako Skodziarz, pierwsze co bym zrobił, to rzucił okiem do bagażnika. Jak na przerośniętą Fabię, jest bardzo dobrze. Spaceback mieści 415 litrów bagażu przy pięciu miejscach, a wartość tę można powiększyć do 1 380 l. Do tego kufer jest głęboki i ma równe ścianki, w sam raz na gabarytowe towary, takie jak skrzynki z owocami, albo twarde walizki podróżne. Ustawny kufer z szeroką klapą daje spore możliwości – Rapid  idealnie więc nada się na niezbyt daleki urlop na campingu.

Dla ludzi miejsca jest nieco mniej, choć wciąż możemy nazwać naszą Skodę przestronną. Przynajmniej wzdłuż. Bo na szerokość miejsca jest tyle co w typowym samochodzie segmentu B, może tylko nieco więcej. Nie jest go mało, ale na pewno Spaceback nie jest „obszerny”. Natomiast na tylnej kanapie siedzi się całkiem nieźle. Miejsca jest tyle co w mniej obszernych kompaktach, a dach nie opada na głowy pasażerom. Nawet kanapa jest dość wygodna i nie powoduje bólu pleców.

wygodna kanapa

Czego nie można powiedzieć o przednich fotelach. O ile miejsce za kierownicą zająć łatwo, przestrzeni jest całkiem sporo i nawet prawe kolano nie uderza zbytnio o konsolę środkową, to fotele wstawiono prawdopodobnie z jakiejś wczesnej wersji, którą do tej pory jeździły tylko manekiny podczas crash testów. Samo siedzisko nie jest złe, ale oparcie bez regulacji lędźwiowej jest tak wyprofilowane, że nie da się usiąść na nim na dłużej niż godzinę bez bólu pleców. Przynajmniej w moim przypadku tak było.

Ból, ale estetyczny wywołuje też monotonia i skład użytych materiałów. O ile do samego spasowania ciężko mieć zastrzeżenia, i sądzę, że nawet przy większym przebiegu w Skodzie nie będą dobiegać zewsząd podejrzane dźwięki, to mam podejrzenie, że będzie to wynikiem nie tyle hiperdokładnego montażu, ile ilości jednolitych powierzchni plastikowych. Rapid ma niewiele miękkich tworzyw, poza tapicerką, kierownicą z pakietem skórzanym i podłokietnikiem ciężko szukać delikatniejszych plastików, czy np. materiałowych boczków drzwi. Do tego jeszcze to wszystko jest czarne (z możliwością zamówienia pakietu dynamic z wykończeniem – szarym). Bardzo to "budżetowo" wygląda, choć przynajmniej plastiki są nieco lepszej jakości niż w Dacii.

Może jest i nudno i smutno i plastikowo, ale na pewno ergonomicznie. VAG opanował jakoś metodę tworzenia wnętrz, które nie porywają za sobą tłumów, natomiast są dość intuicyjne w obsłudze. Dzięki temu Skoda Rapid może być idealnym narzędziem do przemieszczania się, jeśli ktoś samochód traktuje tylko i wyłącznie jako AGD na kołach. Wsiadasz, jedziesz, wysiadasz. Nic Cię nie zachwyciło, nic Cię nie rozpraszało, nic Cię nie irytowało. A miałoby co, bo w testowym egzemplarzu znalazło się sporo wyposażenia– nawigacja, tempomat, grzane fotele, automatyczna klimatyzacja (jednostrefowa), Front Assistant z funkcją awaryjnego hamowania (za 1 200 zł), a także system Mirrorlink i Smartlink, pozwalające sparować smartfona (650 zł) oraz Smart Gate (450 zł). No i wielki szklany dach - którego dostępność akurat uważam za spory plus w każdym samochodzie.

Podsumowanie

Jaki jest Rapid Spaceback 1.4 TDI? Na pewno warty dopłaty 4 000 zł do silnika 1.6 TDI o mocy 115KM. Myślę, że spalanie nie wzrośnie zbytnio, natomiast pewnie zostanie wyeliminowany koszmarny dźwięk, a zakres użytecznych obrotów się zwiększy. Poza tym to niezły samochód, a z „pakietem na bezdroża” nawet dość uniwersalny, ale głównie w niższych wersjach wyposażenia. Oczywiście, stylistycznie wygląda dużo lepiej w najbogatszych (ze szklanym dachem i „przedłużoną” tylną szybą ), ale wewnątrz poza przestrzenią nie oferuje na tyle dużo, aby usprawiedliwić ceny. Wersja Scoutline, choć wygląda ciekawie, to raczej średni pomysł.

Dane techniczne

NAZWA Skoda Rapid Spaceback 1.4 TDI
SILNIK t. diesel, R3, 12 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 1422
MOC MAKSYMALNA 66 kW (90 KM) przy 3500 obr/min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 230 Nm przy 1750-2500 obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, pięciobiegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 215/45 R16
BAGAŻNIK 415/1380
ZBIORNIK PALIWA 55
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4304/1706/1459
ROZSTAW OSI 2602
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1154/580
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 610/900
ZUŻYCIE PALIWA 4,2/3,4/3,6 (w teście 6,3/4,5/5,3)
EMISJA CO2 94
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 12,0
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 183
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 30 tys. km lub co 2 lata, wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (1.2 TSI Active Max) 55 550
CENA WERSJI TESTOWEJ 67 800
CENA EGZ. TESTOWANEGO 92 250