BMW 730d xDrive

Testując BMW 730d wiele razy słyszałem narzekania. A to na nijaki wygląd, niezbyt praktyczne wnętrze, ale najczęściej autu dostawało się za napęd. W końcu pod maską znajdował się 'tylko' 3-litrowy silnik diesla? Czy taki napęd pasuje do tak wyrafinowanej limuzyny?

O gustach się podobno nie dyskutuje. Ale teoria sobie, a praktyka sobie. Ilu ludzi, tyle opinii. Szczególnie jeśli chodzi o piłkę nożną i motoryzację. Tutaj każdy jest guru, wiec co najlepsze i tylko pozwolić mu decydować, a świat będzie rajem na ziemi. A jeśli rozmawiamy o luksusowej limuzynie, to obowiązkowo musi zagościć pod maską minimum 8, a najlepiej 12-cylindrowy, benzynowy potwór, który przy starcie zwija asfalt spod kół, a jego dźwięk budzi niemowlaki w promieniu 10 kilometrów. Więc jeśli taki pojazd trafia się z dieslem pod maską, to opinia, najłagodniejsza dodajmy, zazwyczaj jest taka, że właściciel chce zaoszczędzić, bo inaczej po co wybierałby taką odmianę? Sprawdźmy więc, czy tylko z oszczędności kupuje się takie auta?

Design, który przyciąga uwagę
Segment luksusowych limuzyn to nie lunapark, gdzie króluje jaskrawość, tandeta i kicz. Tutaj wszystko musi być dopracowane, ujmujące elegancją, luksusem, a nade wszystko nie rzucające się w oczy. Seria 7 świetnie wpisuje się w ten schemat. Jej design to połączenie nobliwej elegancji z nutką dynamizmu. Nasz bohater wyróżniał się 18-calowymi alufelgami, a także specjalnym lakierem Sophisto Grey II z brylantowym połyskiem. Rzut oka na zdjęcia i od razu wiadomo, że nie jest to auto wpadające w oko, prawda? Błąd. Pomimo swej zachowawczej konfiguracji, nasza limuzyna wzbudzała duże zainteresowanie, a normą były odwracające się za nią głowy. Cóż, luksus i elegancja zawsze były w cenie, a obu tych cech nie można w żadnym razie odmówić testowanej Serii 7.

Wnętrze nie zaskakuje...
...niczym nowym. Tutaj nie ma miejsca na udawanie i półśrodki. Skóra to naturalny materiał z wyselekcjonowanych krów, metal to metal, a drewno to drewno. W naszym przypadku to naturalne i szlachetne Finelin, które kosztuje dodatkowe 2382 zł. Kolejny przejaw luksusu to obita skórą deska rozdzielcza. Prezentuje się niezwykle elegancko, ale wymaga uszczuplenia konta o kolejne 7354 zł. Połączenie bieli i brązu wygląda bardzo dobrze, lecz powiedzmy to sobie szczerze - nie sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Fotele łatwo ubrudzić, a co za tym idzie można od razu wykupić karnet do najbliższej fachowej stacji zajmującej się czyszczeniem tapicerek.

Komfortowe fotele przednie, będące częścią pakietu Business, świetnie sprawdzają się w każdej sytuacji. Długa podróż nie męczy, a w czasie dynamicznej jazdy fantastycznie trzymają ciało. Do tego są wentylowane i podgrzewane, a także oferują elektryczną regulację m.in. górnej części oparcia, podparcia ud, podparcia lędźwiowego itp. Czegóż trzeba więcej? Z tyłu najlepiej podróżować we dwoje. Z prostego powodu. Środkowe miejsce jest mało wygodne, przestrzeń na nogi ogranicza tunel środkowy, a do tego odległość od konsoli centralnej jest naprawdę mała. Dla tych, którzy będą woleli korzystać z tylnej kanapy, przygotowano podgrzewane siedzenia, a dzięki czterostrefowej klimatyzacji mogą sobie sami ustawić temperaturę. Dodajmy od razu, że oba udogodnienia to opcje.

