Citroen DS3 Dark Pink 1.6 THP

Pewnego zimowego wieczoru menedżer jednej z warszawskich firm, uznający się za fana motoryzacji, musiał zweryfikować tkwiący w jego głowie podział na samochody "męskie" i "niemęskie".

Kiedy wyszedł ze swojego biura wieczorem, jeszcze nic nie zapowiadało katastrofy. Wsiadł do swojego kilkuletniego BMW, ustawił ulubioną stację radiową, a automatyczna klimatyzacja zaczęła miło ogrzewać wnętrze. Uśmiechnął się pod nosem. Uwielbiał swój wóz. Końcówka produkcji. Niby diesel, 525d, ale jednak pełen mocy i jednoznacznie pokazujący swój charakter i męskość. Po kilku minutach dojechał do obwodnicy. Rozluźnił się i docisnął mocniej gaz. To właśnie lubił. 400 Nm wystrzeliło jego samochód na lewy pas. Mijał samochody na sąsiednich pasach niczym słupki podczas slalomu. Lewy pas, środkowy, prawy, znów lewy. Tak, czuł się jak prawdziwy król drogi. Zaczął zbliżać się do łuków drogi. Mimo wysokiej prędkości wiedział, że sobie poradzi. Nagle w lusterku zobaczył szybko zbliżające się światła. Uśmiechnął się w duchu: "to musi być coś fajnego, z czym warto się zmierzyć". Reflektory dające zimne, białe światło szybko zmieniły się w projektory LED, a po chwili... wyprzedziły BMW. Oczy kierowcy rozszerzyły się z niedowierzaniem. Nie dość, że samochód na łuku wyprzedził go bez problemu, to jeszcze okazał się nie być dużym audi, BMW czy innym "pełnoprawnym samochodem". Nie dość, że coś, co przemknęło lewym pasem, było niewielkie niczym miejski Citroen jego żony, to jeszcze miało kolor taki sam jak jedna z jej torebek, czarno-...RÓŻOWY.

Różowość przeszkadzała również mnie. Nie żebym był uprzedzony jakoś do tego koloru, ale uważałem, że limitowana edycja Dark Pink jest nieco przegięta. Nieco, bo im dłużej jeździłem DS3, tym bardziej koncepcja różowego z czarnymi akcentami mi się podobała. Gdyby tylko tych akcentów nie było aż tyle. Dach i lusterka w zupełności by wystarczyły. A do "dyspozycji" jeszcze dekielki felg i, przede wszystkim, różowa atrapa. Tyle z zewnątrz. Wewnątrz było "jeszcze gorzej", bo intensywny róż zmienił oryginalną, ciekawą i czytelną deskę rozdzielczą DS3 w toaletkę trzynastolatki. Na szczęście... wróćmy do obwodnicy.

Gdy tylko silnik się rozgrzał postanowiłem okrężną drogą wrócić do domu. I to mimo pewnych obaw, że ktoś może mnie zobaczyć w samochodzie o takim kolorze. Nadziei dodawały dane z dowodu rejestracyjnego. Pojemność 1,6, benzyna, 156 KM. Na pasie rozbiegowym docisnąłem prawą nogę do oporu. Czterocylindrówka z wyraźnym buczeniem (całkiem przyjemnym) na początku powoli zaczęła rozpędzać małego Citroena. W okolicach 3000 obrotów powoli zamieniło się w bardzo szybko. Długie prowadzenie drążka niestety uniemożliwiło 100%-ową frajdę z przyspieszania i "zabawy" samochodem, ale jak na w sumie niewielką moc 1.6 THP jest wystarczająco szybki. Ze startu do 100 km/h wystarczy mu 7,3 sekundy. Przy wyższych prędkościach równie dynamicznie przyspiesza. Silnik, w zakresie pracy turbiny, bardzo chętnie, spontanicznie i nawet nieco "niespokojnie" reaguje na wciśnięcie pedału gazu. I lubi, gdy kierowca w pełni korzysta z drugiej połowy obrotomierza. Dźwięk, który dobywa się z wydechu, nie jest cichy, ale brzmi naprawdę nieźle jak na samochód, który nie jest usportowiony ani wyposażony w sztuczne wzmacniacze akustyczne. Turbina pracuje wtedy non stop i 240 Nm dostępne w całkiem szerokim zakresie obrotów zachęca do dynamicznej jazdy. Wyprzedzanie to bezproblemowy i całkiem fajny manewr. Gdyby tylko poprawiono prowadzenie drążka, a najlepiej skrócono też jego długość, to byłaby to fantastyczna zabawka do jazdy.