Warto również pochwalić opcjonalną, sportową kierownicę, która jest poręczna, a co za tym idzie umożliwia sprawne manewrowanie niemałym przecież pojazdem. Bagażnik ma pojemność 500 l, który w zupełności powinien wystarczyć. Z ciekawostek możemy nadmienić, że nasz egzemplarz wyposażono w podsufitkę Individual w kolorze antracytowym. Kosztuje 1926 zł i tak naprawdę nie wiadomo, po co taki dodatek zamawiać. Chyba tylko dla podbudowania własnego ego. Wady? Znalazłem jedną, ale dosyć irytującą. Chodzi o dolne wykończenie deski rozdzielczej. Wykonano ją z twardego, dosyć irytującego w dotyku materiału, który w żaden sposób nie pasuje do luksusowego charakteru auta. Gdyby to jeszcze było gdzieś ukryte głęboko, z trudem, ale jednak można byłoby przymknąć na to oko, tu jest nie na miejscu.

Moc gadżetów
Pisząc o wnętrzu nie sposób pominąć ogromnej ilości elektronicznych gadżetów, które goszczą na pokładzie. Dodajmy od razu, że większość z nich wymaga sporej dopłaty. Pierwsze udogodnienie to LED-owe światła, również te przeciwmgielne, które naprawdę sprawdzają się dając jasne, mocne światło. Kolejna ciekawostka to kolorowy wyświetlacz Head-Up, który prezentuje najważniejsze wskazania m.in. prędkość i dane z nawigacji. O jego przydatności i wartości nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dalej mamy świetny system Side View, który składa się z dwóch kamer umieszczonych w przednich nadkolach pokazujących to, co dzieje się po bokach. Dzięki temu nie musimy już wyjeżdżać za daleko do przodu, by ujrzeć sytuację na drodze. Wyposażenie naszego modelu obejmowało także pakiet Business. O komfortowych fotelach, które wchodzą w jego skład już wiecie. Poza tym zawiera on także: automatyczne otwieranie i zamykanie klapy bagażnika, system domykania drzwi, kamerę cofania, nawigację Professional oraz Bluetooth i USB. Na pokładzie znalazł się również dostęp do internetu oraz specjalna aplikacja umożliwiająca m.in. wyświetlanie na 10,2-calowym wyświetlaczu na desce rozdzielczej wiadomości z Twittera i Facebooka. Oczywiście nie zapominamy także o systemach bezpieczeństwa, takich jak wskaźnik ograniczeń prędkości, system ostrzegający o pojazdach znajdujących się w martwym polu, czy też o przekroczeniu linii jezdni.

Optymalny napęd
Pod maską testowanego egzemplarza zagościł 3-litrowy diesel o mocy 258 KM oraz 560 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Być może na papierze nie wygląda to emocjonująco, ale w rzeczywistości sprawdza się bardzo dobrze. Tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić w tym silniku. Zapewnia sprawne przyspieszanie już od najniższych obrotów, rozwija swą moc płynnie i bez żadnych przestojów, a do tego nie żąda za swoje osiągi zbyt wiele paliwa. Średnie testowe spalanie wyniosło 9 l/100 km. Przy oszczędnej jeździe jesteśmy w stanie zejść do 7,5 l/100 km, za to szaleństwa na drodze nie skutkowały wynikiem wyższym niż 11 l/100 km. Co ważne, dźwięk motoru wcale nie zdradza jego dieslowskiego pochodzenia. Wprost przeciwnie. Basowe mruczenie przywodziło na myśl mocną benzynę.

Z jednostką współpracuje 8-stopniowa skrzynia automatyczna i to naprawdę udany duet. Przekładnia płynnie, bez szarpnięć zmienia przełożenia, uwodzi wysoką kulturą pracy, nie dając w ogóle powodu do uruchomienia trybu manualnej zmiany biegów. Z automatem oferowana jest także funkcja Auto Start Stop, która akurat w tym modelu działała bardzo dobrze. Silnik uruchamiał się natychmiast, bez żadnej zwłoki, ani długiego czekania, które czasami spotykamy przy tego typu systemach.