W łuku, w którym BMW zostało w tyle, Citroen prowadzi się przewidywalnie i stabilnie, choć z tendencjami do lekkiego płużenia przodem, które można szybko zamienić na nadrabianie lekkim tyłem. DS3 to nie jest mimo wszystko Mini, z jego mega twardym zawieszeniem, które idealnie daje poczuć drogę, ale ogranicza komfort jazdy. W DS3 układ jezdny przekazuje kierowcy wystarczająco dużo, żeby korzystać z niego w sposób bardziej sportowy, a jednocześnie nie wypadają przy tym plomby. Choć historia dzieje się na równej obwodnicy, DS3 zrobiło też kilka kursów po gorszych drogach. Przy samochodzie o nieco bardziej sportowej charakterystyce i dużych kołach z oponami o małym profilu można się było spodziewać niskiego komfortu. Na szczęście aż tak źle nie jest, bo samochód całkiem przyzwoicie wybiera nierówności, i poza "podskakiwaniem" przy przejeżdżaniu przez tory tramwajowe raczej nie będziecie na niego narzekać. Całkowicie nadaje się do codziennej jazdy. Podobnie kompromisowy stara się być układ kierowniczy, tylko akurat tutaj nie zdaje to dobrze egzaminu. Z jednej strony, daje sporo informacji o drodze i jest dość precyzyjny. Z drugiej strony, stara się być wystarczająco lekki do manewrowania w mieście. W efekcie na szybko pokonywanych łukach kierownicą ruszamy z nieco zbyt małym oporem w stosunku do oczekiwanego. W słabszych wersjach silnikowych pewnie bym tego nie zauważył, bo podczas normalnej jazdy miejskiej problem jest niemal niezauważalny. Ludzie z Citroena stworzyli dość kompromisowego "De-eSa", który jak dla mnie mógłby mieć bardziej określony charakter. Ale może powinienem po prostu bardziej zainteresować się wersją Racing. Na całe szczęście kompromis nie oznacza nijakości, więc czarno-różową "puderniczką" można czerpać dużą przyjemność z jazdy.

"Nowości"
Jednak nie wziąłem do testów DS3 Dark Pink z powodu tego, że np. dobrze mi w różowym. Także chęć zepsucia humoru kilku kierowcom to tylko efekt uboczny. DS3 doczekało się liftingu, a testowana wersja jest właśnie już po nim. Trzeba było się przekonać, co jest w stanie zaoferować.

Aha, tylko że we wstępie już w zasadzie odpowiedziałem na pytanie, co się zmieniło. Przednie lampy zasilane są teraz diodowymi projektorami. Poza tym nowe lakiery, nowe opcje we wnętrzu i nowe silniki. Żadnej z tych nowinek nie ma na pokładzie. Co prawda materiały prasowe mówią, że silnik THP 155 ma teraz płynniej rozwijać moc od niskich obrotów, ale rozwija ją wg mnie wciąż w ten sam sposób. A na pewno już nie zachowuje się jak duży silnik wolnossący.

We wnętrzu, poza oceanem różowości (na szczęście na polskim rynku nie ma różowej gałki zmiany biegów, jak w wersji "Dark Rose" z zeszłego sezonu, bo to już trąca kiczem), znajdziemy stare, dobre DS3. Kierownica standardowa dla "serii 3" Citroena, prędkościomierz na środku, z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym. Na konsoli środkowej ekran nawigacji, wyświetlający również obraz z kamery cofania oraz panel automatycznej klimatyzacji - wciąż bez możliwości zamówienia dwustrefowej.