BMW jest znane ze swych świetnych właściwości jezdnych i nie inaczej jest z Serią 7. Choć opisywany pojazd waży 1985 kg, to na drodze wcale tego nie czuć. Duża w tym zasługa systemu Dynamic Drive z aktywnymi stabilizatorami na osi przedniej i tylnej, który ogranicza przechyły nadwozia. Dodatkowo kierowca ma do wyboru cztery tryby jazdy: Comfort, Comfort+, Sport oraz Sport+. Dwa pierwsze zapewniają komfort jazdy, który zadowoli nawet najbardziej wybrednych narzekających na stan naszych dróg. Zawieszenie płynnie wybiera nierówności, pozwalając zapomnieć o tym, że w ogóle jedziemy po drodze. Uczucie jest takie, jakbyśmy po niej płynęli, choć od razu trzeba dodać, że nie oznacza to utraty czucia, czy też kontroli nad pojazdem. Wybierając którąś ze sportowych opcji możemy liczyć na więcej wrażeń z jazdy i pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Korzystając z nich mamy wrażenie jazdy autem o wiele mniejszym niż w rzeczywistości. To, co można zrobić z Serią 7 podczas dynamicznej jazdy, może nie jednego zaskoczyć. Kiedy myślisz, że już docierasz do limitu okazuje się, że jego granica mocno się przesunęła. Dobre prowadzenie to także zasługa seryjnego w naszym egzemplarzu napędu xDrive. Elektronika dba o to, by w każdym momencie napęd przekazywany był płynnie na koła, dając duże poczucie bezpieczeństwa. Dla oszczędnych przygotowano specjalny tryb ECO PRO, który pozwala na jeszcze większe spadek zużycia paliwa, ale wymaga nauki i umiejętnego operowania gazem i hamulcem.

Wszystko co dobre, musi kosztować
Czas zejść na ziemię i spojrzeć do rubryki koszty. Jak wiadomo, w tej klasie nie ma i nigdy nie będzie tanio, ale z drugiej strony wszystko co dobre, musi kosztować. Chcąc stać się posiadaczem wersji 730d xDrive, musimy na dzień dobry uszczuplić nasze konto o 359 900 zł. A to dopiero początek. Nasz model posiadał wiele udogodnień z bogatej listy opcji dodatkowych, które bardzo szybko podnoszą cenę wyjściową. I tak np. system Dynamic Drive to wydatek 13 539 zł. 18-calowe alufelgi kosztują 8 365 zł, sportowa kierownica, 965 zł, aktywne fotele przednie 3 903 zł, a ich wentylacja 6 032 zł. Ogrzewane tylne siedzenia wyceniono na 2 283 zł, czterostrefową klimatyzację na 4 159 zł, adaptacyjne LED-owe światła na 12 677 zł, wyświetlacz Head-Up na 7 047 zł, zaś pakiet Business uszczupla nasze konto o 26 488 zł. W sumie opcje zamontowane w naszym testowym pojeździe wyceniono na 133 600 zł. Tak więc testowany egzemplarz to wydatek całkowity rzędu 493 500 zł. Tanio nie jest, ale z drugiej strony kupując tak wyposażony model otrzymujemy pojazd kompletny, idealnie spełniający swoją rolę i, pomimo wieku, nadal mogący bez problemu stanąć do rywalizacji z konkurencją.

Zalety:
+ świetny silnik, który w połączeniu z 8-stopniowym automatem tworzy idealną parę
+ fantastyczne prowadzenie
+ układ xDrive dający duże poczucie bezpieczeństwa
+ przestronne wnętrze i stojąca na bardzo wysokim poziomie jakość wykonania
+ niskie spalanie

Wady:
- dolne wykończenie deski rozdzielczej, które razi swą taniością
- wysoka cena

Podsumowanie:
BMW 730d xDrive to idealne auto dla wszystkich, którzy poszukują luksusowej limuzyny na każdą okazję. Sprawdzi się jako samochód reprezentacyjny, a w wolnych chwilach będzie nas cieszył świetnym prowadzeniem. Do tego nie pali wiele, a to, że mamy do czynienia z dieslem, poznamy tylko po oznaczeniu na klapie bagażnika. Zamiast więc przepłać za inne wersje, lepiej zainwestować w elementy z bogatej listy opcji. A, że jego cena jest wysoka? Cóż, to co dobre musi kosztować.