Na szczęście miejsce pracy oraz podróży też pozostały takie same. Bardzo lubię te półkubełkowe fotele obszyte połączeniem skóry, alcantary i materiału. Wyglądają świetnie, bardzo dobrze trzymają w zakrętach i są przy tym dość wygodne, na tyle że można bez stresu wybrać się w dłuższą trasę. Osobiście tylko "posadziłbym" je odrobinę niżej - żeby było więcej miejsca nad głową i żeby nie siedzieć, jak w zwykłym C3, wysoko. Z tyłu jest nieco klaustrofobicznie, zarówno przez ilość miejsca na nogi oraz nad głową, jak też przez niewielkie powierzchnie tylnych szyb.

Te ostatnie utrudniają nieco manewrowanie, ale dzięki temu okazuje się, że kamera cofania oraz czujniki parkowania są w niektórych przypadkach całkiem przydatną sprawą. W zestawieniu ze wspomnianym już lekko pracującym układem kierowniczym daje to udaną adaptację na całkowicie miejski samochód - a nie oszukujmy się, takich DS3 jest większość.

Jak już jesteśmy przy praktyczności, cała ta wieczorna zabawa, a także tydzień jazdy do pracy, po mieście w weekend i w dni świąteczne, skończyły się wynikami na poziomie niecałych 10 l/100 km. Oczywiście, ciągłe trzymanie DS3 THP w górnym zakresie obrotów będzie skutkowało jakimiś dwoma litrami na setkę więcej. W trasie Citroen bezproblemowo schodzi do "siódemki". To nie są może wyniki rewelacyjne, ale na pewno nie można uznać ich za złe.

Największy problem, jak zwykle, stworzy nam konfiguracja samochodu. Oczywiście, jeśli wciąż interesuje Was posiadanie czarno-różowego Citroena. Za samo DS3 (bo już niedługo ma przestać być Citroenem, a stać się po prostu DS-em) z podstawowym wyposażeniem i silnikiem póki co Francuzi życzą sobie minimum 59 400 zł. Za wersję Sport Chic, na której bazuje Dark Pink - minimum 79 400 zł. Podobnie wyposażonego jak egzemplarz na zdjęciach, ale w innych kolorach, kupicie za 85 900 zł. Dużo, jak za segment klasy B. Jak za osiągi i wrażenia - wcale nie tak dużo. Niestety w kwestii koloru może być już problem, bo oficjalny konfigurator przestał uwzględniać limitowaną wersję. A szkoda. Może nie pasuje ona każdemu, ale na pewno warto, żeby raz na jakiś czas taki odlot pojawiał się na rynku.

Podsumowanie:
Nie musicie być kierowcą BMW, żeby nie lubić DS3 Dark Pink. Ale doceńcie je, bo pod pozorem puderniczki czai się całkiem szybki i udany miejski rozrabiaka. Z jednej strony, daleko mu do bezkompromisowości Mini. Z drugiej strony, jest całkowicie udaną odpowiedzią Francuzów. No i teraz, po liftingu, na nowo rozbłysło kompletem diodowych lamp. Mimo wszystko żałuję tylko, że Dark Pink tak szybko zniknęło z oferty. Chociaż, z drugiej strony, z silnikiem 1.2 albo 1.6 HDI stanie się po prostu znów tylko "puderniczką".

Dane techniczne

NAZWA Citroen DS3 Dark Pink 1.6 THP
SILNIK benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk wielopunktowy
POJEMNOŚĆ 1598
MOC MAKSYMALNA 156KM (115kW) przy 6000obr/min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 240 Nm przy 4000obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, sześciobiegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 205/45R17
BAGAŻNIK 285/980
ZBIORNIK PALIWA 50
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 3/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 3948/1715/1458
ROZSTAW OSI 2464
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1148/442
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 570/1150
ZUŻYCIE PALIWA 7,9/4,5/5,8 (test: 10,1/7,0/8,7)
EMISJA CO2 135
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 7,3
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 214
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 1.2 Chic: 59 400
CENA WERSJI TESTOWEJ 1.6 THP Sport Chic: 79 400
CENA EGZ. TESTOWANEGO ok. 86 tys.